Zarządzanie konfliktem

Kilka dni temu byłam świadkiem, jak pewna zaniedbana pani ukradła w sklepie paczkę z wędliną. Być może była głodna. Nie przyszło mi do głowy jej przeszkodzić. Jest to z mojej strony typowa mentalność porozbiorowa. Brzydzimy się donosem bardziej niż obserwowanym przestępstwem.

Pracowałam kiedyś w redakcji jednego z czasopism wydawanych przez wielkie wydawnictwo. Szef mojej redakcji działał ewidentnie na niekorzyść właściciela. Mówiąc wprost - robił jakieś szwindle. Zaproponował mi na przykład rozliczanie tekstów fikcyjnymi delegacjami. Brutalnie go wyśmiałam. Zapytałam czy jego zdaniem mam zbierać zużyte bilety kolejowe w śmietniku dworcowym. Nie przyszłoby mi jednak do głowy zwrócić się z tą sprawą wyżej. Kilka osób bardziej zbulwersowanych niż ja poszło jednak z interwencją do właściciela. W rezultacie stracili pracę wszyscy- zarówno nieuczciwy redaktor jak i interwenci.

Właściciel wydawnictwa w prywatnej rozmowie powiedział potem, że zawsze wyrzuca z pracy obydwie strony konfliktu. W ten sposób zapewnia sobie spokój i dobry wizerunek firmy. Takiego sposobu zarządzania konfliktem nauczono go podczas specjalnego menadżerskiego treningu. Zgodnie z zaleceniami swoich instruktorów ujawnił również stronom szczegóły prywatnych rozmów. Uważał, że piekło, które w ten sposób wygenerował, będzie miało rolę oczyszczającą – rolę katharsis.

Dodam, że właściciel wydawnictwa uważał się za konserwatystę. Nie zauważył, że wpadł w pułapkę postmodernizmu, którym rzekomo się brzydził. To przecież w naszych postmodernistycznych czasach wartością jest otwartość i szczerość a nie przyzwoitość, to obecnie podczas warsztatów psychoterapii grupowej poleca się uczestnikom „ otwieranie” się przed grupą co oznacza, że każdy ma prawo powiedzieć każdemu co o nim myśli , a atakowany ma robić dobrą minę do złej gry i się tłumaczyć. Współcześni psychologowie radzą pacjentom, żeby wykrzyczeli o co mają do rodziców pretensje. Wzajemne wywrzaskiwanie sobie swoich pretensji ( często urojonych) ma podobno dla rodziny znaczenie oczyszczające.

Właściciel wydawnictwa był zbyt młody, żeby pamiętać analogiczne seanse samosądów kolektywu nad jednostką, które miały miejsce w czasach stalinowskich. Nazywano to „rozrabianiem kogoś”. Moją ciocię, która z racji znajomości języków obcych była podporą Czytelnika chciano rozrobić z bardzo śmiesznego powodu. Ponieważ nie było jej stać na okulary, czytała posługując się uratowanym z Kresów, oprawionym w srebro lorgnon. Na tej podstawie koledzy rozpoznali w niej wroga klasowego i żądali złożenia samokrytyki. Okłamała wszak ludową ojczyznę podając się za inteligencję pracującą,  podczas gdy była zwykłym krwiopijcą. Wyratował ja z tej opresji Putrament. Była mu potrzebna do redagowania jego pisanych ohydną polszczyzną książek.

Choć byłam w tych czasach małym dzieckiem doskonale pamiętam oparte na pedagogice Makarenki seanse „rozrabiania” odbywające się w szkole. Wychowawczyni mojej klasy, prosta dójka z PGR, awansowana do warszawskiej szkoły po linii partyjnej ( to ona właśnie płakała po Stalinie) , kazała powiesić na drzwiach klasy skrzynkę na donosy. Podczas godziny wychowawczej te donosy były odczytywane publicznie przez przewodniczącą klasy i obwiniony musiał tłumaczyć się przed -według marksistowskiej wykładni- kolektywem. Pamiętam, że zostałam oskarżona o to, że w czasie lekcji czytam po angielsku kryminały. W tamtych czasach z całą pewnością nie czytałam po angielsku. Być może przyniosłam jakiś kryminał, żeby jak to się dzisiaj mówi szpanować, albo raczej odciąć się w ten sposób od odrażającego otoczenia. To było bardzo brzydko z mojej strony, ale nie zmienia to mego zdania na temat wszelkich kolektywnych samosądów. Pewien chłopczyk zmuszony do złożenia w czasie apelu samokrytyki posikał się przed całą szkołą. Ze zgrozą patrzyliśmy na kałużę moczu wypływająca z jego nogawki.

Proszę się nie dziwić, że od tego czasu moją głęboką odrazę budzą wszelkie pomysły typu samoocena uczniów czy wzajemna ocena przez kolegów i nigdy do tego w moich klasach nie dopuściłam. Nigdy też nie uczestniczyłam w żadnych formach psychoterapii grupowej. Nie wierzę w oczyszczająca rolę konfliktu.

Pewną znajomą nauczycielkę zaniepokoiły zbyt przyjacielskie relacje kolegi po fachu z uczennicami. Niefortunnie wspomniała o tym przełożonemu. Ten wygenerował skrajny konflikt ujawniając treść rozmowy zainteresowanemu, po czym przeciął ten konflikt zwalniając nauczycielkę z pracy oraz przenosząc na inne stanowisko jej kolegę. Postąpił dokładnie tak samo jak okradany właściciel wydawnictwa. Czy to możliwe żeby uczył go zarządzania konfliktami ten sam coach?

Z całą pewnością nie – to tylko taki światowy trend. Przełożony uważa , że wrzucenie granatu do szamba oczyści atmosferę, a najważniejsza jest szczerość i jawność. Jego postępowanie to dla nauczycielki lekcja na całe życie. Niech nic ją nie obchodzi, niech się dzieje wola Nieba. I najlepiej spokojnie poczekać aż dojdzie do skandalu

Czas zauważyć, że to czego nienawidziliśmy za komuny dociera do nas w bardziej eleganckim, postmodernistycznym opakowaniu.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika jazgdyni

08-02-2014 [04:59] - jazgdyni | Link:

Witaj

Jezu, Izo, przywołałaś moje współczesne koszmary.
Jak Ci się wydaje, że to tylko historyczne idee Makarenki, to jesteś w gruuuubym błedzie.
Tego właśnie obecnie uczą w korporacjach i na tym opiera się współczesny human management.
Otóż,miałem takie szkolenia i dokładnie, jak piszesz mam obowiązek wywalić na zbity pysk obie strony konfliktu. Liczy się tylko dobro firmy, a nie jacyś konfliktowi pracownicy. Mam też obowiązek doprowadzić przed wywaleniem do konfrontacji obu stron. Jakie to postawy na przyszłość kształtuje, to już nie moja sprawa.
Skrzynia donosów, a jakże, wróciła parę lat temu. Donos teraz nazywa się ślicznie stop card. Niby, jak zobaczę pracownika, który robi coś źle, np. szlifuje bez gogli, to ja (anonimowo) mam to opisać i wrzucić do skrzynki.
Więcej!
Jest ustanowiony w załodze specjalny dodatkowy człowiek, oficer HSQE - Health Safety Quality Environment Officer. Czyli normalny szpieg behapowiec, o bardzo wysokiej władzy. Miałem dużą scysję za wchodzenie na maszt bez kasku (uprząż miałem na sobie). Pytałem się, czego mam się obawiać z góry. Mew? Nie, przepisy są przepisami, mimo tego, że aby przecisnąć głowę miedzy barierkami, to kask i tak muszę zdjąć.
I znowu doszło do tego, że common sense i dobra praktyka morska poszły się walić. Durny HSQE Off. rządzi!

Nie wiedziałem, że to post-modernizm, ale to normalna rzeczywistość we współczesnych systemach korporacyjnych.
Mówię Ci - Auschwitz!

Obrazek użytkownika izabela

08-02-2014 [13:04] - izabela | Link:

Bardzo dziękuję za przytoczenie współczesnych obyczajów korporacyjnych. To żywe fakty. Mój tekst oparty jest też na faktach. Nie podaję pisma w którym to zaszło, bo nie o to chodzi. Nie warto prowokować następnych konfliktów, którymi nikt nie chce zarządzać. Uwagi na temat postmodernizmu opieram na książkach Davida Riesmana. Jego "Samotny tłum" był dla mnie odkryciem, choć w tych czasach nikt nie nazywał tego postmodernizmem.

Obrazek użytkownika joawa123

08-02-2014 [09:27] - joawa123 | Link:

...Tomasz Zygadło zrealizował wstrząsający dokument pt SZKOŁA PODSTAWOWA. To chyba było w późnych latach 60-tych. Dzieci na lekcji wychowawczej wystawiały sobie nawzajem oceny ze sprawowania. Erupcja donosicielstwa i popis upokorzeń. SZOK! Film nie miał komentarza, nie było skrótów. Trwał dokładnie tyle co lekcja 45 min. Do tej pory to pamiętam... Przeszedł bez echa. Szukałam go w necie, ale nie znalazłam. Dobrze, że mogę go przypomnieć, bo byłby doskonałą ilustracją do poruszonego, bardzo ważnego tematu. Pozdrawiam i dziękuję.

Obrazek użytkownika izabela

08-02-2014 [12:56] - izabela | Link:

Dziękuję za przypomnienie. Jest jeszcze jeden film, który mną wstrząsnął. To " Z punktu widzenia nocnego portiera". Nocny portier jakiegoś zakładu pracy po godzinach jest strażnikiem wędkarskim . Patroluje również społecznie brzegi jezior. W filmie ( dokumentalnym) on sam opowiada jak "łamał wędeczki" niefortunnym wędkarzom i płoszył parki korzystające z osłony nocy nad jeziorem. I " jak te nagusy uciekały w świetle latarki". Po tym filmie pomyślałam, że w przypadku powtórki z totalitaryzmu nie zabrakłoby kapo. Podobne refleksje miałam po uczestnictwie w kursie tresury dla psów. Pewien właściciel rosłego owczarka niemieckiego tak gorliwie atakował pozoranta ( w przeciwieństwie do psa, który był raczej dobroduszny) , że treser powiedział: " panie to pies ma gryźć nie pan" i dodał "nadaje się pan na kapo" .

Obrazek użytkownika SilentiumUniversi

09-02-2014 [07:23] - SilentiumUniversi | Link:

że wykrywającego aferę wyrzucano za to,że złapał, a wykrytego, bo dał się złapać, zaś konflikt był nie tyle zarządzany, co zlecany. Zgubne jest to myślenie spiskowe. Zdrufko

Obrazek użytkownika izabela

09-02-2014 [07:57] - izabela | Link:

Wydawałoby się, że właściciel wydawnictwa powinien być wdzięczny osobom, którym nie odpowiada okradanie go. Okazało się, że nie był. Może doprecyzuję co ma wspólnego zarządzanie konfliktami z postmodernizmem. Otóż w myśli postmodernistycznej nie ma prawdy - są tylko różne, równowartościowe opinie i stanowiska. Inaczej mówiąc wszyscy mają rację- swoją rację. Każdy człowiek ma prawo wierzyć w co chce i każdy ma prawo wyrazić swoją rację, a nawet ją wykrzyczeć. Konfrontując strony konfliktu to umożliwiamy. Dla firmy, dla organizacji najważniejszy jest wizerunek. Najgorszym wrogiem wizerunku jest osoba, która domaga się jakiejś prawdy. Dlatego należy wyrzucić obie strony konfliktu. Nauczą się, że nie tylko prawda jest względna, lecz także sumienie. Każdy ma własne sumienie. Nie ma sensu dyskutować na przykład czy aborcja jest złem. Niech każdy rozstrzyga to w swoim sumieniu. Złem jest natomiast mówienie o aborcji gdyż nieuchronnie narusza dobre samopoczucie jednej ze stron. Dlatego ustawodawca poszedł w kierunku penalizacji " mowy nienawiści".

Obrazek użytkownika Marek1taki

09-02-2014 [12:07] - Marek1taki | Link:

Komuna wschodnia i zachodnia piorą mózgi w podobny sposób.