Jak Radek Sikorski związkowców przechytrzył

I tak podziwiam obecną ekipę za wstrzemięźliwość i wyjątkowy umiar w zarządzaniu dobrem wspólnym. Mogliby przecież sprzedać wszystko, nie tylko lasy i ziemię orną, ale także drogi, lotniska, komunikację miejską, wodociągi i co tam jeszcze nam zostało. Takie zawłaszczenie sobie nazwy „Solidarności” to przecież przy tym sama skromność. Chyba, że minister Radosław Sikorski uległ najnowszym trendom i pozazdrościł innym ministrom wielkopańskiego gestu decydowania o losie nas maluczkich.

Chodzi mi oczywiście o nagrodę „Solidarności”, którą obecny szef polskiej dyplomacji w mało dyplomatyczny sposób postanowił bez żadnych konsultacji z „Solidarnością” sobie zorganizować. Przewodniczący związku Piotr Duda wysłał w tej sprawie do Ministra Spraw Zagranicznych specjalne pismo w którym wyraził swe rozczarowanie jego decyzją.

Jak napisali w specjalnym komunikacie przedstawiciele związku, ustanowienie nagrody imienia "Solidarności" nie tylko bez uzyskania zgody związku, ale nawet bez powiadomienia o takiej inicjatywie stanowi naruszenie zarówno dobrych obyczajów, jak i prawa, bowiem zarówno nazwa jak i logo NSZZ "Solidarność" są własnością Związku i bez zgody władz statutowych nie wolno ich wykorzystywać. Kolejną sprawą, która wywołuje konflikt jest powołanie bez żadnych konsultacji ze związkiem kapituły nagrody, którą – jak podają media - będzie stanowiło grono piętnastu zasłużonych osób ze świata kultury i polityki.

Jak napisał w swym oświadczeniu Piotr Duda - „niezwykle ciekawa i godna uwagi idea Nagrody "Solidarności", zamiast łączyć, może stać się przedmiotem konfliktu. Spór wokół nagrody może zakończyć się międzynarodowych skandalem, a przecież najlepszym sposobem uhonorowania weteranów walki o wolna i niepodległą Rzeczpospolitą byłoby szybkie przyjęcie ustawy o pomocy dla byłych działaczy opozycji, bo wielu z nich żyje w skrajnej nędzy - pisze Piotr Duda.

No cóż, wydaje się, że szef polskiej dyplomacji poszedł po najmniejszej linii oporu i postanowił przeciąć zarówno wszelkie dyskusje zarówno co do składu kapituły nagrody jak i kosztów czerwcowych uroczystości. Lepiej przecież jak jeden z „naszych” dostanie milion złotych, niż milion żyjących w ubóstwie byłych działaczy opozycji dostało by po złotówce.