Komitet Wolnej Europy (1)

Powstanie w czerwcu 1949 roku Komitetu Wolnej Europy miało doprowadzić do ponownego zjednoczenia polskiej emigracji politycznej.

     Inicjatorem założenia Komitetu Wolnej Europy wystąpił wysoki urzędnik Departamentu Stanu  George Kennan, jeden z pomysłodawców doktryny „powstrzymywania”. Amerykanie pragnęli mieć w swoich rękach instytucję, która mogłaby zastąpić rząd w kontaktach z emigracyjnymi instytucjami narodów zniewolonych przez Sowiety oraz wykorzystać ją do „polityczno-propagandowej walki z komunizmem”. Komitet miał wspierać politycznie oraz finansowo wychodźstwa, a także inicjować wśród emigracji wspólne przedsięwzięcia propagandowe.

     Komitet miał przede wszystkim jednak promować „pokojową działalność na rzecz przywrócenia w Europie Wschodniej swobód politycznych, społecznych i religijnych”. W tym tez celu utworzono trzy podkomitety: komitet współpracy intelektualnej, komitet prasy i radia oraz komitet kontaktów amerykańskich. Komitet planował także pośredniczyć w „zapewnieniu skutecznych sposobów współpracy z podobnie myślącymi działaczami europejskimi w Stanach Zjednoczonych oraz koordynacji ich zamierzeń z planami jakichże działaczy w innych krajach”.

     Oprócz znanych powszechnie osobistości takich jak gen. Dwight Eisenhower, pracowały nim także osoby związane z wywiadem (np. Allen Dulles, od 1953 roku szef CIA) oraz światem finansów (bankierzy Frank Altschul oraz Michael Josselson). W tej sytuacji komuniści traktowali Komitet jako agenturę amerykańskiego wywiadu. Ambasador PRL w Waszyngtonie Józef Winiewicz w rozmowie z urzędnikiem Departamentu Stanu wyraził protest, że „oficjalne amerykańskie czynniki udzielają pełnego poparcia KWE, który za cel swojej działalności postawił sobie prowadzić wrogą propagandę przeciwko Polsce i jej oddanym sojusznikom, nakłaniać wrogów naszego kraju do dywersji i obalenia naszego ustroju”.   

    Podziały polityczne wśród polskiej emigracji utrudniały współpracę polsko-amerykańską. Już w 1947 roku J. Wszelaki – przedstawiciel dyplomatyczny rządu RP na Uchodźstwie w Stanach Zjednoczonych pisał do Londynu, że „firma rządu polskiego nie jest dobrą podstawą dla akcji polityczno-informacyjnych w Ameryce”, ponieważ „rząd amerykański stoi w dalszym ciągu na stanowisku ignorowania tego ciała”. Jednocześnie przestrzegał polskie władze emigracyjne, że gdy „Ameryka będzie potrzebowała Polaków w charakterze jednego z narzędzi jej polityki, to będzie ich szukała tam, gdzie będzie mogła mieć na nich bezpośredni wpływ, a pomoc ich mieć pod ręką tzn. w obu Amerykach, a przede wszystkim w samych Stanach, ale nie w Londynie”.

     Sytuację tę wykorzystały polskie stronnictwa polityczne (Polska Partia Socjalistyczna, Stronnictwo Narodowe oraz Polski Ruch Wolnościowy „Niepodległość i Demokracja”), opozycyjnie nastawione do prezydenta Zaleskiego, skupione od 1949 roku w Radzie Politycznej, powołując swoje przedstawicielstwo w Stanach Zjednoczonych oraz rozpoczynając działania na arenie międzynarodowej, składając wizyty w Departamencie Stanu, Foreign Office i francuskim MSZ.

    W odpowiedzi kierownik MSZ w rządzie RP Mieczysław Sokołowski wskazywał, iż „inicjatywa amerykańska stanowi dalszy krok w angażowaniu opinii St. Zjednoczonych w sprawy obszaru Środkowo-Wschodniej Europy. W obecnej początkowej fazie nie jest ona pozbawiona błędów, z których najważniejszy jest fakt, że pod względem terytorialnym Komitet obstaje przy tezach jałtańskich, które już zbankrutowały”. Jednocześnie nieformalny przedstawiciel rządu RP w USA Tadeusz Romer podkreślał konieczność zjednoczenia wychodźstwa, choć „doprowadzenie z polskiej strony do postawy solidarności względem inicjatywy amerykańskiej wydaje się w obecnych warunkach rzeczą niezmiernie trudną i nie wiadomo czy w ogóle osiągalną nawet”.

     Niezależnie od podziałów w polskim Londynie, trudności w zjednoczeniu polskiej emigracji wynikały z silnej pozycji Mikołajczyka w USA, a jak  sugerował Romer „o wyeliminowaniu PSL z tej całej imprezy na terenie amerykańskim mowy być nie może”. W tych warunkach słusznie uważał, iż „jeżeli my nie zdobędziemy się teraz, czyli w porę na minimum solidarności organizacyjnej w tej sprawie, to z jednej strony utrwalimy o sobie fatalną reputację ludzi, nie umiejących chodzić po ziemi, a z drugiej wywołamy multum chaotycznych, nieskoordynowanych i co gorzej sprzecznych między sobą, nieomal żebraczych zabiegów u Amerykanów o takie lub inne ochłapy dla poszczególnych ludzi”.

     Pomimo nieskrywanej niechęci Amerykanów do współpracy z politykami związanymi z prezydentem Zaleskim, rząd RP na uchodźstwie nie ustawał w wysiłkach odegrania ważnej roli w planach amerykańskiego sojusznika. Z tego wynikały m.in. plany przeniesienia siedziby rządu do Waszyngtonu lub utworzenia w Stanach oficjalnej jego delegatury, które jednak nie zostały zrealizowane z przyczyn finansowych.

     Do dalszego skomplikowania sytuacji polskiej emigracji doszło po powołaniu przez Mikołajczyka w maju 1950 roku Polskiego Narodowego Komitetu Demokratycznego, który opowiadał się przeciwko obowiązywaniu konstytucji kwietniowej oraz poddawał w wątpliwość sens utrzymywania legalizmu władz polskich. W żadnym wypadku deklaracje Mikołajczyka  nie mogły zyskać akceptacji obu konkurencyjnych wobec siebie polskich środowisk w Londynie.

   Mniej znanym polem działalności Komitetu było fundowanie stypendiów polskim naukowcom, pisarzom i intelektualistom. Komitet udzielił też wsparcia finansowego londyńskim „Wiadomościom”  Mieczysława Grydzewskiego oraz Instytutowi gen. Sikorskiego. „Bez pomocy Komitetu – wspominała Lidia Ciołkoszowa – nie mogłyby na przykład działać wydawnictwa polskie, przynajmniej w takich rozmiarach. Naturalnie nie miało to nic wspólnego z agenturą i było niezwykle pożyteczne dla kraju i literatury na emigracji. Dawał Komitet wsparcie finansowe pismom, dzięki czemu mogły one wychodzić. Nie dawali poleceń politycznych, nie cenzurowali, nie ingerowali w treść”.

    Otrzymywanie pieniędzy od Amerykanów rodziło jednak wśród niektórych przedstawicieli polskiej emigracji silne dylematy moralne, a gen. Sosnkowski wezwał wręcz wszystkich polskich polityków do wyrzeczenia się otrzymywanych stypendiów. Jednak „z wyjątkiem Kazimierza Bagińskiego z PSL wezwanie nie znalazło posłuchu”. 

     Wymiernym efektem zaangażowania się członków Rady Politycznej w działalność Komitetu było mianowanie szefem sekcji polskiej Radia Wolna Europa Jana Nowak-Jeziorańskiego, znanego działacza NiD. Powstanie Komitetu przyczyniło się także do pogłębienia izolacji obozu „zamkowego”, skupionego wokół prezydenta Augusta Zaleskiego.

Cdn.