Nowe otwarcie

     Od tragedii minęło już 9 miesięcy. Jak z bicza strzelił... Wiemy już dziś dość dużo, jednak nadal zbyt mało aby powiedzieć, że nasza wiedza jest satysfakcjonująca, wystarczająca. MAK pracujący na zlecenie rządów rosyjskiego i polskiego(!!!) - jak stwierdził S. Ławrow - zakończył właśnie tzw. "Badanie techniczne" w sprawie przyczyn "katastrofy" z 10 kwietnia 2010 roku. Z raportu wynika niezbicie, że królową nauk technicznych jest psychologia, gdyż to właśnie "analizy" i "badania" kremlowskich psychologów posłużyły za grunt do sformułowania hipotez dominujących MAKowskiego "badania", późniejsze ich "udokumentowanie" dla specjalistów ze stajni Anodiny były już tylko "dziecinną igraszką". Tezy zawarte w tym kuriozalnym raporcie są szokujące i wpisują się raczej w dalszy ciąg ataku propagandowego prowadzonego w iście sowieckim stylu, ataku, który trwa nie od dnia tragedii jak sądzą niektórzy, lecz co najmniej od roku, a nawet znacznie dłużej - jeżeli za element tej akcji uznamy to co działo się w Polsce od kilku lat i wypływało do obiegu publicznego z ust wiodących polityków ugrupowań takich jak PO czy również SLD. Środowisko dziennikarskie mnie lub bardziej świadomie (i odpłatnie) nakręcało spiralę nienawiści rozpętaną przez sowiecką agenturę, rechocząc przy tym i zacierając łapki w nadziei na wyższą oglądalność i apanaże. Skundlenie sięgnęło bruku.
     10 kwietnia nic nie zmienił w postawie i postrzeganiu świata przez tych ograniczonych ludzi, z których duża część pozostaje poza strukturami sowieckiej agentury niszczącej codziennie nasz dom - Polskę. Ludzie ci działają często z pobudek osobistych motywowani ślepą nienawiścią wpojoną przez prosowieckie media. Nie wzruszyła nimi nawet instalacja w obwodzie kaliningradzkim sowieckich pocisków taktycznych krótkiego zasięgu typu ziemia-ziemia - Iskander. Uważają, że to ich nie dotyczy, że to oszołomskie teorie spiskowe. Kiedy sowieci szkalują polskie lotnictwo i przedstawiają kuriozalne twierdzenia dotyczące zawartości krwi polskiego generała (mimo, że - jak podawali wcześniej - ciało jego zidentyfikowano dopiero po kilkunastu dniach od tragedii, kiedy to w związku z postępującymi naturalnymi procesami - badanie na obecność "procentów" we krwi nie ma sensu, ponieważ pojawia się w organiźmie samoczynnie tzw. alkohol endogenny), to ci podli ludzie nadal uważają, że sprawa ich "się nie tyka". Być może zauważą, że coś jest nie tak dopiero wtedy, kiedy nie będą mieli czym nakarmić swoich dzieci, ale nie skojarzą żadnego adekwatnego związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy tym co dzieje się dziś, a tym co będzie jutro. Być może dopiero w syberyjskim łagrze, gdzie będą pracowali 16 godzin na dobę o chlebie i wodzie tknie ich pewna porażająca myśl, ale wtedy będzie już za późno, a i czasu na "myślenie" też będzie jakby mniej...
     Wraz z nowym otwarciem, z którym niewątpliwie mamy do czynienia po zakończeniu przetrzymywania dowodów materialnych zbrodni przez MAK i oddania ich do dyspozycji prokuratury (niestety jeszcze nie polskiej, lecz rosyjskiej) pojawiają się również optymistyczne akcenty. Prokurator Generalny poinformował, że dysponuje opiniami prawnymi, które uznają wykluczenie z procesu wnioskowania pierwszych zeznań kontrolerów smoleńskich za bezprawne, w związku z czym najprawdopodobniej również pierwsze zeznania Plusznina i Ryżenki będą pełnoprawnym dowodem w śledztwie. Jest to bardzo dobra informacja, potwierdza ona moje wcześniejsze spostrzeżenia, że polscy prokuratorzy prowadzą znakomitą grę, i że zaskoczą nas pozytywnie jeszcze nie raz i nie dwa. Obym miał rację.
    Kolejne pozytywne informacje to doniesienia o tym, że mamy rozmowy z wieży na Korsarzu - mimo iż Rosjanie stwierdzili, że ich nie dostaniemy, bo... "Taśma się zacięła"... Istotne jest również to, że (jak stwierdził minister Miller) w ich posiadanie weszliśmy w sposób legalny. Prawdopodobnie pewną rolę odegrał tu płk. dr E. Klich, który (mimo początkowo fatalnych w skutkach działań i decyzji, a także występów w mediach) doszedł chyba wreszcie do wniosku, że był naprowadzany i manipulowany, że posłużono się nim poprostu jak zwykłym narzędziem, a tego nikt nie lubi. Dlatego warto uważnie obserwować jego dalsze działania i wypowiedzi, płk Klich dzięki wiedzy jaką uzyskał pełniąc funkcję akredytowanego przy MAK będzie baaaardzo cennym świadkiem do polskich prokuratorów, pod warunkiem jednak, że... No właśnie... Dlatego warto pułkownika doktora obserwować i wyciągać wnioski - narazie powstrzymując się od szerszego komentarza.
     Z powyżej nakreślonych powodów uznaję, że znaleźliśmy się w okresie przełomowym procesu rozwiązywania smoleńskiej łamigłówki. I to paradoksalnie - z pewnych względów to nawet bardzo dobrze, że komunikat MAK jest - jak to mówią niektórzy - "jednostronny". Raz na zawsze skończą się bzdurne argumenty typu "Rosjanie mogliby się poczuć urażeni", "Rosjanie bardzo cenią sobie swą suwerenność" itd. Dziś zmianę frontu obserwuję nawet w mediach w Polsce, może poza jedyną "zaprzyjaźnioną" stacją telewizyjną mającą szczególnie wybitne zasługi w szerzeniu propagandy sowieckiej na terenie naszego kraju. Czyżby wreszcie dotarło do co poniektórych, że toczy się wojna informacyjna, i to nie żadna "cicha wojna propagandowa" jak powiedział dziś w TVP jeden z kremlowskich cyngli, lecz GŁOŚNA NA CAŁY ŚWIAT wojna informacyjna?
     Tymczasem obserwując jak pod "wodzą" premiera Tuska i nowego prezydenta Komorowskiego państwo polskie "zdaje egzamin" z dużym entuzjazmem przyjąłem zaszczytną propozycję "agregacji swojego bloga" w "niezalezna.pl". Bloga, którego zdecydowałem się założyć 3 tygodnie po tragedii na serwisie "salon24.pl" tylko i wyłącznie po to, aby móc przedstawić swój punkt widzenia i duskutować z podobnymi do mnie "posmoleńskimi oszołomami" na temat absolutnie najważniejszy dla Polski i pierwszorzędny dla przyszłości naszej, naszych dzieci i całego naszego narodu. Agregując bloga w "niezalezna.pl" liczę na to, że dotrę do nowych ludzi z którymi w twórczy sposob będę mógł dyskutować, a także, że ludzie ci rzucą nowe światło na interesującą nas sprawę, że wytkną błędy w moich rozważaniach, że zwrócą uwagę na to co ulotne i co mogło umknąć, że podrzucą interesujący wątek, że skontrolują i konstruktywnie skrytykują - tak jak to już nieraz na "salonie.24" bywało...
     Wklejam zatem tutaj wybór notek archiwalnych z "salon24.pl", część z nich dzisiaj z wiedzą jaką mam teraz być może napisałbym nieco inaczej, być może lepiej i trafniej, ale - o dziwo - większość z nich (łącznie z tymi najstarszymi) akurat właśnie dziś wydaje się przerażająco i przeraźliwie aktualna i "na czasie"...

"By państwo zdało egzamin"...

http://el.ohido.siluro.salon24.pl/