Za dużo znaków zapytania przed Lillehammer

Nie tylko w listopadzie, ale jak się okazuje także i w grudniu Krzysztof Biegun poskacze sobie w żółtej koszulce lidera PŚ w skokach narciarskich! A wszystko to po oddaniu zaledwie trzech skoków konkursowych. Ciekawe ile za to płacili bukmacherzy?  :)

Ktoś może się zdziwić, że tydzień po tygodniu piszę o skokach, ale o czym mam pisać? O kolejnych dwóch bramkach Lewego (tym razem z rzutu karnego)? O powrocie Piszczka? O kompromitacji Legii w europucharach? To ja już wolę pisać o czymś, za czym bardzo tęskniłem. A o skokach nie napisałem ani słowa od 24 marca aż do zeszłej niedzieli (24 listopada), bo latem jakoś skoki mnie nie satysfakcjonują. Dlatego teraz, kiedy sezon „ruszył już na dobre” częściej będzie można poczytać na moim blogu na temat naszych latających Orłów.

Szkoda tylko, że nadal nic nie wiemy. Sytuacja po dwóch weekendach jest taka sama, jak przed premierą. Tylko dwóch zawodników (Niemiec Marinus Kraus i Japończyk Taku Takeuchi) znalazło się w pierwszej dziesiątce zarówno w Klingenthal jak i Kuusamo. Jeśli chodzi o Polaków, to i w Niemczech i w Finlandii punktowało pięciu naszych skoczków. A czterech z nich (Krzysztof Biegun, Piotr Żyła, Maciej Kot i Dawid Kubacki) regularnie przechodziło do drugiej serii. Oby tak dalej!

Mam tylko nadzieję, że w Norwegii pogoda pozwoli skoczkom na w miarę sprawiedliwą rywalizację. Piszę w miarę, bo w tym sporcie nigdy nie ma sprawiedliwości. Jeden trafi na podmuch pod narty, a drugi będzie musiał walczyć z wiatrem w plecy. Mówi się, że szczęście sprzyja lepszym, więc niech w Lillehammer to właśnie do podopiecznych Łukasza Kruczka los się uśmiechnie.

Kwalifikacje do najbliższych zawodów, w których weźmie udział czterech reprezentantów Polski (Stefan Hula, Dawid Kubacki, Jan Ziobro i Kamil Stoch) rozpoczną się w piątek w samo południe na olimpijskiej skoczni Lysgardsbakken.

źródło: www.okiemkibica.cba.pl