Legalny marsz pedofilów w Warszawie

Postanowiłem z kronikarskiego obowiązku nie tylko odnotować ów bulwersujący fakt, ale również przekształcić formę wpisu, dostosowując ją do obowiązującego w mediach neostalinowskiego sznytu.

Mając na uwadze, iż tolerancja dla dewiacji oraz zawartość pedofilii wśród lewicowych grup parateatralnych jest bez porównania większa od zawartości faszystów wśród demonstrującej młodzieży w dniu 11 listopada, można śmiało postawić tezę, że ta postępowa „orientacja” jest nie tylko immanentną, ale i wiodącą częścią „antyfaszystowskiego sojuszu”.

Zaczęło się 11 listopada, gdy zwolennicy Mussoliniego stali się przez pewien czas ruchomym celem lecących w powietrzu koktajli Mołotowa. W taki bowiem gorący sposób entuzjaści rozdziału od państwa niezasiedlonych pustostanów witali pojawiających się agresywnych intruzów.

Nad tłumem rozwścieczonej faszystowskiej tłuszczy kołysały się fasces (wiązki), a na biało - czerwonych sztandarach łopotał tysiącletni symbol nacjonalistów - Orzeł. Poza trasą marszu pracujące na czarno bez ozusowanej umowy małe grupki rzucały kamieniami, lecz w centrum nie było wcale lepiej – ogromna rzesza faszystów jawnie nawoływała do stosowania przemocy z użyciem niebezpiecznych narzędzi: „Szablą odbierzemy!”.

W tym miejscu przypomina się lewicowy postulat, aby zgodnie z unijnym trendem ze względu na ksenofobiczny i agresywny wydźwięk zamiast śpiewania hymnu po prostu go wymruczeć.

Kiedy cztery dni po tych budzących grozę wydarzeniach na ulicę wyszli protestujący pedofile, media odetchnęły z ulgą. Prawie tysiąc bojowników o tolerancję, wynaturzoną swobodę seksualną i demokrację przemaszerowało dumnie pod „tęczę”. Zanim do niej doszli przed skłotem Przychodnia grupa rekonstrukcyjna w kominiarkach przeprowadziła rekonstrukcję ataku z 11 listopada 2013 zbierając rzęsiste brawa od wzruszonych widzów.
„To wspaniała lekcja historii… to bardzo dobrze, że młodzież potrafi czcić bohaterów w ten sposób” powiedział starszy o nalanej, czerwonej, tłustej twarzy opasły jegomość.

Kilka dni temu podobny pochód szedł pod hasłem „Razem przeciwko patriotyzmowi”, który według słynnej diagnozy Gazety Wyborczej „jest jak rasizm”.

Godnym odnotowania jest fakt, że jeżeli chodzi o trafność przekazu, lewica, zmieniając formę autoprezentacji, zbliżyła się w tym roku do… prawdy. W 2010 roku Marszowi Niepodległości zastąpili drogę przebrani w oświęcimskie pasiaki wynajęci aktorzy, w tym roku awangardą demonstracji były upozowane na cyrkowych klaunów skaczące pajace.

źródło zdj.
"Wolności nie spalicie!" pod tym hasłem ruszył w piątek ulicami Warszawy marsz.
Demonstracja jest formą protestu przeciwko spaleniu "Tęczy" na pl. Zbawiciela i zamieszkom, jakie miały miejsce w stolicy 11 listopada podczas manifestacji środowisk narodowych". cytat:"polskatimes"

Reasumując, „pedofile” nie zdołali zablokować „faszystów…”

Myślę, że wykreowana przez neokomunistyczne media sytuacja powoli zmienia się w groteskę, dlatego nazywanie od tej pory tolerancyjnej lewicy pedofilami jest na pewno bardziej uzasadnione niż nazywanie prawicy faszystami.

Pedofilia nie przejdzie!

P.S. Zdemaskowana kilka lat temu na forum Salonu24 plagiatorka Eliza Michalik wystosowała niedawno apel o niezapraszanie faszystów do mediów. "I tak jak nie zapraszamy pedofila, złodzieja, mordercy, gwałciciela czy psychopaty..." Czy aby na pewno pani Elizo ?