Świadectwo Przemysłowe dziadka

Jeszcze godzinka, dwie i będzie można w końcu coś napisać. Słowo „coś” nabrało dziś szczególnego znaczenia, ponieważ w zasadzie, to nic nie można było napisać na temat polityki, bo wiadomo, że ostatnio polityka to referendum warszawskie, inaczej mówiąc polityka = referendum. Skutki tego były i są jeszcze w mediach porażające, po prostu mielizna, mielizna, mielizna. Nic ciekawego, zupełnie jak w kinie. O czym tu więc pisać na krótko przed końcem ciszy i czy w ogóle warto, nawiązując do starej, dobrej piosenki?      
 
Przygotowując się do przeprowadzki, którą poprzedziła sprzedaż jednego mieszkania i kupno drugiego, znalazłem w tak zwanych papierach Świadectwo Przemysłowe mojego dziadka, który przed wojną, w Gąbinie na Mazowszu, prowadził sklep kolonialny. Dziadek działał w ruchu ludowym i w Chrześcijańskim Związku Kupców, zmarł w obozie koncentracyjnym. Samo świadectwo już wiele mówi o przedwojennej Polsce. Naprawdę to był świat polski a nie psiarski. Tak, jak i dziś, kupiec wnosił opłatę na rzecz państwa. Na kogo więc łożył dziadek Tadeusz? W 1934 roku zapłacił łącznie osiem złotych na rzecz związków komunalnych, czyli samorządu, na rzecz Izb Handlowo- Przemysłowych, oraz – uwaga – na rzecz szkół zawodowych. Samo świadectwo jest tak pięknie wydane, jakby był to dyplom MBA. I Oczywiście piękne pismo. To już powszechne.
 
Dziś mamy Polskę taką nie wiadomo naprawdę jaką. Ani ona europejska (zresztą po co?), ani też polska, bo przecież mówić dziś, że jest się Polakiem, to już prawie ciemnogród. Najpierw mieliśmy komunistyczne i totalitarne pranie mózgów, z czasem co raz słabsze, aż wreszcie był Jan Paweł II i „Solidarność”. A po 1989 roku przyszła wolność dla wybranych, czyli dawnych służb, nomenklatury, dla części nowych postsolidarnościowych elit, które świetnie rozumiały się z ludźmi starego systemu. Na to wszystko przyszły rządy Platformy Obywatelskiej, przedziwnej formacji bez jakichkolwiek właściwości , bez jakichkolwiek celów, bez jakichkolwiek wartości, poza jednym: utrzymaniem władzy i gromadzeniem dóbr.
W przedwojennej Polsce taka formacja polityczna byłaby nie do pomyślenia. Bo nawet taka KPP jakieś cele miała, na przykład likwidację państwa polskiego. PO likwidacji nie chce, bo istnienie III RP służy generowaniu zysków dla wąskiej grupy elit władzy, zupełnie jak u Milovana Gilasa w „Nowej klasie”.
 
Być może ten czas się właśnie kończy, ale spustoszenie jest ogromne. Młodzi ludzi podziwiają powstańców, ale ci powstańcy byli w ogóle możliwi dzięki takiej a nie innej przedwojennej Polsce, szanującej tradycję, Polsce niezwykle patriotycznej. Dziadek po wybuchu wojny poszedł walczyć do lasu. Nie dyskutowało się, co zrobić, tylko się walczyło. I teraz, w zupełnie innych czasach nadszedł czas walki o Polskę. Jeśli „warszawskie kołnierzyki” tego nie rozumieją, trudno. Po prostu jest to czas walki o Polskę, choćby po to, żeby można było przywrócić ducha Świadectwa Przemysłowego z tamtych przedwojennych czasów.