Zakaz reklamy przeciw pacjentom i aptekom

Komentowany niedawno m.in. przez pos. Zbigniewa Kuźmiuka najwyższy w Europie poziom współpłacenia polskich pacjentów za leki to niejedyny negatywny skutek prawa obowiązującego od początku 2012 r. Jednocześnie bowiem obowiązuje od tego czasu całkowity zakaz reklamy aptek.
W ocenie Andrzeja Sadowskiego z Centrum im. A. Smitha żaden z celów, jaki miała realizować ustawa refundacyjna nie został zrealizowany. Zaś zakaz reklamy aptek prowadzi obecnie do absurdów i cenzurowania aptekarzy. Przedstawiciele środowisk biznesowych, branżowych i pacjenckich stwierdzają w liście otwartym do ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, że zakaz reklamy aptek ogranicza dostęp do informacji, godzi w prawa pacjentów i wpływa na zmniejszenie konkurencyjności aptek. Co istotne ma to wpływ na bezpieczeństwo pacjentów. Wg sygnatariuszy listu znane są wyniki analiz wskazujące na to, że coraz częściej np. po leki przeciwbólowe pacjenci udają się do supermarketów czy pobliskich sklepów, gdzie nie ma możliwości skorzystania z porady farmaceuty, a leki kupowane są i zażywane bez jakiejkolwiek kontroli i wiedzy na ten temat. Ponadto pacjenci nie mogą porównać cen i dokonać wyboru najtańszych lub najlepiej dostosowanych do ich potrzeb produktów.
Zdaniem Sadowskiego w związku z obowiązującym prawem dochodzi do niewyobrażalnych gdzie indziej sytuacji, np. apteka jest karana za informację naklejoną na szybie, że można w niej zapłacić kartą. Rząd posunął się za daleko wprowadzając zakaz reklamy aptek, który jest interpretowany w ten sposób, że każda informacja może zostać uznana za reklamę i zostać ukarana wysoką grzywną - twierdzi Sadowski. - Mamy do czynienia z prawem, które cenzuruje podawane informacje przez aptekarzy - skonkludował.
Wspomniany list otwarty podpisany przez szefów Polskiej Izby Ubezpieczeń, Centrum im. Adama Smitha, ZPA PharmaNET, Federacji Pacjentów Polskich, Konfederacji Lewiatan i Izby Gospodarczej Farmacja Polska stanowi reakcję na decyzję ministerstwa zdrowia z 16 sierpnia br. o wycofaniu z projektu założeń ustawy o refundacji leków, propozycji zmiany polegającej na doprecyzowaniu obowiązującego obecnie przepisu zakazującego reklamowania aptek i punktów aptecznych.
Co interesujące zarówno w pierwotnej wersji projektu założeń (z 30 kwietnia br.), jak i w następnej (z 1 sierpnia br.) resort zdrowia konsekwentnie podtrzymywał konieczność uregulowania tej kwestii, uznając, że stanowi ona barierę dla prowadzenia działalności gospodarczej dla przedsiębiorców branży aptecznej.
Tymczasem zakaz reklamy aptek praktycznie uniemożliwił aptekom możliwość konkurowania z innymi podmiotami na rynku dystrybucji detalicznej. Bowiem np. w sieciach sklepów spożywczych, kosmetycznych czy na stacjach benzynowych, sprzedawane są leki bez recepty. Jednak placówkom tym wolno reklamować te produkty, czego aptekom robić nie wolno. Stanowi to więc przykład dyskryminacji aptek - żalą się autorzy listu otwartego do ministra Arłukowicza.
Sadowski zauważa, że ustawa refundacyjna, wraz z zapisami dotyczącymi zakazu reklamy aptek w Polsce nie spowodowała obniżenia cen leków dla pacjentów. Wobec tego należy gruntowanie zmienić obecnie obowiązujące prawo.
Czy jednak rząd, zatroskany głównie spadającymi wynikami w sondażach, podejmie się tego zadania? Rozwalanie systemu emerytalnego i tuszowanie rosnącego zadłużenia księgowymi sztuczkami - to wszystko, na co go ostatnio stać.