Firmy rodzinne na prawicy, lewicy i w centrum

Mam znajomego, który prowadzi firmę rodzinną. Firma ta zrzeszona jest w jakiejś organizacji firm rodzinnych i oni chcą uzyskać w związku z tą swoją rodzinnością jakieś ulgi od ministerstwa finansów, jakąś możliwość zatrudniania żony i męża i takie tam potrzebne rzeczy. Tłumaczę mu absurd takich działań i bytów w sposób następujący. - Zobacz – mówię – ministerstwo spraw wewnętrznych to jest firma rodzinna, ministerstwo finansów to jest firma rodzinna, ZUS wreszcie to także jest firma rodzinna, że o wszystkich wyższych uczelniach w kraju nie wspomnę. Nie macie z nimi szans.

On się wtedy śmieje, ale udaje, że nie rozumie i dalej to swoje hobby uprawia, czyli bawi się w działalność gospodarczą na szczeblu lokalnym dając tym samym legitymację i pretekst do istnienia wszystkim wymienionym przeze mnie firmom rodzinnym.

Byty gospodarcze dzielą się na rzeczywiste i widmowe. Większość z tych, które przetaczają się przed naszymi oczami to byty widmowe. Te wszystkie agencje restrukturyzacji, te jednoosobowe spółki skarbu państwa i inne fikcje. My to traktujemy serio, bo nie mamy wyjścia i wierzymy, że za pomocą zatrudnionych tam urzędników coś można uzyskać. Otóż nie można bo za nimi stoją prawdziwe byty gospodarcze, które zorganizowane są zupełnie inaczej i według innych wektorów. Najwyraźniej widać to wszystkie nie na obszarze gospodarki, ale w polityce i w sztuce, szczególnie filmowej.

Toczyła się wczoraj na naszym blogu dyskusja o rodzinie Łazarkiewiczów, która wraz z licznymi zapożyczeniami, w postaci zięciów i synowych, rozpoczęła pracę nad filmem „Miasto 44”. Ja nie wiem, czy jest jeszcze jakieś upokorzenie, które nie zostało Powstańcom Warszawskim oszczędzone. Myślę, że brakuje tylko defilady wojsk niemieckich w Warszawie, na której oni musieliby siedzieć w pierwszym rzędzie. Wszyscy wiemy kim są polscy filmowcy. To po prostu męty i alkoholicy w poważnej większości. Ludzie ci pozostawieni gdzieś bez dozoru, niszczą mienie, drą mordy, zaczepiają przechodniów, zachowują się jednym słowem, jak w kraju okupowanym i przeznaczonym do dzikiej eksploatacji. Uważają się za wybrańców i królów życia. I trzeba mieć doprawdy źle w głowie, żeby powierzać im pieniądze albo jakieś swoje misterne plany. Filmowcy wszystko to zniweczą, przez swój przyrodzony prymitywizm i tę wódkę, która zżarła im mózgi i serca. Do tego jeszcze większość filmowców działa po prostu na zlecenie sił ciemności. Czynią to świadomie, bądź nieświadomie. Film jak powiedział towarzysz Lenin, jest najważniejszą ze sztuk i nie można go powierzać byle komu. Rodzina Łazarkiewiczów nadaje się w sam raz do tego, by kręcić filmy o Powstaniu, bo w rodzinie tej znajduje się także Agnieszka Holland, wybitna reżyserka, znana z filmów takich jak choćby „Zabić księdza”. Nie wiem właściwie dlaczego, tyle lat przecież minęło, pani Agnieszka Holland nie zdecyduje się na opowiedzenie nam obrazem o tragicznej śmierci swojego ojca. To byłoby ważne uzupełnienie historii Polski, która nie jest przecież ani łatwa, ani przyjemna. Rozumiem, że w grę wchodzi trauma, ale może trzeba ją, jak to mówią ojcowie Dominikanie, po prostu przepracować.

Premiera filmu „Miasto44” zaplanowana została na 1 sierpnia 2014. Pokażą ten film na telebimach stadionu narodowego. To będzie, przypuszczam, wielka gala i zostaną na nią zaproszeni ważni ludzie, być może sama kanclerz Niemiec, albo przynajmniej, któryś z szefów poważnych firm rodzinnych działających w naszym kraju. No i oczywiście prezydent z prezydentową. Nie wiem czy zaproszą Powstańców i ilu z nich jeszcze wtedy będzie żyć. To jest ważne, bo jak napisałem wczoraj, oni wszyscy, wszystkie poważne, polskie firmy rodzinne, czekają aż umrze ostatni powstaniec. Powiem Wam co się wtedy stanie. Rozpocznie się w całym kraju jeden wielki festiwal książek i filmów historycznych. Będziemy mieli tyle firm rodzinnych i tyle nowych spojrzeń na dzieje ojczyste, że nas zatka. A koordynatorem tego projektu będzie znana reżyserka Kasia Adamik, a do pomocy weźmie sobie Dominikę Wielowieyską, albo kogoś podobnego. Michała Cichego na tę okazję wyleczą z alkoholizmu i będą pokazywać publicznie jako eksperta od Powstania. Potrzeba tylko tego, żeby oni wszyscy wreszcie poumierali. Ktoś napisał wczoraj, że czterej pancerni wykreowani zostali po wytłuczeniu ostatnich żołnierzy podziemia. Tak to mniej więcej wygląda, ale ja mam chyba lepszy przykład na działanie tego mechanizmu. Czy ktoś może pamięta jakąś wybitną, sławną na świecie francuską powieść o epoce napoleońskiej wydaną w XIX wieku? W tej epoce wielkich dzieł epickich? Mogę się oczywiście mylić, ale z książek wydanych we Francji w XIX wieku w pamięć zapadły mi dzieła Aleksandra Dumas, który kurwę i złodzieja uczynił szpiegami kardynała Richelieu, a angielskiego najemnika i szpiega bohaterem powieści „Dwie Diany”. Mam w pamięci dzieła Victora Hugo, sławiącego rewolucję, bynajmniej nie tę zakończoną Napoleonem, ale późniejsze, mam w pamięci Juliusza Verne'a, który napisał książkę o polskim arystokracie podróżującym pod wodą w swoim dziwnym okręcie o nazwie „Nautilus”. Kiedy zobaczył to wydawca Verne'a czynny na rynku rosyjskim, kazał mu zmienić arystokratę polskiego na hinduskiego nababa i tak zostało. Z nowszych nazwisk francuskich pisarzy znamy w Polsce Prousta i Sartre'a. No i pozamiatane. Ktoś może powiedzieć – ale dlaczego Napoleon? Toż to wilk w ludzkiej skórze. Oczywiście, wilk w ludzkiej skórze, który podpisał konkordat i szukał porozumienia z papieżem, żeby legitymizować swoją uzurpatorską władzę. Powtarzam, jeśli są jakieś sławne francuskie powieści o Napoleonie, napisane w XIX wieku, chętnie o nich posłucham. Podobnie jak chętnie dowiem się o powieściach francuskich opowiadających o życiu tamtejszej arystokracji. Nie biedoty, nie robotników, nie urzędników w miasteczkach nad Loarą, ale o życiu francuskiej arystokracji. Macie coś takiego pod ręką? Oczywiście, że nie macie, bo jedyne książki o arystokracji dotyczą arystokracji angielskiej i rosyjskiej. Innej na świecie nie ma.

A teraz właśnie Polska szykuje się do wielkiego skoku w nowe czasy. I nie będzie już ani jednej książki o bohaterskich polskich żołnierzach. Bo okaże się, że to są rzeczy tak samo niepotrzebne tak samo zbędne, jak ta śmierdząca i leniwa francuska arystokracja, która ciemiężyła swoich dzierżawców. Polscy żołnierze zaś podrzynali gardła niemieckim jeńcom i mordowali Żydów w czasie swojego Powstania. Wracajmy jednak do firm rodzinnych.

Najważniejszą firmą rodzinną w Polsce jest GW. I wczoraj właśnie, w wydawanym przez tę firmę periodyku zatytułowanym „Duży format” ukazał się wywiad z członkami innej firmy rodzinnej, nieco mniejszej, rzec by można z członkami firmy podwykonawcy, czyli z hipsterami prawicy. Wywiad ten umieścił u siebie na blogu Józef Moneta, który słusznie szydzi z tego rodzaju postaw, choć czyni to z innych pozycji niż ja. Otóż sprawy mają się tak, że coś się w tej największej firmie rodzinnej w Polsce sypie i trzeba ratować sytuację. Należy poszerzyć rynek po prostu, a tego nie da się zrobić starymi i wysłużonymi działaczami, potrzebni są nowi. Ktoś może to nazwać porozumiewaniem się środowisk ideologicznych, ale my tego tak nie nazywamy na tym blogu, bo po prostu myślimy o sprawach najbardziej przyziemnych czyli o pieniądzach. Mamy więc kreację następująca, która już od jakiegoś czasu stoi przez naszymi oczami i jest majona co i rusz nowym jakimś kwieciem. Oto plac Zbawiciela w Warszawie, ze znanym wszystkim kościołem. I na tym palcu jest tęcza, która się kojarzy wiadomo jak. To miejsce zostało przez kogoś, kto uważa, że zna się na sprzedaży, wyznaczone jako punkt od którego odbije się w górę sprzedaż periodyków wydawanych przez największą w Polsce firmę rodzinną. Mamy tam dwa symbole krzyż i tęczę oraz ludzi, którzy je firmują i zza nich się wychylają. Było profanowanie krzyża na Krakowskim Przedmieściu, a teraz mówi się o podpalaniu tęczy na placu Zbawiciela. To nie są zjawiska równorzędne, nikt tak nie twierdzi, ale jest to dobry pretekst do przeprowadzenia jakiegoś dealu, w sensie zgoda narodowa. Żeby to zrobić potrzebny jest właśnie podwykonawca, który się tego zadania podejmie. No i mamy panów Muchę, Pereirę, Wildsteina i tego czwartego, który ma za długi nazwisko, żebym je zapamiętał. Oni te kwestię rozgrywają i myślę, w dłuższej perspektywie rozegrają. Na razie dyskusja toczy się wokół gadżetów. Hipster prawicy bywa w określonych miejscach, ma na głowie charakterystyczną czapkę, czyta specyficzne książki i dyskutuje z innymi ludźmi o swoich poglądach. Ja tu nie chcę uprawiać jakichś tanich demaskacji proszę Państwa, bo nie o to chodzi. Wszyscy dobrze wiemy, że nie ma żadnych widzialnych buntów poza systemowych, to są kreacje służące sprzedaży produktów. Być może w przypadku hipsterów prawicy chodzi o sprzedaż kaszkietów, a być może o sprzedaż nowej „Frondy”. Myślę że na pewno chodziło o to, by jednak tej prawicy nie firmował Terlikowski, bo on się po prostu słabo sprzedaje. On może posłużyć kiedyś do jakiegoś polowania par force, gdzie będzie robił za lisa, albo jenota, ale to wszystko. To trzeba było koniecznie zmienić, bo w tej całej prawicy jest potencjał sprzedażowy i szkoda, żeby się marnował. No, ale znowu nie można było tego powierzyć byle komu. Musi być firma rodzinna. Pan Wildstein jest tu wyraźnym na to dowodem. Być może inni hipsterzy też, ale ja im w życiorysy zaglądał nie będę.

Pointa tego tekstu może być tylko jedna – nie ma i nie będzie żadnego porozumienia pomiędzy nami a nimi. Po prostu. Nie można się bowiem porozumiewać ze sprzedawcą kaszkietów, który uprawia swój zawód poprzez czytanie Ewangelii, czy jakieś patriotyczne śpiewy. Nie może być takiego porozumienia, bo wszyscy widzimy tę przepaść, która zieje tu między nami od wojny. I nie chodzi bynajmniej o to, że my jej nie chcemy zasypać. O nie. To oni nie chcą. Kim bowiem byliby wtedy? Jak sprzedawaliby by swoje czapki i komu?

Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl gdzie można do końca sierpnia kupić w promocji Baśń jak niedźwiedź tom I oraz książkę „Dom z mchu i paproci”, a także audiobooka z tekstami z I tomu Baśni, które czyta Grzegorz Braun. Wszystko w cenie 25 złotych plus koszta wysyłki. Przypominam także o moim wieczorze autorskim w Bydgoszczy w domu katechetycznym przy Placu Piastowskim 5, który odbędzie się w niedzielę, 1 września o godzinie 15.30.  

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

30-08-2013 [09:49] - NASZ_HENRY | Link:

nie cieszy, gdy jest, Lecz kiedy jej nima.
http://www.youtube.com/watch?v...
Samotnyś jak pies ;-)

Obrazek użytkownika ruisdael

30-08-2013 [10:25] - ruisdael | Link:

Dumasa. Proszę mi powiedzieć dlaczego trzymamy kciuki za muszkieterów, którzy pomagają królowej zacierać ślady przyprawiania rogów swemu mężowi (królowi Francji)z wrogiem -ks. Buckingham? A gwardziści są "źli" tylko dlatego, że są od kardynała Richelieu (?), który, jak historia mówi, bardziej dbał o swoją ojczyznę, niż reszta bandy.

Obrazek użytkownika Coryllus

30-08-2013 [12:18] - Coryllus | Link:

Ponieważ Dumas pisał, a nawet nie pisał, tylko zlecał pisanie, na polecenie Londynu. Dlatego Buckingham musi być dobry.

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

30-08-2013 [10:39] - NASZ_HENRY | Link:

o linku
http://wyborcza.pl/duzyformat/...
do wywiadu ;-)

Obrazek użytkownika fritz

30-08-2013 [14:25] - fritz | Link:

To po prostu męty i alkoholicy w poważnej większości."

*** Zgadza sie. Masz racje. Tylko do przygniatajacej wiekszosci z nich "polscy" rozumiane jako etnia, nie pasuje.
A wszscy sa polakofobami, ktorych zadaniem bojowym jest zniszczenie polskiej tozsamosci, polskiej kultury, polskiej cywilizacji.

Obrazek użytkownika hideyoshi

31-08-2013 [00:17] - hideyoshi | Link:

Bardzo, bardzo proszę o demaskowanie. Jak powiedział pewien wysoki urzędnik z Komisji Akustycznej: "masowy widz domaga się zdemaskowania". Bez tego żaden seans czarnej magii w ogóle nie może się obejść. Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika dogard

31-08-2013 [08:13] - dogard | Link:

coz poradzisz jak 2-ch z nich pisze duzo lepiej od ciebie; Much i Perreira sa natomiast niezlymi dziannikarzami.Wiek tez wszyscy maja obiecujacy.Nie badz mandlem czy POdobnym faciem.