Układ Sikorski – Majski

Układ Sikorski – Majski podpisany w Londynie jest do dzisiejszego dnia traktowany, jako jeden z wielu błędów Sikorskiego, który okazał się bardzo ustępliwy wobec wymagań naszych sojuszników, najpierw Francji, a później Wk. Brytanii.
Sam tryb zawarcia tego układu był niezgodny z obowiązującym prawem, a treść niedostatecznie zabezpieczająca polskie interesy, mimo to i mimo kryzysu rządowego, jaki wywołał układ wszedł w życie i funkcjonował do chwili zerwania przez Sowiety stosunków dyplomatycznych z Polską w kwietniu 1943 roku.
Jako pozytywny rezultat układu może być traktowane zwolnienie z łagrów i zsyłek wielu tysięcy Polaków i utworzenie armii polskiej pod dowództwem generała Andersa.
Natomiast zarzut braku formalnego uznania przez Sowiety ważności traktatu ryskiego i ważnego do roku 1942 traktatu o nieagresji zawartego w 1932 roku w sumie na 15 lat może być traktowany, jako kontrowersyjny. Sam fakt unieważnienia paktu Ribbentrop  - Mołotow i umowy z 28 września 1939 roku powinien być traktowany, jako przywrócenie status quo ante, ale oczywiście dla Polski byłoby bardziej satysfakcjonujące przyznanie się Sowietów do współuczestnictwa w niemieckiej agresji i stwierdzenie, że granic polskich w 1939 roku nie wolno było naruszać.
Problem polega na tym, że Sowiety ustalając za akceptacją sojuszników granice z Polską nie powoływały się na traktat Sikorski – Majski, ani na żadne porozumienia z Polską. Powoływanie się ze strony polskiej na jakiekolwiek ustalenia poza wymienionymi traktatami przedwojennymi, które nie zostały wypowiedziane, nie miało najmniejszego znaczenia.
 
Znaczenie miały jedynie okoliczności, w jakich doszło do podpisania układu, a na ich powstanie złożyły się zaszłości sięgające przynajmniej lat trzydziestych ubiegłego wieku.
Dojście Hitlera do władzy i zerwanie przezeń traktatu wersalskiego wymagało natychmiastowej interwencji sygnatariuszy i strażników traktatu, w ówczesnej sytuacji skończyłoby się na akcji policyjnej. Polska, jako kraj zagrożony w pierwszej kolejności powinna była wywrzeć silniejszy nacisk na Francję aniżeli tylko działania sondażowe, do jakich się ograniczyła. W następstwie tchórzliwego zachowania zachodnich mocarstw trzeba było szukać innych rozwiązań mając przede wszystkim na względzie usunięcie największego zagrożenia w postaci ożywienia spisku rapalowskiego. Pójście na całkowite oddanie się w ręce wiarołomnych sojuszników spowodowało wszystkie nieszczęścia i cokolwiek później się działo było obarczone tym błędem.
Należał do nich kuriozalny rozkaz Rydza z 17 września 1939 roku związany z agresją sowiecką, został on wydany podobno za namową ambasadora brytyjskiego i poczynił wielkie szkody, a przede wszystkim nie uznał sowieckiej agresji za stan wojny.
Wprawdzie w roku 1940, kiedy alianci rozważali wysłanie sił pomocniczych napadniętej Finlandii traktując, że agresja sowiecka jest aktem sojuszniczym w stosunku do Niemiec /ciekawe, że tego samego nie uznali we wrześniu 1939 roku/, Sikorski stwierdził, że Polska znajduje się w stanie wojny z Sowietami, ale tego nie ogłoszono w notach do sojuszników. Natomiast Sikorski nawet nie proszony sam wypowiedział wojnę Japonii po Pearl Harbour narażając tysiące Polaków przebywających w Mandżurii na japońskie prześladowania.
Bezwzględne oddanie Francuzom doprowadziło do zniszczenia z takim trudem odbudowanej we Francji armii, a nawet brygady podhalańskiej, którą po trudach walki w Norwegii można było skierować na odzyskanie sił do Anglii zamiast do walącej się Francji. Napisanie memoriału do Churchilla wyrażającego z góry gotowość do współdziałania z Sowietami było po prostu głupotą.
W chwili uzgadniania układu lipcowego Polska już w oczach Churchilla zeszła na bardzo daleki plan. Anglia uznała, że jej machiavelski zamiar stworzenia wspólnej granicy niemiecko sowieckiej zaowocował należycie i teraz jego realizacji należało poświęcić, co tylko możliwe z Polską po drodze.
Ze strony polskiej wszystko, co można było zrobić to przewlekać pertraktacje, ale niezbyt długo, korzystając z pogarszającej się sytuacji Sowietów. W lipcu wprawdzie klęski sowieckie były wielkie, ale nie było jeszcze bezpośredniego zagrożenia Moskwy, co stało się już w sierpniu i wtedy można było liczyć na zmiękczenie sowieckiej postawy.
Jednakże nie to było największą przeszkodą w negocjacjach, była nią postawa Churchilla, który naciskał brutalnie śpiesząc się nawet nie proszony z wszelkimi możliwymi deklaracjami w stosunku do Stalina.
Churchill, który wykazał tyle siły i odporności na przeciwności w dotychczasowym prowadzeniu wojny nie wytrzymał nerwowo i ze strachu przed sowiecką kapitulacją wobec Niemiec był gotów na wszystko. W konsekwencji tej postawy, która ciążyła mu przez dłuższy czas przyczynił się do jednostronnego wsparcia aliantów dla sowieckiego zwycięstwa, a w konsekwencji zagrożenia bolszewicką agresją w stosunku do całego świata, a przede wszystkim przyśpieszenia upadku imperium brytyjskiego.
 
W świetle tych wydarzeń układ Sikorski – Majski jest tylko drobnym epizodem, który nie miał najmniejszego wpływu na bieg wypadków, poza jednym, a mianowicie uratowaniem wielu tysięcy Polaków z bolszewickiej katorgi.
To pytanie warto zadać żyjącym jeszcze żołnierzom Andersa i tym wszystkim, którzy z jego armią wyszli z Sowietów jak oni oceniają skutki tego układu.
Przy okazji pragnę wyjaśnić, że w 1939 roku bolszewicy nie przeprowadzili żadnego plebiscytu w sprawie polskich Kresów, a jedynie „wybory” delegatów, którymi byli wyłącznie sowieccy agenci, w niektórych przypadkach nawet nie posiadający polskiego obywatelstwa deklarujący gotowość oddania głosów za przyłączeniem do Sowietów. Sam byłem tego świadkiem, chociaż oczywiście w tych „wyborach” nie brałem udziału.
Jednym z takich „delegatów” była pozbawiona polskiego obywatelstwa Wanda Wasilewska.
Takiej ponurej farsy nikt na świecie nie może uznać za akt prawny, nawet Putin.