Program PiS dla Śląska (nie PiS-owski)

Śląsk dążył do Polski, bo pamiętał o swym słowiańskim rodowodzie. Druga RP obdarzyła go pewnymi przywilejami, a w III RP jedynie baty, drwiny i okradanie przez tzw. „warszawkę”.

Śląsk wywalczył krwią swe przywiązanie do Polski w powstaniach śląskich. W. Korfanty, przywódca powstańców śląskich w II RP nie został należycie potraktowany, ale Śląsk uzyskał status autonomii i specjalne przywileje, w tym podatkowe. To po dziś dzień jest z rozrzewnieniem wspominane. Po rozbiorach nie było w Polsce kapitału, więc wynagrodzono wierność Śląska w jedyny, możliwy sposób, jw. Oczywiście, budziło to zrozumiałą zawiść w innych częściach Polski i dziś byłoby nie do powtórzenia - oznaczałoby to całkowity rozpad Polski.

Główny zarzut Ślązaków do tzw. „warszawki”, to to, że Ślązacy pracują, a za wypracowane przez nich pieniądze pewne grupy żyją ponad stan. Oczywiście, tzw. „warszawka” to nie Warszawiacy, tylko pewne grupy powiązane z władzą, bądź sprawujące władzę. To są hulanki i swawole na cudzy koszt, a to jest moralnie i logicznie naganne.

Patologiczny system podatkowy w Polsce i udział regionów w podatkach nie wynika z dochodów z podatków wypracowanych w regionie, ale z właściwości siedziby spółki. Wielkie ogólnopolskie sieci handlowe, mają siedziby w dużych miastach, głównie w Warszawie. Tak samo siedziby banków, ubezpieczycieli, czy firm produkcyjnych są często zlokalizowane w Warszawie, lub w jednym z kilku bogatych ośrodków. To samo dotyczy woj. warmińsko-mazurskiego, które np. za prąd i gaz płaci spółce z siedzibą w Gdańsku, a tym samym jest okradane, nie bójmy się tego słowa, przez woj. pomorskie.

Recepta jest prosta i dotyczy nie tylko Śląska, ale także regionów typu woj. warmińsko-mazurskie. Skończyłyby się w końcu lamenty Warszawy w związku z tzw. Janosikowym. Ta recepta, to udział regionów w podatku, ale nie według siedziby spółki/instytucji, ale według terytorium jego faktycznego powstania. Takie przypisanie jest bardzo proste, bo wystarczyłoby zapłacony podatek podzielić strukturą według obrotu przypadającego na poszczególne województwa. Śląsk i kilka innych woj., w tym warmińsko-mazurskie sporo na tym skorzystają. Takie rozwiązanie jest sprawiedliwe i logiczne. Ponadto jest to rozwiązanie wykluczające ustawę metropolitarną w obecnym kształcie. Ustawa metropolitarna winna zawierać pakiet ustaw ułatwiających działanie takich tworów, a nie ustaw rabujących i tak już biedne regiony.

Autor powyższego nie jest członkiem PiS, ale wierzy w rozsądek tej partii. Ta propozycja nie stoi w żadnej sprzeczności z programem PiS, więc jest cennym jego uzupełnieniem. Śląsk pamięta dziadka z Wermachtu autorstwa J. Kurskiego, obecnie członka SP. Trzeba spojrzeć na tę sprawę pozytywnie, bo ówczesna afera wywołała dyskusję na temat przymusowego wcielania do Wermachtu, oczyściła atmosferę i obecnie nikt nikogo nie stygmatyzuje z tego powodu. Za odmowę wstąpienia do Wermachtu była kula w łeb.

Warto byłoby też wspomnieć postać arcybiskupa i Prymasa, kard. Hlonda, który dla ratowania Ślązaków przed egzekucjami za odmowę podpisania listy narodowościowej, zalecił jej podpisanie. Przy czym sam, pomimo jednoznacznych żądań Niemców, nigdy takiej listy nie podpisał. Nawet władze PRL po wojnie nie czyniły arcybiskupowi zarzutów z tego tytułu - święty i szlachetny człowiek.

Jeszcze jedna rada. Gdy pojedziemy na Śląsk, to „Dzień dobry” możemy dodać na końcu, ale na początku wskazane jest użycie „Szczęść Boże”, albo „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Dzień dobry mówi tam najczęściej „warszawka”. Trzeba szanować gospodarzy, których się odwiedza, więc nie zaczynajmy powitań, jak „warszawka” (wyżej napisałem, że „warszawka” to nie są Warszawiacy, tylko osoby sprawujące władzę w Polsce, że to tylko taki skrót myślowy na określenie tej grupy osób).

Piotr Solis