Czy dziecko Kate i Wiliama jest oby człowiekiem?

Jeśli ktoś myśli, że to pytanie retoryczne, myli się. Myli się też i ten, kto myśli, że pytanie postawione akurat w tytule ma jedynie przykuwać uwagę i zachęcać prowokacyjnie do lektury tego tekstu. Nic z tych rzeczy. I nie będzie też żadnego prześmiewczego traktowania sprawy. Bo sprawa, jakkolwiek może nie wygląda, jest poważna.

Jako studentka katolickiej uczelni, przepojona katolickimi ideałami i ideami  brałam udział w pikiecie przeciwko ustawie aborcyjnej. Było to wiele lat temu. Na naszym uniwerku głośno było o spotkaniu z panią poseł z SLD, która miała przybyć na spotkanie i zachęcać do poparcia dla aborcji. Przybyła, acz nie na naszą uczelnię. W tamtych czasach osoby o takich poglądach nie miały tam wstępu - inaczej jak dziś - i mogły jedynie sobie pospacerować i pozwiedzać, jakąś fotkę pamiątkową trzasnąć. W całym mieście inne wówczas były nastroje. Kiedy rozeszła się fama o przybyciu tej kobiety, wielu złapało różańce i poleciało na wieczystą adorację do Franciszkanów, inni do katedry a jeszcze inni... No, właśnie. Ja byłam wśród nich. Może z pozoru wydawać się to bez związku z tematem, ale trochę cierpliwości.

Jeden z kolegów, typ aktywisty, gorliwy i żarliwy katolik zwerbował mnie i kilka innych osób. Przykazał zabrać ze sobą krzyże i różańce, i stawić się o godzinie W, w określonym ściśle miejscu. Celem była sala udostępniona (mniejsza przez kogo, bo to akurat by nikogo nie zdziwiło a jest dla reszty nieistotne) pani poseł. Krzyża nie miałam, ale różaniec i owszem. Zaszliśmy tam w niejakiej konspiracji, jako wolni słuchacze, ludzie z ulicy zachęceni tematem, może zaciekawieni prelegentką... Nikt w sumie nie pytał. Zajęliśmy miejsca i czekaliśmy. Sami nie wiedzieliśmy na co i po co. Czym dłużej jednak tam siedzieliśmy, tym bardziej byliśmy poruszeni. I gdyby ktoś wcześniej powiedział mi, że właśnie jestem członkiem "bojówek" "Naszego Dziennika", zostałabym w domu, albo usiadłabym w innym rzędzie.Po wysłuchaniu wystąpienia pani poseł i argumentów "za" aborcją, jakie w nim padły, skłonna byłam wypowiedzieć otwartą wojnę.

Bo oto dowiedziałam się, że człowiek jest człowiekiem, ale niekoniecznie. Na pewno zaś nie jest nim przed urodzeniem a już z całą pewnością przed drugim trymestrem ciąży. Wiem, wiem, argumenty znane wszystkim. A jednak nie walczyłam. Kiedy kolega wszedł w dyskusję z posłanką-agitatorką, zapał zaczął stygnąć. Usłyszałam z jego ust nie to, że człowiek jest człowiekiem - sobą, znaczy, od poczęcia do naturalnej śmierci a to, że pani poseł jest taka i owaka. Na koniec podniósł wysoko w jej kierunku krzyż i zaintonował modlitwę. Wszystko działo się tak szybko, że nie zdążyliśmy zareagować a że nie byliśmy do końca wtajemniczeni, staliśmy nieco oszołomieni. Potem wstydziłam się tego uczestnictwa.  I, niestety, na długo taki obraz środowisk Radia Maryja mi pozostał. A przeciż wiem - dziś i to się zmieniło - że tu żadna dyskusja nie ma sensu i nie da rady a jedynie ... krzyż i różaniec. Tylko, może ten różaniec pod krzyżem - odmawiany w intencji rozpustnikó wszelkiej masci i wykolejenców.

Minęło te kilkanaście lat i choć nic się nie zmieniło w kwestii moich przekonań - nadal są jasno i dość radykalnie sformułowane (przeze mnie osobiście a nie przez udział w jakichś organizacjach), nadal wiem i rozumiem, dlaczego z ludźmi takimi jak posłowie SLD, którzy promują aborcję, nie dyskutuje się, a jednak po tamtym wydarzeniu pozostał mi nie tyle niesmak, co niedosyt. I może dlatego jeszcze tego samego dnia wzięłam udziłał w marszu w obronie życia poczętego ulicami naszego miasta. Szliśmy w milczeniu a wmyślach odmawialiśmy zdrowaśki. Paciorki różańca przesuwaliśmy bezszelestnie palcami. Po cichu dziąło się coś wielkiego.

To w czasie marszu był czas na modlitwę i deklaracje światopoglądowe, na świadectwo i sprzeciw, na głoszenie haseł - sobą. Wtedy, na sali trzeba było zadać kobiecie podstawowe pytanie: od kiedy ona jest człowiekiem i jeśli nie od zawsze, to jakim prawem rości sobie prawo do decydowania  o człowieczeństwie innych ludzi lub jego braku.

Tak samo postępują dziś posłowie Ruchu Palikota. Niby nic dziwnego. Dzisiejsze SLD to taka wersja light lewicowych, ateistycznych poglądów. Najwyraźniej ktoś uznał, że społeczeństwo zbyt się spolaryzowało w kwestiach światopoglądowych i pewna część nie znajduje swojego reprezentanta. Ba, nawet go nie szuka, nieświadoma, że może go mieć. Kto? No, ktoś z eseldowskiego towarzystwa.Tamtymi hasłami SLD przymierzał się do okreśłonych zmian prawnych. Sądzono, że takowe wpłyną na zmiany światopoglądowe społeczeństwa, że ono jest już dostatecznie urobione. Okazało się to nie takie proste, choć z całą pewnością jakiś kroczek zrobili do przodu (znaczy do tyłu, patrząc z naszego punktu widzenia). Wreszcie, po kilku latach urobiono masy jak na kruche ciasto i połamano je na części. Na jakiś czas zamrożono tematy drażliwe aż przygotowano odpowiedniego pajaca i dobrano temu kownowi towarzystwo do spóki. I odmrożono wszystkie składniki naraz. To miała być taka pyszna szarlotka, swoiste "Americam Pie". Bo Palikot wyciągnął i gejów i tranwestytów, i aborcję i eutanazję i związki partnerskie. Słowem wszystko to, za co podobno padła Sodoma i Gomora.  Jemu to nie przeszkadza. On Biblię gotów jest podrzeć (taki wykształcony, oczytany, niby inteligent a nie wie, czym to się skończyło w Biblii).

Społeczeństwo polskie może jest nadpsute. Trochę bardziej niż szarlotkę (jednak), przypomina ser pleśniowy: to co najlepsze, jest w środku i w zasadzie jest "nietrącone". Tą pleśnia jest cała jego kompania i kampania. SLD jeździło po Polsce i nawoływało do poparcia aborcji. Dwoili się i troili a naród i tak powiedział Nie. Palikot też dwoi się i troi. Ma całą armię teoretyków i praktyków, ludzi doświadczonych w homoseksualiźmie, transwestycji i innych dewiacjach i zboczeniach, które do niedawna leczono a dziś, może dlatego że taniej dla służby zdrowia, pozwala się myśleć dewiantom, że są zupełnie normalni. Mało, wystawia się ich jak małpy w cyrku na pośmiewisko i pośmiewisko pozwala im się robić z siebie samych podczas tych, niby radosnych, acz żałosnych, parad miłości. Bo, jak ci biedni ludzie wyglądają. Oni nie są wyuzdani i nie ociekają seksem. Dla normalnych ludzi (zawsze jednak normą był ogół a nie margines) to jest żałosne.  Palikot i jemu podobni, którzy jak Judasze zachęcają tych ludzi do manifestacji swojej odmienności (czort wie po co a ekschibiscjonizm to też choroba) powinien stanąć przed sądem. To gwałcenie godności człowieka.

Skąd jednak mamy wiedzieć, czy ci, o których w tej chwili się upominam, biedni chorzy ludzie, to ludzie....? Skoro fakt, że lekarz obejrzał noworodka i dostrzegł siusiaka a spostrzegłwszy to orzekł: chłopiec, nie znaczy, że lekarz oglądał chłopca? I nie ze względu na chorobę oczu bądź zaburzenia percepcji lekarza. Zwyczajnie, owo stworzenie (skoro nie wiadomo czy to chłopiec czy dziewczynka, to nie wiadomo czy i człowiek, bo człowiek to chłopiec lub dziewczynka), nie ma jeszcze świadomości tego, kim jest. Zadecyduje, kiedy dorośnie. A kiedy dorośnie, nie będzie czuło potrzeby określania własnej płci. Zwłaszcza, że może posmakuje obu i obie będa mu smakowały równie obrzydliwie.  Może też okazać sie, że ów osobnik stwierdzi, iż w takim świecie ludzkim on to się nie odnajduje zupełnie a jako wolna jednostka samoświadoma, ma potrzebę przynależenia do świata zwierząt rozumianego jako świat z natury odrębny od ludzkiego. Ba, uzna, że jedynym prawem jakie go w tej sytuacji obowiązują, jest prawo dżunglii .

I może właśnie o to chodzi. Społeczęństwo jest kształtowane mentalnie w kierunku całkowitej bezbożności i akceptacji grzechu. Sprala zła i grzechu nakręca się nieustannie. Jeszcze kilkanaście lat temu absurdem wydawało się dyskutowanie o tym, czy dzieciaczek w łonie mamy to człowiek, bo jeśli matka współżyła z mężczyzną (człowiekiem), to niczym innym potomek być nie mógł. Podobnie jak krowa współżyjąca z bykiem, nie urodzi konia i nikt tego nie kwestionuje, czy cielak w łonie krowy jest bydlęciem czy nie. Ale tak niesmacznych argumentów żadna ze stron nie podejmuje. Bo, nagle nawet ci przeciwnicy czlowieczeństwa są zniesmaczeni porównaniem doniosłości ludzkiej prokreacji ze zwierzęcą, choć ku totalnemu zezwierzęceniu prą w sprawch seksualności właśnie i szczególnie. I nawet wbrew licce gotowi są przeć - byle do przodu. Inna rzecz, że i o logikę tu nie chodzi a o samo zaprzeczenie i mieszanie ludziom w głowach. Nie chodzi w sumie o to, by za wszelką cenę uznać prawnie aborcję (i tak znajdzie się ktoś, kto na tym zarobi), pozwolić na spółkowanie w ramach jednej płci, zabawy w przebieranki i ekshibicjonizm. Spirala zła nakręca się. Zaczęło się od niby obrony praw kobiet do ich brzucha (najpierw od feminizmu jako takiego - light, znaczy, dla licealistek) a skończyć się może na postualtach legalizacji zoofilii (o sado-maso już przebąkuje sie, ze to zdrowe, normalne ibezpieczne - artykuł z tablicy jednego ze "światlejszych" ogólnopolskich portli). Bo nikt chyba nie myśli, że ludzie z zaburzeniami w sferze własnej seksualności i sposobach jej zaspokajania, poprzestaną na jakimś określonym postualacie. Jeszcze chwila a gwałt nie będzie gwałtem a jedynie nonsensownym sprzeciwianiem się wobec doznania przyjemności (jak w Arabii Saudyjskiej nieprzymierzając).

Koń by się uśmiał, świania tylko coś takiego mogłaby postulować a paradoks polega na tym, że to człowiek zdolny byłby zaakceptować. Paradoksalnie więc odnaleźliśmy miarkę człowieczeństwa. Na szczęście "normą zawsze był ogół a nie margines". A tak na marginesie: na "tym marginesie" ktoś nieźle zarabia. A pozyskanie rodziców "royal baby", choćby dla świętego spokoju odkladających dumę z narodzin konkretnie "syna" - dziedzica, juniora... to młyn na wodę, to jak rozbicie banku. Żadna parada miłości nie nakręci tak sex-biznesu. Na niczym tak się nie zarabia: tylko "sex and przemoc". Jeśli dziś prof. Pawłowicz nie może wyrazić swoich poglądów na temat ucinania soobie genitaliów w imię zachcianki bycia kimś, kim się nie jest i nigdy (nawet dzięki temu) nie będzie, bo spotka ją zasłużona (zdaniem niektórych) kara w postaci nagonki medialnej i werbalnej, szkalowania, ośmieszania, dyskredytowania i poniżania, i nie jest to wobec niej przemoc, to czym będzie przemoc? Dziś przemocą jest klaps, jutro będzie nią również pieszczota słowna typu: "syneczku" lub "córciu".  Ktoś, kto ma  tak chore pomysły nie mógł być sierotą, ale musiał mieć straszne dzieciństwo. Taki ktoś potrzebuje lekarza. ...i dobrej kliniki - psychiatrycznej a jeśli ma jakimś cudem zdrową psychike, to nie tylko stadion narodowy powinien być wykorzystywany do rekolekcji i modlitw masowych, ale każdy stadion i każde wiejskie boisko.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Magdalena

24-07-2013 [10:18] - Magdalena | Link:

Przeciez my mamy bogatą tradycję aborcyjną. Był tylko spokój przez te kilkanaście lat. A co do argumentów to również są liczne. Doskonałe kompendium to Zbrodnia i Medycyna- Grzegorza Górnego, film Gianny Jessen, wypowiedzi Rebeki Kiessling.
Co do reszty wariactwa- podpowiada w licznych wywiadach ks. Dariusz Oko i Tadeusz Wasilewski.
Naszym zadaniem jest nie tyle polemizowac z lewostwem, po co sobie gardło zużywać, co uświadamiać zwykłym ludziom co w efekcie znaczą "prawa kobiety", "prawa rodziców", "prawa odmienności seksualnych". A różaniec jak najbardziej. Oglądałam program dokumentalny o wiedeńskiej grupie pro-life, która po kilku latach walki, niewiele wskórawszy, wraz z działaniami podjęła całodobową adorację. Po kilku miesiącach największa klinika aborcyjna zbankrutowała.
Royal Baby zostawmy Anglikom. Sami się upichcą we własnym sosie. Skupmy się na własnych dzieciach, których jest coraz mniej a pani minister od równości chce z nich zrobić wariatów. Bo kim innym jest facet, który twierdzi, że jest Marysią?
Gdyby dodał, ze Marysią Curie- trafiłby do szpitala. Wot i postęp.

Obrazek użytkownika Celarent

24-07-2013 [15:42] - Celarent | Link:

We wszelkich życiowych sprawch i decyzjach, nawet a może i szczególnie tych najtrudniejszych, zdawałoby się beznadziejnych, postuluję zasadę: módl sie tak jakby wszystko zależało wyłącznie od Boga i pracuj tak, jakby wszystko wyłąącznie od ciebie zależało. Po co gardło sobie zdzierać? Można i tak, ale mam wątpliwości, czy aby nie zzaciągamy w ten sposób grzechu cudzego. W dzisiejszej swojej publikacji, ks. Isakowicz-Zaleski (w innej kwestii, fakt, ale to bezz znaczenia) powiedział "świętą prawwdę":  "milczenie jest wspieraniem zła". MY, chrześcijanie tak bardzo zaraziliśmy się poprawnością polityczną, że zupełnie zapomnieliśmy o tym i w imię świętego spokoju, niby z chrześcijańskiech pobódek - milczymy. Tu nie chodzi o Royal baby jest tu najmniej ważne, włąśnie chodzi o nasze dzieci - te, których brak i o to, w jakim świecie każe się dorastać tym, które są. Nieprawda, że wystarczy, iż w domu jest normalnie, że rodzice po katolicku wychowają. Jeśli w szkole każą Jasiowi udawać Małgosię i wczuwać się w jej seksualne role, cóż z wychowania. Już dzieciak ma zatrutą duszę. Jeśli istnieje zakaz "wpajania" mu, że jest chłopcem i ma wyrosnąć na mężczyznę, cóż z tego. Co z samego różańca jeśli nikt nie zawalczy czynem i słowem o prawdę.