Rewanż szatana po rekolekcjach o. Boshobora.

Ostatnio pisałam o modlitwie na Stadionie Narodowym. Komentarze, nawet tu na niezależnej, powalały mnie z nóg. Niby katolicy (poniektórzy bowiem się zdeklarowali), niby inteligentni, niby oczytani i obeznani a siali jakiś popłoch i ogólną dezinformację. Ktoś z boku pomyślałby, że jakiś szaman afrykański przyjeżdża łowić niewinne, oszukane katolickie dusze, albo, kto wie, może sam diabeł organizuje igrzyska. A tu proszę, igrzyska to diabłu urządzono. I w wielu przynajmniej wypadkach (podobno, podobno) przegrał. Po obecnym wpisie (wiem kto) ktoś powie, że w moim przypadku diabeł wygrał - walkowerem.  Może jednak nie do końca, bo wybrałam spotkanie z J. Kaczyńskim (a nie urodziny Jaruzela), co diabeł mi udaremnił, unieruchamiając mi samochód skutecznie, znaczy do dnia dzisiejszego włącznie, toteż J.K. choćbym chciała, też nawet już nie dogonię.

Osoba, która ogłosi moją przegraną, szufladkując mnie może wśród lewackich pomiotów, dziś znajdzie ku temu jeszcze lepszy pretekst. Napiszę bowiem o sprawie dzisiaj dla wielu mediów kluczowej, która łączy się i ze spotkaniem z o. Boshobora, i ze zniesieniem zakazu imprezowania w (zwykłe) piątki, i z katolicyzmem jakotakim w Polsce, Ewangelią... Chodzi o konflikt abpa. Henryka Hosera i ks. Wojciecha Lemańskiego. Sprawa budzi duże emocje. Zajrzałam na wszystkie możliwe portale i wszędzie o tym piszą, wszędzie też ludzie komentują. Wiadomo, w zależności od rodzaju czytelników, opinie różne - skrajnie różne. Jedni są za arcybiskupem, drudzy za księdzem. I jedni i drudzy nie przebierają w słowach. Jedni i drudzy ...ciężko grzeszą. Choćby samymi wyzwiskami, pychą, ferowaniem wyroków moralnych - są mądrzejsi od samego Pana Boga. Grzeszą a ktoś przy tym zaciąga sporo grzechów cudzych - do których przyłożył "rękę" coś robiąc lub nie robiąc nic a więc przez zaniechanie, zaniedbanie itd. Grzechów cudzych jest sporo, nie lekkie są zazwyczaj a jakoś najczęściej zaniedbywane przy rachunku sumienia i spowiedzi. Ba, nawet wielu księży zdaje się o nich zapominać (chyba że  na katechezie o grzechach cudzych). Konflikt wyżej wymieniony stał sie okazją wielkiego żniwa. O ile na narodowym królował Chrystus, o tyle dzisiaj szatan sobie odbił z nawiązką.

Sprawa ks. Lemańskiego nie należy do łatwych a jednak wcale nie jest tak trudna, jak np. sprawa ks. Natanka. Próbuje się powiedzieć, że chodzi w niej o poglądy doktrynalne ks. Lemańskiego, że chodzi o in vitro, że on zaprzecza nauce Kościoła... Szukałam sprzeczności wprost, zaprzeczeniom doktrynie. Nie znalazłam. Choć jedno można mu chyba zarzucić: facet próbuje myśleć, szuka drogi rozwiązania problemu tysiecy ludzi. Bo in vitro jest ogromnym problemem dla rzeszy katolików, którzy albo w to wdepnęli albo są na krawędzi wdepnięcia. To pokazuje jedynie, że ten kapłan (nie znam osobiście więc bez protekcji ma ode mnie dobre słowo) myśli o ludziach. Ja sama nie dałam namówić się na in vitro i odradzam znajomym, przestrzegam przed dylematami (np. moralnymi właśnie), ale słucham też ich i rozumiem ich sytuację. On też słucha. Widać, że dość się nasłuchał i szuka drogi wyjścia tym ludziom na przeciw. Czy to źle?

Wiadomo, można iść na przeciw małżeństwom niesakramentalnym, co nie znaczy, że zaakceptujemy rozwody i dopuścimy konkubentów (z punktu widzenia prawa kościelnego) do najważniejszych sakramentów. I chyba nie o to chodzi w kwestiach in vitro ks. Lemańskiemu, by zaakceptować tę metodę z całym dobrodziejstwem jej aktualnego inwentarza. Problem w tym, że tu są dwie strony: jedna widzi jedynie in vitro, druga - ludzi, którzy po nią sięgają. Do tych drugich on się zalicza. On szuka drogi ku nim. Nie wiem, czy to droga na skróty, nie sprawdzałam, ale i nie o to dziś chodzi.  Z drugiej strony - jeśli jednak ktoś uprze się, że to właśnie te kwestie leżą u podloża kofliktu na lini abp-ks - pomyślmy o tych wszystkich ludziach, głównie młodych, którzy do niedawna grzeszyli (i najczęściej nie spowiadali się z tego) szalejąc po imprezach i dyskotekach w pierwszy wieczór weekendowy. Kościół dziś dopuszcza zabawy w piątki. Zmiana. Ta zmiana nie dotyczy zdesperowanych małżonków, rozpaczliwie tęskniących za własnym dzieckiem, próbujących "wszystkiego", by je począć i wciąż bezskutecznie. To nie dotyczy ludzi, którzy tego nowego życia pragną a raczej odwrotnie: tych, którzy tego wieczoru tego będą unikać stosując antykoncepcję, wdając się w przygodne kontakty seksualne, lub może nawet dokonując aborcji na "nieszczęśliwych wpadkach" tamtego upojnego wieczoru. Ja nie mówię, że wszyscy imprezowicze, bywalcy dyskotek i klubów to ludzie rozwiąźli, pozbawieni sumienia, hamulców moralnych i wychowania. Wszyscy jednak wiemy, że to, co mówię, nie odbiega zbytnio od rzeczywistości, w jakiej żyjemy. Episkopat przeprowadza takie zmiany idąc "z duchem czasów", wychodząc na przeciw człowiekowi i czy komuś się to podoba czy nie: łagodzi obyczaje i wymogi moralne wobec (zwłaszcza młodych) ludzi w sytuacji, gdy ci ludzie już tak dalece zobojętnieli na zakaz hucznych zabaw w dni postu i pokuty, że o takich dniach zdają się nie wiedzieć w ogóle i budzi ich zdziwienie jakichś "złagodzeń".

Jedna i druga kwestia dotyczy zarówno moralności, jak i wiąże się z wiarą i dobrymi obyczajami związanymi z tradycja chrześcijańską. Obie dotyczą szacunku dla osoby ludzkiej, jej godności jako najwyższego Stworzenia.Jakie motywy? Tu czuję dysproporcje. Ba, dysonas. Niesmak.
obie kwestie wiążą się też z cierpieniem. In vitro jest może ucieczką od cierpienia małżonków bezdzietnych - drogą na skróty poza to cierpienie, ucieczką od zakotwiczenia się w cierpieniu Chrystusa i Jego ofierze, ale zniesienie zakazu organizowania i udziału w hucznych zabawach w piątki jest znacznie czymś więcej: to dotyczy szacunku dla Chrystusowej Męki. Kościół powinien stać na straży tego niezaleznie od zmian w obyczajowości ludzkiej. Św. Paweł spotkał się w Koryncie z różnymi praktykami a jednak nie naginał nauki, zasad, moralności ewangelicznych do tamtejszej obyczajowości. Napominał. Uwrażliwiał. Pouczał.

Ale wróćmy do sedna sprawy. Chodzi przecież o ks. Lemańskiego. Jego sprawa to nie kwestie in vitro. Tu nie zbierano komisji doktrynalnej, jak w przypadku ks. Natanka. Ten kapłan - czy ktoś chce czy nie, jest i pozostanie zawsze już Chrystusowym kapłanem - ma problem, który nazywa się samotność. Niby, jak każdy kapłan, a jednak... To szczególna samotność. Od długiego czasu walczy o coś, o czym nie mówi, czego nie nazywa po imieniu, szuka wsparcia, zrozumienia. Nic. Zamiast tego spotyka się z coraz większym ostracyzmem, jakąś nagonką. Okazuje się wreszcie, że na portalu niezależna.pl. jakiś gość, który o całej sprawie dowiedział się może 10 minut wcześniej, może sobie jego imieniem gębę wytrzeć używając przy tym słów uwłaczających każdemu. I nic. I w imię czego? Dlaczego?

Czytam, że on zadaje się niepotrzebnie z lewackimi mediami a gdzie indziej czytam, że wcześniej nasze, katolickie media przeprowadziły nad nim sąd - zanim do owych lewackich poszedł. Czytam, że nie okazał posłuszeństwa i pokory wobec swego biskupa, ale on sam okazuje sporo delikatności mówiąc o swoim abpie i unikając oskarżeń "wprost" a dość pobieżnie, opisowo i mgliście kreśląć tegoż przewinienia. Jeśli są jednak tak małostkowe lub fałszywe, czemuż sama kuria czy abp milczą? Czemuż do zła dokładają zło? To nie nadstawianie drugiego policzka i spokój a szerzenie zgorszenia większe od tego, gdy ksiądz po TVNach lata, bo rodzi wiele domysłów i być może fałszywych wyobrażeń wiernych o Kościele. Dzieli ludzi i budzi w nich gniew - wobec jednego lub drugiego.

A w naszym katolickim kościele jest niestety też tak, że jeśli ktoś za dużo brzydkich rzeczy wie lub doświadczył skazany jest na dyskomfort sumienia albo moralne dylematy (gdy milczy i zaciąga grzech cudzy, często ciężki lub gdy krzywdzi drugich swoim milczeniem i przyzwoleniem na krzywdzenie) albo skazany jest na ostracyzm i szykany. Niestety, zamiatanie pod dywan, wysługiwanie się "możniejszym", strach i kolesiostwo nie są czymś wyimaginowanym czy mało spotykanym. Wręcz przeciwnie. I co się dziwić, że lewackie media łapią takie historie, pochylają się nad ofiarami Kościelnych hierarchów? One te ofiary najpierw przeżują dając im złudna nadzieję a potem wyplują, równie skutecznie pozostawiając samemu sobie. Ale co taki człowiek ma ze sobą zrobić? Ma przestać być człowiekiem czy powiesić się? Mam wrażenie, że ks. Lemański w swojej samotności i bezradności a także naiwności, zwrócił się do tej części "publiczności", by mieć za sobą kogokolwiek. Bo jak wygląda sytuacja księdza, który nie zwróci się do nikogo? Kto go wesprze? Przecież nie każdy konflikt to racja ordynariusza. Biskupi nie przestają być ludźmi, są omylni, grzeszą i mają swoje sympatie i cele do osiągnięcia. Tymczasem wszyscy zdają się patrzeć na nich przez pryzmat tytułu, godnosci, zasług. Cóż, nie trudno zasłużyć się będąc biskupem. Ma się wystarczającą pozycję, kontakty, możliwości i  ludzi do pomocy... Szaracy tak prędko nie zasłyną z dobroci serca, miłosierdzia, pokory. Prymat papieża i jego nieomylność a posłuszeństwo biskupowi to jednak nie to samo.

I tu wracamy na Narodowy. Ks. Arcybiskup Hoser swoje zasługi na koncie ma. Któryż biskup nie ma. Chwalą go za Rwandę, za to że jest internistą, za "duchowieństwo" (cokolwiek ta cecha oznacza) i za spotkanie na narodowym również, choć są złośliwcy, którzy mówią, że nie miał wyjścia i musiał przyjąć charyzmatyka. Nie ważne, nie bądźmy małostkowi. Dziwi mnie jednak fakt, że dalekowzroczny, uduchowiny, doświadczony i wykształcony wszechstronnie człowiek, który stoi na czele kolanego KK, może dopuścić do tego, że jednego z jego księży (nie ważne czy go lubi czy nie) szkaluje cała Polska. Biskup jest głową diecezji, instancją wyższą, najwyższą po ludzku, ale i ojcem dla kleru tej diecezji. No to w tym kontekście ks. Lemański zdaje się być sierotą. On nie jest czarną owcą w kościele. On okazuje się nie mieć braci w kapłaństwie, ani ojca. On chce trzymać się swego dziedzictwa a to jest mu wyrywane z rąk wraz z jego godnością ludzką (nie tylko kapłańską). Jego parafianie stoją za nim murem. Zupełnie nie rozumiem dlaczego...

Ks. Natanek został odseparowany od Kościoła a przecież, choć w mediach problem przycichł, w życiu nie wygasł - istnieje i ma spore rozmiary. Jego sprawa budziła również sporo emocji. Sprawa ks. Lemańskiego budzi emocje skrajne. Ludzie zapomnieli o chrześcijaństwie, o miłosierdziu - piętnują, wyzywają, oskarżają i sądzą. Obcą sobie osobę. Na podstawie strzępów informacji. Ks. abp. to widzi i słyszy i milczy. Nie wiem czy to Duch Święty go natchnął, czy może rację mają ci, którzy w nim samym widzą dzialanie antychrysta lokalnego kościoła. Wiem jedno, jedynie on - poprzez stanowcze zdefiniowanie problemu, pokorę i miłosierdzie może stać się wzorem rozwiązywania takich sytuacji i budowania jedności Kościoła. Póki co, nie tylko ks. Lemańskiego pychę widać. Póki co, kij ma dwa jednakowe końce. A koniec końców obaj tym kijem obrywają. A boli Kościół. To nie prawda, że jedynym rozwiązaniem jest upokorzenie się księdza przed abpem., że jedynie ten ostatni ma rację i jedynie on może być tu słusznym zwycięzcą. Abp. już na zawsze zostanie w tej sprawie przegrany, ale Kościół może jeszcze wygrać. Bo to spór dwojga ludzi i żaden z nich nie powinien czuć się kimś więcej. W tym pełnia człowieczeństwa.

Podobno ks. abp. Hoserowi zawdzięczamy wizytę i rekolekcje o. Boshabora. Chrystus królował na Stadionie Narodowym a dobro stało się obfitym żniwem. Komu zawdzięczamy dzisiejsze zniwa zła: obelg, pogardzy i nienawiści w sercach tysięcy (spora wielokrotność 60tys.) Polaków do jednego człowieka? Czym on aż tak zawinił? W czym jego wina jest tak wielka, że warto było narażać tylu ludzi na grzech obmomy, sądzenia, kłotni, nienawiści, pogardy, złorzeczenia, posądzania, plotkowania.... Oj, więcej tego. To swoiste rekolekcje zła. Jakby taki rewanż dany Chrystusowi. Nie zawdzięczamy tego lewackim mediom. Nie one wyrzuciły księdza z parafii, odwróciły się od niego plecami i milczały, gdy chciał rozmawiać. Nie on miał władzę zaradzić, wezwać, wysłuchać, stworzyć warunki do mediacji... Od niego jedynie się wymaga. Zwyciężyła więc chęć ukarania księdza, czy może tegoż parcie na szkło? Pycha hierarchy czy nieposłuszeństwo podwładnego?
Nie ma co cieszyć się, że przeciwnika ktoś wyzwał i zmieszał z błotem, jeśli to dzięki nam się stało, bo jego grzech przeciw bliźniemu jest też naszym grzechem. Zatem, triumf święci dziś szatan, reszta liże rany a Boshobora odjechał.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika zdzichu z Polski

09-07-2013 [01:55] - zdzichu z Polski | Link:

Chyba nie tkwi problem ks. Lemańskiego w tym co myśli na temat in vitro tylko w sposobie przedstawiania swego punktu widzenia. Magisterium KK jest w tym obszarze dość jednoznaczne, nie odrzucające człowieka powołanego w ten sposób do życia ale odrzucające sam sposób powołania, traktujący go za grzeszny. Grzech pozostaje grzechem. Motywy nie mogą zmienić oceny samego czynu. Ks. Lemański chyba mimo woli rozmydla to pojecie, a w swej naiwności, chyba, daje oręż tym którzy w in vitro upatrują jakiejś metody rozwiązania problemów ludzkich.
Na temat ostatniej wypowiedzi Ks. Lemańskiego nic dobrego, nie można powiedzieć. Tekst o jakiś zachowaniach Arcybiskupa, o oświadczeniu, które wyda się później to dla każdego kto siedzi w mediach jest niczym innym jak zawoalowanym szantażem albo budowaniem nastroju oczekiwania na wielką sensację. Wiesz, mówisz...nie wiesz milczysz.

Obrazek użytkownika Celarent

09-07-2013 [10:00] - Celarent | Link:

bo dla mnie największym problemem na dziś jest to, jak głęboka przepaść pojawiła się między ludźmi i jak rwąca rzeka nienawiści ją wypełniła. To jest koszmar, jak oponenci potrafią się traktować słowami a przecież słowa te jedynie pokazują ich stan ducha. Kościoła bramy piekielne nie przemogą, nie ma co się martwić więc, że ks. Lemański go zburzy swoimi  teoriami na in vitro. Jednak ten wstrząs medialny akurat po rekolekcjach na Narodowym ma swoją symbolikę i mam wewnętrzne przekonanie, że nie jest przypadkiem a zemstą lub jakąś demonstracją siły. Temat in vitro, jak sam zauważyłeś KK opracował jednoznacznie. Ludzie jednak pozostają z problemem a podejście do in vitro dla wielu jest kluczem do traktowania innych. Kościół nie każe nikogo potępiać, nie pozwala, ale ludzie kościoła to robią. Niestety, im kto "bliższy" Kościołowi, tym bardziej razi a tu wygląda na to, że tym bardziej szczuje. To jest straszne. O in vitro każdy decyduje sam ostatecznie a ks. Lemański nie zmieni podejścia do nauki K-ła. Prędzej sam zmieniłby swoje poglądy lub sposób ich artykułowania, gdyby inni potraktowaliby go jak partnera w rozmowie a nie oszołoma, lewaka, odstępcę, wroga. Od takich rozmówców uciekasz i odgradzasz się murem. Spójrz jaki mur ludzie zbudowali wczoraj ze słów! Lemanski zamknął się w wieży i może jedynie liczyć na odsiecz z Watykanu lub nieba. Nie wiem jak tam niebo, ale na Watykan nie liczyłabym. Ks. Lemański wobec ludzi K-ła jest bezbronny.Gdyby nie uderzył w swoich a inni go uderzyli... Swoi z własnych piersi zbudowaliby mur obronny a tak wyrzucili go jak trendowatego poza bramy swojego miasta - obrońcy uciśnionych i opiekunowie chorych, błądzących... Poczytaj komentarze i zważ szatańskie zniwa w wczorajszego dnia. Wrażenie Bożego działania jakby już trochę zatarte.

Obrazek użytkownika Bledsoe

09-07-2013 [09:58] - Bledsoe | Link:

Nauka KK na temat in vitro jest jasna i miejsca na kompromis tu nie ma. W KK demokracja nie obowiazuje, a juz na pewno nie co do spraw doktrynalnych, wiec domaganie sie przez "swiat" kompromisu w tej sprawie swiadczy o totalnej nieznajomosci naszej wiary, ale co sie dziwic, skoro wielu pozostalo na etapie wiedzy i swiadomosci dziecka po 1 Komunii Sw.
Autorce bloga (brak podpisu celowy czy to blog anonimowy?) chcialbym zwrocic uwage, o tym, ze jesli jakas para, nawet ze swietego malzenskiego zwiazku, bardzo pragnie potmostwa a nie moze go miec, to jest zaproszona do realizacji swojego ojcowania i matkowania poprzez adopcje czy inne formy obecne w Kosciele i swiecie. Dziecko nie jest produktem, ktory mozna sobie kupic, zrobic itp. Jest darem i blogoslawienstwem. Cudem! Osoby, ktore prą na dziecko wszelkimi kosztami, troche sie pogubily, ale tacy teraz jestesmy. Pokolenie automatu do Coca-Coli, wrzuc pieniadz i wyciagnij natychmiast (zadnej mowy o czekaniu byc nie moze). Ten argument, ktory przytoczylem jest nie jedynym, bo przeciez aborcja dzieci, przechowywanie zarodkow, to kolejny wszystkim juz znany.
I tak dochodzimy do sprawy ks. Lemanskiego. Jego zachowanie jest antyewangeliczne (wpierw powinien podjac dialog ze swoim Biskupem, pozniej wziac braci i mediowac a na koncu doniesc Kosciolowi), poniewaz sieje zgorszenie chodzac po mediach i tam rozgrywajac swoja sprawe. Pokornemu Pan daje łaskę, a "parcia na szklo" pokora nazwac nie mozna. I jeszcze kwestia posluszenstwa swietego, ktore nalezy sie Biskupowi... Chyba kazdy rozumie, ze nie chodzi tu o posluszenstwo, kiedy obaj sie zgadzaja. Nie po to jest ten zapis. Kolejny zabraklo ks. Lemanskiego cnoty. Przykro ze ponad 50 letni Kaplan zamiast sluzyc swojemu Biskupowi i Kosciolowi, owocowac łaskami, ktorymi Bog niewatpliwie szczodrze go obdarzyl, zadaje rany swojej wspolnocie i okazuje swoja ciemna strone uparcie i dumnie.

Obrazek użytkownika Celarent

09-07-2013 [10:40] - Celarent | Link:

ale widać, że ktoś tego nie widzi. Wiem, czym jest in vitro. Wiem, dlaczego Kościół mówi "nie". Dziesięć lat temu uczyłam się żyć "bezdzietnie" i nie skorzystałam z propozycji in vitro znajomych, którzy mają trójkę dzięki temu. Bóg mi to wynagrodził niespodziewaną łaską macierzyństwa. Dziś mówię o tym ludziom, którzy stoją na krawędzi zgody: nie róbcie tego. Zaufajcie Bogu! On ma dla was najlepszy plan, spróbujcie go odczytać a tylko tak będziecie szczęśliwi, inaczej czekają was łzy i cierpienie. In vitro jest drogą na skróty a kto drogę skraca ten do domu nie wraca... Ta  kwestia nie podlega dyskusji. Ja nie piszę w tym wpisie o in vitro. I nie jestem "za". Gdzie ktoś to wyczytał, nie wiem.  Nie piszę, kto ma rację w sporze - w przeciwieństwie do innych nie jestem wyrocznią. Pokazuję, że język tej dyskusji stał się ordynarny a emocje sięgnęły zenitu i trawią dusze. W całej tej sytuacji widzę działanie Złego, który zaciera ogonem optymistyczne wrażenia po wspólnotowej modlitwie tysięcy na Narodowym, tej modlitwy, do której zaistnienia ks. abp. Hoser przylożył rękę. Jednak wystarczy, że ktoś poczuje (nie ważne czy słusznie), iż jego stanowisko zostało skrytykowane, draśnięte słowem a już wiadro pomyj w rękach czeka... a cała wypowiedź prześwietlona podejrzliwym rentgenem nienawiści i odrzucenia.
Ten spór trwa od lat. Nie wnikam, bo większość argumentów to kwestia wiary tej lub innej stronie a obie mają jednakowe, ludzkie predyspozycje do złego. Nie mam prawa powiedzieć: Abp. zasługuje na karę Bożą czy ks. Lemański jest "lewackim pomiotem" i "wrzodem ubeckim" na łonie Kościoła (to delikatniejsze przydomki mu wczoraj nadane). Jeden jest tylko Sędzia. Boję się popaść pod sąd, dlatego nie sądzę. A miłosierdzie pojmuję jako pochylenie się nad tymi, którzy właśnie źle się mają a nie nad zdrowymi i silnymi. Miłosierdzia potrzebują adresaci uczynków miłosiernych wobec duszy i ciała...  Tymczasem rzeka grzechu wzbiera.Bo? Bo obficiej rozlała się łaska. Szatan niszczy Boże dzieło, mści się. Ludzie bezmyślnie stają się jego narzędziami. O tym piszę, ale każdy ma prawo szukać czego chce - i to pewnie znajduje.

Obrazek użytkownika Magdalena

09-07-2013 [10:03] - Magdalena | Link:

Prawie wszyscy blogerzy mylą jego nazwisko :) BA :)
Nie niczego nie oddano walkowerem, hałas o in vitro jest tylko z jednego powodu: osoby regularnie uczęszczające na spotkania charyzmatyczne, msze o uzdrowienie (np. mimj.pl) i rekolekcje tego typu wiedzą, że następują tam masowe uzdrowienia z nie i bezpłodności. Również w sobotę w Warszawie. Kobiety, które po tym zajdą w ciążę i urodzą dzieci powiedzą następnym gdzie szukać pomocy (nie u ks. Lemańskiego )- jak to się dzieje od lat. Sama po jednej z takich mszy wyniosłam błogosławieństwo, które pozwoliło mi już urodzić 2 pięknych synów po latach niewyjaśnionych dolegliwości, operacji. Podobnie kilka innych kobiet w mojej rodzinie. I setki, jeśli nie tysiące kobiet w Polsce.
Telewizja o tym nie powie :) Że Bóg jest wielki, większy od księży spowiadających się z dobrych intencji u Moniki Olejnik.

Obrazek użytkownika Celarent

09-07-2013 [10:56] - Celarent | Link:

nie na spotkaniu charyzmatycznym, ale doświadczyłam również takiego cudu. W swoim tekście łączę dwie rzeczy: łaskę Bożą, która rozlała się na uczestników spotkania na Narodowym i na resztę społeczeństwa z działaniem szatana, który - jak sądzę - próbuje zdeprecjonować działanie Bożej łaski,, zatrzeć jej pamięć i wrażenie w ludziach. Spotkanie przyniosło pokój wewnętrzny, jakieś chwilowe medialne  (również) wyciszenie a tu bach! Szatan szaleje, bo widzi to Boże działanie. Mści się. I nie przestanie. Mówię: nie stawajmy się jego bezwolnymi narzędziami. Nie stawiajmy siebie w miejsce Boga - jedynego sędziego. Uzbrójmy się w miosierdzie a to nie jest potrzebne tym, którzy mają sie dobrze - Chrystus wysyła nas do głodnych, spragnionych, nagich, wędrowców, chorych, błądzących i więźniów również... Tymczasem widzę jak szczują się dwie strony: sympatycy jednego i drugiego. Mówię: ten, kto ma więcej Boga w sercu, pierwszy powie (swoim) : dość, na Miłość Bożą, dość! Słyszę o popełnianych błędach, braku pokory, złych zausznikach, nieposłuszeństwie... Nie mówię, że nie ma tego. Nie wiem tylko czy ten brak pokory jest jednostronny np. Kij ma dwa końce. Póki co, jedynie widać rany i sińce obu panów. Boli mnie też - to, że obaj są kapłanami mojego Kościoła i obaj(!) sieją zgorszenie. Więcej wymagam od Arcybiskupa? Tak. Czy ktoś temu się dziwi? Komu więcej dane, więcej będzie wymagane. Mam wymagać od jego podwładnych i to od tych, którzy nniby tak bardzo błądzą? Wskazuję na motywację, dla ich pojednania. Motywację natury religijnej - odciągają od Chrystusa wiernych, kłócą ich, dają złe świadectwo o Kościele, sieją zgorszenie niezgody i braku miłosierdzia a do tego zaciągają masę grzechów cudzych, bo wierni w całej Polsce ich masowo naśladują. To jest to żniwo złego po spotkaniu z o. Baszoborą. Samo spotkanie go rozjuszyło a my daliśmy się podpuścić. Mnie żal obu panów, z powodu braku miłości bliźniego - po krzyż.Może dlatego, że nie szanujemy już męki Pańskiej w piątki na tyle by wymagać! odgórnie tego od wiernych KK? Jeśli nie jesteśmy wrażliwi na TO, jak wzruszy nas nędza człowieczyny jakiegoś i skłoni do pochylenia się nad nim i opatrzenia mu ran - bezinteresownnie i bez wyzwisk?

Obrazek użytkownika corcaigh

09-07-2013 [10:41] - corcaigh | Link:

"Chwalą go za Rwandę..."

Henryk Hoser był misjonarzem w Rwandzie 20 lat. Ludobójstwo w 1994 pochłonęło ponad milion osób.
Co zrobił Hoser i Kościół, żeby temu zapobiec? Nie oczekuję od Pani odpowiedzi na to pytanie.
Proszę napisać kto go chwali. Plemię Hutu?

Obrazek użytkownika Celarent

09-07-2013 [11:07] - Celarent | Link:

i niech mi Pan nie każe szukać artykułu, polecam przejrzenie wczorajszego internetu, masa tam rzeczy nt. obu panów i ich sporu. ja skupiam się nie na ocenach a na istocie: niepotrzebne waśnie, nienawiść, osądzanie bez wiedzy a na podstawie jedynie ślepej wiary śmiertelnikom i osobistych sympatiach. Zero miłosierdzia, zaufania, zrozummienia, człowieczeństwa. Nie ma tu nic z nauki Jana Pawła II i nauki KK o człowieku, nie ma miłości bliźniego. To, dla mnie oczywiste, efekt działania szatana. Źródeł takiej silnej jego emanacji upatruję w działaniach Bożych, np. na Narodowym - bo na dużą skalę. Wielkie dzieło Boże, wielki gniew złego. A my jesteśmy maluczcy i krótkowzroczni. Podobnie jak obaj panowie - ks. Lemański i ks. Arcybiskup również.  Tyle.

Obrazek użytkownika corcaigh

09-07-2013 [11:34] - corcaigh | Link:

Daleki jestem od kazania Pani czegokolwiek :). I pozwoli Pani, że nie zastosuję się do Pani polecenia przejrzenia "wczorajszego Internetu". Wszystkiemu winien szatan zatem. Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Celarent

09-07-2013 [16:02] - Celarent | Link:

co nie znaczy, że człowiek jest marionetka pozbawioną możliwości działania czy myślenia. Gdyby tak było, nie byłoby tematu. Zło, kłótnie itd. nie są wynalazkiem ludzkim, ale często z niego korzystamy mniej lub bardziej świadomie. Najczęściej jednak to nie my wybieramy moment jego zastosowania. Nie ma przypadków, wszystko jest celowe - mówił św. Augustyn. Jest przyczyna, jest skutek. Człowiek jest z natury dobry, ale skłonny do złego. I ten ostatni fakt szatan wykorzystuje, by zniszczyć dzieło Boże, w tym to największe - człowieka. Największym jego zwycięstwem jest zaprzeczenie jego istnieniu przez ludzkość. Wtedy: hulaj dusza, piekła nie ma.