Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Tajemnica / 3 /
Wysłane przez Ryszard Sziler w 30-06-2013 [07:40]
Innym elementem polnych tajemnic są kapliczki, przy dziś już rzadko uczęszczanych drogach, na skrajach pastwisk , zarośniętych leśnych traktach i polanach. Czasem całkiem już opuszczone i wyjątkowo tylko ozdabiane, kiedyś służyły nie tylko temu, by uchylać przed nimi czapki.
Podczas wędrówek były to miejsca wyjątkowo ważne; tu zatrzymywano się, by się pomodlić, czyli złapać oddech w dobrym Bożym cieniu. Dać wypocząć stopom, koniom, a przede wszystkim duszy. Napić się z ożywczych słów zdrowasiek rozmawiając przy tym z Panem i Jego świętymi o sprawach codziennych. Dziękując , prosząc wyrzekając: a to, że krowa niecielna , że mleka mało, żyto wyłysiało i nie wiedzieć czym chałupę pokryć, że dziecka niezdrowe jakoś tak od zimy, że dobrze by było gdyby krzyż tak nie uwierał, bo trudno już iść…A Pan obdarzał wewnętrznym spokojem i wzmacniał śpiewem skowronków , co go nad bezmiarem pól wskazywały swym lotem.
Każda z tych kaplic coś oznacza, o czymś przypomina także i teraz, choć intencja jej powstania utonęła już w niepamięci. Błogosławi na rozstajach rozjeżdżającym się , jest śladem ekspiacji za czyn niegodny, czasem straszny, lub podziękowaniem za otrzymane łaski, w tym nierzadko za uratowane życie, także całych rodzin.
Tajemnica w tajemnicy otoczona tajemnicami…obok której często teraz przechodzimy nawet bez wzruszenia ramion , czyli jakiegokolwiek zainteresowania.
Znam takie zadziwiające miejsca jak kapliczka wrośnięta w sosnę, do której pnia cygańskie tabory mocowały wotywne krzyżyki, czy pochylone zmęczeniem krzyże nieledwie wystające nad jeżyny …
Znam kapliczkę okrojoną wokół maszynami wybierającymi żwir, tak, że stoi teraz na wyspie
dawnego gruntu wyniesionej wysoko nad otaczające ją zapadliska . Z tym żwirem to także kolejna tajemnica w tajemnicy. Naniósł go lodowiec, przywlókł praocean, albo prarzeka, których ślady dolin są nadal wyraźnie widoczne szczególnie w mgłach rozlewających się po polach jak mleko, albo w dymach jesiennych ognisk uwypuklających je naraz. Nad tymi wgłębieniami stoją często porośnięte lasem świadkowie tego mitycznego czasu, w formie usypisk dawnych wydm kryjących w sobie niekiedy biały morski piach, a w nim takie cuda jak : skamieniałe drewno, korale, gąbki, kosze muszli …
Nie mogę też zapomnieć śródleśnych wywierzysk czasami ujętych w obudowy studzienek, które przechowują w sobie cudowną wodę : zimną , pachnącą i smakującą ziołami. Wodę nie do zastąpienia w skwar, kiedy się na nią nagle natrafia.
Można się oczywiście naśmiewać z naiwnej wiary, która kazała takie miejsca otaczać od prawieków kultem i ochroną ,wpierw cieniem wiekowych drzew, potem niebieskim płaszczem Najświętszej Panienki. Można tylko smakować to dobrodziejstwo gaszące w nas spiekotę. Można jednak, zzuwając buty z obolałych nóg, zamyślić się nad kolejami dziejów, ich sensem i wartościami. Wtedy też niekiedy odkryć , że jednak, że przecież , że rzeczywiście - ta najzwyklejsza woda , gdy się w to prawdziwie uwierzy, wlewa w nas zdrowie. Leczy nasze rozterki i bóle, wspomaga w wędrówce regenerując siły. Ze wstydliwym zdumieniem można odnaleźć sens ochrony takich miejsc i nawet samemu dołożyć kolejny kamyczek do pokruszonej czasem cembrowiny. A przede wszystkim poczuć łączność z tymi, którzy tu kiedyś pochylali się ze spieczonymi ustami szepcząc prośby nad tym lustrem wody.
Po pas w sepii traw malowanych wiatrem
Starą drogą co szła przez stulecia
Aż pod kamień dziwacznie wygięty
Potem grzbietem błękitnych połonin
Do kapliczki z resztkami kolorów
Święci Hubert razem z Mikołajem
Rozmawiają szelestem i złotem
Przy źródełku co jak łza wycieka.
Na uskoku w witrażach bukowych
Tajemnicą jarzą się wspomnienia
Żeby było lepiej mój kochany
Żeby znowu śpiew a nie rozpacze
I nikt więcej niech tu już nie płacze
/…/
Odgrodziliśmy się potem od tych polskich krzyży i kapliczek płotami , parkanami wręcz , nowoczesności i tak zwanego rozumu, któremu się wydawało, wydaje, będzie wydawać, że tylko on może… ( tu można wpisać wszystko co się zamarzy), przez które nasza wyobraźnia nie potrafiła się już przecisnąć. Wiem to, bo sam kiedyś taki płot zbudowałem i przeszkadzał mi potem przez długie lata, aż po zastąpienie go lekkimi zasiekami z „odbębnianych paciorków” , które wreszcie po latach szarpania się z niejako wewnętrznym teatrem zniwelowała szczerość rzeczywistej modlitwy.
cdn.
Komentarze
30-06-2013 [16:04] - goral | Link: Srodlesne wywierzyska..
Dotknal pan mojej duszy.Bowiem w tych "zrodelkach" gasilem pragnienie ..
Mialy i maja mistyczna moc.Babcia uczyla ,ze bedac dobrym i pracowitym synem , mozna w nich zobaczyc "Jezuska z Janiolami"
Zainspirowal mnie pana wpis.
Dziekuje serdecznie za to,ze te Prawdziwe Tajemnice zyja w Panu.Jest pan Skarbcem..
01-07-2013 [10:47] - Ryszard Sziler | Link: :)
Dziękuję, to bardzo miłe. Przesyłam serdeczności.
Ryszard