Zamach na Tuska – krótka refleksja

To co zbyt rzuca się w oczy jest z gruntu podejrzane - takie skrzywienie poznawcze nabyłem za władzy PO.

Potwierdza się ogólne przekonanie, że ostatnie groźby zamachów przesyłane pocztą internetową do szpitali i instytucji państwowych nie są szczeniackim żartem czy prawdziwym terrorem, ale mają drugie polityczne dno. Cała akcja uderza w Donalda Tuska i ministra od służb specjalnych. Zarówno minister Sienkiewicz jak i premier ośmieszyli się przed opinia publiczną ogłaszając przedwcześnie sukces.
Winni prawdopodobnie nigdy nie zostaną odnalezieni. Zatrzymanie zaś (i ostatecznie zwolnienie) początkowo podejrzewanych  „niesympatycznych młodych ludzi” mogło być wynikiem celowych działań dezinformacyjnych organizatorów prowokacji.  Opinie znawców tematu (prezentowane w mediach – informacja dla wiadomo kogo), że taką akcję z uwagi na jej profesjonalizm mogły przeprowadzić służby specjalne, albo emeryci z tych służb , pośrednio potwierdzają nieudane próby znalezienia winnych.
Jeśli prezentowana teza jest prawdziwa, to zestawiając termin „zamachu” ze zbliżającym się kongresem PO i  ogłoszeniem decyzji Gowina o starcie w wyborach na szefa tej partii można wysnuć trzy hipotezy:
- Tusk się zużył i trzeba przyspieszyć jego odejście – pomogą w tym służby specjalne;
- Sienkiewicz jako nowy zarządzający stoi służbom w gardle;
- Jarosław Gowin ma protektorów, których trzeba unikać, a więc i samego Gowina też.
I to by było na tyle.