POLAKÓ! NIE LEGCEWARZ BULÓ!

Cyrk Radziecki nadal u nas występuje,
tyle że w okrojonej formie: błazny i magicy
i jak widać, wciąż tu poniektórym imponuje;
lemingom, pedałom oraz tak zwanej lewicy.

W wymiocie przy ulicy WSIowej - jak w ulu;
bo cyrk ma dzisiaj otwarcie nowego sezonu:
występy otworzył gościnnie oberbłazen Buló;
- wjechał tyłem na ośle, z beczką samogonu.

Lemingi na sali płakały z zachwytu na stojąco,
leminżki na jego cześć machały stanikami -
Grodzki się spocił, chociaż nie było  gorąco,
a Pedroń się łachotał z innymi palikmiotami.

Prowadzący ten koncert Stokrotka z Foksiem,
podawali na żywo najnowszych sondaży wyniki;
"Wszyscy Polacy kochają Bula!" - wyli radośnie
-108% poparcia wśród mieszkańców Republiki!

Tańczą błazny z magikami na czerwonym atłasie;
jest tu słynny Filipinczyk i Evita Szpadel - Unometrini,
Łysy Vincek wraz ze Zdradkiem w całej swojej krasie,
grają  w trzy karty z lemingami co im kiedyś uwierzyli.

Błazen Guwnin wraz z Hiplerem, modlą się gorąco;
za klęczniki służą dwa wybrane dziś losowo trolle-
Żebro narazie nie tańczy - boi się że go inni przetrącą,
gdy już zabraknie głównego Błazna, tego co ma Tolę.

Słynny doktor Laska, jedzie na Koniu Który Mówi,
chwaląc się wokół, że poznał radziecką super brzozę,
a kiedy ją poznał bliżej, to ją grubaskę nawet polubił,
i dla uniknięcia wojny się poświęci i ją poślubi. Może.

Ale nawet "Wejście Ćwoka", Oberbłazna Ryżego,
nie przyćmiło entuzjazmu tłumów dla Wielkiego Bula;
choć wjechał nago na grzbiecie Grasia, ciecia swego,
lemingi uznały - "Nawed sie nie ómywa do naszego Krula"!

I zaczęli wszyscy wychwalać błazna Bula pod niebiosa,
ach,  jaki on dowcipny, ynteligentny no i ma mocną głowę,
jego pochody są super a mowy ostre jak Kościuszki kosa,
wie co dobre dla Polski i jak podpieprzyć kielich królowej.

Pochodzi z dobrej szlacheckiej i herbowej polskiej rodziny;
talenty ma po dziadku, co sobie często "pożyczał" nazwisko,
urodę po żonie, ortografii sie nauczył sam w cztery godziny;
swój chłop o wspaniałym sercu - przygarnął by każde psisko.

Jeden z bardziej chyba rozgarniętych wiwatujących lemingów,
zobaczył że w kącie siedzi jakiś smutny facet w milczeniu;
podszedł bliżej i spytał czemu nie bierze udziału w happeningu,
wspaniałej solidarnej radości, szale i patriotycznym uniesieniu?

Ten zdjął z głowy trójrogatą czapkę z małymi dzwoneczkami;
W odróżnieniu od tu obecnych, nie zachwycam się tym królem,
bo czuję, że ta maskarada z muzyką i barwnymi korowodami 
skończy się dla nas zdradą, niewolą i najprawdziwszym bólem...

,