Niewygodna pamięć

Wielkimi krokami zbliża się 70 rocznica ludobójstwa na zachodniej Ukrainie. Tak, było to ludobójstwo, bo mordowano ludzi za ich przynależność narodową. Tak, miało ono miejsce na zachodniej Ukrainie, a nie tylko na Wołyniu. Wiele osób nazywa te wydarzenia "rzezią wołyńską", co tylko po części jest prawdą, bo mordy objęły dawne województwa: wołyńskie, lwowskie, tarnopolskie i stanisławowskie, a także po części lubelskie i poleskie. 70 rocznica łączy się z umowną datą 11 lipca 1943 roku, kiedy to nastąpił szczyt masowych zbrodni. Tak na prawdę miały one miejsce od września 1939, czyli od wkroczenia wojsk sowieckich na tereny Polski, nasiliły się po powstaniu UPA (Ukraińskiej Powstańczej Armii) w październiku 1942 roku, a trwały aż do roku 1947. Zginęło około 200 tysięcy ludzi, w tym na samym Wołyniu ok. 60 tysięcy. Oprócz Polaków ginęli Żydzi, Ormianie, Czesi, Rosjanie, a także ci Ukraińcy, którzy próbowali w jakikolwiek sposób ratować sąsiadów innej narodowości.
Mordów dokonywała głównie UPA, partyzantka ukraińskich nacjonalistów, ale miała ona swoich popleczników w zwykłych ukraińskich chłopach. Głównym hasłem przyświecającym mordercom było "Smert Lacham - sława Ukrajinu". Potomkowie kozaków zapragnęli mieć własne państwo. Po trupach do celu, jakby zaśpiewał dziś głupkowaty celebryta. Ukraina. Cóż znaczy to słowo? Otóż znaczy, że te tereny są 'u kraja", czyli na skraju. Na skraju czego ? Na skraju Rzeczypospolitej. To były tereny polskie, na których od wieków mieszały się różne narodowości. Kresy Wschodnie. Stąd pochodzili m.in. Tadeusz Kościuszko, Juliusz Słowacki, Adam Mickiewicz, Józef Piłsudski (ten akurat z Wileńszczyzny, ale to przecież też Kresy),  czy bardziej współcześni - Stanisław Lem, Kazimierz Górski i jedyny polski kosmonauta Mirosław Hermaszewski, który z resztą należy do cudem ocalonych z kresowej zagłady. 
200 tysięcy ludzi zamordowanych bestialsko 70 lat temu. Dziś, gdy zachodni historycy odkrywają tę kartę naszej historii, trudno im uwierzyć. Bo o całej sprawie cisza. O zamordowanych pamiętają tylko ich rodziny, potomkowie i ci, którzy przypadkiem zainteresowali się tymi wydarzeniami i włos im się zjeżył na głowie. Od lat głównym orędownikiem pamięci o holocauście Kresowian jest ksiądz Tadeusz Isakowicz - Zaleski. Problemem zajął się też jakiś czas temu Rafał Ziemkiewicz. Czasem potomek Kresowian, jakiś artysta, pisarz czy reżyser stworzy dzieło ku pamięci pomordowanych, ale nie spotyka się to z nadmierną reklamą w mediach.
Szokujący jest nie tylko rozmiar tej zbrodni. Szokujące jest jej okrucieństwo. Zabijano wszystkich - starców, kobiety, dzieci. Historyk Aleksander Korman doliczył się 362 sposobów zadawania śmierci przez Ukraińców. Przy nich gestapo i UB wypadają blado, niczym kompozytor piosenek disco polo przy Mozarcie, czy uczące się pisać dziecko przy Szekspirze. Obdzierali ludzi żywcem ze skóry, rżnęli ich piłami, ciężarnym kobietom rozcinano brzuchy, wyciągano z nich płody i zaszywano koty, niemowlaki nabijano na sztachety od płotów, z wyciąganych z rozprutych brzuchów jelit układano kontury przedwojennej mapy Polski... Kule oszczędzano. Staruszkę- krawcową, która za darmo obszywała ukraińską biedotę nagrodzono kulą zamiast tortur. Miała kobiecina swoiste szczęście. W jednym z polskich domów na oczach kobiety banderowcy obcięli głowy jej mężowi i synom i ułożyli je na przygotowanych do kolacji talerzach. W innym - syn Polki i Ukraińca, członek UPA wrócił do domu i chwycił siekierę. -Co robisz ? - spytał ojciec. - Idę zabić matkę. Kazali mi udowodnić, że jestem prawdziwym Ukraińcem.- odrzekł. -Daj tę siekierę. Naostrzymy ją, żeby matka długo nie cierpiała - powiedział ojciec i razem zabrali się za ostrzenie . Potem ojciec chwycił siekierę i zabił swoje własne dziecko, uznając, że zupełnie oszalało. 11 lipca 1943 roku. Niedziela. Tego dnia UPA wspierana przez ukraińskich chłopów zaatakowała równocześnie około 170 miejscowości, najczęściej w kościołach w czasie sumy. Kościoły były w większości drewniane, więc łatwo było je spalić. Tych, którzy próbowali się wydostać, natychmiast zabijano. 
W okresie PRL-u z oczywistych względów wydarzenia te nie były w żaden sposób upamiętniane. Nadeszła wreszcie upragniona "wolność" i III RP, ale środowiska kresowe nie doczekały się żadnego zainteresowania. Politycy od lewej do prawej uznawali temat za niewygodny, godzący w przyjaźń z rodzącym się nowym państwem ukraińskim i w ogóle niepotrzebny. Wielokrotnie starano się stawiać znak równości między zbrodniami Ukraińców, a akcjami odwetowymi Polaków. Prawdę mówiąc takie akcje były zabronione przez AK, więc zdarzały się rzadko, a Ukraińcy jeśli ginęli to albo w czasie walk w napadniętych wioskach, gdzie utworzyła się samoobrona, albo z rąk swoich za karę, że pomogli Polakom. Szacuje się, że zginęło ich 10- 20 tysięcy. Nasze elity polityczne, tak bardzo podzielone w innych sprawach - w kwestii zbrodni na Kresach mówiły jednym głosem, a właściwie jednym głosem milczały. W czasie 65 rocznicy rzezi prezydent Lech Kaczyński zgodził się objąć patronat nad uroczystościami, a nawet użyczyć Belwederu jako miejsca obchodów. Niestety, wycofał się w ostatniej chwili, ba! szybciutko objął patronat nad Dniami Ukraińskimi w Polsce, które chyba nie przypadkiem zorganizowane zostały w tym samym czasie. To trochę tak, jakby Dni Kultury Niemieckiej zorganizować równolegle z obchodami rocznicy powstania w getcie.
Jak to będzie wyglądało w tym roku? To już chyba ostatnia okrągła rocznica, w której mogą wziąć udział żyjący świadkowie tamtych wydarzeń. Prezydent Komorowski już zdążył przekazać środowiskom kresowym, że nie obejmie patronatu i nie jest zainteresowany wzięciem udziału w rocznicowych obchodach z organizacjami pozarządowymi. Głowa państwa planuje 11 lipca przybyć na uroczystości rządowe na Skwerze Wołyńskim, gdzie odbędzie się Msza św. polowa oraz odsłonięcie pomnika. Rodziny ofiar nie zostały zaproszone na te obchody, choć, oczywiście "kto chce może przyjść". Nie wiem, czy ktoś chce. Obchody społeczne, niezależne, rozpoczną się Mszą św. Na pl.Trzech Krzyży z udziałem rodzin ofiar, samorządowców, parlamentarzystów i organizacji pozarządowych, po której wyruszy Marsz Pamięci zakończony Koncertem Pamięci.
Warto tu jeszcze dodać, że Kresowianie dowiedzieli się o decyzji prezydenta na spotkaniu z ministrem Nałęczem 21 maja. Tenże minister, historyk ponoć, pouczył ich, że ludność miejscowa na Kresach była niepolska (sic!), a Żydów mordowali tylko Niemcy, a nie Ukraińcy.
Czego oni się tak boją? W końcu "Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary".

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Pokrzywa

06-06-2013 [08:00] - Pokrzywa | Link:

Z tyg. Niedziela (fragm.)
"Apel o modlitwę w 70. rocznicę rzezi wołyńskiej.
Polscy biskupi skierują do wiernych zachętę do modlitwy
w intencji ofiar rzezi wołyńskiej - zapowiedział w rozmowie z KAI bp Polak.
Sekretarz generalny KEP dodał, że Episkopat zachęci także
do pojednania i wzajemnego przebaczenia sobie win."

Ja mam osobisty problem z przebaczaniem wszelkich okrucieństw.

Obrazek użytkownika Pokrzywa

06-06-2013 [10:28] - Pokrzywa | Link:

"Nasze elity polityczne, tak bardzo podzielone w innych sprawach - w kwestii zbrodni na Kresach mówiły jednym głosem, a właściwie jednym głosem milczały. W czasie 65 rocznicy rzezi prezydent Lech Kaczyński zgodził się objąć patronat nad uroczystościami, a nawet użyczyć Belwederu jako miejsca obchodów. Niestety, wycofał się w ostatniej chwili, ba! szybciutko objął patronat nad Dniami Ukraińskimi w Polsce, które chyba nie przypadkiem zorganizowane zostały w tym samym czasie."

Czy historycy znają przyczyny dlaczego tak się stało?

Sądząc po słownictwie " ba, szybciutko objął patronat"
autorka tego artykułu nie jest historykiem.

Obrazek użytkownika Supernova

06-06-2013 [10:40] - Supernova | Link:

Nie, autorka tego artykułu nie jest historykiem, jest prostym człowiekiem piszącym, co czuje "prosto z mostu". Prezydent się wycofał pod wpływem urzędników ze swojej kancelarii, którzy uznali, że taki patronat zaszkodziłby stosunkom polsko- ukraińskim. Bardzo szanowałam Lecha Kaczyńskiego za to, że umiał wbrew zasadom dyplomacji i politycznej poprawności, stawać po stronie polskiej racji stanu. Umiał powiedzieć w oczy Putinowi, że nie można porównywać strzelania jeńcom w potylicę do śmierci innych jeńców na dur brzuszny, czy tyfus, ale, niestety, trudno mi zrozumieć dlaczego wymierzył policzek polskim ofiarom zbrodni odmawiając patronatu nad obchodami rocznicowymi, a w zamian przyjmując patronat nad Festiwalem Kultury Ukraińskiej, czyli kultury oprawców. Nie znajduję żadnego usprawiedliwienia. Może Pan/ Pani Pokrzywa coś wyjaśni?

Obrazek użytkownika Pokrzywa

06-06-2013 [11:52] - Pokrzywa | Link:

gdy chcę zrozumieć genezę pewnych zjawisk społecznych np. antypolonizmu.

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

06-06-2013 [10:14] - NASZ_HENRY | Link:

Polacy nie Żydzi i nie dawali się prowadzić na rzeź jak barany tylko organizowali samoobronę. Największa była w Przebrażu. Dzieje samoobrony Przebraża opisał w zbeletryzowanej formie Henryk Cybulski w książce "Czerwone noce". Z organizacją samoobrony warto zapoznać się i dzisiaj ;-)

Obrazek użytkownika Supernova

06-06-2013 [11:19] - Supernova | Link:

Owszem, były placówki samoobrony na Wołyniu, ale na ok. 3400 wsi, w których mieszkali Polacy, takich placówek badający tę kartę naszej historii pp. Siemaszkowie, wyróżnili 128. Placówki samoobrony mogły powstawać jedynie we wsiach czysto polskich lub przynajmniej z dużą przewagą polskich mieszkańców, inaczej były skazane na niepowodzenie. Przebraże to chlubny wyjątek wśród takich placówek. Większość ośrodków została rozbita lub musiała się ewakuować. Oczywiście, Polacy nie szli na rzeź jak barany, jeżeli tylko mieli jakąkolwiek szansę. Nawet, jeśli jako takiej samoobrony nie było - wystawiano warty, przygotowywano schrony i kryjówki, afiszowano się z atrapami broni i rozsiewano plotki o sile obronnej danej wioski. Mimo to zginęło na samym Wołyniu ok.60 tys. ludzi, którym nie udało się uchronić przez rzezią.

Obrazek użytkownika fritz

06-06-2013 [16:25] - fritz | Link:

juz nie bylo Zydow.

Zostali ewakuwani albo zostali wymordowani przez Niemcow.

Obrazek użytkownika dogard

06-06-2013 [12:43] - dogard | Link:

pracuje nad wspolnym wystapieniem poslow w tej materii--11 lipca blisko...

Obrazek użytkownika fritz

06-06-2013 [16:20] - fritz | Link:

W Polsce w 1939 bylo okolo 24.8 mln etnicznych Polakow.
W 1945 w spisie ludnosci bylo 20.5 mln Polakow.

Niemcy zamordowali okolo 2.8 mln etnicznych Polakow, tyle samo co Zydow mieszkajacych w Polsce.
Reszte Polakow zamordowala zydobolszewia.

Nie ma w tej liczbie tych zamordownych juz po spiesie z 1945.

Zydokomuna w Polsce, po wojnie, wliczajac w to zeslanych, ktorzy obozow nie przezyli, zamordowala okolo 200 tys Polakow.