Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Homoseksualiści jako agenci - tekst Tomasza Parola
Wysłane przez elig w 11-05-2013 [18:40]
Tomasz Parol, czyli "Łażący Łazarz" znany był w ostatnich latach jako redaktor naczelny portalu Nowy Ekran. Służba u Opary /i jego kumpli z "wojskówki"/ nie przyniosła mu chwały, a jej groteskowe zakończenie rozbawiło całą blogosferę. Dziś jest on szefem portalu 3obieg.pl . Kto tym razem to finansuje? - nie wiadomo. Prawdopodobnie dowiemy się tego przy okazji kolejnej awantury /jedna już była - odeszła połowa redakcji 3obieg.pl /.
Ta nieco osobliwa działalność spowodowała, iż wszyscy zapomnieli, że Parol jest też niezłym autorem, zdolnym do napisania interesującego tekstu. I oto cztery dni temu stworzył on notkę "Podskórne koterie polityczne" /TUTAJ/. Omówil on w niej różne rodzaje tych koterii, ale mnie najbardziej zainteresował rozdział "Hiacyntowa koteria" traktujacy o agentach - homoseksualistach /lub innych zboczeńcach/. Nazwa "hiacyntowa" pochodzi od słynnej akcji "Hiacynt" przeciwko homoseksualistom przeprowadzonej w roku 1985 przez MSW Kiszczaka. Jak pisze Newsweek /TUTAJ/:
"Przed świtem 15 listopada 1985 r. milicja rozpoczęła z polecenia ministra spraw wewnętrznych gen. Czesława Kiszczaka operację „Hiacynt”. Funkcjonariusze zjawiali się w mieszkaniach ludzi znajdujących się na listach bezpieki i wprost z pościeli, bez nakazu aresztowania, zabierali ich do komend. Następnie grupy operacyjne wyruszyły w teren, aby w miejscach spotkań homoseksualistów przygotować zasadzki i wyłapać tych o mało męskim wyglądzie. (...) podczas akcji „Hiacynt”, i w czasie kolejnych obław, kiedy ujęto łącznie ok. 11 tys. gejów (...) Milicjanci wypytywali homoseksualistów o kontakty z innymi mężczyznami, zwłaszcza przyjeżdżającymi z Zachodu. Zaś bezpieka groźbami i szantażem usiłowała pozyskać jak najwięcej konfidentów. Każdemu założono teczkę osobową".
W ten sposób SB pozyskała wielu agentów wśród homoseksualistów. Tomasz Parol twierdzi, że:
"Okazało się, że skuteczność werbunkowa kontaktu operacyjnego w „Hiacyncie” jest niemal stuprocentowa. Są podejrzenia, że nie konstruktywność opozycji, ale właśnie jej hiacyntowatość (zapewne z wyjątkami jak zawsze) była gruntownym kryterium przy montowaniu okrągłego stołu. Gdy się tak na zimno zastanowić, to SB-ecja nie dokonała w tej kwestii żadnego spektakularnego odkrycia. Wszak NKWD już w latach 30-tych selekcjonowała homoseksualistów na Oxfordzie czy Harvardzie i czyniła ich agentami, pomagając później w karierze przez łóżko z takimi jak oni i windując do najwyższych stanowisk państwowych (np. Kim Philby szef sekcji w MI-6).
Tu działo się podobnie, hiacyntowa agentura (głównie homoseksualna, ale nie tylko) nie tylko została uwikłana na sztywno, ale też dostała możliwość radośnie i z przyjemnością wspierać się nawzajem i windować coraz wyżej. Nadszedł rok 89-ty, potem 90-ty i 91-y a akcja „Hiacynt” trwała dalej. Tym razem przejęta przez UOP (a może w części przez nowopowstałe WSI) i rozwijana. (...) Podobno od początku uruchomienia akcji pozwoliła ona na zwerbowanie i wywindowanie ok. 4500 polityków, biznesmenów, artystów, dziennikarzy, urzędników państwowych, funkcjonariuszy czy działaczy organizacji pozarządowych. Ulokowanych wszędzie gdzie się dało. I ponoć ta akcja ciągle trwa. (...)
Tu mamy praprzyczynę forsowania i nagłaśniania wszelkich coraz większych potrzeb i praw dotyczących homoseksualistów. To tendencja generowana przez tych wpływowych z koterii hiacyntowej. Panowie oczywiście im na to pozwalają, demontuje to, bowiem przy okazji wartości w społeczeństwie i jego spójność, tworząc polską społeczność łatwiejszą do manipulacji.".
Parol uważa, że całe życie polityczne w Polsce zdominowane jest przez opisane w jego notce koterie, w szczególności przez tę "hiacyntową". Na zdrowy rozum jej wplywy tłumaczyłyby wiele zjawisk, z jakimi mamy do czynienia we współczesnej Polsce. Wiadomo skadinąd, że homoseksualiści w wielu obszarach życia społecznego tworzyli sitwy. Tak było w dziedzinie mody, gdzie spowodowali oni epidemię anoreksji wśród modelek, gdyż chcieli, by były one podobne do młodych chłopców. Jak twierdzi Joanna Szczepkowska, analogiczne zjawiska mają też miejsce i w świecie teatru.
Tomasz Parol przyznaje w Epilogu, że nie ma "kwitów" na to, co napisał. Dysponuje relacjami, ale nie ma ich potwierdzenia w postaci dokumentów. Uważa jednak, iż wie gdzie one się znajdują. Pisze:
"Otóż są w Zbiorze Zastrzeżonym IPN, gdzie znajduje się ta cała część operacji Hiacynt, która nie znajduje się w służbach typu SKW i ABW oraz w prywatnych kieszeniach. I rekomendowałbym ufać tylko tym politykom, którzy będą domagać się otwarcia całości akt IPN, w tym Zbioru Zastrzeżonego, do którego wcale nie trafiali nasi agenci wywiadu i kontrwywiadu przewerbowani z czasów PRL (...) ale ci formalnie rządzący Polską, na których ci nieformalnie rządzący chcą mieć skryte trzymanie.".
W zwiazku z tym Parol domaga się otwarcia Zbioru Zastrzeżonego. To słuszny postulat - bez tego nie oczyścimy tego bagna. Właściwy zasięg i skutki akcji "Hiacynt" trzeba wyjaśnić. Zdaniem Parola to właśnie "hiacyntowi" zadbali, by w Polsce nie doszło do lustracji. Jest rzeczą ciekawą, że tekst Tomasza Parola jest pierwszym, w którym tak otwarcie pisze się o roli homoseksualistów oraz innych "mniejszości seksualnych" w tajnych służbach. Już sam ten fakt jest znamienny.
Komentarze
11-05-2013 [20:13] - aiwaplatz | Link: no kurde...
Trwa weekend a facio sie wychylił.Źle to widzę.
11-05-2013 [22:05] - elig | Link: @ai waplatz
On to napisał cztery dni temu. Wtedy była środa, a nie weekend.
12-05-2013 [07:27] - dogard | Link: szkoda tylko,iz lazarz
nie przypomnial o tych bardzo znanych gejach bedacych od lat przy wladzuni--wystarczy przypomniec lokatorow z al.Róż czy al.Przyjaciol--zarowno ludzi kulturki czy politykow i dziennikarzynki.O swoich panach zapomnial, szubrawiec POspolity.
12-05-2013 [11:41] - elig | Link: @dogard
Jemu chodziło o PODSKÓRNE koterie, czyli o te, których nie widać.
12-05-2013 [13:42] - Leszek Witkowski | Link: Pederasci
Bardzo mnie razi uzywanie jakis dziwnych okreslen w stosunku do zboczencow.
Pederastia, to jedna z wielu odmian zboczen seksualnych - tak jak nekrofilia, zoofilia, itd.
W polskim jezyku, czlowiek uprawiajacy to zboczenie nazywa sie pederasta,(gwarowo pedal) a nie zaden "gej".
Oni chca byc tak nazywani, bo to tak ladnie i tak niewinnie brzmi.
Natomiast ci, co uzywaja tego pseudonimu pewnie chca zaimponowac gawiedzi swoja znajomoscia obcych jezykow.
Trzeba ich nazywac po polsku i po imieniu.
To znaczy - zboczeniec, albo pederasta.
Dziekuje Elig za uzywanie wlasciwego slownictwa.
14-05-2013 [00:42] - Z_Europy | Link: Brednie !!
Homofoba!!!