Temidę obsiadły insekty i zżerają jej wagę. Sądzą, że złota

Szczelne i zdeprawowane jest środowisko prawnicze, bo to w znacznym stopniu środowisko komuchów, ich dzieci, wnuków i pociotków. Komuna to komuna, oni trzymają się razem, i to już jest dziedziczne. Teraz jedni rządzą, inni sądzą, jeszcze inni liczą kasę. Innych nie ma. Chyba że robią którąś z tych rzeczy a my o tym nie wiemy. W przeciwnym razie nie pracują w zawodzie lub ich nazwisk nie znamy - nie liczą się. Nie liczą, bo nie mają czego lub na kogo. Proste.
Problemem polskiego wymiaru sprawiedliwości jest brak jednoznacznego rozliczenia z przeszłością. Dziś nie jest wstydem, przyczynkiem do rezygnacji komunistyczna przeszłość. Może być niewygodna jako prasowa informacja, ale jako zawodowa już nie. Karalne jest zaprzeczenie uwikłania w PRL, ale nie sama współpraca, praca, jakakolwiek działalność na rzecz represyjnego systemu. To już jest etyczne, legalne: donosić, gnębić, szkalować, dokuczać, więzić, maltretować, sądzić i karać za prawdę i wartości, człowieczeństwo, patriotyzm, religię... Patrzeć na to, milczeć o tym, nie sprzeciwiać się, pomagać w tym - ok. Tylko wypierać się tego nie wolno, to wszystko. No, to nie kłamią, jaki problem. I trzymają się. Razem.

Reforma Gowina nie upadła. Wcale nie wisi na włosku jej przyszłość. Podobno ów minister walczył z układami, sitwą, mafią, patologią w tej sferze życia publicznego (tak twierdzi). Podobno. Tylko, jak ta reforma zniszczyła te patologie? Nijak. Parę milionów na reformę poszło (na Madonnę poszło, to tu nie mogło?) a reforma polegać ma na zdjęciu z niektórych drzwi tabliczek, przetransportowaniu „paru rzeczy” w inne miejsce i ulokowaniu paru osób w innych pokojach czy miejscowościach (lub nawet nie). Jak słusznie ktoś zauważył, pracę to stracić mogą jakieś sekretarki i może któraś księgowa, bo na pewno nie większość. Sędziowie będą piąć się w górę, bo „dół” przecież właśnie zlikwidowano. Jeśli ktoś z palestry trafi do pośredniaka, to powinna to być informacja roku w mediach. Ba, dziesięciolecia. I jeśli taki ktoś będzie, to na pewno nie będzie to sędzia Milewski, znajomy Donalda Tuska ze stadionu. A jeśli lubi wyżej wymienionych panów, to nie lubiany jest przez tych, którzy na ich rządach kręcą lody.

O polskim sądownictwie można powiedzieć tyle: Temidę obsiadły insekty i zżerają jej wagę. Teraz każdy dobry sędzia jest na wagę złota. Ślepa Temida waży - lody. Nie ważą się jednak losy tej reformy. Bo w interesie wszystkich starych dobrych, ale nie tych jawnych, komuchów jest pozostanie przy status quo. Ci, zlustrowani, to komuchy z wyższej półki. Wiadomo, nie ten kaliber wtyk i interesy nie tak się rozkręcało, i nie taki dochód się notuje. Tu nic już się nie waży i nikt się nie odważy a i jednostka wagi nie ta. Nikt też nie powinien dziwić się, że PSL waży się podnieść rękę na reformę PO. Jestem przekonana, że gdyby nie obecność Bronisława Komorowskiego w polskim Białym Domu na stanowisku prezydenta, PSL by się nie odważyło, bo nowa Temida odważyłaby wielu, co się tam komu należy… PSL ma odwagę, bo nic na tym nie straci. A  jeśli nawet prezydent zawiedzie, odpadnie kilku działaczy, ale tego kwiatu jest pół światu...

Obywatele protestują przeciwko przeniesieniu kosztów dojazdu do sądów z pracowników na nich samych. Bo jeśli jakiś oddział przeniesiony zostanie „wyżej” a tym samym dalej, to sędzia do pracy będzie miał bliżej niż dalej a oni w porywach po 120 km  będą musieli drałować. Zwykle koszty tych dojazdów do pracy ponosi pracownik, ale my żyjemy na zielonej wyspie, w azjatyckim klimacie o mongolskich standardach... Obywatele wiedzą stąd, że w Polsce żadnemu sędziemu włos z głowy nie spadnie i grosz bez potrzeby nie wypłynie z kieszeni, chyba że odwrotnie. Chyba że okaże się sPiSkowcem smoleńskim i tajnym współpracownikiem Kaczyńskiego i Macierewicza. Chyba że nie rozumie, że złodziejstwo, oszustwo, przekupstwo to czyny nie tylko moralnie naganne, ale i karalne; że samobójstwa bywają zaraźliwe w określonych środowiskach i sytuacjach światopoglądowych…

Polskiemu sądownictwu potrzebna jest dezynsekcja. I to natychmiastowa. Póki nie wykluło się kolejne pokolenie wszy. Temida bowiem stoi jak ślepa idiotka, która cieszy się, że insekty zżerają jej wagę - sądzą, że złota – bo coraz lżej.  Niestety, polskie złoto przetopiono dawno temu gdzieś na Syberii. Dokładnie nie wiadomo w jakiej ilości, bo Rosja nie chce wszystkich dokumentów pokazać. Musi więc być tego sporo. Co zostało, przekuli, drogie kamienie wydłubali, zakopali w bezimiennych dołach, usamobili lub wysadzili w powietrze. Teraz ciągle trwa obłwa na watahę. Bo nam się oczy jak brylanty świecą a w ich blasku widać, kto kradnie, kłamie, morduje i mataczy oraz kto uniewinnia...
Jeśli zaś chodzi o to, co zostanie po tej przeprowadzonej reformie, to trzeba jasno sobie powiedzieć, że zostanie nam palestra samych lodziarzy. To zaś grozi społeczeństwu epidemią anginy ropnej i operacji usunięcia migdałków. Niby po czymś takim można jeszcze śpiewać, ale ja nigdy kogoś takiego nie spotkałam, kto by w operze występował i obawiam się, że raczej cienko będziemy piać. I cienko prząść. Bo za lody, które ktoś ukręcił trzeba zapłacić. Rachunek przyjdzie pewnie po 2020, kiedy skończą się unijne dofinansowania i nie będzie czym obciążyć szalek Temidowych, choćby tak dla picu. To znaczy, żeby formalności stało się zadość.

Ktoś pyta, co zatem robić. Jak poddać kontroli to, co ma być niezawisłe? Jak usunąć to, co parszywe, kiedy same parchy decydują o tym, co jest przydatne? Jak uratować narodowe złoto: uczciwość i sprawiedliwość?
Jest przypowieść o gospodarzu, który pozwolił do żniw rosnąć chwastom i zbożu. I ktoś gdzieś kiedyś na nią się powoływał mówiąc o lustracji w polskiej przestrzeni publicznej. Cóż, no to pozwoliliśmy rosnąć. Czas zacząć żniwa. I młockę. Najlepiej tymi łańcuchami, co to Temidzie naszej po szalkach zostały. Samą Temidę ogolić na łyso. Odrosną włosy – piękne i zdrowe. Kołtuny powinny być spalone. I wszy. A za nimi wszystkie mosty. Tymczasem, reforma Gowina zmienia tylko nazwy, adresy i drogowskazy. Przeprowadza implantacje i mutacje, ale wszystko w ramach tego samego gatunku. Tworzy takie polskie sądownicze GMO. Choroba wie, co z tego wyrośnie i kto na tym ucierpi. Wiado jednak, że ucierpi. Bo, co to zmieni, że ktoś przeniesie budkę z lodami na inną ulicę, zatrudni obsługę z innej dzielnicy, albo przypnie się jej nowe plakietki do fartuszków (np. zamiast kelnerka, to sprzątaczka).  Zresztą, lodziarni nie powinno traktować się jak toi-toi. To nie poważne. Niesmaczne. To co, że Temida ślepa. Trzeba być przyzwoitym i mieć nieco smaku.