Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Więcej bankructw, więcej kryzysu
Wysłane przez Maciej Pawlak w 04-05-2013 [01:31]
Choć w pierwszych czterech miesiącach 2013 r. najwięcej upadłości odnotowano w sektorze produkcyjnym, jedną z głównych „lokomotyw” napędzających ich wzrost pozostaje budownictwo.
Nie po deklaracjach polityków czy statystykach uznających za sukces bliski błędu statystycznego wzrost PKB o 1 czy 1,5 proc., lecz po danych pokazujących np. wzrost tempa upadłości firm w Polsce, widać skalę powiększającego się u nas kryzysu. Jedna z czołowych firm windykacyjnych, Euler Hermes, nie pozostawia co do tego złudzeń. Od początku roku do końca kwietnia ogłoszono upadłość 328 przedsiębiorstw. A zatem o 9 proc. więcej niż w tym samym okresie roku ubiegłego (300 upadłości). W dodatku tempo upadłości znowu wzrasta. Dane z samego kwietnia w tym i w ub. roku pokazują 22 proc. wzrost liczby upadłości firm (po chwilowej stabilizacji pod tym względem w lutym i w marcu).
Charakterystyczna dla obecnego okresu jest zachowawcza polityka banków. Zdaniem dyr. Tomasza Starusa, głównego analityka w TU Euler Hermes - Zarówno ubiegłoroczne wyniki, jak i aktualne dane skłaniają dostawców i banki do ostrożnej polityki kredytowej – ograniczania ryzyka i skupianiu się nie na perspektywicznych, ale aktualnie najsolidniejszych kontrahentach. To zatem ich bardziej zachowawcze, a może realistyczne podejście do rynku odbiera wielu firmom perspektywy dalszego działania, firmom które w lepszej sytuacji gospodarczej nie miałyby takich kłopotów z zaopatrzeniem czy finansowaniem. Dostawcy starają się po prostu jeszcze więcej sprzedawać odbiorcom w dobrej kondycji finansowej, w tym celu polepszając im nawet warunki sprzedaży, usztywniając jednocześnie stanowisko wobec pozostałych odbiorców, odczuwających m.in. skutki zmniejszenia się popytu. Podobnie postępują instytucje finansujące, banki – chcące współpracować z podmiotami, które generalnie nie potrzebują ich wsparcia.
I tak pogarszającą się sytuację w przedsiębiorstwach ciągnie w dół budownictwo. W tej branży dopływ nowych środków finansowych będzie ograniczony w porównaniu do lat ubiegłych, gdyż - stwierdza dyr. Grzegorz Hylewicz z Euler Hermes Collections - skala realizowanych prac także jest mniejsza na każdym szczeblu (krajowym, regionalnym czy lokalnym). Do tego dochodzi nowy czynnik – kłopoty z płynnością części deweloperów (nie tylko mieszkaniowych, ale także handlowo-biurowych), których majątek w postaci nieruchomości jest obecnie trudny do spieniężenia.
Tymczasem w najbliższym czasie nie widać szans na odbicie tej branży, często określanej w poprzednich latach jako „koło zamachowe gospodarki”. Budownictwo infrastrukturalne, w którym odnotowano kilka spektakularnych upadłości dużych wykonawców w ub.r., kończy w br. kontrakty finansowane ze środków unijnych z obecnej „perspektywy finansowej”. Dopiero gdy stanie się jasne jakie konkretnie środki pójdą na inwestycje w kolejnej perspektywie (w latach 2014-2020) i zostaną rozpisane duże przetargi, będzie wiadomo co czeka branżę. Jeszcze długo pod znakiem zapytania będzie stała także przyszłość branży mieszkaniowej. Świadczą o tym tysiące pustych, niesprzedanych nowych mieszkań i zmniejszająca się z miesiąca na miesiąc liczba lokali, których budowę rozpoczęto i na które uzyskano pozwolenia na budowę.
Komentarze
04-05-2013 [01:57] - jk7 | Link: nieruchomości
pełna zgoda, szaleństwo na rynku nieruchomości,
operatorzy na siłę wciskają "szklane domy", coś co jest na zdjęciu, nie na ziemi,
Nie wiem jaką analizę uczynić, to się rozpada...
04-05-2013 [08:04] - dogard | Link: warto wciaz przypominac,iz zduszono
popyt wewnetrzny poprzez obnizenie realnych wynagrodzen.Po oplaceniu kosztow tzw.stalych, gospodarstwa domowe maja skape srodki na extra wydatki, mieszkania czy nowe samochody...Lepiej juz bylo.