Wypociny Sikorskiego-teatrzyk z cyklu chodzi lisek koło nogi

Południa jeszcze nie było, kiedy włączyłam TVP Info. Nie to, żebym szukała tam taniej rozrywki rodem z Polsatu czy którejkolwiek innej telewizji ogólnopolskiej, dostępnej w każdym domu (inne, mniej rozrywkowe tak dostępne już nie są). No, nie, nie to, ale kiedy zobaczyłam na ekranie tego pana z niemytą głową, straciłam chęć do oglądania. I pewnie bym wyłączyła, bo wszak wiadomo, co powie, czym się pochwali itd. Kiedy minister Sikorski, jak każdy inny minister rządu Tuska, zaczyna z mównicy sejmowej opowiadać  o swoich i w ogóle rządowych dokonaniach, wpada w samozachwyt tak wielki, że jego egzaltacja w punkcie krytycznym sięgnęłaby nieboskłonu, gdyby nie szyby w zadaszeniu. W zasadzie ten sejm jako struktura organizacyjna państwa może jeszcze jakiś czas przetrzyma, ale sam budynek, niekoniecznie. I nie chodzi o zakusy pana Brunona a o ten zaduch, to ciśnienie, które rozsadzają go od środka. Gazy, jakie wydobywają się ze wszystkich otworów osobników frakcji rządzącej, rozsadzą budynek sejmu jak  przepompowany balonik.

PO uwodzi społeczeństwo uśmiechem i spokojem premiera, jego beztroska i samozadowoleniem. Efekt utrzymują na odpowiednim poziomie wzmacniacze – równie ulizani, wymuskani i samozadowoleni.  Patrząc na czołowe kobiece twarze w PO, tracę chęć do rozróżniania płci a i sensu nie widzę (zwłaszcza, że przykład pani Grodzkiej z RP wyraźnie pokazuje jakie trendy należy utrzymywać w ramach poprawności politycznej – bądź kobietą z jajami; choć tena chyba za daleko jednak poszedła i posiada zasadnicze braki w wyposażeniu, ale mniejsza o to, zwłaszcza, że skrócone na maximum), zatem powiem tak: panowie nadymają się jak balony, wciskają w przestrzenie sejmowe i wtedy stopniowo wypuszczają z siebie wszelkie zgromadzone opary  a jako że mają większość koalicyjną, wnętrze wypełnia się po brzegi i trzeszczy w  zaprawie. Czasami nawet grawitacja przestaje działać w tych warunkach posłowie rządzący wznoszą się na wyższe poziomy świadomości i zaczynają unosić nad ziemią. Niestety stan ten można jedynie zaobserwować na żywo, bo ich stopy zakrywa konstrukcja mównicy. Dzieje się to jednak w tych momentach, kiedy prelegenci chwytają się przytwierdzonej do podłoża balustradki. Dzięki temu sprawiają wrażenie ludzi stojących ciągle na ziemi. Nic jednak bardziej mylnego. Ci bardziej prominentni dawno już nie odróżniają zróżnicowania stanów własnej świadomości a to za sprawą ich braku. Tak głęboko pogrążyli się w medytacji własnego sukcesu, że nie zauważają nawet, iż stało się ich udziałem poznać na samym sobie, iż nirwana jest rzeczywiści stanem kompletnego niebytu; że nie ma sukcesu.

Wystąpienie Sikorskiego utwierdziło mnie jednak w tym przekonaniu, że przedstawiciele tego rządu nie tyle są łgarzami i hipokrytami, co zwyczajnie ludźmi niedojrzałymi. To przedstawiciele tej grupy społeczeństwa, która nigdy nie dorosła, nie dojrzała wewnętrznie do jakiejkolwiek roli społecznej, będącej domeną ludzi tzw. dorosłych. Od ubioru, przez zewnętrzny wygląd, higienę osobistą po zachowania, postawy i podejście do problemów samych w sobie, nie jakichś konkretnych, świadczą o tym, że mamy do czynienia z grupą niedorostków, która trzyma władzę. Banda młokosów po pięćdziesiątce, latających w krótkich majtkach, przeklinających, w obowiązkach zawodowych i społecznych widzących jedynie sposób, metodę i okazję do realizacji własnych partykularnych interesów. Jakby nie istniało w Polsce społeczeństwo ponad 38 mln ludzi, którzy też mają swoje interesy, życzenia, prawa i obowiązki. Wyrośli i postarzali chłopcy nie są w stanie dostrzec nikogo więcej poza własnym, względnie grupowym, odbiciem w szybach wystawowych, przeszklonych drzwiach i oknach, lustrach oraz na fotografiach. Każdy dorastający młody człowiek cechuje się nie tylko buntem przeciw określonym strukturom i autorytetom, obowiązującym prawom i obowiązkom, ale też głębokim egoizmem i egocentryzmem. Różnica między młodym, dojrzewającym człowiekiem a ekipą podstarzałych chłopców ekipy Donaldka Tuska jest taka, że tym młodym to przystoi, że to dla ich wieku jest właściwe i pożądane dla ich rozwoju osobowego, natomiast w przypadku tych drugich to przede wszystkim przejaw stagnacji rozwojowej, niedojrzałości, która jest niebezpieczna dla pojedynczego osobnika i wysoce szkodliwa społecznie.

Dorosły, to człowiek dojrzały nie tylko fizycznie, wyrośnięty i zdolny do zaspokajania podstawowych potrzeb związanych z popędami, ale głównie taki, który umie regulować zachcianki wynikające z popędów. Dorosły to człowiek dojrzały do myśli, że ma możliwość i umie ją wykorzystać oraz wie, kiedy.  Dorosły to człowiek, który rozumie słowo odpowiedzialność również w sensie społecznym oraz jest zdolny do jej realizacji. To ktoś, kto nie tylko mówi o sobie, ale i potrafi widzieć innych. To taka osoba, która argumentując czyny i słowa na poziomie wewnętrznym - decyzyjnym, o kategorie porządku społecznego a nie wyłącznie własnych zachcianek, interesów czy widzimisię: opiera własne wybory o kategorię dobra wspólnego. Niestety, cechą charakterystyczną dla dorosłych acz niedojrzałych, podstarzałych chłopców jest to, że są chytrzy, przebiegli, obłudni i bezwzględni. Ich archetypem jest Książę Machiavellego.

Konkrety? Wystąpienie ministra Sikorskiego jest najlepszym przykładem a wystąpienia przedstawiciela koalicjanta – posła Żelichowskiego jedynie to potwierdzają. Jak ta szklana kopuła wytrzymałą ciśnienie spowodowane arogancją pychy partnerów koalicyjnych, nie mam pojęcia. Może to efekt otwierania ust ze zdziwienia przez opozycję i łapanie głęboko powietrza przez jej przedstawicieli – z oburzenia. Skład chemiczny mieszaniny unoszącej się w sejmie nie pozwalał jednak na reakcje: zatykał i odbierał im mowę. Dziwne, ale podobne reakcje i ja zaobserwowałam u siebie, jakkolwiek poza salą sejmową. Reakcja obezwładniająca. Nie wiem jak to się stało, ale przez cały czas stałam w drzwiach pokoju i tylko łapałam powietrze, stąpałam nerwowo z nogi na nogę i od czasu do czasu kręciłam z niedowierzania głową. Dopiero przy wypowiedzi posła PiS odnotowałam spadek napięcia.

Zdałam sobie sprawę, wiem, to wydaje się być zbyt absurdalne (aczkolwiek, przyznacie, że nie niemożliwe), że przez cały czas coś mnie trzymało w napięciu a jednocześnie i bezruchu – stanie „bezreakcyjnym” od strony zewnętrznej. Wewnętrzna reakcja była, ale w żaden sposób nie przekładała się na zewnętrzne reakcje organizmu, nawet te najbardziej wyuczone czy dla mojej osoby charakterystyczne. Potem powietrze zeszło i już mi się nie chciało. I wiecie, co? Zauważyłam, że ma to spore przełożenie na moją aktywność blogerską. Wynika to zaś z bezpośredniej zależności mojego stanu ducha od częstotliwości gapienia się w telewizor. I nie chodzi o amerykanerskie filmy katastroficzne i akcji ani o brazylijskie seriale (jeśli takie jeszcze puszczają). Nie chodzi o programy Lisa czy Sekielskiego. Chodzi o wszelkiej maści programy informacyjne a przede wszystkim wystąpienia polityków frakcji rządzącej. Postanowiłam więc bacznie przyjrzeć się, czy wchodząc w oko kamery nie machają gdzieś z boku jakimś wahadełkiem. Pewnie nie, wystarczy 25 klatka, ale sprawdzić nie zaszkodzi. Ale jak sprawdzić 25 klatkę?

Z przemówienia Sikorskiego pozostało mi jednak jedynie to w pamięci (zatem tym bardziej w pamięci lemingów i tych niezdecydowanych), że zamieszkują kraj, który nigdy jeszcze w swojej historii nie był tak bogaty, bezpieczny i szanowany na arenie międzynarodowej. Nic więcej nie jestem w stanie powiedzieć z pamięci. I pewnie o to właśnie mówcy chodziło.  Przede wszystkim jednak, mówca nic więcej nie miał do powiedzenia. Aby na pewno zostało to przez wszystkich zakodowane (nawet przez przedstawicieli opozycji) na mównicę wszedł Schetyna i inni. Jedynie PiS burzył jedność i spójność przekazu, ale ze wszystkim można sobie poradzić. Kilka migawek w ciągu dnia i załatwione: świadomość odbiorcy wypełniona po brzegi, ciśnienie wewnątrzorganiczne tak wysokie, że zdolności rozumowania i reagowania słabną a cały organizm skupia się jedynie na możliwości powrotu do stanu normalnego; przy czym nie zauważa tak istotnych niuansów jak ten, że nie ma normalności już wcale. Bo normalność w życiu społecznym opiera się na dojrzałości. Tymczasem, w naszej przestrzeni publicznej coś takiego nie funkcjonuje a jeśli pojawiają się tego przebłyski, są skutecznie obezwładniane. To trochę tak, jakby Polska stała się boiskiem, na którym rządzi banda wyrostków z podejrzanych środowisk, terroryzująca resztę samą swoją obecnością, zbierająca haracz, organizująca funkcjonowanie według własnych zasad i na swój sposób i pożytek interpretująca zdarzenia. Nic dziwnego, że Donald Tusk nazywa kibicowskie środowiska kibolami i tak wspaniały obiekt nam wybudował, jak stadion narodowy. I jak nie dziwi jakość tego stadionu (dziwi jednak brak prorządowej interpretacji tej jakości, np. jakość wielofunkcyjna…), tak nie dziwią porównania Polski do niego.

Jesteśmy na arenie międzynarodowej popychadłem i pośmiewiskiem, jesteśmy bezradni i nieskuteczni, jesteśmy właściwie „bezreprezentatywni”, jesteśmy nieudacznikami i leniami. Jesteśmy głupkami i ignorantami. Jesteśmy pysznymi idiotami. I jesteśmy karłami Europy i świata (bo nawet Chiny czy Kuba mają jakąś godność, której się trzymają i bronią). Jesteśmy żebrakami w pięknych acz niemodnych kaftanach z europejskiej „wystawki” (emigranci tak nazywają wystawiane śmieci i bezużyteczności na ulice zachodnich miast – meble, ubrania, sprzęty…). Jesteśmy reprezentowani przez grupę bezwzględnych kolesi, którzy na zasadzie odruchów Pawłowa byli w stanie nauczyć się, że na salony w krótkich majtkach się nie włazi (i nic poza tym z etykiety), ale niczego poza tym. Cóż dziwić się zatem bandyckiej argumentacji Sikorskiego, Tuska i innych kolesi z Platformy – swoistego stadionu, z którego perspektywy rządzą całą Polską, swoim terytorium zależnym – zależnym od ich niedojrzałego, pysznego i bandyckiego widzimisię.
No, teraz powietrze już zeszło, przewietrzyłam się wewnętrznie. Cóż to jednak zmienia? Bandyci dalej terroryzują kraj, obezwładniają obywateli już na poziomie mentalnym a tych, którzy gotowi by byli walczyć wręcz – fizycznie (na kilka miesięcy) lub finansowo (łatwiej zabrać ludziom kasę niż zamknąć tysiące ludzi w i tak już przepełnionych więzieniach).

Na pobliskim osiedlu pojawił się młodociany terrorysta. Dziesięciolatek, może dwa lata starszy. Taki bandyta, który zbierał haracze od dzieci, straszył je i bił. Skakał też do ich rodziców i ich straszył swoim wysokopostawionym tatusiem – byłym burmistrzem (nota bene powiązanym z PiS L). Skargi na policję nawet nie skutkowały. Zbiorowe interwencje u jego rodziców skutkowały określonymi nieprzyjemnościami dla członków delegacji. Wreszcie wyszedł stary moher z dubeltówką, strzelił kilka razy obok gówniarza i tyle go widzieli. A staremu dziadkowi, co zrobią? Wrócił złorzeczyć Tuskowi przed telewizor. Żeby tak wziął tę dubeltówkę do Warszawy…. Tylko za co ma tam dojechać z drugiego końca Polski? Zwłaszcza, że obezwładniająca siła rażenia przekazu rządowego trzyma go jak klej w starym wytartym fotelu. Tylko ręce i broda mus się trzęsą. No, właśnie… jak tu dubeltówkę utrzymać w tych rękach? A młodzi… Młodzi wyjechali. Głównie do Londynu i ćwiczą kuglarstwo na najbardziej ekskluzywnych zmywakach świata.

Nasi kuglarze zaś nawet już się nie pocą przed kamerami. Ten etap politycznej tremy mają dawno już za sobą. Dziś bezczelnie bronią złodziejstwa własnych pazernych bab, synalków z przerośniętymi ambicjami zawodowymi, łgarstwa swoich marszałków, indolencji ministrów i własnej ignorancji również. Ich zabawa to żonglerka słowna. Ale oni nie bawią się w słowa ani słowami. Oni bawią się Polską i w Polaków. Niewykluczone, że niektórzy z nich święcie wierzą we własną uczciwość i w dobrej wierze są całą duszą oddani sprawie – Polsce niby. Cóż, dobrymi chęciami piekło ponoć wybrukowane a ja po dzisiejszym teatrzyku z cyklu „Chodzi lisek koło nogi” w żadne dobre intencje żadnego członka PO nie uwierzę. Sikorski nałożył maskę dojrzałego i zatroskanego tatusia, włożył dla profesorskiego efektu okularki i wszedł ze stosem kartek na mównicę, gdzie generalnie stał ze zwisającym łbem jakby z tych kartek rzeczywiście czytał. A miał do powiedzenia/przeczytania jedynie tyle, ile ja zapamiętałam. A może ktoś zadał mu karną pracę domową „napisz kilkaset razy: panie premierze, wykonał dotrzymał, pan słowa…”? Napocił się, co nie tyle było słychać, jak widać. Po włosach.

Najlepiej charakteryzuje obraz Polski za granicą opinia obcokrajowca, przeciętnego zjadacza chleba. A ten, jak się okazuje, wyobraża sobie Polskę jako państwo żebraków. Nie przechodzi mu przez głowę, że Polak może jeździć dobrym samochodem, mieć dom, własne mieszkanie. Widzi Polskę w Polakach, którzy ciułają za najnędzniejszy grosz, by utrzymać rodzinę i skłonny jest podjąć się najpodlejszego zajęcia. Bo jak patrzeć na kraj, z którego młodzi, wykształceni ludzie, zdolni, co widać po pierwszym kontakcie, siedzą za granicą i „bawią się” w robienie kariery szambo nurka czy sprzątacza a praca w wykończeniówce to dla nich swoisty awans zawodowy na obczyźnie. Jak patrzeć na kraj który eksportuje za granicę głównie tanią acz nieźle wykwalifikowaną siłę roboczą i zdaje się być z tego szalenie dumny i zadowolony?

Nie tylko w Polsce ludzie mają sumienia i praktykują miłosierdzie. I nie tylko katolicy. Jak jednak ci ludzie widzą kraj, z którego ludzie uciekają za chlebem, cieszą się z piątaka na godzinę (euro czy funta nie ważne), gotowi są harować po 14 godz/dobę, tłoczą się w klitkach w dzielnicach, które omijają porządni ludzie, przyjmą każdą jałmużnę z wdzięcznością w oczach, choć normalnie to człowiek by się obruszył co najmniej, …i są szczęśliwi, że są tam a nie w Polsce. I nie chcą do tej swojej Polski wracać. To, co to musi być za kraj?!

Sikorski w swoim uniesieniu zapomniał napisać, że wizytówką Polski i dorobkiem tego, wybitnie tego, rządu jest też i to, że świadectwo Polsce wystawiają całe rzesze młodych, zdolnych, wykształconych ludzi, którzy robią błyskotliwe kariery na Zachodzie Europy i w ogóle na świecie. Przecież to ich widząc i poznając, Europa i świat poznają nasz kraj. W ich osobach uczą się szanować Polskę. Przyznając im status równego sobie, pokazują, ile znaczy nasza ojczyzna.

Sikorski tego nie powiedział. Bo i on i Tusk, którzy obaj spełnili wyborcze obietnice cudów nad Polską, wiedzą doskonale, że od czasu, kiedy sami zaiwaniali za granicą na zmywakach, budowach i pucowalniach lakierków swoich patronów, nic się nie zmieniło a jeśli nawet, to oni ten stan rzeczy przywrócili. Polska jest krajem cudów  i dziwów. Cuda(ki) siedzą w rządzie i wszystkiemu się dziwią.

Ale co tam, Tusk ma większy problem: Kopacz przekopała pół Polski i na żadnym nasypie nie znalazła ani krzty szczawiu. Niesiołowski wyżarł i teraz wiadomo będzie, czemu dzieci głodne. A do tego naruszyli  kolesie strukturę nasypów i pociągi sie wykolejały. I żeby było tego mało, sądy poszły na samowolkę, związkowcy w Dudzie mają to, co pracodawcy mają w d..pie, Kukiz przestał pisać polityczne liryki śpiewane a zajął sie proza i to na poważnie a na domiar złego seryjny samobójca wyemigrował ... na Białoruś. To jest dopiero sukces MSZ i spełnienie obietnic wyborczych polityki miłości.

„Szedł czarodziej przez rzeczkę, zgubił złotą laseczkę a z nią wszystkie swe czary, co ich miał tam do pary. Stanął smutny nad rzeką, łzy po brodzie mu cieką… Każdy teraz się dowie, że to w lasce są czary a on sobie pan stary, jak ci wszyscy, zwyczajni panowie” (M. Konopnicka).
 
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika emilian58

21-03-2013 [02:15] - emilian58 | Link:

I swietnie napisane chociaz gorzkie.Zastanawiam sie czy ktos czyta guru T artykuly z zachodniej prasy?Duzo by sie dowiedzial o tej swojej i ekipy "wspanialosci"!Ale oni sa juz tak POkaleczeni ze pewnie maja to w tyle.Oni juz wiedza ze ich miejsce to co najwyzej POrtiernia!Na europejskich salonach wcale nie sa mile widziani.Otworzyc szampana i owszem ale mordy nie maczac!Dziekuje za swietny tekst i pozdrawiam.

Obrazek użytkownika Celarent

21-03-2013 [15:23] - Celarent | Link:

że żeby na salonach byc mile widzianym i mieć tam stała, swoją pozycję (silną) ytrzeba mieć coś do zaoferowania i trzeba mieć jakiegoś asa w rękawie a przynajmniej takie sprawiać wrażenie. On oddał wszystko, tyłek wystawił i sądził, że ktos tam go pocałują. Postępowi może oni i są, ale bez przesady. takie wywłoki co same się wystawiają mają w tyle właśnie.

Obrazek użytkownika Emigrant Szkot

21-03-2013 [07:39] - Emigrant Szkot | Link:

Prawdziwy, choc smutny zarazem i gorzki.

Obrazek użytkownika Celarent

21-03-2013 [15:20] - Celarent | Link:

A z czego tu się cieszyć? Że siedzimy pod bandyckim butem, z bandyckim kastetem podatkowym i sadowym pod nosem, że bandyci kaganiec nam załozyli na łancuchu trzymają o racji głodowej a przy tym chwalą się swoja filantropią, humanizmem, humanitaryzmem i Bóg wie czym jeszcze? Żeby nie ten kaganiec, można by dziada ugryźć w łydkę ze złości; żeby nie łancuch uciec. A tak, albo kijem dostaniesz, albo nawet nie ugryziesz... nie czujesz tej bezradności? Można wyć do księzyca jedynie. Można jedynie dmuchać i liczyć, że balony pękną lub oderwane od ziemi ulecą na zawsze.