Dziś oni, jutro…

Ostatni wyrok sądu zakazujący ukazywania się tygodnika pod nazwą „wSieci” stanowi w istocie przejaw cenzury prewencyjnej – ocenił podczas dyskusji zorganizowanej przez Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP prof. Antoni Kamiński.
Konsekwencją wyroku jest m.in. ponad 3 mln zł straty, którą jak dotąd poniosła spółka Fratria wydająca tygodnik – szacował jego szef, Michał Karnowski. Uczestnicy spotkania przebiegającego pod hasłem „Wyrok na „wSieci”, czyli wolny rynek mediów po polsku” omawiali skutki dla polskiego rynku mediów ostatniej decyzji Sądu Okręgowego w Warszawie. Wskazuje ona, że tygodnik „W Sieci” może naruszać interesy wydawnictwa Presspublica (obecnie Gremi Media) Grzegorza Hajdarowicza, które dysponuje subdomeną internetową „W sieci opinii” (wsieci.rp.pl). Zdaniem sądu tygodnik stanowić ma bowiem nieuczciwą konkurencję w stosunku do podstrony „W sieci opinii”. Decyzja ta, o charakterze natychmiastowej wykonalności, stanowić ma zabezpieczenie interesów spółki Hajdarowicza, którą jakoby narażać ma na straty działalność tygodnika „W Sieci”. Jej konsekwencją jest zakaz wydawania tygodnika pod obecną nazwą do czasu zakończenia procesu. Postanowienie sądu, mimo braku prawomocnego wyroku, wstrzymuje wydawanie tygodnika pod obecną nazwą.
Karnowski zapewniał podczas spotkania w SDP, że uzyskał rejestrację sądową nowego tytułu w ub.r. jeszcze zanim tygodnik zaczął się ukazywać. Wydawca dopełnił wszelkich prawnych procedur. Obecnie jego tygodnik ukazuje się pod nowym tytułem „Sieci”. Jednak nie będzie w stanie pokryć strat finansowych powstałych wskutek decyzji Sądu Okręgowego. Karnowski poinformował, że po jej wydaniu spółka Fratria wydająca tygodnik natychmiast złożyła zażalenie. Sąd Apelacyjny powinien je rozpatrzyć w ciągu 1-2 miesięcy – przewiduje mec. Grzegorz Rybicki. W jego opinii sędziowie na tym szczeblu - w przeciwieństwie do Sądu Okręgowego – mają obowiązek wziąć pod uwagę argumenty obu stron.
- Sprawa zakazu wydawania „W Sieci” stanowi przejaw walki z konkurencją, do której Hajdarowicz wykorzystał sąd. Zaś taka jego decyzja przekonuje o słabości instytucji państwa – w tym przypadku sądu - w naszym kraju. Podejrzewam, że władza wykonawcza wpływa na sądy, a poprzez nie – na media krytycznie oceniające tę władzę. Nie wykluczone, że sąd działał w złej wierze – ocenił Kamiński.
Uczestnicy dyskusji przypominali, że sprawa w odniesieniu do prasy ma charakter precedensowy, choć podobne przypadki (zakazu publikacji jako „zabezpieczania dowodu w sprawie”) miały już miejsce wobec innych mediów: m.in. wstrzymanie rozpowszechniania dokumentu filmowego o firmie Amway czy książki „Nocnik” Andrzeja Żuławskiego.
Karnowski zastanawiał się czy walcząc o rzekome naruszenie interesów związanych z „W sieci opinii”, Grzegorz Hajdarowicz nie walczy o odbudowanie pozycji „Uważam Rze”. Sam stosuje przy tym nieuczciwą konkurencję wobec tygodnika dążącego do kontynuowania misji społecznej, którą niegdyś „Uważam Rze” pełniło. – Takiego orzeczenia sąd by nie wydał, gdyby chodziło o takie koncerny jak Agora czy Axel Springer – ocenił Karnowski.
Zdaniem Wiktora Świetlika z CMWP SDP wolność słowa w Polsce, jako wartość, jest często podporządkowywana potrzebom biznesowym. – Ostatnie postanowienie sądu oznacza w praktyce celową likwidację tytułu prasowego – ocenił.