Żołnierze wyklęci inaczej czyli wewnętrzny eksport treści

Wczoraj, w dzień moich, otrzymałem mnóstwo życzeń od wszystkich. Ale najciekawsze życzenia złożyła mi Pani Izabela Falzman pod tekstem umieszczonym w portalu niezależna.pl. Ja te życzenia umieszczam tu dziś w całości i mam nadzieję, że ich treść wywoła jakąś dyskusję. Oto one:

Pan dobrze wie, że życzę Panu najszczerzej dalszego powodzenia w wielkim przedsięwzięciu. Udowodnił Pan, że prawo głosu nie jest dziedzicznym przywilejem pewnej wąskiej grupy . Kibicuję Panu przez cały czas. Czterdzieści i cztery- piękna rocznica:)

Ponieważ ja nigdy nie myślałem w ten sposób, że prawo głosu w Polsce jest czyimś dziedzicznym przywilejem, bardzo się tym stwierdzeniem Pani Izabeli zdziwiłem. Ponieważ jednak ona jest ciut ode mnie starsza i pewnie wie lepiej, pomyślałem, że może mieć rację. Podrwiwam sobie teraz oczywiście z siebie samego, bo każdy dzień przynosi nam kolejne dowody na to, że jest dokładnie tak jak napisała Izabela Falzman, prawo głosu jest dziedzicznym przywilejem. Przez moment mieliśmy złudzenie, że jest inaczej, kiedy kilka lat temu rozpoczęła działalność blogosfera. I nawet obecność w salonie kretyńskich tekstów Leskiego, nie mogła nas z tego przekonania wytrącić. I tak aż do momentu kiedy okazało się, że trzeba tu zrobić miejsce ludziom poważniejszym i ważniejszym. Trzeba, ponieważ oni, biedaczkowie nie mają się gdzie podziać, nic nie potrafią, nie wiedzą co robić z czasem, a ich jedyny fach to umiejętność mało szczerego przemawiania do bliźnich.
Ja tu nie chcę powiedzieć – wiedziałem, ja wiedziałem, że tak będzie. Nie wiedziałem, ale ponieważ działam intuicyjnie i w 8 na 10 przypadkach wygrywam, pomyślałem sobie już na samym początku, że jeśli mam prowadzić tego bloga to musi mieć on jakiś cel. To nie może być tylko gadanie, pisanie do szuflady i nasładzanie się tym potem w gronie znajomych, bo nie ma to sensu. Stracę czas, a potem cały interes zamkną. Jak pisał dawno temu Hans z Czarnolasu – dosyć naśmiawszy się naszym porządkom, wemkną nas w mieszek jako czynią łątkom. Łątkami w czasach Hansa nazywano drewniane lalki.
Tak więc bardzo wcześnie postanowiłem się ujawnić i parłem do wydawania książek ile tylko mi sił starczyło. Po drodze miałem same skuchy. Wydałem na początek nie tę książkę co trzeba, okazało się, że do wydania książki nie wystarczą teksty z bloga nawet pisanego codziennie, okazało się, że to jest robota na dwa etaty, że z wyjątkiem kilku życzliwych osób ludzie, z którym trzeba współpracować mają szczery zamiar ograbić człowieka z gotówki i z dobrych chęci przy okazji. Nie słuchałem tego co tu mówili i pisali różni ludzie, że blog to tylko taka zabawa, że życie jest gdzie indziej. Uważałem to  i uważam nadal za fałsz. Ja się chciałem zapytać gdzie jest to życie? Gdzie ono jest, bo jakoś nie widzę jego przejawów na tyle interesujących by się w nie włączyć. Uprzedzam, że za teksty o pasji dotyczącej malarstwa burgundzkiego będę banował. Najważniejszym prawem każdego człowieka jest prawo do osobistego sukcesu. I my właśnie tego najważniejszego prawa zostaliśmy pozbawieni. Zamiast niego  otrzymaliśmy tak zwaną dobrą zabawę i ewentualne widoki na poznanie kogoś interesującego. Powiem Wam, że dla człowieka w moim wieku to jest już zbyt dziecinne. Spodziewam się robić to co robię teraz już do śmierci i spodziewam się też umrzeć w walce. Nigdy nie czułem się bardziej na miejscu i nigdy nie czułem się lepiej. To oczywiście zasługa czytelników tego bloga, którzy zmieniali się przez te wszystkie lata, bo w życiu jest tak, że autor przeważnie wzbudza spore emocje, a wiele osób pokłada w nim jakieś nadzieje, które nie zawsze się spełniają, bo autorzy mają swoje plany i przeważnie ich nie zdradzają czytelnikom. Najważniejsze to przetrwać momenty krytyczne i robić swoje. To nie jest proste, ale jakoś można się przyzwyczaić. Ponieważ sprawy mają się dokładnie tak jak napisała Pani Izabela Falzman, chciałbym żebyśmy się zastanowili nad tak zwanym całokształtem i konsekwencjami tego stanu rzeczy. Cóż to znaczy, że oni, ci którzy mają to dziedziczne prawo odbierają nam miejsce w blogosferze? Otóż oznacza to, że oni nie mają tego miejsca nigdzie indziej. Oznacza to, że są w istocie żałosnymi popychadłami bez przyszłości, a jedyne co ich interesuje to posada ideologa jakiegoś ruchu. Bo jak wiadomo ideolog nic robić nie musi. Powinien jedynie mądrze patrzeć w dal i od czasu do czasu coś bąknąć. Nie musi być na temat. Czego ci ludzie od nas chcą? Właściwie tylko jednego: żebyśmy milczeli. To jest sytuacja wprost rodem z korporacji, którą u siebie na blogu opisuje Mistrz Pługa. W jakimś mieście na prowincji siedzi w biurze gawędziarz w przekrzywionym krawacie i opowiada, kogo to poznał jak był na delegacji w Warszawie. I my mamy to samo. To jest zresztą przyrodzona skaza dyskusji w Polsce – licytacja. Dotyczy wszystkich ludzi i wszystkich tematów. Na ostatnich targach książki rozmawiałem z dwoma osobami, jedną z nich był profesor fizyki, a drugą Francuz wyglądający na Araba, ale nie był to jakiś emigrant z Magrebu, ale po prostu Francuz, który od pokoleń tam mieszka i jest galijskim produktem rodzimym. Gadaliśmy o książkach i o tych wszystkich skomplikowanych sprawach, o których piszę właśnie w III tomie Baśni. Powiedziałem do profesora, że w roku 1382 (albo 84, bo już nie pamiętam dokładnie). Ożeniono czeską królewnę z królem Anglii i brytole dopłacili do tego interesu 20 tysięcy florenów. - Ho, ho, zawołał profesor, co to jest 20 tysięcy florenów, ja panu powiem o takich transakcjach, że te 20 tysięcy zniknie. Próbowałem mu wyjaśnić, że niezwykłość tej transakcji nie polega na tym, iż 20 tysięcy to dużo pieniędzy, ale na tym że to zwykle panna młoda wnosi posag, a pan młody go odbiera. Tu jednak było inaczej. Skonfundował się, zamilkł i powiedział, że jeszcze wróci, ale nie wrócił. Z Francuzem, którego widziałem pierwszy i ostatni raz w życiu od razu weszliśmy na temat króla Franciszka I. Tak z miejsca. Okazuje się, że we Francji, która teraz przeżywa wielkie prawicowe odrodzenie, w rzeczywistości bardziej wyglądające na wielki prawicowy obłęd, król Franciszek nie ma dobrej prasy. - Dlaczego – pytam. - Wie pan – oni mówią, że on sprowadził Turków do Europy, islam, te sprawy. Dla nich zaś, dla tej prawicy, jedyną nadzieją jest teraz Rosja.
Znowu się zdziwiłem. - Dlaczego – zapytałem ponownie. - Bo zamienili gwiazdę na tego orła i mają cerkiew i wszyscy wierzą, że uratują chrześcijaństwo. Obaj zgodziliśmy się, że to są brednie. A potem opowiedziałem mu o tureckiej wyprawie pod Mohacz i o tym, że artyleria sułtana to byli ludzie zwerbowani w Niemczech. Nijak więc nie mógł ich tam wysłać król Francji, który akurat nie miał pieniędzy, bo ostatnie grosze wydał na wykupienie się z niemieckie niewoli. Pośmialiśmy się jeszcze i pogadali, a potem on kupił wszystkie moje książki i poszedł. Zdradził mi jeszcze, że jest przewodnikiem zagranicznych wycieczek w Warszawie.
I myślę sobie teraz o tym jak to byłoby fajnie mieć tak ze sześć tytułów, które można by przetłumaczyć na języki obce i jeszcze budżet na to. Bo przecież to jest jedyna droga. Bo w takiej Francji, nawet zwykły przewodnik wycieczek ma lepiej poukładane w głowie niż jakiś profesor od skomplikowanych zagadnień dotyczących ciał stałych. I w tym kierunku będę się posuwał. Oni bowiem, ludzie, którzy mają dziedziczne prawo do wyrażania opinii, nie dadzą nam tutaj żyć. Bo to dla nich, a nie dla nas, nie ma miejsca na tym świecie. Dlatego właśnie się tak rozpychają i rządzą.
Co prawda propaganda systemu i tam i tutaj jest podobna, w końcu to książki Szczygła są drukowane na wszystkie języki świata prawie że z marszu. Nie chodzi jednak o to, by znaleźć się w dziale recenzji jakiegoś Le Soire tylko o to, by ludzie chcieli czytać to co napiszemy. A to są dwie różne kwestie. W Polsce zaś nawet jeśli ludzie chcą nas czytać to zgraja nieudaczników i frustratów od samego rana będzie im tłumaczyć, że nie warto. I jeszcze wyjaśni im, że sukces, ich osobisty sukces to telefon do radia, odpowiedź na idiotyczne pytanie dotyczące jakiegoś gitarzysty i wygrana rzędu 50 tysięcy. Do takiej roli zostaliśmy sprowadzeni.
Teraz zaś próbują nas w imię wolności wypchnąć z blogosfery i wprowadzić tu jakieś sfingowane byty i sfingowane debaty. To są wszystko kłamstwa, które nie mają innego celu ponadto, by jeszcze choć parę lat poczuć się ważnym, by jeszcze nie znikać. Takie zachowanie nie ma nic wspólnego z pozycją lidera, do której aspirują ludzie tacy jak Migalski czy Kowal, albo publicyści, nasi czy nie nasi. Liderzy to ludzie, którzy mają doktrynę i jest to doktryna obliczona na sukces i ekspansję. Oni zaś nie chcą, ani sukcesu, ani ekspansji, bo sama myśl o tym ich paraliżuje. Oni chcą ględzić, ględzić, ględzić i jeszcze raz ględzić. I wiecznie być w opozycji, i żeby im współczuli wszyscy dookoła. Taki na przykład Tekieli powiedział wczoraj w rozmowie z Goćkiem, że on i Ziemkiewicz także są żołnierzami wyklętymi. I to jest właśnie clou – żołnierze wyklęci inaczej.
Cała działalność publicystyczno polityczna jest skazana na klęskę, albo wręcz na zagładę bo jej wektor skierowany jest do środka. On jest wymierzony w nas, my jesteśmy pretekstem i sensem ich życia. Oni się nigdy nie oduczą przemawiania do nas, bo nie mają ani możliwości ani chęci by robić coś w kontekstach szerszych. Nie wiedzą zresztą po co mieliby to robić. Nie znają świata, nie mają o nim pojęcia, a zabierają głos w sprawach kluczowych. Ot choćby takich jak wolność mediów publicznych. Dziś jest ta rozmowa z Kwiatkowskim i Braunem w instytucie wolności. Rozmowa z katem po prostu. A wszyscy zadowoleni, jakby im ktoś w kieszeń nasikał.

Wszystkich oczywiście zapraszam na stronę www.coryllus.pl oraz do księgarni www.multibook.pl, http://www.ksiazkiprzyherbacie... do księgarni wojskowej w Łodzi przy Tuwima 34, do księgarni Wolne Słowo W Lublinie przy ul. 3 maja, do księgarni „Ukryte miasto” w Warszawie przy Noakowskiego 16, W księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 w Warszawie, oraz do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

28-02-2013 [10:29] - NASZ_HENRY | Link:

W stałym ciele,
zdrowe ciele ;-)

Obrazek użytkownika Kropla

28-02-2013 [21:12] - Kropla | Link:

Panie Gabrielu

Pana reflektor, jego światło, smuga oraz to co wyłania się czyli obraz jest badzo ciekawy
Ilość odsłon jest dla Pana na pewno sukcesem i tego właśnie zyczę, bo bardzo podoba mi sie Pana dewiza, mówiąca o prawie do sukcesu...do spełnienia
I z okazji Pana święta zakupię wreszcie Baśń
Czytam Pana teksty bardzo często, ten rodzaj optyki, i jak dla mnie przenikliwości, jest inspiracją do przemysleń
Ksiązka, rynek ksiegarski również mnie interesuje, a Pan to objasnia "z życia"
Gratuluję tego rodzaju optymizmu i pozdrawiam

kropla

Obrazek użytkownika szara_komórka

28-02-2013 [23:56] - szara_komórka | Link:

Wczorajszy dzień upłynął mi w zasadzie bez komputera i przegapiłem symboliczne 44. Dzisiaj czytam jakie ma pan życzenia, więc życzę z całego serca, aby posuwanie się "w tym kierunku" przynosiło i sławę i coś bardziej przyziemnego.
Ci "wyklęci inaczej" niech już tacy zostaną, ale zastanawiam się dlaczego Ci prawdziwi nie są nazywani "niezłomnymi" (ktoś już o tym pisał). Tak jakoś im przyczepiono tych "wyklętych". Może to dla kogoś wygodne? Jeżeli ktoś, kiedyś usłyszy "wyklęci" to może pomyśleć, że chyba trzeba było ich wykląć, zasłużyli. Może to o to chodzi?

Sto lat.

Obrazek użytkownika Dalej

01-03-2013 [10:51] - Dalej | Link:

Gabrielu, łam proszę na paragrafy, ciężko czytać/słuchać.

Pozdrawiam serdecznie.