O ziemskiej miłości

W czwartek jeżdżę z dzieckiem na basen. Sam nie pływam, tylko idę do kawiarenki i czytam tam jakieś gazety porozkładane na stolikach. Ostatnio znalazłem tam jeden z lutowych numerów „Wysokich obcasów”, a w nim wstrząsający artykuł o handlu ludźmi w Argentynie. Historia jest opowiedziana w sposób, który nie pozostawia nam najmniejszych wątpliwości, że życie w Argentynie i Ameryce Południowej jest niewesołe, ciężkie i pełne pułapek. Bohaterką tekstu jest kobieta, której 11 lat temu porwano córkę i sprzedano ją do burdelu. Policja była zblatowana, urzędnicy wrogo nastawieni, nikt jej nie chciał pomóc. Droga przez mękę jaką ta kobieta przebyła doprowadziła ją w końcu do tego, że stała się jedną z najbardziej popularnych osób a Argentynie. Miasta pełne są ponoć plakatów z jej wizerunkiem, telewizja pełna jest relacji z manifestacji, które ona prowadzi. Uratowała ponoć ponad dwie setki dziewczyny z burdeli i pomogła innym matkom, którym porwano dzieci. Sama jednak córki nie odnalazła. W trakcie 11 letnich poszukiwań zmarł jej mąż, który jak to facet, był słabszy psychicznie. Jej wnuczka, a córka tej porwanej dziewczyny ma dziś 14 lat i sama jest aktywistką ruchu...no właśnie...jakiego ruchu....To mnie najbardziej zastanowiło. Ruchu na rzecz potępienia handlu ludźmi? Na rzecz eutanazji wszystkich alfonsów i burdelmam jak świat długi i szeroki? Czy może ruchu na rzecz bezpieczeństwa i spokoju kobiet, ruchu na rzecz bliżej nie określonej wolności? Ja nie wiem, bo w tekście nic na ten temat nie było. Napisali tylko, że dziewczynka jest aktywistką.
Przyjrzyjmy się szczegółom. Oto 23 letnia dziewczyna wychodzi z domu, pozostawiając w nim matkę i córkę. Ma wrócić po południu. Nie wraca. Znika. Szukają jej wszyscy, także policja i zaprzyjaźnieni detektywi. W końcu rodzina dostaje wiadomość, że została uprowadzona do jakiegoś burdelu na północy. Wszyscy są wstrząśnięci, przyjeżdża telewizja i nagrywa program, matka płacze przed kamerami, ojciec jest smutny. Koszmar. Okazuje się, że policja nie ma zamiaru podjąć poszukiwań poważnych, bo burdel, do którego uprowadzono dziewczynę należy do sieci burdeli prowadzonych przez miejscowego właściciela klubu piłkarskiego, który trzyma w ręku wszystko. Rodzina jednak nie rezygnuje, co nie jest wcale dziwne, bo przecież nikt by nie zrezygnował. Mijają lata, a matka porwanej żyje tylko myślą o odnalezieniu córki. Wchodzi w półświatek i zaczyna współpracować z policją uwalniając z burdeli młode dziewczyny, porwane tam tak samo jak jej córka. Niestety autorka artykułu nie zdradza czy jest to ta sama policja, która wcześniej odmówiła jej współpracy, czy może jakaś inna. Okazuje się, bowiem, że przy uwalnianiu tych innych porwanych dziewcząt funkcjonariusze argentyńskiej obyczajówki radzą sobie wcale nieźle. Przy aresztowaniu są odpowiednio brutalni, w czasie rozprawy udają niewiniątka i patrzą na obitych alfonsów z właściwą dozą bezczelności udającej już to łagodność już to olimpijski spokój. Sędzia zaś jest skupiony, i mówi dużo o sprawiedliwości. Tylko tej jednej dziewczyny nie udaje się odnaleźć przez całe lata, choć stare prostytutki, z którymi rozmawia jej matka mówią, że doskonale wiedzą, gdzie ona jest i jak jej się żyje. Otóż mieszka gdzieś pod miastem, w burdelu prowadzonym przez jedną z najbardziej znanych w okolicy pań i jej dwoma synami. Z jednym z nich ma dziecko – syna. I doskonale wie, że matka jej szuka. Tak zostało to opisane w tygodniku 'Wysokie obcasy”. Wyobraźcie sobie: 11 lat poszukiwań, 11 lat udręki kobiety i jej wnuczki, a matka jest niedaleko, wie że jej poszukują, ma nowe dziecko i nie ma sposobu, by ją uwolnić. Co za świat. Przez 11 lat nie było ani jednej okazji by zwiać z tego zakazanego miejsca. Ani jednej. Najlepsze jest jednak na koniec. Okazuje się, że policja bez większego trudu znalazła ową burdelmamę i jej dwóch synów. Aresztowano ich i postawiono przed sądem. Zeznawali świadkowie i mówili, że to oni uprowadzili dziewczynę i oni są winni, ale sąd ich wypuścił, bo uznał te zeznania za niewiarygodne. Tak napisali w „Wysokich obcasach”. Ponieważ ja pracowałem kiedyś jako reporter lokalnej prasy i zetknąłem się z podobnymi sprawami, wiem, że policja ma swoje sposoby na to, by przed sądem różne brutalne skurwysyny składały jeden przez drugiego kwieciste samokrytyki i przyznawały się do czego tam akurat trzeba. No dobrze, Argentyna to dziki kraj za morzem, gdzie obyczajowość zdeterminowana jest przez kult machismo, nie ma lekko. No, ale zastanówcie się: porywacze i ich matka w pierdlu, śledczy w przekrzywionym krawacie, ocierający pot z czoła tłumaczy jednemu z tych byków że cały ten interes średnio im się opłaca, bo zaraz przyjedzie tu telewizja z Buenos Aires i cały ich wesoły domek może zostać zamieniony w przedszkole integracyjne, bo jakiś miejscowy polityk zechce coś ugrać w tak dogodnej sytuacji i wyskoczyć na wyższy stołek. On oczywiście nie słuchaj, bo to tępy bałwan. Gapi się tylko bezmyślnie przed siebie. Śledczy wychodzi. Zamiast niego wchodzi Pedro. Pedro jest Indianinem z południa, ma wielką głowę, wielkie ręce i wielkie stopy. Najpierw jednym ruchem swojej wielkiej stopy wysuwa krzesło spod tyłka przesłuchiwanego, potem podnosi go swoją wielką dłonią i przewiesza przez oparcie drugiego krzesła, następnie bierze do ręki gumową pałkę i napieprza po nerkach przewieszonego tak długo, aż słyszy litanię do Przenajświętszej Panienki z Guadelupe. To jest taka miejscowość w Meksyku, daleko, od Argentyny, ale przewieszony dużo o niej słyszał i dobrze ją sobie zapamiętał. Tak to się pewnie zwyczajowo odbywa w Argentynie, bo w Polsce bywa podobnie, szczególnie kiedy w sprawę zamieszana jest telewizja i politycy nie tylko średniego, ale także najwyższego szczebla. Po całej tej rozprawie, kiedy uniewinniono porywaczy, parlament argentyński przyjął jakieś nowelizacje ustaw dotyczących handlu ludźmi, bardzo restrykcyjne. Nic to nie pomogło. Dziewczyny nie odnaleziono. I nie wiadomo nawet czy żyje. Ja nie mogę. Mieli w ręku dwóch alfonsów i ich matkę i nie dowiedzieli się, czy porwana dziewczyna żyje? I co za zaskakująca struktura świata przestępczego. Jak we włoskich filmach z lat 50 -tych. Mamusia i dwóch przygłupów. Niesamowite. I nie ma na nich siły. Pewnie dlatego, że chroni ich ten właściciel klubu piłkarskiego.
Nie wiem z całą pewnością o co tam chodzi, ale  wiem, o co chodzi ludziom publikującym tekst na tym poziomie rzetelności. Chodzi o wywołanie, bardzo określonego typu emocji. Są to emocje mocno stymulujące psychikę i w pewnych sytuacjach całkowicie odbierające rozum. Świat przestępców zajmujących się handlem ludźmi to jest najpoważniejsza sprawa na świecie, nie tak jednak poważna, by w chwili kiedy cały kraj jest nią zainteresowany i parlamentarzyści zmieniają ustawy nie przetrzepać skóry dwóm bałwanom, a ich matki nie osadzić dożywotnio w psychiatryku, z diagnozą choroby alkoholowej, która zagraża otoczeniu. To jest po prostu niemożliwe. Tak więc tam jest coś jeszcze. Mówiąc wprost: albo cała Argentyna czerpie zyski z nierządu, od stójkowego ze skrzyżowania począwszy na prezydencie republiki kończąc, albo ta porwana dziewczyna po prostu nie chce wrócić. Może też oczywiście okazać się, że ona nie żyje.
Wróćmy jednak do emocji. Tekst, o którym piszę, umieszczony był w tygodniku gdzie stały felieton ma pani nazwiskiem Bielik Robson, która w tym samym numerze pisze o tym jak nienaturalnym zachowaniem jest celibat księży. W samym zaś tekście o porwaniu jest jeszcze informacja o tym, jak źle kojarzą się w Argentynie porwania, kojarzą się one bowiem z rządami junty w latach siedemdziesiątych. Ja jestem swoją drogą ciekawy jak wówczas wyglądała w tym kraju kwestia uprowadzeń i handlu ludźmi. Czy miało to większą skalę czy mniejszą. Kiedy odwrócimy kolejną stronę znajdziemy tam tekst o kobiecie, Polce, która wyszła za mąż za watykańskiego gwardzistę i opowiada o tym jak słaba jest pozycja kobiet w Watykanie. Na koniec zaś mamy felieton jakiegoś młodzieńca o tym jak poruszyć sprawę seksu po udanej kolacji we dwoje. Co powiedzieć po prostu, czy standardowe „ruchasz się trochę” wystarczy, czy też trzeba włożyć w to trochę więcej emocji i zaangażowanie, a także niezbędnej w takich razach wyobraźni.
W czasie kiedy czytałem ten tekst w stojącym akurat obok telewizorze leciał „Teleexpress”. Maciej Orłoś podał akurat informację, że do tegorocznych „Fryderyków” nominowana została Maria Peszek, osoba, która w czasie promocji swojej poprzedniej płyty napisała czy powiedziała, że jest kolekcjonerką męskich wzwodów. I jeszcze zaśpiewała piosenkę pod tytułem „Chujawiak”. Dziś zaś prezentuje kuplet o tym, że nie warto umierać za ojczyznę. Kiedy już przeczytałem co tam było do przeczytania zszedłem na dół. Na dole jak to zwykle na pływalniach ławki, a na nich dzieci. Dziewczynki w wieku tej wnuczki, co jej matkę porwali do burdelu w Argentynie. Wszystkie wpatrzone w telebim, który wisi tam na ścianie i prezentuje zajawki filmów granych w naszym kinie. Najpierw pokazywali więc film o jakiejś pani, co poznała nowego faceta i się zakochała, choć wcale nie chciała, bo jej mąż, gruba pierdoła,  jest wcale fajny, tyle, że nudnawy trochę. I ona w związku z tym zakochaniem ma różne perypetie, a jej nowy chłopak zajmuje się dziwnym całkiem sportem, bo ciąga po mieście rikszę, ale nie dla zysku, tylko dla zabawy. To nie jest riksza rower, tylko taka riksza ciągniona. Bardzo fajna. Z tego co zdążyłem się zorientować ta pani puści swojego męża w trąbę, ale na chwilę tylko, potem do niego wróci, bo przesłanie filmu jest takie, że miłość jest najważniejsza. Następnie pokazywali zajawkę filmu Wojtka Smarzowskiego pod tytułem „Drogówka”. W filmie tym policjanci piją wódkę na umór, rozbijają sobie butelki na głowach, pięknie pokazana jest scena jak jakiś pan w czapce, rżnie na stoliku prostytutkę podnosząc jej kieckę do góry. Widzimy sceny z jakiegoś klubu go-go, gdzie polska policja spędza wolny czas, a grany przez Arkadiusza Jakubika funkcjonariusz, proponuje seks tłustej dziwce w futrze, która następnie wchodzi z nim do radiowozu. Wszystko to pokazują na telebimie w poczekalni naszego parku wodnego. Patrzą na to dzieci i rodzice i wszyscy mają jednakowo bezmyślne miny. Jak ktoś się już znudzi oglądaniem kopulacji policjantów z prostytutkami może iść sobie na górę i poczytać wyłożone tam gazety. Na przykład tygodnik „Wysokie obcasy”, gdzie opisana jest historia matki, której porwano córkę do burdelu. Rzecz miała miejsce w Argentynie 11 lat temu. Dziewczyny do dziś nie odnaleziono. Może też przeczytać felieton osoby nazwiskiem Bielik Robson, o tym jak przeciwny naturze jest celibat.
Wiecie co oni chcą Wam powiedzieć? Jeśli nie domyślacie się jeszcze to ja wam powiem. Otóż chodzi o to, by wywołać w was ten szczególny rodzaj obłąkanych emocji, które zwykle są udziałem matek dorastających dzieci i czasem, ale trochę rzadziej ich ojców. Chodzi o to, byście współczuli tej kobiecie i myśleli przez kilka wieczorów o tym co zrobilibyście na jej miejscu. Byście poczuli ten szczególny rodzaj adrenaliny, który wyprodukowałby w waszych głowach chore wizje, gdzie bylibyście bohaterami takich samych dramatów, tyle że zakończonych śmiercią tych alfonsów w straszliwych męczarniach. Chodzi o to, byście sobie tym wszystkim niszczyli mózg i serce, a na koniec byście uświadomili sobie kilka kwestii realnych. Oto one: świat handlarzy żywym towarem nie składa się ze starych bab i ich pieprzniętych synalków. Nie składa się nawet z właścicieli klubów sportowych. To mogą być co najwyżej jacyś reprezentanci niższego i średniego szczebla, którzy administrują siecią. Kiedy dojdzie do porwania kogokolwiek, człowiek ten, jeśli już zdarzy się cud i zostanie uwolniony, będzie kimś zupełnie innym niż był przedtem. Może się także okazać, że będzie do Was nastawiony ze skrajną wrogością. Nie ma mowy o tym, by ktokolwiek serio i prawdziwie współczuł ludziom dotkniętym takim nieszczęściem. Nie istnieje bowiem tego rodzaju empatia. Można mówić jedynie o jakiejś wspólnocie strachu i o niczym więcej. Wszystkie projekcje dotyczące zstępującej na ziemię sprawiedliwości są fałszywe. Żaden ojciec, choćby sobie wyobrażał nie wiadomo co, nie zrobi krzywdy porywaczowi, nawet jeśli ten będzie mu przy kawie opowiadał jak z kolegami gwałcił jego nastoletnią córkę. Każdy grzecznie wysłucha co pan alfons ma do powiedzenia i będzie wypełniał jego polecenia jeśli takowe w ogóle będą. Dlaczego tak, a nie inaczej? Bo panuje powszechne przyzwolenie na czyny podłe i brudne. I ono jest udzielane w tej i innych gazetach, jest udzielane poprzez telebimy i poprzez filmy polskich reżyserów demaskatorów. Jest wciskane dzieciom do głów od najmłodszych lat i nie ma przed tym ucieczki. A wszystko po to, byście żyli w strachu, oraz po to, by jednym ratunkiem dla was wydawał się wam własny obłęd. Byście dobrze sobie zapamiętali, że jesteście niczym. Śmieciami po prostu. Człowiek bowiem, któremu porwano dziecko nie może w naszych warunkach zrobić nic. Po prostu nic. Może tylko słuchać. No chyba, że odwróci wektor, przestanie myśleć o życiu tego dziecka i o swoim i zacznie po prostu zabijać. Lepiej tego jednak nie robić bo policja znajdzie was bardzo szybko. Oni mają swoje sposoby.

Wszystkich oczywiście zapraszam na stronę www.coryllus.pl oraz do księgarni www.multibook.pl, http://www.ksiazkiprzyherbacie... do księgarni wojskowej w Łodzi przy Tuwima 34, do księgarni Wolne Słowo W Lublinie przy ul. 3 maja, do księgarni „Ukryte miasto” w Warszawie przy Noakowskiego 16, oraz do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Teresa Bochwic

23-02-2013 [13:22] - Teresa Bochwic | Link:

Za ten tekst sporo można panu darowac. Odpust częściowy. Zobaczymy, co dalej.

Obrazek użytkownika Coryllus

23-02-2013 [14:22] - Coryllus | Link:

Ale mnie naprawdę nie interesują pani odpusty, ani to co pani myśli na mój temat.

Obrazek użytkownika marekagryppa

23-02-2013 [17:54] - marekagryppa | Link:

Ku przestrodze cytat z Woltera - "Jeżeli chcecie,aby tolerowano tutaj waszą naukę,
to przstańcie być nietolerancyjni i nieznośni."

Obrazek użytkownika chrisdigger

23-02-2013 [18:23] - chrisdigger | Link:

Marcus senator wezwal Hiszpanska Inkwizycje by zrozumiec kim jest w odbiciu lustra weneckiego
.Monty Python - Hiszpańska Inkwizycja PL .you tube

Obrazek użytkownika dogard

23-02-2013 [19:19] - dogard | Link:

dla lewactwa calego swiata, szczegolnie tego wszechplciowego, a faktycznie bezuzytecznego w swiecie podstawowych praw natury.Z wolterka tez byl znany niecnota i duch zlowieszczy.

Obrazek użytkownika chrisdigger

23-02-2013 [19:26] - chrisdigger | Link:

rycerze maja to do siebie ze siodlaja cisze dajac obrok sobie
sluchaja
i
mysla
Stan Borys --Jaskolka uwieziona
i nie jestes w Rzymie

Obrazek użytkownika Teresa Bochwic

23-02-2013 [22:40] - Teresa Bochwic | Link:

Przeciwnie, bardzo pana interesują. Widac po tekstach.

Obrazek użytkownika Coryllus

24-02-2013 [09:02] - Coryllus | Link:

Ma pani jakieś dziwne wyobrażenie o sobie. Nie piszę o pani, staram się nie komentować pani wpisów, teraz zrobiłem wyjątek. Jestem programowo nieuprzejmy, a pani to odbiera na odwrót. Niepotrzebnie.

Obrazek użytkownika Teresa Bochwic

24-02-2013 [21:04] - Teresa Bochwic | Link:

Napisał pan o mnie wystarczająco dużo, żeby moje oko spoczęło na panu.
Uprzejmość lub nieuprzejmość nie interesuje mnie, ona wyłącznie pokazuje pana sposoby na życie. .

Obrazek użytkownika dogard

23-02-2013 [13:26] - dogard | Link:

ojciec wykonal wyrok na gwalcicielach corki i zabil sedziego,ktory umorzyl sprawe.Sam zakonczyl zywot somobojstwem.To jest dobry przyklad na sprawiedliwosc w skorumpowanych krajach.Tylko trzeba miec jaja.

Obrazek użytkownika chrisdigger

23-02-2013 [14:19] - chrisdigger | Link:

Wojciech Sumlinski "Z mocy bezprawia"fragment:
"... Nigdy nie poznałem odpowiedzi na te pytania, ale jedno w tej historii nie ulegało dla mnie wątpliwości: miałem do czynienia ze znakomicie zorganizowanymi zawodowcami, przy których byłem zwyczajnym harcerzem. Przy współudziale mojego informatora po mistrzowsku wykorzystali i mnie i „Wprost”.
Przypomniałem sobie słowa mojego mentora: jeśli coś tracisz, nie trać tej lekcji. Powinienem był zapamiętać je uważnie, dużo uważniej, niż to zrobiłem. Czy jednak mogłem przewidzieć, że za utratę tej i kilku innych lekcji przyjdzie mi zapłacić tak wysoka cenę?..."

Obrazek użytkownika mostol

23-02-2013 [21:25] - mostol | Link:

który nazywa się Staruchowicz? Cóż takiego cię powstrzymuje przed napisaniem o nim?

Obrazek użytkownika Coryllus

24-02-2013 [09:00] - Coryllus | Link:

Ty.