Budownictwo ma najgorsze perspektywy

Z oceny ostatniego raportu nt. koniunktury w polskiej gospodarce Instytutu Rozwoju Gospodarczego SGH wynika, że do końca br. można się spodziewać jakiegoś niewielkiego odbicia. Nie zmienia to jednocześnie faktu, że w niektórych branżach, jak w budownictwie, meblarstwie czy sprzedaży nowych aut, będzie gorzej niż obecnie.
W opinii prof. Elżbiety Adamowicz z IRG SGH najgorzej wygląda sytuacja w branży budowlanej. – Wchodzimy w okres twardej rzeczywistości. Ten sektor ma najgorsze perspektywy. Nie będzie w najbliższym czasie jakiegoś zdecydowanego pozytywnego bodźca zewnętrznego (napływu kolejnych środków unijnych). Wobec tego nie ma co tu liczyć na poprawę – twierdzi Adamowicz.
W jej opinii na początku roku gospodarka, jak zwykle w I kwartale, znajduje się w złej kondycji. Jej zdaniem – sytuacja wygląda gorzej niż w IV kwartale ub.r., ale tempo spadku koniunktury hamuje. Być może więc dolny punkt zwroty w cyklu koniunkturalnym właśnie mijamy – ocenia Adamowicz. Z badań SGH wynika, że obecna sytuacja gospodarcza jest gorsza niż rok temu, jednak lepsza niż w szczycie światowego kryzysu finansowego na początku 2009 r. Adamowicz ocenia, że wkrótce może nastąpić (niewielka) poprawa sytuacji i że najgorsze już jest (lub będzie) za nami. Wynika to także z wieloletniego konfrontowania wskaźników SGH koniunktury i dynamiki wzrostu PKB.
Relatywnie najlepiej wiedzie się w największych firmach przemysłowych – znacznie gorzej w średnich (zatrudniających między 51, a 200 osób). Do największych barier rozwoju badani przedsiębiorcy zaliczają – podobnie jak w poprzednich latach - niewystarczający popyt, skomplikowany system podatkowy oraz niestabilne przepisy prawne. Adamowicz zwraca uwagę, iż podczas dekoniunktury dwie ostatnie bariery powinny być znacząco i stosunkowo bezkosztowo ograniczane przez państwo.
Zdaniem dr Sławomira Dudka z IRG SGH w ostatnim czasie nieco zmalały obawy polskich gospodarstw domowych przed wpływem drugiej fali kryzysu finansowego w strefie euro na swoje finanse. Uzyskane w specjalnym badaniu wyniki pokazują, że w porównaniu do sytuacji sprzed roku mniej obawiamy się negatywnego wpływu kryzysu w strefie euro na naszą kondycję finansową, choć większość z nas ma obawy. Obecnie ponad 60,6 proc.  respondentów obawia się negatywnych konsekwencji ew. kryzysu. Przed rokiem i w 2009 r. było to ok. 69 proc. Z drugiej jednak strony odsetek gospodarstw domowych niemających lub niepotrafiących wyrazić swoich opinii w tej kwestii wyniósł ok. 30 proc. - Świadczy to również o dużej niepewności co do rozwoju sytuacji w strefie euro i w związku z tym co do wpływu na nasze finanse – twierdzi Dudek.
- Wydłużył się średni czas oczekiwania przedsiębiorstw na zapłatę należności: z 84 dni w III kw. ub.r. do 129 dni w końcu ub.r. – przytacza dane z ostatniego raportu Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych i Krajowego Rejestru Długów dr Mieczysław Bieszki, doradca finansowy KPF. Według badanych przedsiębiorstw w ostatnich miesiącach zwiększyły się problemy z wyegzekwowaniem zaległych należności. Aczkolwiek – we własnej ocenie – firmy znajdują się obecnie w nieco lepszej sytuacji finansowej. Wobec tego – ocenia Bieszki – obraz sytuacji nie jest jednoznaczny. Jednak, jak twierdzi raport, „pogorszenie w obszarze portfeli należności w bardzo silnym stopniu powiązane jest z obserwowaną kondycją polskiej gospodarki, uwidaczniającą się w słabnącej dynamice PKB oraz w słabnącym popycie konsumpcyjnym i inwestycyjnym. Niestety, problemy z należnościami nakładają się na obserwowane spowolnienie i stanowią dodatkowy czynnik utrudniający prowadzenie działalności gospodarczej”.