Czy wybuchnie powstanie chłopskie ...

czyli jak zwykle o komunikacji społecznej
Pewien profesor katedry ekologii w ramach działalności dydaktycznej lubił opowiadać historię o tym jak pewna wyspa porośnięta bujną dżunglą zamieniła się w pustynię. A było to tak: gdy wyspa była zieloną zamieszkiwały ją tygrysy i małpy. Tygrysy żywiły się małpami, małpy zaś dżunglą czyli liśćmi drzew. Tak było do czasu, gdy na wyspie pojawił się człowiek. Zabił tygrysy co spowodowało znaczny wzrost liczby małp.  Teraz mogły spokojnie się mnożyć i zjadać bardzo dużo zieleniny. Jadły, jadły, aż wilgotna gleba lasu utraciła naturalny zielony parasol i została wysuszona przez palące równikowe słońce.
Opowieść zwraca uwagę na potrzebę równowagi w przyrodzie. W przeciwnym razie łańcuch przyczyn i skutków zachwiania ekosystemu może zaskoczyć, a jeśli już tak się stanie to zaskoczenie będzie nieprzyjemne, bo tygrysy, małpy i ludzie nie chcą być zaskakiwanymi.
W Polsce intensywny sezon odstrzałów właśnie się zakończył. Odstrzelono tygrysy, równowaga została zachwiana (tygrysy proszę traktować metaforycznie, a odstrzał zgodnie z własnym przekonaniem). Odtąd  mego spokoju nie mąci żadna analiza wieszcząca katastrofę. Nie wierzę w nie właśnie dlatego, że się ukazały. Będzie inaczej i znacznie gorzej. Mam przeczucie graniczące z pewnością, że uruchomiony łańcuch przyczynowo-skutkowy zaskoczy nas bardzo. To co wydaje się istotne będzie nieistotne, niedostrzegane stanie się ważne.
A co dzisiaj kompletnie nie ma znaczenia, jest prezentowane w zakłamany sposób, albo na poziomie abstrakcji?  Na przykład polska prowincja – wsie i małe miasteczka. Może tu należy oczekiwać jakiejś iskry?
Jakiś rok temu w podlubelskim Kraśniku zdarzył się wypadek. Trzech młodych chłopaków przejechało się starym mercedesem po mieście. Przejechali się w sensie dosłownym. Ocierając się o komisariat policji przejechali się po wysepce na rondzie i ostatecznie po ogrodzeniu sądu rejonowego,  na którym przejażdżkę zakończyli. Okoliczności sprawiły, że pierwszymi gapiami byli mundurowi, którzy z ciekawości raczej zapytali się owych młodzieńców – kto prowadził pojazd. Pytanie było zasadne, bo miejsce kierowcy było już puste, a na tylnej kanapie siedziało trzech pijanych, ale  pasażerów. Autopilot – odparli z przekonaniem.
Dziś znajomość pojęć z dziedziny lotnictwa jest powszechna. Dodatkowo ich znaczenie zostało poszerzone o funkcję użycia w kłamstwach. Tak oto polska rzeczywistość dała chłopakom argumenty na poziomie komisji Millera. Jak walnęli to płot rozwalili, mimo że wcisnęli „uchod”. Wiedza, że kłamstwo jest w stanie unieważnić prawo jest coraz bardziej powszechna. Ze władza grająca na poziomie nawalonych chłoptasiów zasługuje na taki sam sposób traktowania to wniosek coraz powszechniej dostrzegany właśnie w polskich wioskach i miasteczkach. Coraz bardziej kojarzą mi się one z Dzikim Zachodem. W centrum saloon Biedronki, bank spółdzielczy,  budynek lokalnej władzy. Ciekawe, że  szeryfa nie ma, bo w przeciwieństwie do Dzikiego Zachodu, o tym czy Polacy mogą się czuć bezpiecznie decyduje państwo, a nie lokalna społeczność. Ale nie przesadzajmy, brak państwa to wolność. I z tego polska wieś coraz mocniej korzysta.
Minęły już czasy specyficznej lojalności wobec państwa. Lojalność ta polegała na tym, że wieś dostrzegała władzę i chciała się z nią jakoś ułożyć. Takim buntownikiem w ramach systemu był Lepper. Poniósł porażkę, ale na jego błędach polska prowincja się uczy. Już wie, że państwo to opresyjne monstrum. Trzeba w miarę możliwości go unikać, albo dostosować z minimalną stratą dla siebie i maksymalną dla władzy. Ten stan zdaje się być akceptowany i przez drugą stronę, która wsi nie rozumie, nie lubi i trochę się boi (dlatego PSL jest ważniejszy od swych głosów w parlamencie i do zamiany na jakieś palikociarstwo PO sobie nie może pozwolić).  
  Ale wracając do przerwanego wątku - Dziki Zachód to przede wszystkim przestrzenie i koń. Przestrzenie na naszych wsiach  rozszerzają się nie tyle wskutek rozszerzania się wszechświata, co absolutnego zaniku komunikacji publicznej. Kiedyś do przeciętnej wioski zajeżdżało 4-8 autobusów dziennie plus samochody z mlekiem o czym wie każdy fan filmów Barei. Teraz najczęściej jest jeden kurs, albo i wcale. Więc te przestrzenie stały się jak już wspomniałem bardziej dotkliwe. Za czasów Samoobrony miałyby miejsce demonstracje, blokady i rwetes, na który salon nos by zatykał. Teraz wieś wypięta na władzę jeździ samochodami. Ale nie tak po prostu. Ona jeździ, można powiedzieć – pędzi – nielegalnie. Ten współczesny wiejski rumak ma romantyczne atrybuty westernowego konia. Konia niosącego przez infrastrukturalne bezludzie Polski wiejskiej buntownika kierującego się kodeksem przez siebie ustanowionym. A kodeks ten mówi, że najważniejsze są zobowiązania wobec najbliższych, a do nich państwo się nie zalicza. Pędzi więc dwudziestoletnim maluchem, starym fiatem, albo innym archaicznym urządzeniem do tartaku, obieralni jabłek, gdziekolwiek gdzie jakaś szansa zarobku istnieje. Bez prawa jazdy, a więc i bez innych atrybutów legalności, bo przecież i tak nie jest legalny. Rejestracje, przeglądy, sprawność samochodu, ilość pasażerów – bez znaczenia. Ostatecznie jako atrakcja dla dziennikarzy formułujących newsy z dyskretną ironią – ach te wiejskie barany, gdzie one się na drogi pchają.
I tu wątki przyczynowo-skutkowe kłębią się, mieszają, nie dają szansy na jakakolwiek wizję. Bezrobocie powoduje, że ludzie coraz dalej jeżdżą do pracy. Nie mogą do pracy jeździć, bo nie ma autobusów. Mogą jeździć własnymi samochodami, ale nie mają prawa jazdy. Nie mają prawa jazdy, bo nie mają jak dojechać do miasta, gdzie mieszczą się ośrodki szkolące kierowców. Żeby zarobić na drogi kurs muszą pracować, ale by pracować muszą dojechać do miejsca pracy …
Ufff
Fotoradary, komputerowe egzaminy na prawo jazdy, autostrady od wsi płotem oddzielone.
Do dupy z takim państwem.
……………………………………………………………………
Ale wolność coraz większa. Jak na Syberii, bo dalej, już nie ześlą. O ile pamiętam, to tam zaczęła się pierestrojka i inne zmiany. 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Jacek Derewienko

13-02-2013 [21:21] - Jacek Derewienko | Link: