Dmuchany tygrys

Jest mi troszeczkę głupio, bo co rusz któryś z prominentnych działaczy PO zabiera głos na ważne tematy to złośliwy komentarz sam ciśnie się na papier. Tak było w przypadku cytowania przez Bronisława Komorowskiego w Białym Domu podczas rozmowy z Barackiem Obamą Feliksa Dzierżyńskiego. I niestety tak jest również w przypadku wizyty premiera Donalda Tuska w Turcji. O Komorowskim pisałem przedwczoraj piętnując jego naiwność i beztroskę w relacjach z Rosją, więc tym razem dostanie się Tuskowi.

Nie wiem czy państwo też odnoszą takie wrażenie, ale Polska przeciętnemu obserwatorowi jawi się rzeczywiście jako kraj cudów. Wielkie zakłady przemysłowe zostały pozamykane, stocznie doprowadzono do upadku, górnictwo egzystuje w formie szczątkowej, a według danych GUS-u wciąż mamy około trzyprocentowy wzrost gospodarczy. Zagadkę tę rozwiązali ekonomiści, którzy twierdzą, że polską gospodarkę napędzał wysoki poziom konsumpcji Polaków. Czyli, że Polacy nie oszczędzają w dobie kryzysu, a wręcz pozwalają sobie na wcale nie małe szaleństwa finansowe.

I tu powrócę do wrażenia jakie odnoszę jadąc przez nasz kraj. Co widzimy oprócz malowniczych pól i lasów. Magazyny i hurtownie. Małych rodzinnych firm prawie nie ma. Są stacje benzynowe i liche bary z kiełbasą z grilla. Małe miasteczka i miasta te trochę większe też pozbawione są większych zakładów. Sklepy? Tak oczywiście, przede wszystkim duże domy handlowe i supermarkety. W których w dużej części sprzedaje się towary zagraniczne. Może z wyjątkiem żywności. Trochę się buduje to prawda, głównie drogi i autostrady na Euro. W dużych miastach boom budowlany chyba dobiega końca. Banki nie udzielają już wszystkim kredytów.

Tymczasem dobry humor i optymizm naszej władzy dopisuje. Donald Tusk oświadczył nawet w Stambule, że nasz kraj może stać się „tygrysem globalnej gospodarki”. Tak to prawda, tak się stanie jeśli młodzi, wykształceni z dużych miast będą jedli suto zakrapianego grilla nie tylko w weekend ale cały tydzień. Póki co muszą pracować w bankach, bo te nie wszystkie jeszcze upadły. Jak zbankrutują wszystkie może znajdą więcej czasu na opychanie się szaszłykiem z cebulą i papryką. Na razie więc zostaniemy tygrysem, ale dmuchanym.Tadeusz Rozłucki