Logika przywilejów kolejarskich

Minister Nowak cały czas trzyma się wersji, że przyczyną optymalizacji polskiej sieci kolejowej – to znaczy zamykania i zawieszania ruchu na kolejnych szlakach, i ogólnie całego kryzysu na kolei, są rozliczne przywileje jakie mają związki zawodowe na kolei. No to zastanówmy się nad dwoma przywilejami. Jednym – tzw. deputatem węglowym – dziś o coraz mniejszym znaczeniu; drugim – czyli darmowymi lub prawie darmowymi przejazdami dla rodzin kolejowych.

Każda rzecz ma swoje racjonalne uzasadnienie. Deputat węglowy. W czasach gdy co drugi wagon na PKP przewoził węgiel i prawie każdy dom pracowników kolejowych był ogrzewany węglem. W większości kolejarze, jak wszyscy ludzie, są osobami uczciwymi. Tylko czasem nie koniecznie jest to uczciwość wobec praw ludzkich ale wobec praw boskich/natury. Kolejarze nigdy nie zarabiali kokosów. Więc jeśli ze swojej pensji mieliby opłacić swoje życie, wychowanie dzieci i jeszcze zakupić sobie opał na całą zimę.. to pewnie od czasu do czasu, z wagonu węglowego stojącego na bocznicy wzięli by kubełek węgla dla domu ogrzania.

Aby z takim „pożyczaniem” czy „podkradaniem” węgla walczyć, władze kolejowe miały wyjść kilka. Pierwsze: zwiększyć tak pensje kolejarskie, aby kolejarzy stać było na spokojne życie i na zakup opału. To wyjście jednakże mogłoby się skończyć tym, że kolejarze i tak uznaliby swoje pensje za małe, i nadal węgiel pożyczaliby, a pensji kolejarskich na wysokość pensji prezesowskich, też nie sposób podnieść.

Wyjście drugie polegałoby na zwiększeniu ilość strażników kolejowych, pilnujących kolejarze nie „podkradali” węgla. Wyjście stosunkowo kosztowne, bo trzeba byłoby opłacać pensje tych strażników, a ich liczba musiałaby być w sensownej proporcji do liczby kolejarzy. Ponadto istniało niebezpieczeństwo, że w pewnym momencie strażnicy mogą stwierdzić, że zarabiają za mało, a że mają również domy opalane węglem, to weszliby do spółki z pilnowanymi kolejarzami i razem podebrali by kubełek węgla – bo przecież jak z tak wielkiego wagonu ubędzie jeden, to kto się zorientuje. Paradoksalnie więc liczba ginącego w transporcie węgla mogłaby wzrosnąć proporcjonalnie do liczy strażników, a żeby temu przeciwdziałać trzeba by zatrudnić kolejnych strażników pilnujących strażników pilnujących kolejarzy.

Wybrano więc wyjście trzecie. Zamiast podwyżki pensji kolejarskich czy zwiększeniu personelu strażniczego, władze kolejowe kupowały wcześniej odpowiednią ilość węgla, który następnie rozdawano kolejarzom na opał na cały rok. W tym przypadku kolejarz, który miał już w piwnicy zabezpieczony opał, nie miał potrzeby pożyczania węgla z wagonów. Oczywiście mogły się znaleźć indywidua, które takie węgiel podkradałyby aby sprzedać, ale to już była zdecydowana mniejszość, którą o wiele łatwiej było wyśledzić i wyrzucić z pracy, niż kiedy robili to wszyscy. W końcu całkiem inaczej patrzymy na kogoś kto ukradnie chleb, ale czyni to z głodu, niż na kogoś kto kradnie chleb, mając w domu cały zapas chleba.

W podobnym celu kolejarze i ich rodziny korzystają z ulg przejazdowych. Ot po prostu władze kolejowe kupują (albo tylko dofinansowują) i rozdają kolejarzom bilety sieciowe albo na określoną trasę. Oczywiście można to dofinansowanie zabrać, tylko nie oznacza ono automatycznie przeksięgowania tych pieniędzy z wydatków na wpływy do spółek kolejowych. Pierwsza sytuacja, gdy kolejarz lub dziecko kolejarskie straci ulgę na przejazdy albo darmowy bilet, to stwierdzi że lepiej i wygodniej będzie mu dojeżdżać autobusem. Tym samym PKP wzmacnia swoją konkurencję.

Druga sytuacja, gdy kolejarze pracujący na lokalnej linii, doskonale znający siebie i swoje rodziny, będą przymykać oko na jadące bez biletu swoje dzieci – w myśl zasady: dzisiaj mnie, jutro tobie. Oczywiście można z tym walczyć wprowadzając zewnętrzne spółki do kontroli, ale to też może w pewnym momencie stać się bardziej kosztowym rozwiązaniem od pozostawienia tychże przywilejów kolejarskich.

Pewnie za chwile ktoś zarzuci mi z czytających komunizm. Niech zarzuca zatem. Jednakże powtórzę, że oszczędności na spółkach kolejowych należy szukać chociażby w Zarządach naszych spółek kolejowych. Skoro niesprawiedliwe jest posiadanie przez zwykłych kolejarzy jakichkolwiek przywilejów, to może zastanówmy się czy sprawiedliwym jest wypłacanie sobie przez Prezesów spółek kolejowych premii, kiedy ich spółki notują straty? Może Pan Minister Nowak wprowadzi konsekwentnie zasadę, że premia jest przyznawana od zysku w spółce, a gdy spółka notują stratę, to ta strata jest w odpowiedniej części pokrywana z majątku osobistego prezesów? Nie zwalajmy wszystkiego na kolejarzy i na związki zawodowe.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika szara_komórka

22-12-2012 [16:48] - szara_komórka | Link:

panu Nowaku na oszczędnościach na kolei zależy tyle co na swoich starych przechodzonych skarpetach.
Tutaj chodzi o NAPUSZCZENIE społeczeństwa na społeczność kolejarską.
Patrzcie mówi: nie dość, że przeganiają was jak bydło z peronu na peron, z pociągu do autobusu - z autobusu do pociągu, to jeszcze mają przywileje. Jak możecie na to pozwolić. Bij kolejarza.
Nie będzie kolejarza, będzie nauczyciel. Nie będzie nauczyciela, będzie górnik. Itd, itp...
I to jest logika tej władzy.
Każdej władzy?;)
Czy doczekamy się władzy, której będzie zależało na rzeczywistym promowaniu etosu zawodu i porządnej pracy?
Bo te wszystkie "DNI" hutnika, górnika, nauczyciela, strażaka potrzebne są władzy po to , żeby się pokazać, zrobić zdjęcie i wystąpić w TV.
A już dzisiejsza władza - oddałaby wszystko w pacht albo sprzedała nawet diabłu, byle mieć święty spokój.
No może nie wszystko, policję, służby specjalne to sobie zatrzyma. Na wszelki wypadek.