Porachunki, zemsta i bumerangi nienawiści

Zemsta. Słowo nieużywane. Niebezpieczne. Raz użyte może wejść do obiegu. Może zadziałać jak miecz obosieczny.
Czym jest zemsta? Odwetem, wyrównaniem rachunków – za zło,  krzywdę, niepowodzenie, upokorzenie. Na kim dokonuje się zemsty? Na wrogu, przeciwniku, złym człowieku, krzywdzicielu, złoczyńcy… Co można powiedzieć o zemście? Może być okrutna, krwawa, podstępna. Czy można dokonać zemsty doskonałej? Na pewno może być skuteczna – śmiertelna. Kiedy trzeba liczyć się z zemstą? Gdy zaleziemy komuś za pazury, pomieszamy szyki, udaremnimy jakieś działanie, gdy ktoś poczuje się zdradzony, skrzywdzony, dotknięty dotkliwie. O zemście mówimy wtedy, kiedy ktoś złem odpowiada na zło lub coś, co w swoim interesie pojmuje jako zło. O, zemsto! Potrafisz być też słodka – jak krew.
Różne są zemsty. Są zemsty ludzkie i takie losowe, kiedy coś na kimś się mści. Nie każdy jednak do zemsty jest zdolny, choć każdy może jej doznać na sobie. Co innego porachunki. Porachować każdy potrafi. Nawet najbardziej napruty …czymkolwiek i jakkolwiek. Ledwie przytomny Henio bezbłędnie policzy, czy mu na ja bola starczy czy musi poszukać butelek.  Minister gospodarki porachuje. Sondażownie porachują. Państwowa komisja wyborcza porachuje jak co trzeba. Słowo porachunki jest neutralne. Nawet Jarosław Kaczyński potrafi się porachować i nic dziwnego, że Tusk ma z nim swoje porachunki. Takie słowo delikatne, nic nie znaczące. Rachunki nic nie mówią o odwecie. Porachunkom bliżej do konta czy portfela niż szuflady z nożami czy innym arsenałem zbrojeniowym.
Już tak mam, że we wszystkim doszukuje się przyczyn i jak nic wypatruje zawsze skutków wszystkiego. Taka skrzywiona przez Augustyna natura, bardzo skrzywiona, bo przez przedstawiciela Kościoła a nawet bardziej niż bardzo, bo Augustyn, nie dość, że filozof wielki, to jeszcze wielki teolog i święty tegoż Kościoła. Dla nowoczesnego człowieka wiadomo, że głupoty plótł często i gęsto a ja nowożytnych filozofów, zwłaszcza tych samozwańczych i przereklamowanych politycznie czytam mało a ściśle mówiąc  -  w ogóle. Augustyn mówi, że nie ma przypadków a ja mu wierzę. Wszystko jest celowe. I ja się z tym zgadzam. Na podstawie doświadczeń empirycznych, autopsji tudzież. Nie to żebym pracowała w prosektorium, nie te nerwy i wrażliwość, ale może wkrótce się przekwalifikuję. Rzeczywistość zmusza nas coraz częściej do przekwalifikowań zawodowych, ale też coraz częściej dostarcza materiału do autopsji właśnie. Wkrótce może zabraknąć specjalistów. Nic bowiem nie wskazuje na zmiany w kierunku przeciwnym. Tak, piję do sprawy zabójstwa Krzysztofa Z. Ale jakoś tak się dziwnie składa (mówię „dziwnie”  przez taką manierę stylistyczną, a nie żeby mnie coś szczególnie dziwiło), że rzeczywistość  dostarcza zbyt wielu bodźców, do których chcesz czy nie, musisz myślący człowieku się ustosunkować. Zbrodnia ta, jest niestety niejedną sprawą, która ma swoje przyczyny i skutki, o których warto coś powiedzieć. I nie ją jedną do powyższych rozważań warto odnieść lub przez ich pryzmat spróbować zobaczyć.
Tak więc, co my tu mamy? Porachunki. Biznesowe zapewne. Wiadomo, jak jest biznes to i liczenie, rachowanie, znaczy, być musi. Ktoś rachował, ktoś się przerachował i ktoś się porachował. Jest przyczyna i jest skutek. To dlaczego wszystko wygląda jak ślepe działanie losu? Jakby jakieś fatum zawisło nad tymi, którzy „dotknęli” kwestii  smoleńskiej? Zaiste, przeklęta to ziemia. Każdy, kto jej „dotknie” ginie w tragiczny sposób. W sposób nagły i samotny. Jakby dostał ataku samobójczego, jakiegoś przedziwnego pragnienia rozstania się z tym światem. Nie, że pożałowali „dotyku” kwestii, ale, jakby sama ta „kwestia” rodziła halucynogenne, śmiertelne w skutkach motywy działania. Morderstw ci u nas dostatek, zbrodni różnego kalibru, samobójstw, wypadków, chorób i innych nieszczęść ze skutkiem śmiertelnym. Większości towarzyszy właśnie samotność, bo od śmierci uciekają wszyscy, kiedy ta się zbliża a poza tym sprawa umierania jest tak prywatna, że trudno mówić o jakimkolwiek towarzyszeniu. Każdy w końcu umiera sam. Wystarczy jednak wziąć pod lupę jakąś grupę osób i okaże się, że o ile kontekstem morderstw  mogą być duże pieniądze lub działalność kryminalna, patologiczne środowisko, problemy psychiczne; o ile wypadkom może towarzyszyć kontekst niedojrzałości, brawury, nieostrożności; o ile choroby mogą być związane z niezdrowym trybem życia, dietą, używkami…; o tyle trudno jakąś klamrą spiąć wszystkie głośne ostatnio przypadki śmiertelne. Tak spiąć, by różne śmierci, różnych osób, z różnych grup, coś jednego łączyło. Spiąć właściwie można i wielu to czyni, choć wielu też uważa to za nonsensowne, naciągane, jakby oczywistymi miałyby być i szeroko dostępnymi publicznie dowody na adekwatność zastosowania owej klamry je spinającej. Nie wiem czego oczekują Kontestatorzy, że włączą telewizor i usłyszą: wyeliminowaliśmy kolejnego wroga, tym razem nie przez samobójstwo, bo odmawiał kategorycznie współpracy, nie przez wypadek, bo denat był uparcie zbyt ostrożny, nie przez  chorobę, bo wirusy zastrajkowały a trucizna wywietrzała przed zastosowaniem a przez morderstwo.  Telewizor pokazuje jak to było.
I oto widzimy, jak w szale wpada chłop do biura (czytałam pierwsze informacje i tam było, że wbiegł z nożem i rzucił się, teraz nigdzie nie wpada, tylko trwa na naradzie biznesowej) i rzuca się w amoku na drugiego z nożem w ręku. Jak to w amoku – wali aż ten dogorzeje. Drugi stoi i nic. Może jest za daleko, by dobiec nim padnie ostatni cios. Może dopada, ale nie odnosi rany. Wtedy szalony napastnik wybucha. Policzek ma ledwie draśnięty. Sorry, nie ta historia: brzuszek mu się i rączka nieco popsuły, ale da się naprawić. Choć do jutra, kto wie…  Tej śmierci nie towarzyszy samotność. Są osoby trzecie. Właściwie nie mówi się o osobach trzecich – jak z tą zemstą, na wszelki wypadek – bo cholera wie, ile ich tam było razem. Policja powiedziała wszystko, ale mówić nic nie chce – dla dobra śledztwa.
I tak, wiemy, że jakiś osobnik (jaki, jest tajemnicą Poliszynela) tak się wściekł na drugiego (niestety, „dotykającego” kwestii smoleńskiej), że postanowił wściec się z premedytacją jeszcze bardziej i w amoku zamordować go. Przygotował się widać starannie, bo trzeba czasu by zrobić, kupić, dostać bombkę, nawet taką miniaturkę do skaleczenia rączki. Ta bombka właściwie byłaby niepotrzebna, gdyby nie rozmiar wściekłości, który doprowadził go do desperackiej premedytacji. Wściekłość ta spowodowała, że postanowił obciążyć swoją ofiarę odpowiedzialnością za swój stan i własną śmierć (a może liczył, że przeżyje? – on lub ofiara, wszystko jedno). W każdym razie: Przybył. Zadźgał, wybuchł i odwieźli go do szpitala a jego życiu niby nie zagraża niebezpieczeństwo. Tylko łapkę stracił na tej wojnie. To nic, rentę dostanie i zawsze na jakiś chleb będzie. Tylko szkoda arsenału. Bo okazuje się, że nie jeden raz miał zamiar wybuchać. Dość, że przypadek rzadki. Powiem, raz na milion, kiedy człowiek zaplanuje własną wściekłość, przygotuje się do niej i ją zrealizuje w podwójnych rękoczynach. Morderstwo w afekcie z premedytacja, na która wskazuje i nóż i ładunek wybuchowy i odległość czasowa od wybuchu afektu przez drogę na miejsce zdarzenia do zbrodni, jest ewenementem w kryminalistyce.
Jedyne wyjaśnienie może paść z ust mordercy i brzmieć: nic nie pamiętam, nie wiem jak to się stało.
Pójdzie do psychiatryka i wyjdzie już wyleczony. Może posiedzi a może po drodze polegnie – np. po swoich zeznaniach. A osoby trzecie? Kto to wie?
Bo z takimi sprawami to jak z tą kwestią smoleńską: dotykałeś – nie śpij a jak śpisz to niech cię pilnują a jak cię pilnują to dobrze i niech od czasu do czasu budzą, bo kto wie, czy się dobudzisz. Wiele jest tragedii w Polsce i na świecie, ale tylko ofiary po-smoleńskie i zdobywcy grobowca Tutenchamona mają to nieszczęście umierać przedwcześnie, najczęściej dziwnie i w osamotnieniu.
Smoleńsk mści się jak Tutenchamon zza grobu. Przeżyje, kto zapomni i nie dotyka. Niektórzy wołają o narodowe egzorcyzmy. Może… niektórzy pewnie znajda prostszą receptę: egzorcyzm nad słownikiem i atlasami. Wyrwać mapy i opisy, zapomnieć… Może TU-TEN-CHAM-ON smolenski też zapomni? W aktach sprawy napiszą: porachunki biznesowe a światowa kryminalistyka wzbogaci się o nową kategorię czynu zbrodniczego: planowana afektacja z premedytacją morderstwa w afekcie  zakończonego niegroźnym aktem samobójczym tłumaczonym zaburzeniami równowagi psychicznej. O niegroźny akt samobójczy już jest bogatsza. O pośmiertne motywy samobójcze również. Dlaczego nie to?
 
Po drodze zbliżył się 13 grudnia. Jaruzel, choć obiecywał, że nie – rozchorował się i odjechał do szpitala karetką. Była też Policja. Może od kogoś wreszcie w mordę dostał i stąd ten krwotok? W każdym razie uciec nie uciekł, bo w asyście policji odjechał. Prawdę mówiąc cień nadziei pojawił się w sercu, że może nie położą go w szpitalu a zwyczajnie – posiedzi. Niestety. Nie ten kraj – bez instynktu samozachowawczego. Może miał gości ze wschodu i wytknięto mu palcem (w nos?), że za mało się stara, że tych kłód nie usuwa, co im je niektórzy rzucają, że nie złamane kręgosłupy tych, co już nie w fotelach a na wózkach powinni siedzieć -  w spokoju a tu podskakują? Kto wie, generał jednak krwotoku doznał. Niestety, przed wyjściem, wymyli mu buzię i zakneblowali, więc nie wiadomo czy dobrowolnie jechał i na żadne pytania nie odpowiadał. Dawał tylko jakieś znaki domownikom. Może żeby nie fikali, może żeby zasłonili okna? Kto wie? A sprawa ważna, bo jeśli, jak uczeni dowodzą, wprowadził stan wojenny na życzenie Moskwy, to kto wie, co teraz wprowadza. A jeśli daje znaki: nielzja? Może to próba rehabilitacji?
Zrehabilitować jednak nie da się wielu już rzeczy w Polsce. Zbyt wiele kręgosłupów zostało poważnie pogruchotanych. Niektórzy spoczywają snem wiecznym, to fakt, ale są tacy, niestety, co jednak łażą a kręgosłupy usunięte. I nie chodzi o to, by palcem pokazać przy okazji takiej rocznicy, napiętnować, obrzucić błotem. Zwłaszcza, że w swojej głupocie, naiwności czy jak tam to nazwać, przekonani byli o słuszności sprawy.
 To tak, jak z lemingami dzisiaj. Mam takiego akurat pod ręką i ręce opadają, bo poza martwicą tej części mózgu, która jest odpowiedzialna za myślenie zdroworozsądkowe w sprawach politycznych, można uznać gościa za inteligentnego. Ba, nawet dowcipy anty kaczystowskie ma niezłe i gdybym była lemingiem śmiałabym się do łez. Niestety, płakać się chce, kiedy słucham pogardliwych, kpiących odnośników ad. Sekciarzy, bezmózgowcówów itp. I mówi to ktoś, kto nie ma pojęcia czym jest raport o WSI i że był jakiś aneks, kto pyta: to ten raport wprowadzili czy nie? Tyle samo wiedzieli często ci, którym karabiny założyli na ramię i wyprowadzili na ulicę. Tyle samo wiedzieli ci, którzy popierali Jaruzelskiego. To te same lemingi lub ich potomstwo: bez wiedzy, tradycji, wiary…
Nie usprawiedliwiam. Tego się nie da usprawiedliwić. Głównie z powodu radosnego samozadowolenia, poczucia własnej wartości i przekonania o słuszności własnych racji – mimo pełnej świadomości braku wiedzy i rozeznania oraz ich dostępności. Tak, bo nawet w stanie wojennym można było gołym okiem zobaczyć partyjną miłość rodzącą dobrobyt i szacunek do człowieka. Jak wówczas, tak i teraz rzeczywistość jawi się różowo (może utworzona innym odcieniem czerwieni). Daje tak po oczach, że patrzeć się nie da a oni podziwiają zachód słońca. Bo oto, mam taką nadzieje, zachodzi Słońce nad III Rzeczypospolitą. Co jest za nią? To zależy, z której strony patrzeć… Celem na pewno nie było zajście tak blisko. Widać nogi nie służą mimo treningów. Jak nic tylko na narty w jakieś Dynamity. Ale strach. Kaczyński spadł, bo trotyl/nie-trotyl, dynamit może… A Smoleńska ziemia woła, woła… Tutenchamon pamięta, kto tam latał, klękał, płakał …a kto nie. W Polsce całe szafy pod sufit załadowane sprzętem. A kto wie, czy nie jedną z tych obronnych zlikwidowali? I czym granicę będzie otwierał, kiedy mu ją przed nosem któryś z kumpli zamknie? Bo Kaczyński wpuści, ma porachunki - chce posadzić. Gorsi są ci, co kładą i podkładają. Im się już lepiej nie podkładać. Tym bardziej, że piszą, iż Janusz z Olkiem mają partię zakładać, tylko nie wiedzą jak to propagandowo umotywować, wiec na razie tylko mrugają. Od takiego mrugania na początku rodzą się potem małe Michałki więc trzeba być czujnym. Zwłaszcza, że Kwachu nie ma drugiej córki a kolejne wesele nie będzie już taką dobra okazją do autopromocji zza woalki pożądanej prywatności. On już wie, że w Polsce ostatnia nadzieja. Zresztą, kasa się kończy, bo promocja weselna kosztuje a Janusz, choć lubi luksus z rozmachem, na interesach zna się jak nikt. I wie, że Kwach ostatnia deską ratunku jest. Dwa i dwa, jak nic – osiem. Znaczy, na dwoje babka wróżyła. Kiedyś z fusów, dziś z sondaży. Dawniej sondaże robiło się otwierając szafę, wyjmując gościa historia za kołnierz – dla kontrastu. Słupki od razu szły w górę. Teraz przyszło samemu robić za słupa podejrzanej figury. Żeby to na boisku było, ech!, a tu, k…, o jakichś szacha i mata chodzi.
No tak, do tej pory, gdzie się nie ruszyłeś, tam była szafa z jakimś trupem. Teraz zaczynają granatniki się wysypywać. Znaczy, ludzie się zbroja a ja udaję pacyfistkę, nawet straganowego korka nie mam w chałupie. A i tak będzie, że to Kaczyści rebelię przygotowują. Tylko czemu, kiedy Tusk wyskoczył z jakimś przemówionkiem w moim telewizorze, akurat dzień przed rocznicą Stanu Wojennego, poczułam zapach strachu? Czemu w jakimś instynktownym odruchu pomyślałam: znowu? I dziwić się, że arsenały w domach ludzie mają. Sama bym się uzbroiła – na wszelki wypadek. I to nie ma nic wspólnego z zemstą za Smoleńsk, Po-Smoleńskie ofiary, Krzysztofa Z….
Tu najgorsze już się stało. Teraz do zła można jedynie dołożyć profanację ciała zmarłego, jego zamianę i odebranie pośmiertne czci poprzez kalumnie i insynuacje – intelektualne prowokacje. A to już u nas nie tyle norma, co tradycja. Zwłaszcza w odniesieniu osób, które jakoś tam „dotknęły” przeklętego Smoleńska.
W kaplicy Jasnogórskiej sukienkę Maryi ozdobiono m.in. kawałkiem wraku Tupolewa ze Smoleńska. O mały włos, obraz nie został zniszczony żarówką. I, proszę, jakaś część narodu się obudziła. Mała bo mała, ale jaka! Episkopat otworzył usta na temat nienawiści. Z ust wylała się woda, której niektórzy wcześniej nabrali i nie zdążyli potem połknąć. W półśnie, zapewne, zauważyli jedynie, że nienawiść dotyka religii. Może w pierwszym odruchu zauważyli to, co im najbliższe, może potem zobaczą też i człowieka, przeciętnego Kowalskiego, którego darzy się miłością bolesną a często nieodwzajemnioną. Może zobaczą… Przecież, nie możliwe, by Kościół nienawidził ludzi, by pozbawiony nagle został odwagi Ducha Świętego, męstwa, mądrości…, które czyniły go tarczą dla tegoż przeciętnego Kowalskiego. Kowalski w stanie wojennym mógł w Kościele schować się, jak Żyd w czasie okupacji u Kowalskich. Jednym i drugim, wtedy, później i dziś nam, towarzyszy strach o jutro, o konsekwencje, bezsilności.  Przecież, kościół musi mieć jakiś kręgosłup. Pojedynczy biskupi stają i wołają, ale się nie liczą, bo są sami. I oni też się boją, bo śmierć lubi samotnych, bo poza tabernakulum nie mają arsenału. Uczciwy człowiek, nie musi się bać, chyba że zemsty. Kościół hierarchiczny chowa się za obrazem Czarnej madonny, odprawia ekspiacje, ale czy aby nie powinny one objąć zdradliwego opuszczenia ludzi, przyzwolenia na kłamstwo (przez przemilczenie), manipulacje, grabież, wynarodowienie, niszczenie tożsamości narodowej przez to wszystko i jeszcze edukację szkolna a potem szkolenia medialne? Kościół to nie episkopat. Episkopat zapomniał chyba kto jest droga kościoła – człowiek. Maryja, jeśli otacza Polskę opieką, to nie ze względu na Episkopat, który raczy lub nie, opowiedzieć się po stronie prady i dobra, przeciw złu. Ona tu jest ze względu na ludzi, którzy ten naród tworzą i z którego oni (E) pochodzą. Poco te wstawki religijne, które niektórym się nie podobają? Ano dlatego, że ci Książęta Polskiego kościoła mają spora władzę, wpływ na… i wpływy w…, wypowiadają się jako eksperci od dobra i zła, stają na świeczniku. Niestety, za cholerę nie widzę twarzy tam ludzkiej. Polacy przecież, wpływowi, walczący o dobro w narodzie. I leniuchy lub tchórze. Wskazują na świętych męczenników, na Popiełuszkę, a jakoś żaden nie pokaże niczego na sobie. Uderz w stół… no, tak, ale stół nie ma ani jednego policzka żeby go nadstawić. No, to mamy w Polsce niezły system architektoniczno-modelarsko-meblowy, gdzie wszelkie rachunki są tajemnica Poliszynela, wysokość płatności mrozi krew w żyłach a raty wpędzają do grobu. Dosłownie i w przenośni. Rachujemy już wiele lat, tak od końca I wojny światowej i wciąż jesteśmy na minusie, bo tu wciąż nowe zobowiązania, wciąż ktoś jakieś weksle wyciąga. I nic się nie da z tym zrobić, tak to zaprojektowane i urządzone, każdy grat idzie do lamusa i z lamusa jako drogocenny antyk wraca a jedynym sposobem na trwałe pozbycie się go jest przerobienie na trumnę. Coś jak z kołkiem wampirzym. Problem w tym, że każdy cieśla umiera przedwcześnie i żaden nie może skończyć roboty.
 
Zemsta. Zemsty. Ile może być zemst? Na narodzie, na pojedynczej osobie, na całej setce ludzi; za życie, za śmierć, za prawdę, za mowę, za milczenie, za kasę; na przykład, na zaś…
 Ile by nie było, nie ma doskonałej. Jaka może być? Słodka. Jak krew… Kto u nas wygląda jak wampir? Kto zaś Tu ten cha mon?
Nie ma przypadków wszystko jest celowe. Przyczyna- skute/przyczyna- skutek/przyczyna… Ten czyja jest przyczyna powinien pamiętać i o tym, że na końcu zawsze jest skutek. Najczęściej niezamierzony. Nienawiść uderza w źródło a nie w cel. Tylko, jeśli mocno rzuci się taki bumerang, trzeba długo na niego czekać i czasem można już o nim zapomnieć. Taki już jest ten „ślepy los”, że bumerang zawsze wraca a czym później, tym bardziej boli. Jaruzel to wie - chodzi wolny, niczgo się nie boi, ale czy aby na pewno? Nie takich generałów dopadł ów zły los i nie chodzi o to, że umrze, bo to akurat jest pewne, ani jak umrze, bo to mało istotne, dla siewców strachu, najgorszy jest ten strach.
Co łączy dziś Smoleńsk, ofiary po-smoleńskie, kościół ze stanem wojennym? Pamięć, strach, rozrachunki i zemsta. Tym jedynie charakteryzuje się polska rzeczywistość, elity i historia najnowsza.
 
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Eneasz

13-12-2012 [05:36] - Eneasz | Link:

Przeczytałem całość, kilka razy wypowiadałem się (pochlebnie) pod P/wcześniejszymi wpisami.
Tym razem jest inaczej, uważam tekst za chaotyczny, zbyt wielowątkowy, przydługi, bez
skonkretyzowanych tez, zracjonalizowanych poglądów, ogólnie robi wrażenie kaskady emocji.
To, być może, moja skrajnie subiektywna ocena, a dla Pani krzywdząca, ale na tym polega
swoboda dyskusji. Pozostaję dalej Pani życzliwym czytelnikiem i pozdrawiam serdecznie.

Obrazek użytkownika dogard

13-12-2012 [16:11] - dogard | Link:

szczegolnie jak pokazuja zlo POwszechne i POdtrzymywane przez wladze,ktore uzurpuja sobie jedyne prawo do wyjasnianie zdarzen. Blogier to zywy ,czujacy czlek.Nie musi stosowac przekazu stricte naukowego, ba pozbawionego nerwu czucia , wrazliwosci.W kaskadzie emocji , uzasadnionych i czystych intencjonalnie mozemy sie sami doszukiwac przeslania--to dobry sposob, wlasnie na zywa intereakcje.POZDRO.

Obrazek użytkownika Celarent

14-12-2012 [00:21] - Celarent | Link:

Emocjonalny tekst i wielowątkowy. Niestety, w tej wielowatkowosci coś się zagubiło - konkretyzacja myśli gównej, która została zepchnieta jakby do narożnika. Obu Panom dziekuję.
Chodziło zaś o to, że strach jest często potężnym hamulcem a jeśli popycha do działania to właśnie chaotycznego. Nie to żebym sie bała. Nie w tym sensie. raczej martwi mnie fakt, że nie umiemy, my - ludzie prawicy, ani go rozpoznawać ani sie do niego przyznać, ani sobie z nim radzić. Stąd sporo we mnie niezrozumienia i pretensji do eoiskopatu jako całości, który, zwyczajnie chowa głowę w piasek jakby Kosciół żadnej polityki nie miał i faktycznie sie nią nie zajmował. Nie rozumiemy tez strachu społeczeństwa, który ogarnął go w stanie wojennym i dziś też coraz bardziej nim powoduje. To ze strachu (przed sobą w lustrze?) lemingi pozostaja lemingami (w postawie), inni udają obojetność a jeszcze inni klepią zdrowaśki - nie na jakość a ilość i rodzą psychozę przed demonami (nie to że ich nie ma, ale żeby sie bać i to na modlitwie!). Nie rozumiemy tez starchu przeciwnika - tego, z powodu którego Jaruzel wszczął wojnę partii z narodem 31 lat temu i tego, który dopada partię dziś. Wszelkie drastyczne jej posuniecia wynikaja ... ze strachu! Jeśli sobie to uświadomimy, bedzie nie tylko nam lżej (bo będzie), ale i bedziemy wolni i silni. Tylko tacy mamy szanse. Nie płacze nad budowaniem napięcia i strachu w narodzie. Proszę bardzo i o więcej - zobaczą, co dzieje sie na granicy jego  wytrzymałości. No, i wystarczylo napisać tyle, ale elmocje... Byłam dzieckiem, Dodgarcie w czasie wojennym, ale wzbudził on we mnie takie emocje, że nie potrafię się ich wyzbyć. To był strach małego dziecka. Nie nienawidze tych ludzi, jestem dojrzałą kobietą, ale nienawidzę  strachu i tamtego czasu, który musze pamiętać: brata, który uciekł z jednostki i półżywy z zimna po 30 km dotarł do domu, płaczu mamy, babci i ten straszny gość, który dziś mnie śmieszy i budzi litość podobną wątłemu psu... A wiara, którą nabyłam w domu, w Kościele - w POLSCE (gdzie jeszcze była) nie pozwala mi sie bać. Tym większy żal za obojetność Kościoła, któty wiele może. Wiele a nie robi nic. Udaje.

Obrazek użytkownika Celarent

14-12-2012 [02:42] - Celarent | Link:

:(

Obrazek użytkownika xena2012

13-12-2012 [10:33] - xena2012 | Link:

to co się dzieje jest komsekwencją naszych wyborów,naszego tchórzostwa i braku odpowiedzialności.Sami sobie zgotowaliśmy ten los.

Obrazek użytkownika Celarent

18-12-2012 [00:51] - Celarent | Link:

Tytuł komentarza z patosem - jednak. Bo? Są rzeczy, o których nie powinno mówić się jak o kanapce ze smalcem między kolejnymi kęsami, z pełną buzią, znaczy. Co tytuł oznacza? Że "my" nie zawinilismy w stpniu dostatecznym, przez ignorancję zawinioną i lenistwo. Proporcje sił politycznych są takie jak proporcje militarne miedzy Polską a Rosją. Jeśli ci ostatni wybiliby nas w pień w walce, nie mamy czego się wstydzić i nie ma w tym naszej winy. Nie rozmnażamy się przez pączkowanie. Nie te gabaryty. W pokojowym odzyskaniu wolności i niepodległości był mankament: pozostałości syfilisu politycznego. Gdyby polała się krew, stałaby sie ceną, za którą "kupilibyśmy" sobie prawdziwą wolność. Jej brak powoduje moralne rozdwojenie jaźni Polaków, którzy - ci prości ludzie, nieobyci politycznie i historycznie - nie potrafią się połapać w tym wszystkim i stają się łatwym łupem. Oni to Polska. Polska to ludzie przecież. nazwij i pokaż palcem a wezmą kosy do rąk. Póki co nie wiedzą często przeciw komu. Nie wiedzą w co wierzyć a ich wybory oparte są nie o rozum a o wiarę, zaufanie. Naród to nie inteligenci. Nie ma takiego narodu.