Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Ja naiwniaczek prosty...
Wysłane przez Jaroxon w 06-12-2012 [07:48]
Kiedyś ludzie walczyli w imię Boga, Ojczyzny i Honoru. Dziś motywem przewodnim każdej podejmowanej walki jest posiadanie.
Kiedyś....
Kiedy wczoraj " Gruby Lewy " przerwał w chamski sposób posiedzenie komisji sejmowej, przypomniał mi się taki wiersz:
Dni niewoli takie długie a sen wolności daleko
Swary i prywata pogrzebały dawno ojczyznę
Najjaśniejszą Rzeczpospolitą matkę wielu narodów
Polacy i Litwini, Żydzi, Białorusini, Ukraińcy, Tatarzy …
Wszyscy dawali swoją krew w daninie na ołtarzu wolności
Ufni w braterstwo wspólnego domu
Drudzy widzieli to inaczej
Marszałek wraz z Dmowskim wspólnie faszyną fosy zasypali
Los Ojczyzny był wspólny
Jedyny cel przyświecał
Dalekie dni chwały i wielkości
Drę szaty niczym Rejtan
Patrzę na te marsze wspólnej nienawiści i drę szaty
Krzyczę
Opamiętajcie się głupcy
Fosy zasypcie ziemią z trzewi Ojczyzny
Zasypcie na Boga klnę was
Synowie Polski, która może skonać jak to już czyniła
Potem z popiołów tak trudno Ją wskrzesić
Przecież dziś Ojciec nie dał nam Marszałka
Kto to ma potem zrobić?
Kto?
Krzyczę i pytam
Przetrzyjcie oczy z nienawiści
Proszę …
Władysław Andrzej Bobrzycki
.....
Poeci mają naiwne spojrzenie na rzeczywistość.
Gnojowe bagno POlityki z jej wodzem i z jej liczącymi zyski PSL-pieskiem aż nadto to udowadnia.
Minisiu Boni, co tak warknięciami upomina naród że nie powinien domagać się całej prawdy ..
Stokrotka, która jak chwast..chce zagłuszać szlachetność
Lizusek-Lisek....którego żadne porównanie się nie ima...
Lokator pałacu co słowo Kultura zna z nazwy kina na Krakowskim Przedmieściu.....
Poeto drogi...twa prośba nadaremna.
Oni nie chcą widzieć
Oni nie chcą słyszeć
Oni nie chcą pamiętać
Że Ojczyzna ponad całym tym ich brudem, cwaniactwem i zbrodnią.
Ojczyzna...
Kiedy ? To tak jakbyś zapytał o moment nawrócenia. O granicę między morzem a niebem albo Niebem a Ziemią. Nie wiem. Sprawia wrażenie, jakby była zawsze, lecz pod różnymi postaciami piękna w moim życiu. Nie sposób ją zauważyć, kiedy jest się zwykłym pielgrzymem, buntownikiem i wygnańcem na własnej ziemi jednocześnie. Zwykłym jeńcem i zdrajcą ojczyzny- swojego życia. Tak mi wstyd, że musiała mieszkać w moim życiu aż szesnaście lat jak nieoszlifowany kamień lub szczegół, będący podstawą całości, a ja nie potrafiłem jej odnaleźć i ostatecznie powiedzieć: ,,To Ty jesteś sensem mojego istnienia."
Zapewne wychowała się tu, pośród tych wszystkich alei i uliczek, wśród białych prześcieradeł i wykrochmalonych koszul swoich braci, a ja, nieszczęsny, nie potrafiłem nawet odgadnąć jej imienia. I jedyne, czego pragnę, to spotykać ją każdego dnia o poranku na Starym Rynku, kiedy w swojej kwiecistej sukience przemierza ulicę z wiklinowym koszem pełnym pomarańczy.
Wstyd mi też za samego siebie, kiedy zamiast mieć ją w sercu, miałem tam portfel.....