Anons polityczny: Kawał ziemi z ludźmi. Tanio. Akurat pod pałace.

Polska Wschodnia. Wystarczy rzucić hasło i spytać opinię publiczną o zdanie na temat tych terenów naszego kraju. Usłyszymy: Polska Wschodnia obumiera. I nikt takim opiniom się nie dziwi. Przyjmujemy to jako fakt, a jeśli już zastanawiamy się nad czymś, to nie dotyczy to prawdziwości tego stwierdzenia. Coś jest na rzeczy, nie da się ukryć, ale co… nikt prawdy nie powie.
Ludzie wyjeżdżają całymi rodzinami w poszukiwaniu chleba, młodzi układają sobie życie tam, gdzie kończyli szkoły średnie i studia, bo tam znaleźli pracę, bo stamtąd pochodzi wybraniec serca. Generalnie mówią: TAM jest łatwiej, a TU …beznadzieja. Kto mówi? Temu też warto się przyjrzeć. Z moich obserwacji wynika, że nie mówią tego lekarze, nauczyciele, urzędnicy – dzieci lekarzy, nauczycieli, urzędników wyższego szczebla, prawników, biznesmenów. Tym wszędzie jest łatwiej a może nawet najłatwiej (zwłaszcza w kwestii znalezienia pracy, warunków mieszkaniowych i finansowych). Oni, jeśli szukają czegoś lepszego, bo wiadomo, że „apetyt rośnie w miarę jedzenia”.

Kiedy słyszę Beatę Pawlikowską, która odmawiała sobie pomidorka, by zebrać upragnioną sumę na wojaże, myślę o tych matkach (takie są dziś w całej Polsce, nie tylko wschodniej), które latem odmawiają sobie pomidorów a zimą nawet dzieciom ich nie kupują, by zaoszczędzić na czynsz, zebrać na drobny upominek urodzinowy czy świąteczny dla malucha. Pięknie mieć marzenia i ludzie wschodniej Polski też je mają. Wyjeżdżają za chlebem na Zachód (Europy), wracają do dzieci raz na trzy miesiące i cieszą się nimi kilka, może kilkanaście dni. Dotyczy to zwłaszcza ojców, ale i matek takich nie brakuje. Gdzie są dzieci pani Beaty wówczas? Nikt nie tak nie tęskni jak dzieci. To łatwiej. I wcale łatwiej nie mają te dzieci, których rodzice wyjeżdżają na tydzień (tydzień w tydzień) do dużych miast. Ale one marzą również. Nie o poznaniu zwyczajów afrykańskich Pigmejów, nie o wspinaczce na jakiś ośmiotysięcznik, nie o plażach Bahamów, ale o sobie jako rodzinie. A co jest celem rodziców? Bycie razem, na swoim, zakupy za pieniądze a nie na „kreskę”, pełna lodówka, nowe ubrania. Wszystko to, co pozwoli im zrzucić z siebie piętno ubogiego, petenta MOPS-u i Caritasu, ciężar trosk związanych z brakiem pieniędzy. Bo to właśnie jest główną przyczyną migracji i emigracji na tych terenach. Ale to tylko jedna strona medalu.

Pozornie wygląda to na naturalny proces. Pozornie. Wystarczy jednak dokładniej przyjrzeć się procesom zachodzącym na tych terenach, by odnieść wrażenie, że to nie ślepy los, nie jakieś fatum, przypadek, czy cokolwiek innego, na co nikt nie ma wpływu. Gospodarką czy demografią w praktyce nie zajmują się ekonomiści. To dziedziny , na które ogromny wpływ ma polityka. I to nikt inny, jak politycy rządzący wpływają na ich obraz. Jeśli nie, jeśli to fatum, to polityka jest nonsensem. Więc to nie jest ślepy i wredny los, przeciwnie, to zakrawa na planowe działania. Fakt, że doprowadziły do tego świadome i celowe posunięcia rządu świadczą wypowiedzi w tubie propagandowej, jaką są media, choćby te, na które rządzący mają największy obecnie wpływ – publiczne.
Niedawno, nie wiadomo czemu i po co, zupełnie nieoczekiwanie i bez powiązania z czymkolwiek, pokazano materiał w głównym wydaniu Wiadomości (TVP I) o wschodniej wsi - wsi wyludnionej, zdewastowanej, bez przyszłości. Przekaz był taki: żyją tam niedobitki - osoby samotne i starsze, inni - młodzi, wyjechali (i to zrozumiałe, bo co tu za przyszłość). Pozostały zrujnowane siedliska i wszystko powoli acz systematycznie popada w ruinę. Jednak z tym beznadziejnym, smutnym i odstręczającym obrazem sąsiaduje …pałac. Nie jakiś zabytek a niedawno wybudowany dwór. Życie na wsi jest możliwe, ale pozwolić sobie na nie mogą krezusi, którzy (za bezcen) kupują całe połacie ziemi . Konkluzja materiału (w domyśle): jeśli ktoś chce żyć godnie, normalnie, powinien wyjechać do jakiejś dużej aglomeracji miejskiej, gdzie jest przyszłość, bo dla przeciętnego zjadacza chleba Polska wschodnia to miejsce bez przyszłości.

Tak się złożyło, że całe swoje życie spędziłam „między Wisłą a Bugiem”. Znam inny obraz Podlasia, Lubelszczyzny, Warmii i Mazur czy Podkarpacia – przemierzyłam i przemieszkałam tę część Polski od północy na południe. Owszem, wesoło tam nie jest pod względem ekonomicznym, raczej ciężko jest utrzymać rodzinę, znaleźć godziwą pracę, utrzymać firmę. Tak, to prawda, ale tam żyją rodziny, często wielodzietne, funkcjonują firmy… Ludzie tam umierają, ale i żenią się, i rodzą dzieci. Nie jest to wyż demograficzny lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, a jednak po wioskach biegają małe roześmiane urwisy. Wielodzietne rodziny nie są większością, wielu jest starych i samotnych ludzi, wielu starych kawalerów, ale obraz przedstawiony w tym materiale jest nie tyle przekłamaniem, co jednym wielkim przekrętem – materiałem nie tylko sterowanym co sterującym, budującym fałszywy obraz regionu oparty na stereotypach. Dlaczego tak? Po co?

W mieszkańcach regionu buduje kompleks i każe młodym (przy zachęcie rodziców i otoczenia pouczonego przez ten materiał) opuszczać rodzinne strony i nigdy tam nie wracać. Starsze pokolenie z dumą informuje: „Córka w Warszawie mieszka”. Ona zaś wynajmuje mały pokoik i klepie biedę za cenę bycia „warszawianką”. Żadnych szans na swoje mieszkanie choćby na kredyt, zarobki, imponujące na podlaskiej wsi, tam wystarczają na warszawskie minimum socjalne.

Materiał ekipy Wiadomości działa też na wyobraźnię reszty społeczeństwa. Pozostawia stereotypową opinię: to regiony zacofane, kompletna ruina opuszczona przez Boga i ludzi - nie warto tam nawet zaglądać. Stąd lekceważenie wobec ludzi pochodzących ze wschodniej części Polski. Stąd wyśmiewanie ich gwary, zwyczajów. Stąd traktowanie rolników (to przecież głównie regiony rolnicze) jak półgłupków. Stąd kompletny brak szacunku dla ludzi, którzy tam żyją i stąd, wreszcie, brak jakiegokolwiek oburzenia, że to zwyczajnie głupie tak zaniedbywać jakąkolwiek część kraju i jej mieszkańców, bo to w końcu odbije się bolesną czkawką u całego społeczeństwa. Brak zdziwienia choćby, że w XXI wieku ludzie zabłoconą i dziurawą żwirówką dzień w dzień tłuką się do sklepu, lekarza, urzędu… Społeczeństwo wpojone ma: lepiej z takiego miejsca uciec niż budować w nim drogi. I to wpajanie jest główną przyczyną pokazania materiału: ku pobudzeniu serc - do ucieczki.

Na optymizm może pozwolić sobie jedynie Tusk, który faktycznie żyje wraz ze swoim otoczeniem na zielonej wyspie. I to jedyna prawda tego rządu, jedyna obietnica jakiej Tusk dotrzymał: zamienił ten kraj w zieloną wyspę. W swoich zapowiedziach nie wspomniał jednak, że on – pan tej wyspy przywróci niewolnictwo dla reszty. Żeby choć nadmienił, uspokajając przy tym, że to nie będzie tradycyjne a nowoczesne niewolnictwo, że fizycznie nikt nie odczuje kajdanów na rękach, że nikogo nie będą znaczyć rozgrzanym żelazem… Nic, nawet urzędnikom. Tylko planowe zaniechanie czegokolwiek, wpajanie poczucia bezsensu i marzenia o wielkim mieście i szczęściu, które w tym kołchozie czeka. Wiadomo, jak będą w kupie, łatwiej utrzymać w ryzach i pedzić w wyznaczonym kierunku. I psy lżej mają...

Nie prawda!, zakrzykną, to samorządy. A te dwoją się i troją. Fakt, że przepaść finansowa, infrastruktura i ograniczenia możliwości rozwoju są ogromne zamiast budzić oburzenie, rodzą frustrację i w końcu chęć ucieczki. Jak jednak samorządy mają radzić sobie z pozyskiwaniem inwestorów, rozwojem turystyki; jak mają z czymkolwiek ruszyć z miejsca dla dobra regionu, skoro CENTRALA sama rzuca im kłody pod nogi i przez ogólnopolskie media wrzeszczy:
Inwestorzy uwaga! Tam diabeł mówi dobranoc, dajcie sobie z tym regionem spokój, niczego nie wyprodukujecie, bo siła robocza to starcy (niedługo zobaczymy niedobitki młodych: zapijaczonych starych kawalerów na szklanym ekranie) i niczego nie sprzedacie, bo nie ma komu... Turystyka? Ten region oferuje zachwaszczone cmentarze i cmentarzyska zacofania architektonicznego: rozwalające się prymitywne chałupy. Na rozstajach dróg nie ma drogowskazów a krzyże z krucyfiksem zwisającym głową w dół i trzymającym się ja jednym już tylko gwoździu. Nic bardziej wymownego: kulturowa, religijna pustynia. Kiedy umrą ostatnie niedobitki, znikną jakiekolwiek związki z jakąkolwiek kulturą ludzką i ludźmi: Zostanie prawdziwa dzicz. I kto wam zwróci pieniądze?
Pędzące centrum Polski nie rozumie jakoś, że to rolnicze tereny i taka jest ich specyfika (wszędzie na świecie), że dominuje tam sielskość, spokój, wolniejszy tryb życia i brak przemysłu. Taki świat dla tych ludzi to przeżytek, skansen – zbyt wielki skansen a więc do likwidacji, bo nierentowny… Tylko co będzie ta nowoczesna część społeczeństwa jeść? To tam uprawia się ziemię, hoduje bydło i trzodę. To ciężka i niezbyt czysta praca, ale są tacy, którzy kochają to swoje wiejskie, nudne życie. Ciężko pracują i choć ledwo wiążą koniec z końcem, chcieliby również normalnie żyć, jeździć po drogach a nie brodzić w bagnie. Tereny rolnicze nigdy i nigdzie nie były przeludnione, zawsze zaludnienie tam było słabsze. Obok są miasteczka, gdzie życie też wolniej toczy się niż w stolicy. Tam też ludzie są. Ich lokalna Ojczyzna jest cichsza, czystsza, naturalna… to nie powód, by czuć się Polakiem drugiej kategorii.
Oprócz tego, że wschód kraju daje Polsce jeść, okazuje się, że dał Polsce jeszcze coś, coś równie prymitywnego jak polska nowoczesna gospodarka planowana, a może z tego ta gospodarka się wywodzi…? To coś bardzo inspirującego dzisiejszą ekipę rządzącą: idee nihilizmu gospodarczego szerzone przez podlaskiego kandydata na prezydenta sprzed kilku lat, Krzysztofa Kononowicza z Białegostoku, który głosił: jeśli ja będę prezydentem "...w ogóle nic nie będzie".
Dlaczego nie ma infrastruktury i wszystko idzie na wschodzie jak po grudzie? Bo nie mamy normalnego rządu a że nie mamy, świadczy o tym porównanie: normalny rząd w pierwszej kolejności zadbałby o tereny dotknięte najbardziej przez zacofanie, bezrobocie, biedę; tam najpierw i jak najszybciej budował drogi i połączenia komunikacyjne; ożywiał lokalną gospodarkę na wszelkie sposoby; zachęcał inwestorów przez promocję danego regionu; pobudzał co się da, z turystyką włącznie; stawiał na wykształcenie i przedsiębiorczość mieszkańców… Normalny rząd robiłby wszystko, by pobudzić do działania ludzi i ściągać dla nich środki, stwarzać możliwości działania. Ci ludzie odciążyliby bezrobocie w innych miejscach, gdzie dziś pracują lub szukają pracy. Ci ludzie zatrudnialiby innych, wydawali pieniądze i tym samym dali innym zarobić. Podlasie, Lubelszczyzna, Podkarpacie, Warmia i Mazury może nie zbawią polskiej gospodarki, nie postawią jej na nogi, ale dobra sytuacja tych terenów odciążyłaby przynajmniej resztę kraju. Ci, którzy dziś wyjeżdżają do wielkich aglomeracji w poszukiwaniu pracy, którzy zostają tam po studiach (nie mając perspektyw "u siebie") są często nadal bezrobotnymi, petentami MOPSów i Caritasu. W ich przypadku zmienia się jedynie wielkość pomocy, jaką otrzymują i prawdopodobieństwo znalezienia pracy (często złudne) oraz to, że w większych ośrodkach łatwiej o pracę "na czarno". Tak naprawdę wielkie aglomeracje dla młodych wykształconych i niewykształconych są czarną dziurą, która wciąga ich w czeluść swojej jeszcze większej beznadziei. Niejednokrotnie zwabiona chlebem rodzina opuszcza rodzinne strony "wschodnie", sprzedaje co ma, kupuje lichą kawalerkę dla cztero czy pięcioosobowej rodziny z nadzieją na kredyt, lepsze czasy, lepsze zarobki... A potem wszystko się wali, bo nie ma już darmowego jajka, ziemniaczka i marchewki z własnego ogródka a zarobki pochłaniają dojazdy, rachunki, których jest więcej i są dużo wyższe. A nie ma już do czego wracać. Znów żyje się od pierwszego do piętnastego zaciskając mocno pasa a potem zęby w ścianę, bo tu nie łatwo dostać zakupy "na krechę". Ktoś powie: "Nie prawda. Młodzi, zdolni i wykształceni znajdują pracę i budują lepszą przyszłość, są szczęśliwi". Tak, tacy są. Ale ilu ich jest? Proporcje są takie jak w przypadku karier młodych i wykształconych, zdolnych Polaków szukających szczęścia za granicą: są tacy, którzy pną się i robią wręcz błyskotliwe kariery - tak, są takie jednostki, nawet dziesiątki, setki są, ale tysiące, dziesiątki tysięcy pracuje na przysłowiowym "zmywaku", mieszka w najgorszych dzielnicach, w warunkach urągających ludzkiej godności: po dziesięciu w jednym pokoju. Nieprawda? Znam wielu takich, zbyt długo przebywałam na obczyźnie. Znam też i Wschód Polski, któremu dorabia się gębę w mediach, odmawia prawa do lepszego życia skazując celowo na zacofanie przez zapomnienie i plotki. Tam nikt nie chce siedzieć na zasiłku, upokarzać się przed urzędnikami. Tam ludzie nauczeni są ciężko pracować i nie śpią do dziesiątej. Dla nich to wstyd, bo tyle można w takim czasie zrobić. Wiadomo, „kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje”. I to nie prawda, że tu nie warto żyć, że tu nie da się żyć, że tu nie można nic zrobić, że nie warto nic robić. Ktoś, kto mówi: tam nikogo nie ma, niepotrzebnie wyleli tam asfalt – kłamie! TVP I jest niczym więcej jak plotkarskim kanałem rządowej propagandy. I oto właśnie przykład. Żenujące.

Wielbiony przez wielu Miłosz pisał w "Zniewolonym umyśle" o dialektyce, która polega na pierwotnym przewidzeniu - określeniu skutków jakie mają nastąpić i następnym spowodowaniu warunków, które te skutki zagwarantują i wówczas można odtrąbić sukces: a nie mówiliśmy?! Donaldowa polityka wobec Polski Wschodniej opiera się na takiej właśnie marksistowskiej dialektyce - ma nic nie być. I nie robi się nic (!) poza zachęcaniem ludzi do migracji i emigracji. Pokazuje się wycinki rzeczywistości pasujące do lansowanej wizji danych terenów, które mają aktywować ludność do szybszego opuszczenia terenów. Kiedy to nastąpi można będzie odtrąbić sukces: tam nic i nikogo nie ma, tam nic (bo nie ma dla kogo) nie trzeba robić. A tak w ogóle, po co Polsce ta ściana wschodnia? Przecież Puszczy wycinać nie można, na Żubry polować nie można nawet Prezydentowi...? Może by tak sprzedać jeszcze i ten bezużyteczny kawał ziemi? Ogłośmy międzynarodowy przetarg. Ciekawe, kim będzie kupiec. Kto zgadnie?

Popadnięcie w łapska ruskich, dla mieszkanców terenów wschodnich Polski to upokorzenie (nie wszyscy czczą pomniki bohateró Armii Czerwonej) i Tusk o tym wie. Zaniedbanie ich ekonomiczne, ośmieszenie i straszonko... taką zemstę po-wyborczną zgotował im Tusk. I dlatego niech nie liczy na tych ludzi. Bo oni tam są, całe rodziny. Im nikt nie musi mówić, kim jest Tusk i ile warta jest jego polityka.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika dogard

25-11-2012 [23:46] - dogard | Link:

szalenie optymistyczne--sa ludzie biedniejsi moze ,ale nikt ich zlamac nie zdola.Wiedza dobrze kto im sprawil ten los.

Obrazek użytkownika Celarent

26-11-2012 [00:30] - Celarent | Link:

oni tak naprawdę mówią - wczoraj byłam na wsi i to słyszałam. I to jest najbardziej optymistyczne. Tylko, kurcze jeszcze te serwery...

Obrazek użytkownika bolesław

26-11-2012 [00:00] - bolesław | Link:

Gratuluję wpisu. Świetny.Mam bardzo podobne zdanie na poruszany temat.Choć czasem o tym zapominamy.Dlatego bardzo dziękuję za przypomnienie.Serdecznie pozdrawiam i pytam:
Dlaczego?
Dlaczego świat jest taki zły?
Dlaczego jest wredny i podły?
Dlaczego brat nie jest bratem?
Lecz często jest tylko katem

Ludzie się nienawidzą
Dobroci i miłości się wstydzą
Nóż w plecy wbijają
Rany często zadają

Świat przewraca się do góry nogami
Spójrzcie! Tyle piękna jest przed nami
Wartości ze złem się pomieszały
Dobro i Zło się nie zrozumiały

Część świata głoduje
Inna beztrosko baluje
Nie ma sprawiedliwości
Brakuje też życzliwości

Krzywda, Nienawiść to siostry dwie
Są to siostrzyczki bardzo złe
Cham i Drań – to bracia dwaj
Nic nie dają, lecz wołają daj

Czy świat jest do naprawienia?
Czy wszystko prowadzi do zdziczenia?
Czasem niestety jestem pesymistą
Choć chciałbym być optymistą

Może wszystko się odmieni
Świat w lepszy się zmieni
Zależy od ludzi Dobrej Woli
Wiara, Nadzieja, Miłość- często boli

Wierzę, że w każdym człowieku
W dwudziestym pierwszym wieku
Jest więcej dobra niż zła
Bo tak zaplanował Stwórca

Obrazek użytkownika Celarent

26-11-2012 [00:27] - Celarent | Link:

pamiętaj, że Stwórca;
a/ obiecał, że więcej nie ześle tak okrutnej kary jak potop
b/ Chrystus obiecał, że bramy piekielne Kościoła nie przemogą
c/ złojest silne i boli (ON wie najlepiej), ale to nie zło zwycięża: przed Końcem Kościół opanuje ziemię...

Bóg jest wierny. A zatem głowa do góry. Inna rzecz, że czasem dołuje obraz, jaki mamy przed oczma.

Obrazek użytkownika P.P.

26-11-2012 [00:12] - P.P. | Link:

Pochodzę z małopolski,siedzę na emigracji 10 lat. Kilka lat temu kupiłem nieruchomość na Podlasiu i ją remontuje. Inwestuję tam wszystko co uda się odłozyć.Wiem że to jest miejsce w którym chciałbym mieszkać. Ludzie na Podlasiu są inni,spokojniejsi,szczególnie starsi. Tam dusza ludzka odpoczywa. Tam się zachowała prawdziwa Polska ,jest ona właśnie w tych ludziach,pogardzanych przez różnego rodzaju zakompleksionych i wykorzenionych cymbałów. I tam Polska się odrodzi.Zobaczycie.

Obrazek użytkownika Celarent

26-11-2012 [00:23] - Celarent | Link:

i witaj wśród swoich.