„Patriotyzm” po lewacku

Nie wiem, który to już raz w tym roku serwowany jest Polakom serial „Stawka większa niż życie” z bohaterskim asem sowieckiego przecież, a nie polskiego wywiadu, Hansem Klosem. Jak nie TVP Historia, TVP1 czy TVP2 to kanał Kino Polska i tak w kółko przez wiosnę lato jesień i zimę.
Bohaterski Janek wspierany przez dzielną wszechobecną komunistyczną partyzantkę składającą się z samych sympatycznych chłopaków i atrakcyjnych panienek niemal od początku niemieckiej okupacji dzielnie walczy z hitlerowskim najeźdźcą.

Tylko przy takim fatalnym poziomie nauczania historii można polskiej młodzieży serwować to historyczne oszustwo.
Otóż do dnia napaści Niemiec na Związek Sowiecki 22 czerwca 1941 roku polscy komuniści podobnie jak i Rosja Stalina byli sojusznikami Hitlera, a Gwardię Ludową przekształconą w 1944 roku w Armię Ludową powołano dopiero na początku 1942 roku, czyli niemal w połowie okresu niemieckiej okupacji. Problem jednak był taki, że w 1942 roku każdy, kto chciał wałczyć w konspiracji z okupantem niemieckim już od dawna to robił, a więc komunistyczna partyzantka nie miała za bardzo, kogo rekrutować, jako swoich bojowników działających w sojuszu robotniczo-chłopskim.
Na jej czele stanęli ocalali ze stalinowskich czystek członkowie KPP, czyli dawnej przedwojennej sowieckiej agentury oraz weterani wojny domowej w Hiszpanii z tak zwanego batalionu „Dąbrowszczaków”. Jak potwierdzają historyczne dokumenty cała ta komunistyczna partyzantka składała się z podporządkowanych sobie naprędce, zwalczanych do tej pory przez AK bandyckich oddziałów złożonych z morderców i złodziei, którym komuniści obiecali bezkarność po wojnie. W zasadzie dalej grabili i mordowali z tym, że już pod szyldem i do spółki z Gwardią Ludową, a później Armią Ludową.
Czy tamta zamierzchła dla wielu historia ma jakieś odniesienie do dnia dzisiejszego? Ma i to wbrew pozorom całkiem realne.

Tak wtedy jak i dzisiaj wszelkiej maści lewactwo musi zasilać swoje szeregi ludźmi bezideowymi, prymitywnymi karierowiczami liczącymi na bezkarne kręcenie różnego rodzaju lodów oraz marginesem społecznym i osobami zagubionymi, które nie bardzo w otaczającym nas świecie potrafią odróżnić dobro od zła.

Takim typowym przykładem lewackiego narybku jest pupilek Leszka Millera, poseł Dariusz Joński, rzecznik SLD. Oto ten absolwent ekonomii i podyplomowego studium prawa i administracji publicznie ogłosił, że Powstanie Warszawskie wybuchło w 1988 roku, a stan wojenny wprowadzono w 1989 roku.
Oczywistym jest, że postkomunistom i lewakom nie zależy, aby polskie uczelnie wspięły się w światowych rankingach i opuściły miejsce w czwartej setce, jakie dzisiaj zajmują. W ich interesie jest obniżanie poziomu nauczania i marginalizowanie historii, która coraz częściej przekazywana jest młodzieży na domowych „tajnych kompletach” przez rozumiejących zagrożenie rodziców i dziadków. No i oczywiście zwalczać trzeba Kościół i wiarę, aby do lamusa odesłać dekalog.

Tylko w takim odmóżdżonym społeczeństwie gdzie zatarto granice między dobrem a złem, prawdą a kłamstwem, gdzie ginie pamięć i wiedza historyczna, partie typu SLD czy Ruch Palikota mogą trwać i zdobywać swoich wyznawców oraz przyszłych wyborców. 
Ostatnie obchody Święta Niepodległości, a w zasadzie późniejsza dyskusja na ten temat skoncentrowała się głównie na zakłóconej przez policyjnych prowokatorów, wielkiej manifestacji polskiej prawicy oraz marszu zorganizowanym przez Bronisława Komorowskiego.

Niemal całkowicie pominięto lub zakłamano żenujący, rachityczny, nieliczny i kompromitujący tak organizatorów jak i uczestników lewacki marsz Porozumienia 11 Listopada, czyli tego czerwono-różowego towarzystwa, które w zeszłym roku sprowadziło do polski niemieckich uzbrojonych najemników, aby zaatakowali polskich patriotów świętujących Dzień Niepodległości.
 Symbolem tego żałosnego marszu lewaków były młode ogłupione dziewczyny niosące z idiotycznymi uśmiechami na twarzach wielki transparent, na którym namalowano pokrwawioną podpaskę ozdobioną napisem „Jedyna krew, jaką przelewam”.

Niech każdy sobie sam odpowie na pytanie jak owe hasło wygląda na tle okrzyków Bóg Honor Ojczyzna, czy Chwała Bohaterom.

Aby podtrzymywać to lewackie „patriotyczne” przesłanie zatrudniony w TVN24 dziennikarski fordanser salonu III RP, Jarosław Kuźniar zaprosił do studia aktorską rodzinę Peszków i promował tam piosenkę z najnowszej płyty Marii Peszek zatytułowanej „Jezus Maria Peszek”.
Oto twórcze rozwinięcie myśli z lewackiego transparentu z podpaską, zawarte w słowach piosenki, która zachwyciła lokaja salonu Kuźniara:

Gdyby była wojna byłabym spokojna
 Nareszcie spokojna wreszcie byłabym
 Nie musiałabym wybierać
 Ani myśleć, jak tu żyć
 Tylko być, tylko być
Po kanałach z karabinem nie biegałabym
 Nie oddałabym ci, Polsko
 Ani jednej kropli krwi

Jak widać słychać i czuć nie ma lepszej recepty na upadek państwa i likwidację polskiego narodu, jak oddanie władzy w ręce postkomuchów i wszelkiej maści lewactwa wspieranych przez dziennikarskie hordy Kuźniarów.

Artykuł opublikowany w ogólnopolskim Tygodniku Warszawska Gazeta

Polecam moją nową książkę, "Polacy, już czas" ozdobioną rysunkami Arkadiusza "Gaspara" Gacparskiego, jak i poprzednią.
Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900