Sondaż "Newsweeka" - 44% respondentów popiera Gmyza

  Późnym wieczorem naprawdę się zdziwiłam.  Oto najpierw w portalu Wp.pl  /TUTAJ/, a potem w Newsweek.pl  /TUTAJ/ przeczytałam o sondażu wykonanym w dniach 7 i 8 listopada na zamówienie "Newsweeka" przez pracownię Estymator.  Jak napisano, badanie wykonano na ogólnopolskiej próbie 1005 osób metodą komputerowo wspomaganego wywiadu telefonicznego (CATI).  Oto efekty:

  " Trotyl-gate podzieliła Polaków na dwa przeciwstawne i podobnie liczne obozy. 44 proc. respondentów negatywnie ocenia czystkę w redakcji „Rzeczpospolitej”, której powodem był artykuł „Trotyl we wraku tupolewa”, uważając, że to był zamach na wolność słowa. Jednak niewiele mniej (40 proc.) osób jest przeciwnego zdania – mówi Jacek Chołoniewski z pracowni Estymator. I dodaje, że afera, jaką wywołał artykuł w „Rzeczpospolitej”, jest znana praktycznie wszystkim Polakom. - Zdecydowana większość o niej słyszała, o czym świadczy niewielki (16 proc.) odsetek respondentów, którzy wybrali odpowiedź „nie wiem / trudno powiedzieć” - podkreśla.".

  Każdy, kto czyta mój blog wie, iż jestem skrajnie sceptycznie nastawiona do wszelkiego rodzaju sondaży i uważam, że odzwierciedlają one raczej intencje zamawiających niż rzeczywiste poglądy Polaków.  Z tego punktu widzenia opublikowanie przez "Newsweek" powyższego sondażu uważam za znamienny fakt.  Świadczy on, moim zdaniem, o tym, że czystka w redakcji "Rzeczpospolitej" przeraziła również dziennikarzy mainstreamu /do takich niewątpliwie zaliczają się podwładni Lisa/.

  Bo rzeczywiście, nawet w PRL nie zdarzało się, by z powodu jednego artykułu wyrzucano redaktora naczelnego, jego zastępcę oraz kierownika działu krajowego, a autorowi publikacji wręczano zwolnienie dyscyplinarne.  Hajdarowicz ostentacyjnie złamał przy tym prawo pracy /zwolnienie dyscyplinarne Gmyza oraz wymówienie dla red. Marczuka, który był akurat na urlopie i nie miał nic wspólnego z całą sprawą/.

  Upowszechnienie się takich obyczajów zagraża WSZYSTKIM dziennikarzom, niezależnie od ich poglądów.  Wydaje się, iż redakcje "Newsweeka" i portalu Wp.pl zrozumiały to.