No i Obama

Barack Obama, a jednak, albo, po prostu, tak jak przewidywano. Zwycięskie przemówienie zwycięzcy było czysto "wewnętrzne" - o tym, jakim wspaniałym narodem są Amerykanie, było też czułe "human story" i zaproszenie do współpracy dla kontrkandydata. Nie zamierzam silić się na jakiś uczony komentarz, bo zwyczajnie nie znam wszystkich szczegółów programów wyborczych obydwu kandydatów, a nade wszystko samych kulis, kulis, jakie interesy będzie realizował teraz Waszyngton w imieniu USA, czyli rynków finansowych, na świecie i u siebie. Odwrót od Europy będzie zapewne kontynuowany, cieszyć się może Miedwiediew, ale już mniej Putin, bo na tego pierwszego postawił chyba ostatnio, dzisiejszy zwycięzca. Polska nie może spodziewać  się niczego dobrego po tym wyborze, ani też nic takiego złego. To, co miało się już stać złego dla Polski, choćby reset z Rosją czy wycofanie się z Europy, już się stało. Czy Mitt Romney byłby lepszy dla Polski? Z deklaracji wyborczych wynikało, że tak. Bo, i powrót do tarczy, i w ogóle powrót USA do Europy.  Ale co byłoby, gdyby republikanin wygrał, tak naprawdę nie wiadomo. Kluczowe są dziś w Ameryce tylko i wyłącznie interesy wielkich korporacji i wielkich banków, a nie nawet najmądrzejsza głowa w Białym Domu. Nic więcej. Czas idei skończył się w polityce amerykańskiej wraz z odejściem Reagana. Na Obamę głosowały, i stany biedne, i te najbogatsze. Ciekawe, na co liczą mieszkańcy Detroit, gdzie - za postępowego prezydenta socjalisty - wymarły całe dzielnice. Można powiedzieć, że Barack Obama, na swój amerykański sposób, mówił cztery lata temu to samo co Donald Tusk: żeby żyło się lepiej - wszystkim rzecz jasna. I tak jak Tusk, znowu wygrał. I to pomimo tego, że wzrosła przepaść między bogatymi i biednymi, że wzrosło o kilka milionów bezrobocie, narzeka się też na większy....rasizm.  W Polsce będzie minorowo po prawej stronie po tych wyborach i trudno się dziwić. Ale to w ogóle nie jest dobry wybór dla naszej części świata. Pierwszym  krokiem w polityce międzynarodowej Obamy może być kolejny reset z Rosją, bo obecny już chyba nie wystarcza. Moskwa to dla USA ważny partner, którego Waszyngton nie odpuści, ponieważ Chiny "wyrosły " już zbyt mocno. Głowa pozostaje na Wall Street, a ręce w Białym Domu te same. A my możemy powiedzieć sobie goodbye tarcza. No i co więcej? Sami musimy zadbać o siebie. Tu jednak dopisek: sami to nie znaczy, że z własną tarczą na sowieckich częściach. A tak w ogóle, to tam za oceanem nie mają się z czego cieszyć. Obama i spółka wycisną Amerykanów do ostatniego centa. Jak socjalizm to socjalizm.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika dogard

07-11-2012 [15:01] - dogard | Link:

na wygrana bialego liczylem tylko w jakis 40%, nie wiecej.Przeciez tam , z malymi wyjatkami, reelekcje to normalka.Praktycznie od czasow Regana, wybory amerykanskie sa coraz mniej zauwazalne w kraju.Fakt, sami musimy walczyc o nasze sprawy.Tylko i az tyle.