Wielka Gra

Wszystkie znaki na Niebie i Ziemi wskazują, że najbliższe misiące będą arcyciekawe. Widać gołym okiem, że nastąpiła konsolidacja przekazu w muss mędiach. Wszędzie Tussek obiecuje świetlaną przyszłość i bardzo często ostatnio gości z gospodarskimi wizytami a to na poligonach a to w zakładach zbrojeniowych. Znamienne! Gargamel skrzeczy bajania o „inwestycjach polskich”, Gowina wyraźnie „pozytywna szajba” przerosła, o co wszak nie było trudno, a do ostatniego ataku w sejmie na J. Kaczyńskiego desygnowano Grupińskiego, który wyraźnie męczył się w tej roli.

Ale cóż, służba nie drużba...

Kontrolujący polskie „niezależne mędia” postanowili skonsolidować i ujednolicić przekaz a to znaczy, że są świadomi faktu, że zdominowane przez nich, wymóżdżone i wynarodowione Polactwo ( nie epitet tylko nazwa własna) zaczyna jednak, powoli coś kumać.

Że, co za konfuzja, oszołomy i mohery, głównie dzięki Gazecie Polskiej i „prawicowym” portalom inernetowym docierają z przekazem do coraz liczniejszego grona odbiorców.

Fantastyczny sukces Gazety Polskiej i Gazety Polskiej Codziennie uwidoczniony w ostatnim sprawozdaniu dotyczącym oddziaływania tygodników i dzienników opinotwórczych spędza bandytom sen z powiek. I bardzo dobrze!

W mędiach  zaś papierowych niektórzy "komentatorzy" są albo bliscy ekspiacji, albo już po niej... "No bo wicie, rozumicie może jednak to z tym Smoleńskiem było troszeczkę inaczej"... A "Wybiórcza" przedrukowuje materiały z Gazety Polskiej... To nic innego jak dowód, że ścierwojady czują, że coś się kończy ale za to, coś się zaczyna i już usiłują umościć sobie ciepłe gniazdka w tym nowym... „Bo wicie, rozumicie myśmy tak naprawdę dawno wiedzieli ale ( wpisz tu co chcesz) i dlatego nie mogliśmy”...

Przed jakim wyborem, w istocie, teraz stajemy? No, tak po prawdzie to nie mamy wyboru. Albo odzyskamy Polskę, albo nie. I tyle.

A co to oznacza w praktyce? Ano, zwycięstwo absolutne dające większość konstytucyjną i możliwość skutecznego blokowania „pomysłów Bredzisława” dopóki będzie on jeszcze prezydentem.

A będzie mam nadzieję już nie za długo, bo rosyjski słup nie może stać na czele odzyskanego państwa polskiego. To chyba jest jasne! Może natomiast stać ale w kolejce po wyrok. Jak najbardziej...

I ta droga wydaje się być najwłaściwsza i z wielu powodów najlepsza ale...

Ale, niestety, sądzę, że nierealna. Mimo faktu, że jestem człowiekiem wierzącym, nie wierzę by w relatywnie krótkim czasie miliony wymóżdżonego Polactwa ( to nie jest epitet...) skumały i poparły PiS na wystarczającą skalę. Choć bardzo chciałbym się mylić...

Bardziej realne, na dziś, wydaje się, że trzeba będzie tę bandę potraktować inaczej. Tak jak się, w rzeczy samej, powinno traktować każdą bandę...

My musimy Polskę odbić. Musimy odebrać ukradzioną własność. Albo po nas brateńki!

I dlatego, coś mi się zdaje, że sprawa nie będzie, tym razem, załatwiana w „białych rękawiczkach”.

Dlatego, że oni sami się nie poddadzą a my, kolejny raz już, nie damy się zrobić w... . No! Takie niedomówienie:-)

A kiedy rzecz idzie o wszystko to i wszystko zdarzyć się może. A czasem powinno...

Nie odzyskamy Polski jeżeli i tym razem nie wyrwiemy chwastów z korzeniami. Żadnych półśrodków.

Dekomunizacja i lustracja majątkowa. Wykluczenie z życia publicznego wszystkich, którzy pozostali bezkarni po Okrągłym Stole i wszystkich, którzy się dzięki temu układowi napaśli. Delegalizacja palikociarni i SLD, wymiana sędziów i prokuratorów i „serdeczne podziękowanie”.

Trybunał Stanu dla wszystkich odpowiedzialnych za Zamach w Smoleńsku a później procesy karne i wyroki, od 15 lat w górę za samo wejście na salę sądową...

I wiele, wiele innych spraw podstawowych, które załatwione być muszą, jak chociażby kardynalne zmiany w prawie karnym i podatkowym, czy zbudowanie całkowicie nowego „ładu medialnego”.

Ogrom zmian, które muszą być wprowadzone zaiste może przerażać bo musimy znależć w sobie więcej sił niż potrzebował Herkules do posprzątania Stajni Augiasza.

Będziemy otoczeni nie tylko wewnątrz przez kohorty Polactwa ( to nie jest epitet...) sterowane przez agentury ale i od zewnątrz. Ani Niemcy ani Rosjanie nie będą się temu przyglądali bezsilnie i z rozdziawionymi gębami. Nastąpi zdecydowany konratak. Nie ma złudzeń! I my bedziemy musieli ten atak odeprzeć.

Albo po nas!

Ale jeśli każdy z nas uświadomi sobie, że gra idzie o stawkę najwyższą, o wolną i dumną Polskę to musimy znaleźć te siły. Musimy. Inaczej nasze wnuki będą skazane ( także przez nas) na rolę elotów w niemieckich landach wschodnich. A ci po prawej stronie Wisły, którzy nie ugną karku, zasilą po raz wtóry sowieckie łagry lub gościnną syberyjską tajgę.

Nie pytajmy komu bije dzwon!