Irlandia a Webb

Można by na przykład przeprowadzić ponowne referendum w Irlandii, a do liczenia głosów powołać specjalną komisję na której czele stanąłby sędzia Howard Webb...nie byłoby więcej „niespodzianek”, a minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski przestałby się w koncu zastanawiać czy wynik referendum (będącego głosem narodu) to „ostateczna decyzja Irlandii”. Wszyscy byśmy oddetchneli, a rząd mogłby się spokojnie zająć budowaniem drugiej Irlandii (teraz to nawet nie wypada)...

A może połączenie sportu i polityki to wcale nie taki głupi pomysł