Rodzina w Polsce

W jakiejś przypadkowo spostrzeżonej dyskusji telewizyjnej jeden z rozmówców stwierdził, że Polki wolą rodzić dzieci w Anglii niż w Polsce. Nie wiem czy tak jest na pewno, ale bez trudu można stwierdzić, że w Polsce rodzą niechętnie gdyż nawet ostatni biuletyn statystyczny GUS / zaledwie nr. 7/ informuje nas, że od grudnia ubiegłego roku do półrocza tego roku ubyło nas 6 tysięcy. Rachunek ten oczywiście nie obejmuje ubytku emigracyjnego, o czym już kilkakrotnie miałem możność pisać.
Przyczyną faktu, że Polki chętniej rodzą zagranicą jest oczywiście pomoc materialna, która w przeliczeniu na dziecko jest w Anglii nominalnie przeszło pięciokrotnie wyższa niż w Polsce, a faktycznie ze względu na ograniczenia dochodowe stosowane w Polsce różnica jest jeszcze większa nie mówiąc już o innych formach pomocy nie dostępnych w Polsce.
Polski nie stać na większą pomoc ze względu na zbyt szczupłe dochody budżetu państwa, można wprawdzie do takiego argumentu wnieść zastrzeżenie, że ta szczupłość dochodów nie stanowi przeszkody w rozbudowie biurokracji i marnotrawieniu pieniędzy na bezsensowne wydatki. Faktem jest, że budżet Wk Brytanii jest dziesięciokrotnie większy od polskiego i zastanowienia wymaga w pierwszej kolejności przyczyna takiej rozpiętości.
Jest nią po prostu niski dochód narodowy wynikający ze słabej efektywności polskiej gospodarki, do czego przyczynia się także fakt, że 2 miliony Polaków pracuje na dochód innych krajów między innymi i Wk. Brytanii.

Przede wszystkim trzeba stwierdzić, że o warunkach rozwoju rodziny nie decydują zasiłki, ale zarobki, czyli dochody osobiste. Według cytowanego biuletynu przeciętny dochód osobisty przypadający na jednego Polaka to 1.242 zł. miesięcznie, czyli o 15 zł. więcej aniżeli w roku ubiegłym. Jeżeli to jest nominalnie to znaczy, że faktycznie dochód się nam zmniejszył gdyż inflacja nawet bardzo oględnie wyliczona przez GUS zjadła nam przynajmniej 40 zł. Najciekawsze jest to, że nawet przy tak małych dochodach zdołaliśmy zaoszczędzić 215 zl. miesięcznie, co zresztą stoi w jaskrawej sprzeczności z faktem spadku depozytów oszczędnościowych ludności zanotowanym w tym roku.
Ponadto warto zwrócić uwagę na nieproporcjonalnie dużą różnicę między dochodem osobistym a dochodem narodowym wyrażonym w PKB przeliczonym na 1 mieszkańca.
Wynika z niej, że dochód osobisty to zaledwie jedna trzecia przypadającego na każdego z nas PKB. Ciekawe, co się dzieje z pozostałymi dwoma trzecimi?
Na niski poziom dochodów osobistych Polaków składa się głównie niski poziom płac, zaledwie około jednej trzeciej przeciętnej unijnej /odpowiednio 2.177 i 800 euro wg eurostatu/, ale w jeszcze większym stopniu niski i ciągle malejący poziom zatrudnienia. Według GUS’u jeszcze niedawno było to blisko 10 milionów, a obecnie już tylko nieco ponad osiem przy utrzymującej się mniej więcej stale 12 % stopy bezrobocia.
Pierwszym warunkiem dla poprawy położenia polskich rodzin jest stworzenie nowych miejsc pracy, ale nie jałowej i pasożytniczej, w jakiej celuje rząd warszawski rozbudowując biurokrację, tylko pracy twórczej przynoszącej korzyści dla wszystkich.
Ale to nie wszystko, rodzina powinna mieć mieszkanie a przy obecnych cenach jest ono dostępne wyłącznie dla najbogatszych, o czym nie tak dawno pisałem. Wprawdzie już w tej chwili ze względu na zmniejszoną siłę nabywczą nawet te minimalne ilości nowobudowanych mieszkań nie znajdują nabywców, co powoduje wprawdzie spadek cen, ale równocześnie dalsze zmniejszanie się podaży.
Tego problemu nie da się rozwiązać za pomocą „niewidzialnej ręki rynku” jak to zapowiadał jeden z prominentów obecnie rządzącego układu, ani za pomocą nieudolnej paliatywy „budownictwa społecznego”.
Problem może być rozwiązany jedynie przez podjęcie ogólnonarodowego programu budownictwa mieszkaniowego, który ponadto obok intensyfikacji eksportu powinien być głównym motorem rozwoju gospodarczego Polski.
Taki program został zgłoszony i zaakceptowany przez AWS 16 lat temu, tylko że ani rząd Buzka ani żaden z jego następców nie podjął się jego realizacji.
Ciągle odnoszę wrażenie, że nie jest to rezultat nieudolności, ale działanie celowe zmierzające do degradacji naszego kraju i jeżeli tego procesu nie powstrzymamy w najbliższym czasie to jego skutków już nie da się odrobić.