Morro

Zginął 15 września. Dziś mija 68 rocznica jego śmierci. Gdyby miał więcej szczęścia, dziś byłby może jednym z tych dziewięćdziesięcioletnich staruszków – ostatnich z pokolenia Kolumbów.

Pamiętaj: nie wolno ci zwątpić w wolność,
co przyjdzie, choćbyś padł.
Pamiętaj, że na ciebie patrzy
ogromny, zdumiony świat
I wiedz, że krokiem w nędznym bucie
jak pomnik dziś w historię wrastasz.
I wiedz, że w sercu twoim bije
uparte serce twego miasta.

Andrzej Romocki herbu Prawdzic, pseudonim „Morro”,  urodzony 16 kwietnia 1923 w Warszawie, zginął 15 września 1944 − instruktor harcerski, harcmistrz, żołnierz Szarych Szeregów, kapitan Armii Krajowej, dowódca 2. kompanii Rudy batalionu Zośka.
Urodził się w inteligenckiej rodzinie ziemiańskiej o patriotycznych tradycjach. Dziad ze strony ojca, Juliusz Romocki brał udział w Powstaniu Styczniowym, za co odznaczony został orderem Virtuti Militari. Również jego dziad ze strony matki, walczył w powstaniu. Ojciec, Paweł Romocki, był inżynierem, majorem Wojska Polskiego w stanie spoczynku, byłym żołnierzem I Korpusu gen. Dowbora-Muśnickiego i także kawalerem orderu Virtuti Militari. Był też posłem na sejm II Rzeczypospolitej, dyrektorem naczelnym Polskiego Przemysłu Górniczo-Hutniczego, a w latach 1926-1928 ministrem komunikacji.
Andrzej Romocki był starszym bratem Jana Romockiego -  pseudonim „Bonawentura”, bratem ciotecznym Stanisława Leopolda (dowódca 1. kompanii w baonie "Parasol") oraz kuzynem adwokata Edwarda Wende.

Do powstania poszli obaj z bratem. Ich ojciec już wtedy nie żył. Zginął w 1940 r.
Jan „Bonawentura” został ranny już 4 sierpnia, podczas walk o Wolę, ale walczył nadal. Powtórnie raniony, tym razem ciężko, w dniu 12 sierpnia, został umieszczony w szpitalu powstańczym przy ul. Miodowej. Tam też zginął 4 dni później, podczas nalotu bombowego.
Andrzej, na czele swojej kompanii, przeszedł szlak Wola -  Stare Miasto -  Czerniaków.
14 września o godz. 16:00 odbyła się na Wilanowskiej odprawa dowódców u ppłk. "Radosława". Zdecydowano, że w nocy odbędzie się natarcie, którego celem miało być obsadzenie brzegu Wisły dla ułatwienia przeprawy wojskom sowieckim stojącym na prawym brzegu Wisły.  15 września oddział dowodzony przez „Morro” rusza na wiślany brzeg, by osłaniać lądowanie "berlingowców".
Zginął,  trafiony prosto w serce, podobno niosąc Polską flagę - by sojusznicy mogli dostrzec jego oddział. Próbowano go ratować i opatrywano (sanitariuszka "Lidka"- Lidia Daniszewska, zginęła dzień później) w kościele św. Antoniego, ale nadaremno.
Pośmiertnie został mianowany kapitanem AK - najmłodszym w całej organizacji. Ekshumowany przez towarzyszy broni i matkę jesienią 1945, pochowany został w kwaterze batalionu „Zośka” na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. Leży pomiędzy swoim młodszym bratem Jankiem „Bonawenturą”,  a bratem ciotecznym Stanisławem Leopoldem ps. „Rafał”, poległym 25 sierpnia 1944.

Zachowała się karteczka, którą „Morro” nosił przy sobie podczas powstania:  ”Powiedzcie mojej matce, że trzecie pokolenie Romockich ma Virtuti Militari".
Zostały też jego słowa. Słowa młodego, dwudziestoletniego chłopaka: "Ja w głębi samego siebie czuję i wiem, że powstanie było żywiołowym odruchem narodowej potrzeby przeciw terrorowi, przeciw poniewierce, przeciw śmiertelnemu wrogowi, który nas niszczył. I gdyby dziś, po tym wszystkim, co widziały na Woli i Starówce moje oczy, stanęła przede mną znów decyzja: iść do powstania czy nie, poszedłbym na nowo i wiem, że poszliby inni. Gloria victis - chwała zwyciężonym - będzie kiedyś wyryte także na warszawskich cmentarzach powstańczych, jeśli ulegniemy w tej walce."

 

Sierpień i wrzesień... szczególny czas.
Co roku, w ten szczególny czas, próbuję sobie wyobrazić czym żyli ci młodzi ludzie, co czuli w tamtych dniach – dniach strasznych, ale i zarazem pełnych nadziei. Po raz kolejny wpatruję się w ich młode twarze utrwalone na kilkunastu, może kilkudziesięciu fotografiach, próbując z nich wyczytać coś więcej, niż to, co już znam na pamięć. Ich rysy – tylekroć oglądane, wydają mi się bliskie niczym twarze osób z rodziny. Są jak moi bracia i siostry. Bliscy jak mało kto, choć przecież nigdy nie widziani za swojego krótkiego życia.
A potem próbuję sobie wyobrazić, co czuli ich rodzice, którzy od małego wpajali im miłość do ojczyzny i w zgodzie z etosem inteligenckim tłumaczyli, jak należy rozumieć powinności wobec swojego kraju i służbę dla niego. Co czuli, gdy ich dzieci, wierne tym naukom, położyły bez wahania swoje życie na szali walki o wolność. I przypominam sobie zdanie z pamiętnika Jadwigi Romockiej – matki dwóch synów – Andrzeja „Morro” i Janka „Bonawentury”: „I przyjm, o Boże, który widzisz wszystko – moje "Tak, Ojcze" za te nasze dzieci polskie”.

 

Na świecie widzą nas, Polaków, jako naród miłujący wolność, bo walczyliśmy nie tylko o siebie, ale na wszystkich kontynentach, gdzie tylko podejmowano walkę o wolność.
Po wojnie, Franklin Delano Roosevelt powiedział: „Bohaterski opór, jaki naród polski stawiał w ostatnich dwóch latach, jest natchnieniem nie tylko dla Ameryki, ale dla wszystkich ludów miłujących wolność”. Jednak co roku ktoś od nowa stawia wciąż to samo pytanie – czy Powstanie Warszawskie miało sens? A ja co roku czuję się nim poirytowana.
Fragment z wychodzącego w czasie okupacji konspiracyjnego „Biuletynu Informacyjnego”: „W czymże tkwi ta moc, ta siła, która po huraganowej nawale ognia nieprzyjacielskiego potrafi osadzić na miejscu szturmujące czołgi i posuwającą się za nimi piechotę? (...) prawda jest tylko ta: na Starym mieście walczą najcudowniejsi żołnierze, jakich wydało nasze pokolenie.(...) Stare Miasto – serce Powstańczej Warszawy – krwawi, płonie i walczy. (...) Ale wśród tylu ruin i zgliszcz zasiane zostały ziarna takiej mocy, piękna i wielkości – ze plony z nich umacniać będą polską duszę przez wieki całe”.

I te ziarna zostały zasiane. Runęły imperia, zmieniły się ustroje, przetrwaliśmy czas pozbawiony wszelkiej nadziei. Może także i dzięki temu, że nigdy nie ograniczyliśmy się li tylko do chłodnej kalkulacji, że w głębi naszych serc pielęgnowaliśmy te koła ratunkowe, jakie oni kiedyś nam rzucili – wierność i nadzieję. Jeśli nawet wartości, którymi oni żyli, nie są dziś widoczne na każdym kroku w sposób oczywisty, to jednak podskórnie tętnią w naszych żyłach, wyznaczają i definiują także nasze życie.

„Odgarniajmy ziemię, ocalajmy pamięć o nich, odnajdujmy tych, którzy przeżyli, niech nam pomogą znaleźć własną drogę we własnym kraju”.

„Z przeszłości naszej możemy czerpać ostrzeżenie na przyszłość. Ziemi ojczystej trzeba zawsze bronić, a bronić jej można wtedy, gdy tkwimy w niej korzeniami jak drzewa. Nie tylko armia broni terenów ojczystych, ale i ludzie, którzy na niej żyją - jak trawy wśród jałowców i gęstych lasów - bronią jej nienaruszalności”.

 

(cytaty zaczerpnięte z książki Aleksandra Kamińskiego „Zośka i Parasol”)

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika nurni

15-09-2012 [20:47] - nurni (niezweryfikowany) | Link:

Nie ma takiej możliwości bym był na Powązkach i nie odwiedził kwatery na której jest i Morro i jego brat obok.

Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika ellenai

15-09-2012 [21:08] - ellenai | Link:

To tak, jak ja. Dla mnie to wyjątkowa postać.

Obrazek użytkownika fritz

15-09-2012 [21:30] - fritz | Link:

serdecznie pozdrawiam

Obrazek użytkownika ellenai

15-09-2012 [21:51] - ellenai | Link:

Cieszę się, że jest nas więcej, którzy pamiętamy :)

Obrazek użytkownika kat

15-09-2012 [22:33] - kat | Link:

piekna postać...........CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM ............szkoda że nie ma GO z nami.....dzięki za przypomnienie

Obrazek użytkownika ellenai

16-09-2012 [11:27] - ellenai | Link:

za Twoją wizytę :)
Dobrze jest wiedzieć, że są ludzie, którzy tematyką Powstania Warszawskiego interesuja się nie tylko przez jeden dzień w roku,  z okazji kolejnej rocznicy jego wybuchu.