Na partiach nie kończy się…

„Jednoczmy się wokół spraw, nie programów!”  (tutaj) – tak najkrócej można by opisać ten pomysł. Polska cierpi na brak zdrowej tkanki społecznej, a w autentyczne życie społeczne angażuje się znikomy procent ludzi. Trzeba wiec, obok dotychczasowych rozwiązań, tworzyć formy aktywności społecznej, które: - będą związane z konkretnymi bolączkami ludzi,- nie będą wiązały ich w sposób wzbudzający ich obawy (członkowstwo w partii politycznej to poważna decyzja)- pozwolą zebrać razem ludzi z różnych opcji politycznych czy światopoglądowych- będą poważnie traktowane przez władze- będą miały szansę na medialne nagłośnienie- nie będą uzależnione finansowo i organizacyjnie od podmiotów społecznych „głównego nurtu”Powyższe kryteria spełniają stowarzyszenia i wspólnie organizowane akcje celowe. Przykładem tych drugich są działania na rzecz ochrony sześciolatków przed przymusem szkolnym. Już kilkakrotnie organizowałem pikiety i manifestacje w tej sprawie, ale ostatnio – 14 października – udało się włączyć do akcji szersze niż UPR-owskie grono osób. Tym razem wystosowaliśmy petycję o dymisję minister Hall, która pozostała głucha na wcześniejsze protesty rodziców. W internecie petycję poparło prawie tysiąc osób (tutaj) . Zaangażował się poseł PiS Artur Górski, który z tej okazji wystosował do Hall interpelację w sprawie problemów edukacji domowej, poparcia udzielili przedstawiciele Klubów "Gazety Polskiej", Stowarzyszenia Obrony Rodziców, Stowarzyszenia Edukacji Domowej, Porozumienie Organizacji Niepodległościowych, Stowarzyszenie Działaczy Niepodległościowych - „Nieprzejednani”. Niestety z powody fatalnej aury w Dzień Edukacji Narodowej pod Kancelarię Premiera stawiło się kilkanaście zamiast spodziewanych kilkudziesięciu osób. Spotkamy się jednak przy kolejnych akcjach.Stowarzyszania, w odróżnieniu od akcji celowych, niosą w sobie wymiar trwałości i stałości struktury organizacyjnej. Mamy w Polsce wiele niezałatwionych spraw czy rachunków krzywd obywateli. Niestety często mała ilość zainteresowanych osób, brak wiedzy z dziedziny prawniczej, czy po prostu brak lokalnych liderów uniemożliwia im nadanie formalnych ram swojemu niezadowoleniu czy walce o zmiany. Tu z pomocą powinny przychodzić właśnie partie polityczne, które mogą pomóc te braki wypełnić. Jest z tego obopólna korzyść – obywatelskie inicjatywy uzyskują formalny wyraz, a partie zyskują „formę pośrednią” zaangażowania społecznego – zgodną z wybranymi celami danej partii, ale wolną od podlegania jej dyscyplinie. Może to oczywiście, ale nie musi, przełożyć się na poparcie wyborcze.W Lublinie dokonaliśmy takiego twórczego połączenia spontanicznych, oddolnych inicjatyw obywatelskich z formalną pomocą zaplecza organizacyjno-fachowego, jakie posiada Unia Polityki Realnej. Dwa stowarzyszenia już są w fazie rejestracji:Stowarzyszenie Pokrzywdzonych przez Organa Sprawiedliwości - STOP BEZPRAWIU (tutaj) powstało dzięki determinacji rodziny p. Pietrzyków ograbionych z majętności, spokoju i zdrowia przez oszusta i sprzyjające mu organa wymiaru „sprawiedliwości” (tu poruszająca historia)Stowarzyszenie Obrony Rodziców (tutaj) ma swój początek w brutalnej ingerencji pedagogów z lubelskiej Poradni Pedagogiczno-Psychologicznej przy Kuratorium. (Tutaj film z protestu)W konkretnych celach mogą łączyć się nawet partie polityczne. Przed kilkoma miesiącami ze środowiska PiS wyszła inicjatywa wspólnych działań na rzecz niepodwyższania podatków o roboczej nazwie Komitet Obrony Podatnika. W inicjatywę mogłyby się włączyć UPR, PR, RPN i inne partie rozumiejące, że drenaż naszych kieszeni osiągnął wartość graniczną.A więc nie tylko partie mają monopol na organizowanie życia społecznego. Warto, by takie inicjatywy przebijały się do mediów głównego nurtu, bo tkanka społeczna wymaga szybkiej odbudowy. W przeciwnym razie zamiast społeczeństwa obywatelskiego będziemy mieli tzw. masę bezideowych i bezdusznych niewolników-konsumentów…

…życie społeczno-politycze. Ze względu na nasze cechy narodowe oraz konieczność identyfikowania się z całym programem partii, trudno skupić autentyczną aktywność społeczną pod politycznymi sztandarami. Jakiś czas temu zaproponowałem więc „równoległą” formę jednoczenia naszych działań.