Tak się zamiata długi pod dywan

1. Podczas ostatniej sejmowej debaty nad wykonaniem budżetu za rok 2011 czyli absolutorium dla rządu Tuska, starłem się z ministrem Rostowskim w kwestii wielkości długu publicznego w Polsce i prowadzonej przez resort finansów wręcz potrójnej księgowości w tej sprawie.
Minister oczywiście eksponuje tzw. metodologię krajową i pokazuje w większości dokumentów, że dług publiczny na koniec 2011 roku wyniósł około 815 mld zł czyli niewiele ponad 53% PKB, choć do Komisji Europejskiej wysyłał dokumenty w których według metodologii unijnej ESA 95 dług wyniósł prawie 860 mld zł czyli aż 56,3% PKB.
Różnic pomiędzy obydwoma metodologiami jest sporo ale ta najważniejsza polega na wyłączeniu Krajowego Funduszu Drogowego z sektora publicznego i w związku z tym niezaliczanie jego zobowiązań do długu publicznego. Ponieważ te zobowiązania wynoszą około 45 mld zł czyli 3% PKB to dług publiczny liczony według metodologii unijnej jest o tę kwotę wyższy od tego liczonego metoda krajową.
Tak przy okazji gdyby nie ta sztuczka księgowa, to Polska nie byłaby w stanie ze środków budżetowych finansować inwestycji drogowych, ba nie była by w stanie wykorzystać unijnych środków z Funduszu Spójności na drogi, bo nie byłaby w stanie wyłożyć 15% wkładu krajowego do tych środków (KFD współfinansuje drogowe projekty unijne).
2. Ale ta podwójna księgowość to nie wszystko jeżeli chodzi o buchalterię deficytu budżetowego i w konsekwencji długu publicznego w Polsce. Minister Rostowski do perfekcji opanował sztuczki księgowe przy pomocy których, zamiata sporą część długu pod dywan, nie ujawniając tej wielkości ani według metodologii krajowej ani według tej unijnej.
Doskonałym przykładem do zobrazowania tego zjawiska jest Fundusz Pracy, który od 2010 roku zaczął służyć ministrowi Rostowskiemu jako rezerwuar środków do sztucznego zmniejszania deficytu budżetowego i długu publicznego.
Mimo tego, że protestują w tej sprawie pracodawcy (złożona skarga do Trybunału Konstytucyjnego), którzy odprowadzają na Fundusz Pracy 2,45% podstawy wymiaru od wynagrodzenia każdego zatrudnionego przez siebie pracownika, że pieniądze są wykorzystywane niezgodnie z celem na który zostały wpłacone, szef resortu finansów, a za nim koalicja PO-PSL nic sobie z tego nie robi.
Środki z Funduszu Pracy powinny być przeznaczane tylko na dwa cele: wypłatę zasiłków dla osób bezrobotnych i na aktywne formy ograniczania bezrobocia. Ale już w 2009 roku minister Rostowski zdecydował, że z tego funduszu będą finansowane staże lekarskie i pielęgniarskie (powinny być finansowane z budżetu resortu zdrowia), a także świadczenia przedemerytalne (te z kolei powinny być finansowane z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, który na ten cel powinien dostać dotację budżetową).
Dzięki temu corocznie można zmniejszyć wydatki budżetowe przynajmniej o 2 mld zł i tym samym także deficyt budżetowy i dług publiczny.
3. Ale to nie wszystko od 2010 roku Rostowski limituje wydatki Funduszu Pracy na aktywne formy ograniczania bezrobocia i do połowy tego roku zdecydował, że na ten cel nie wydano przynajmniej 7 mld zł.
Środki te oczywiście zmniejszają o taką kwotę deficyt budżetowy i w konsekwencji dług publiczny choć formalnie pozostają środkami Funduszu Pracy
Razem z tymi przeznaczonymi na staże lekarskie i świadczenia przedemerytalne uzbierało się tego około 15 mld zł czyli 1% PKB i o tyle księgowo zmniejszony jest deficyt i dług publiczny.
Ale to tylko jeden z przykładów. Kolejny to Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych z którego minister zabrał przynajmniej 4 mld zł, Fundusz Rezerwy Demograficznej, który miał być uruchomiony dopiero w roku 2020 a już wydano z niego na dofinansowanie FUS przynajmniej 12 mld zł, minister nie przyznaje się  również do zobowiązań szpitali w kwocie przynajmniej 10 mld zł,czy do specyficznych zobowiązań FUS który finansuje pożyczkami budżetowymi i kredytami komercyjnymi, a nie dotacjami na kwotę ponad 22 mld zł, wreszcie corocznie podpiera się deficytem w budżecie środków, który w roku 2011 wyniósł ponad 12 mld zł.
To wszystko już jest zamiecione pod dywan, a Rostowski zamierza zamiatać dalej i na jeszcze większą skalę także w roku 2013.