Przedmurze czy zadupie

Miałem wczoraj szczery zamiar napisać polemikę do tekstu Romualda Szeremietiewa, dam sobie jednak z tym spokój. Po pierwsze dlatego, że Romuald Szeremietiew zmienił swój wcześniejszy wpis, który był przedmiotem dyskusji między nami, a więc gadać nie ma o czym. Zrobił to ponadto po to – jak zadeklarował – by już każdy, nawet ja - zrozumiał o co Romualdowi Szeremietiewowi chodziło naprawdę. Wobec takiego postawienia sprawy nie mogę dalej brać udziału w tej dyskusji, albowiem poprawianie tekstów dawniejszych nie mieści się nijak w standardach europejskich, do których Romuald Szeremietiew nawiązuje w swoich publikacjach, w sferze deklaracji przynajmniej. Ono się mieści za to w standardach wypracowanych przez Iwana Groźnego, o których Romuald Szeremietiew nie pisze, ale które stosuje, jest ponoć bowiem „ruskim kniaziem” jak to gadają na mieście. To oczywiście żart, bo jak wszyscy wiemy Romuald Szeremietiew to znany polski polityk, były minister obrony narodowej. Zostawmy tę sprawę i zajmijmy się czym innym. Mianowicie tę całą Europą, jej kulturą i konsekwencjami jakie płyną dla nas z przynależności do tak zwanego Zachodu.
Zacznijmy jednak od końca. Przedmurze czy zadupie? To jest podstawowy dylemat, z którym borykają się polscy politycy od bardzo dawna. Dylemat fikcyjny, oparty na głęboko w świadomość wbitych fałszach i dla nas wręcz zabójczy. Dylemat, który odbiera wszystkie szanse i skazuje na peryferyjność. Dylemat, w którym bonusem jest piękna śmierć, a przegrana to życie w kajdanach pod knutem. O czym przekonaliśmy się kilkakrotnie między innymi w czasie Powstania Warszawskiego. I ja tu nie chcę powiedzieć, że to jest jedyna alternatywa jaką tak zwany Zachód ma dla Polski. Na pewno tak nie jest. Zachód bowiem prowadzi politykę finezyjną, w którą w Polsce mało kto wierzy, ale nie ma tyle siły by 40 milionowemu narodowi wmawiać rzeczy nieistniejące lub całkowicie paraliżować działania grup w tym narodzie zorganizowanych oraz aktywnych w tej społeczności jednostek. Tego Zachód nie potrafi. Oni mogą co najwyżej stworzyć warunki dla rozwoju pewnego specyficznego rodzaju lokalnej polityki i pewnego specyficznego rodzaju lokalnych polityków, którzy zaopatrzeni w budżet wypiszą sobie na sztandarach hasło: „Przedmurze czy Zadupie” i ruszą z tym do wyborów lub na barykady. Zależnie od tego jakie będą okoliczności.
Zaangażowanie Polaków w dylemat: Przedmurze czy zadupie, stymulowane jest więc przez polityków polskich, polityków, którzy wierzą w swój szczery patriotyzm i posługują się stosownym zestawem pojęć gwarantujących im, że wyborca lub uczestnik wiecu także weń uwierzy. Bez nich tego dylematu w ogóle by nie było i nie byłoby kłopotu. Ludzie bowiem pozostawieni sami sobie kombinują zwykle tak, by coś ugrać i wyjść na swoich działaniach jak najlepiej. W stronę katastrofy zmierzają dopiero wtedy kiedy na ich czele postawi się jakiegoś światłego przywódcę, który podrzuci im coś ciekawego do przemyślenia, jakiś granat z zapalnikiem samookreślającym. Przedmurze czy zadupie proszę Państwa? Co wybieramy? Czy będziemy bronić Europy i jej kultury przed hordami barbarzyńców ze wschodu? Czy może pozostaniemy zaściankiem, biedą i nędzą w jednym, która dobrowolnie zrezygnuje z udziału w wielkich europejskich projektach? O nie! Tego drugiego zrobić nie możemy, mamy wszak tradycję! Nie tylko wojskową, mamy także tradycję kulturalne, ot choćby taki renesans, kaplicę Zygmuntowską i dzwon! Tego nie wolno zmarnować! Bo wtedy koniec!
Wrócę teraz do Powstania Warszawskiego, wszyscy którzy piszą o postawie Zachodu wobec Powstania zdają sobie sprawę, że w czasie kiedy Warszawa walczyła Roosvelt i Churchill dogadywali się ze Stalinem. I wszyscy uważają, że w ogóle nie ma po co tego roztrząsać. Wojna szła ku końcowi, oni się dogadywali a Polska złożyła daninę krwi, w dodatku – jak twierdzi Romuald Szeremietiew – oddała ją za swoją własną wolność i swoją własną niepodległość. Co prawda po Powstaniu nie było ani wolności, ani niepodległości, przeciwnie była śmierć i prześladowania, ale to nie ma znaczenia. Po raz kolejny obroniliśmy Europę. Bo gdybyśmy jej nie obronili byłoby jeszcze gorzej? Jeszcze gorzej? Nie sądzę. Gdyby Rosjanie rozlokowali się w Europie po Ren dopiero mieliby kłopot z utrzymaniem tego wszystkiego. I doprawdy nie chce mi się wierzyć, by ktokolwiek, poza polskimi politykami opcji prawicowej wierzył w to, że cokolwiek po takiej okupacji stałoby się „europejskiej kulturze”. Deal poszedł górą, a myśmy go nie zauważyli. Polscy politycy zostali oszukani, polscy dowódcy wykorzystani – mając tego świadomość lub nie – to już osobna sprawa, Polska potraktowana jak ogórek na zakąskę próbowała zaś bezskutecznie wydostać się ze słoika, do którego ją wepchnięto.
Powtórzę więc jeszcze raz to co pisałem przy okazji Smoleńska – jeśli ktoś przygotowuje jakieś wydarzenie jest jednym, absolutnym właścicielem wszystkich płynących z tego wydarzenia korzyści. Wszystkich. Wynika to ze skali w jakiej się planuje. Jeśli Zachód podzielił Europę to my i nasze Powstanie staliśmy się – bez względu na naszą wolę i nasze deklaracje jedynie jednym z tych benefitów. Jeśli tego nie zrozumiemy skazujemy się na powtórną obronę europejskiej kultury. Tego zaś możemy nie przetrwać.
Wróćmy do uwag wcześniejszych. Do nonszalancji z jaką ludzie opisujący tamte czasy traktują relacje pomiędzy AK a Londynem, pomiędzy Londynem, Waszyngtonem a Moskwą. Z tego opisywactwa za każdym prawie razem wynika wniosek następujący: oni musieli skończyć wojnę, bo za długo trwała, a my musieliśmy wysłać na śmierć tysiące ludzi, by pokazać im, że także chcemy zakończenia tej wojny i rzeczywiście nam na tym zależy bo należymy do tej samej kultury co oni. I to właśnie jest czysty obłęd, w którym tkwimy od dawna po uszy.
W czasie kiedy my walczymy, europejska kultura i jej emanacje dogadują się z azjatycką dziczą, przed którą my usiłujemy ich bronić. Takiej tezy bronią wszyscy polscy politycy za aspiracjami. Ja to jeszcze raz powtórzę – jeśli taka jest cena przynależności do cywilizacji europejskiej to ja bardzo przepraszam, ale wybieram zadupie. Po prostu. Można zrobić z siebie durnia raz, jak ktoś jest bardzo lekkomyślny może ten błąd powtórzyć, ale notoryczne powtarzanie błędów przy jednoczesnym wyszydzaniu tych wcześniejszych, które uważane być powinny za głęboką naukę, to już jest zbrodnia. Za zbrodnie zaś w cywilizowanych krajach skazuje się zbrodniarzy na długoletnie więzienie.
Zrekapitulujmy teraz to wszystko raz jeszcze; Powstanie Warszawskie to nasza obrona przed prowokatorami politycznymi, którzy szerzą zło. Kolejnych Powstań w takich okolicznościach nie będzie i trzeba to wyraźnie powiedzieć. Powstanie możemy wywołać wtedy kiedy wasze czołgi – wasze, nie ruskie – stać będą nad Wisłą. Nie wcześniej. Jeśli zaś będziecie nas dalej oszukiwać przepuścimy ruskich na wasze podwórko. Po prostu. Polityka finezyjna, a ona zawsze jest finezyjna wymaga opanowania prostych narzędzi. Bez tego nie ruszymy do przodu. Przede wszystkim zaś wymaga zrozumienia czym jest misja polityka w Polsce. Na pewno nie jest nią aspirowanie do europejskiej kultury i jej obrona. To pomyłka.
Wracamy do pytania tytułowego: Przedmurze czy zadupie? Otóż nic z tego proszę Państwa. Polska to środek świata. I to nie dlatego, że nam się tak wydaje. Prawda ta objawiła mi się w czasie pisania II tomu Baśni jak niedźwiedź i myślę, że od takiego aksjomatu rozpoczynać powinniśmy każde polityczne negocjacje. Polska to środek świata – tak myślimy. A wy? Co macie do zaproponowania?
Wobec ogromnego obszaru zaniechań i fałszów, które są naszym codziennym udziałem trudno będzie ludzi przyzwyczaić do takiego stawiania sprawy, ale nie jest to niemożliwe. Dzięki politykom rozwiązującym dylematy: przedmurze czy zadupie, wychowaliśmy bowiem w Polsce rzesze ludzi obojętnych, oszukanych i takich, którzy szansę na przetrwanie upatrują w milczeniu i zgodzi na wszystko. Kto najgłośniej krzyczy ten pierwszy dostaje w łeb – powtarzają mądre polskie matki swoim synom. Otóż spieszę donieść, że jest na odwrót. A o tym kto i od kogo dostaje w łeb, a także o czasie, w którym do następuje decyduje ten kto aranżuje takie wydarzenie. Tak to właśnie jest. I na tym kończę, z nadzieją, że Romuald Szeremietiew zrozumiał mój tekst. W każdym razie nie zamierzam mu niczego ułatwiać i zmieniał go potem nie będę. W końcu jesteśmy w Europie.

Wygląda na to, że 19 sierpnia ja i Toyah będziemy gośćmi pod namiotem Solidarnych 2010 na Krakowskim przedmieściu w Warszawie. Wszystkich serdecznie zapraszamy.

Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl I zachęcam do kupowania książek. Moich i Toyaha. Zapraszam także do księgarni „Tarabuk” w Warszawie przy ul. Browarnej 6, do księgarni „Ukryte miasto” w Warszawie przy Noakowskiego 16, do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy i do księgarni Karmelitów w Poznaniu przy Działowej 25. Oraz na stronę www.ksiazkiprzyherbacie.otwart... Zachęcam także do odwiedzenia strony http://vod.gazetapolska.pl/  gdzie można obejrzeć rozmowę pomiędzy Grzegorzem Braunem i autorem tego bloga.  Informuję również, że moje książki dostępne są na stronie www.multibook.pl Okazało się również, ku mojemu niejakiemu zaskoczeniu, że moje kawałki są dostępne w Inetrecie w formacie mp3. Nie wiem co o tym myśleć. Na wszelki wypadek zamieszczam linki: http://www.4shared.com/mp3/7Oi...

http://www.4shared.com/mp3/U3I...

http://chomikuj.pl/rych10/blog... 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika fritz

04-08-2012 [16:41] - fritz | Link:

Jeszcze raz powtorze, chociaz wiem, ze boli: Szermietew mial racje.

Cytowany w artykule general, marszałek Wasyl Czujkow, słynny dowódca m.in. obrony Stalingradu, jest tym kompetentnym zrodlem informacji.

Tytul: Sens Powstania Warszawskiego
http://www.naszdziennik.pl/mys...

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

04-08-2012 [16:56] - NASZ_HENRY | Link:

a Wasylowi wieży ;-)

Obrazek użytkownika fritz

04-08-2012 [17:20] - fritz | Link:

I trzeba.

Obrazek użytkownika Coryllus

04-08-2012 [19:57] - Coryllus | Link:

Ty też masz rację, tak samo jak Szeremietiew. Obydwaj macie racje.

Obrazek użytkownika fritz

04-08-2012 [20:49] - fritz | Link:

A Ty nie masz racji.

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

04-08-2012 [17:14] - NASZ_HENRY | Link:

spóźnienia @Coryllusie w/g zegara środkowo-europejskiego! Przypomniałem sobie inne POwiedzonko:
POwtarzają mądre polskie matki swoim synom:
POkorne ciele dwie matki ssie ;- )

Obrazek użytkownika Rudy102

04-08-2012 [23:36] - Rudy102 | Link:

Opinia Rudego jest taka: nie ma o czym gadać, to wszystko racja na pewnym poziomie. Coryllus jak zwykle nie bierze pod uwagę reakcji jednostek na historyczne uwarunkowania. Wspomnę tu chociaż Breivika, nie mówiąc o poważnych, uzbrojonych grupach myślących o przewrocie. Wielokrotnie w historii takie niewielkie, zdeterminowane grupy zmieniały historyczny nurt. Francuska Rewolucja na przykład lub Amerykańskie Powstanie zakończone utworzeniem USA. Nikt tego n ie przewidział. Egzekucji króla i królowej, wyrwania się spod kontroli królewskiej kolonii. Tego nie "było w planie". Historia jeszcze wielokrotnie z nas zadrwi.