Jam gotów ci życie poświęcić

Wczoraj w kilku miejscach w sieci, jak zresztą co roku o tej porze, napotkałam na sugestie, że pewne środowiska „starają się szczuć Polaków na Rosjan pod pretekstem nieudzielenia przez tych drugich pomocy Powstaniu Warszawskiemu”.
Może więc warto przypomnieć, jak wyglądała ta „udzielona pomoc” Stalina, sowietów i komunistów.

  Ja wiem, żeś ty dzisiaj nie taka,
  Że krwawe przeżywasz dziś dni,
  Że rozpacz, że ból cię przygniata,
  Że muszę nad tobą zapłakać.
  Lecz taką, jak żyjesz w pamięci
  Przywrócę ofiarą mej krwi.
  I wierz mi, Warszawo, prócz piosnki i łzy
  Jam gotów ci życie poświęcić.

/„Piosenka o mojej Warszawie” z 1944 r./

Nie znam się na wojnach i wygranych bataliach, ale wiem, że nie zawsze w historii zwycięzcą był ten, na czyją korzyść świadczyła przewaga militarna. Nie zawsze bitewne rozstrzygnięcia były zgodne z logiką i przewidywaniami. Bo brutalną siłę potrafi czasem pokonać męstwo, determinacja, wiara i… nadzieja. Nadzieja, która umiera ostatnia. Tutaj nadzieję dobił ostatecznie nowy okupant, grający rolę wyzwoliciela i sojusznika. Smak tego „sojuszu” jako pierwsi poczuli nie warszawiacy, ale mieszkańcy Wilna i Lwowa i walczący na ich ulicach żołnierze AK.
Tam powstania się udały, oddziały AK współpracowały z Armią Czerwoną, bo przecież wróg był wspólny, a mimo to, nie dane było cieszyć się zwycięstwem. Warto tu przypomnieć wypowiedź płk Czesława Cywińskiego  - poległego w katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 prezesa Zarządu Głównego Światowego Związku Żołnierzy AK, a w roku 1944 żołnierza 1. Wileńskiej Brygady AK pod dowództwem porucznika Czesława Grombczewskiego ps. Jurand: "Miasto zostało zdobyte 13 lipca. Sowieci usunęli jednak polskie flagi. Nie zgodzili się na defiladę i kazali nam opuścić miasto. Moja brygada zaczęła się przebijać w kierunku Warszawy. Byliśmy stale śledzeni przez sowieckie samoloty. W końcu zostaliśmy otoczeni i wzięci do niewoli."

Po aresztowaniu Komendanta Okręgu w Wilnie i oficerów Armii Krajowej na odprawie w Boguszach, Brygada wycofując się z miejsca postoju w kierunku Puszczy Rudnickiej została okrążona przez wojska NKWD i rozbrojona, a żołnierze aresztowani i osadzeni w Miednikach Królewskich. Następnie zostali wywiezieni w głąb ZSRR do Kaługi, a w końcu do tzw. obozów pracy leśnej.

Kolejne wspomnienia płk Cywińskiego: "W obozie agitował nas pisarz Jerzy Putrament - nasz krajan, też rodowity wilnianin, który przed wojną stał się komunistą, a wojnę spędził w ZSRS - i w przemówieniu nawoływał, abyśmy wstąpili w szeregi armii Berlinga. Odpowiedzieliśmy: "Zwolnijcie naszych dowódców, oni będą decydować". Kapitan Putrament stwierdził, że to niemożliwe, bo jesteśmy związani z rządem londyńskim, i wyjechał z obozu jak niepyszny - zakrzyczany i wygwizdany. Pod silnym konwojem Sowieci załadowali nas do bydlęcych wagonów - w których było tak ciasno, że na zmianę jedni stali, drudzy siedzieli - i powieźli do Rosji. W Kałudze chciano z nas zrobić czerwonoarmistów - mieliśmy dostać nowe mundury i broń. Ale jak przyszło do przysięgi - nikt jej nie złożył."

Również we Lwowie AK współdziałało z czerwonoarmistami i również tam udało się odbić miasto z rąk Niemców, a żołnierze polscy wkrótce podzielili los swoich kolegów z Wilna. Płk Czesław Cywiński o wybuchu powstania w Warszawie dowiedział się  w trakcie postoju pociągu na jednej ze stacji w drodze na zesłanie. O jego upadku – pracując już  jako drwal w sowieckich lasach.

Jednak ci, którym udało się uniknąć sowieckiej niewoli, ruszyli na pomoc walczącej Warszawie. Było to kilkanaście tysięcy dobrze uzbrojonych żołnierzy ze Zgrupowania Wileńsko-Nowogródzkiego i Stołpecko-Nalibockiego. Zdołali oni dojść do Puszczy Kampinoskiej, ale zostali zatrzymani przez sowiecki kordon. Gdyby nie ten fakt, losy Powstania Warszawskiego mogłyby potoczyć się inaczej.

Czy były przesłanki, by liczyć na udane powstanie i na pomoc Stalina? Były. Nie należy zapominać, że 20 lipca był przeprowadzony niemieckimi rękoma zamach na Hitlera i nieudany przewrót wojskowy – liczono więc, że lada dzień rozsypie sie niemiecka dyscyplina, tym bardziej, iż  w dniach 22 do 27 lipca obserwowano w Warszawie paniczna ucieczkę Niemców. Działająca w czasie II wojny światowej po stronie radzieckiej rozgłośnia radiowa nadająca z Moskwy, w dniu 30 lipca 1944 roku, w godzinach: 15.00, 20.55, 21.55, i 23.00 wyemitowała czterokrotnie komunikaty nawołujące ludność Warszawy do powstania przeciw Niemcom. Komunikat ten był powtórzeniem nadanej dnia 29 lipca przez radio moskiewskie audycji Związku Patriotów Polskich. Związek Patriotów Polskich – jak wiadomo – to była stworzona w marcu 1943 przez komunistów polskich w ZSRR organizacja będąca narzędziem polityki Stalina, który przygotowywał warunki do przejęcia władzy przez komunistów w powojennej Polsce.
Oto treść tego komunikatu:
„Warszawa drży w posadach od ryku dział. Wojska radzieckie nacierają gwałtownie i zbliżają się do Pragi. Nadchodzą, aby przynieść nam wolność. Niemcy wyparci z Pragi będą usiłowali bronić się w Warszawie. Zechcą zniszczyć wszystko. W Białymstoku burzyli wszystko przez sześć dni. Wymordowali tysiące naszych braci. Uczyńmy, co tylko w naszej mocy, by nie zdołali powtórzyć tego samego w Warszawie. Ludu Warszawy! Do broni! Niech cała ludność stanie murem wokół Krajowej Rady Narodowej, wokół warszawskiej Armii Podziemnej. Uderzcie na Niemców! Udaremnijcie ich plany zburzenia budowli publicznych. Pomóżcie Czerwonej Armii w przeprawie przez Wisłę. Przysyłajcie wiadomości, pokazujcie drogi. Milion ludności Warszawy niech stanie się milionem żołnierzy, którzy wypędzą niemieckich najeźdźców i zdobędą wolność.”

Do powstania wzywał też lubelski PKWN, a gdy ono wybuchło, KC PPR ogłosił: "Banda sanacyjnych awanturników i warchołów podnosi dziś swą brudną łapę przeciw PKWN i przeciwko Ludowemu Wojsku Polskiemu...". A Gomułka po upadku powstania powiedział: "stosy trupów bohaterskich obrońców stolicy reakcja traktowała jako drabinę, po której chciała dostać się do władzy, wbrew woli Narodu".

Dramat ogarniętej powstaniem Warszawy był, jak widać,  głębszy, niźli jedynie tragedia miasta sterroryzowanego przez najeźdźcę. To dramat miasta wziętego w kleszcze przez dwóch jego śmiertelnych wrogów.

Czekamy ciebie, czerwona zarazo,
byś wybawiła nas od czarnej śmierci,
byś nam Kraj przedtem rozdarłwszy na ćwierci,
była zbawieniem witanym z odrazą.

Czekamy ciebie, ty potęgo tłumu
zbydlęciałego pod twych rządów knutem
czekamy ciebie, byś nas zgniotła butem
swego zalewu i haseł poszumu.

Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu,
morderco krwawy tłumu naszych braci,
czekamy ciebie, nie żeby zapłacić,
lecz chlebem witać na rodzinnym progu. (…)

/Józef Szczepański – „Ziutek”/

Podczas gdy po stronie warszawskiej krwawiło Powstanie, płonęły domy i ginęły tysiące ludzi, Sowieci zatrzymali linię frontu po prawej stronie Wisły. Od 15 września 1944 stacjonowały na warszawskiej Pradze kilkudziesięciotysięczne liniowe oddziały wojsk sowieckich, a wraz z nimi, liczące kilkanaście tysięcy, oddziały funkcjonariuszy NKWD, które zawsze posuwały się w ślad za frontowymi oddziałami Armii Czerwonej, dokonując aresztowań żołnierzy Armii Krajowej, członków partyzanckich oddziałów i organizacji niepodległościowych. Wielu z nich stawiano absurdalny zarzut kolaboracji z wrogiem. Zresztą i po wojnie ten właśnie zarzut był często wykorzystywany przeciwko żołnierzom AK.

Generał  NKWD Iwan Sierow, rozkazał rozstawić wzdłuż wybrzeża Wisły patrole, które miały wyłapywać powstańców. Podobne patrole blokowały wszelkie przejścia piesze czy kołowe oraz kontrolowały dworce kolejowe. W zabudowaniach, wznoszących się ponad torami tzw. górki rozrządowej, stacjonowały kompanie wartownicze NKWD, które zatrzymywały także tych, którzy wyskakiwali z pociągów, zwalniających bieg lub oczekujących pod semaforem. Do uciekających strzelano. Zatrzymanych, nawet rannych, doprowadzano najczęściej do budynku przy ul. 11 Listopada 68, w którym mieściła się główna katownia NKWD wraz z prokuraturą i Sowieckim Trybunałem Wojennym. W jej piwnicach byli przetrzymywani członkowie Armii Krajowej. Prawdopodobnie przebywał tutaj krotko gen. Emil Fieldorf "Nil", również rotmistrz Witold Pilecki. Śledztwo najczęściej kończyło się wyrokiem, który wykonywano na miejscu, a zwłoki zamordowanych grzebano nocami na poboczach nasypów kolejowych i na terenie dawnego cmentarza zmarłych w XIX wieku podczas epidemii cholery. Część zatrzymanych trafiała też do więzień organizowanych naprędce w zarekwirowanych budynkach na Pradze. Praskich aresztów i katowni było bowiem więcej: w budynku dyrekcji kolei przy Targowej, na ul. Sierakowskiego, na ul. św. Cyryla i Metodego, na Strzeleckiej 8 przy Środkowej, na Lęborskiej.

W tutejszych aresztach śledczych NKWD i jego kontynuatora - Urzędu Bezpieczeństwa przez brutalne śledztwa przeszły tysiące osób. Wielu więźniów straciło w nich życie podczas tortur. Przy Środkowej 13/15 znajduje się były areszt i katownia NKWD i UB od 1944 r. - miejsce przetrzymywania żołnierzy niepodległościowego podziemia. W piwnicach był areszt, na parterze pokoje przesłuchań, a na piętrach stołówka i kwatery oprawców. Z kolei budynek przy ul. Strzeleckiej był jednym z największych. W jego piwnicach, nocą, wykonywano wyroki śmierci - zazwyczaj strzałem w tył głowy. Ciała zabitych chowano na dziedzińcu przed budynkiem. Obecnie mieszczą się tam garaże wybudowane w latach 70. Podczas ich budowy robotnicy odkopali ludzkie kości, ale komunistyczne władze chciały ukryć prawdę o przeszłości tego miejsca. Kości przysypano więc ziemią i zalano betonem. Prawdopodobnie leżą tam do dzisiaj.

Za najcięższe jednak uważano Więzienie Karno-Śledcze nr III przy ul. Ratuszowej i 11 Listopada, w rejonie Namysłowskiej, potocznie nazywane "Toledo”. Więzienie straszne także i dlatego, ze zabijano w nim nie tylko ludzi, ale i pamięć o nich. To tu prowadziła m.in. swoje nieludzkie przesłuchania Julia Brystygierowa "Luna". Naczelnikiem więzienia był młody, 30-letni porucznik Kazimierz Szymonowicz - „Krwawy Kazio”, jak go nazywali więźniowie. Naprawdę nazywał się Kopel Klejman. Jako komendant więzienia lubił własnoręcznie wykonywać wyroki śmierci. Nikt nie wie ile zginęło tu osób. Znanych jest jedynie 100 nazwisk. Egzekucje funkcjonariusze UB przeprowadzali w specjalnym bunkrze śmierci, zwłoki chowano na terenie więzienia, w rowie, bez ubrania, przykrywając je śmieciami i wapnem, a dla zatarcia śladów zbrodni, na zbiorowej mogile sadzono drzewa. Także tutaj przy kopaniu fundamentów pod bloki, natrafiono na kości ludzkie. Aby tego nie ujawniać, prace kontynuowano nocą, przy reflektorach.

O „Toledo” można było zacząć mówić dopiero po 1989 roku. I dopiero na początku lat 90. przy użyciu sondy policyjnej udało się zlokalizować jedną ze zbiorowych mogił.

O kilkaset metrów od miejsca, w którym znajdowało się „Toledo”, postawiono pomnik. Pierwszy powstały po II wojnie światowej pomnik w Warszawie. Został uroczyście odsłonięty już 18 listopada 1945 roku. To Pomnik Braterstwa Broni – przez warszawiaków nazywany Pomnikiem Czterech Śpiących. Na cokole widnieje napis w językach polskim i rosyjskim "Chwała bohaterom Armii Radzieckiej, towarzyszom broni, którzy oddali swe życie za wolność i niepodległość narodu polskiego Pomnik ten wznieśli mieszkańcy Warszawy 1945".
Gdy go odsłaniano, w katowniach „Toledo” trwały bestialskie przesłuchania, mordowano ludzi i chowano potajemnie w bezimiennych zbiorowych mogiłach.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika kat

29-07-2012 [14:16] - kat | Link:

gratuluje........CZEŚĆ  I CHWAŁA  BOHATEROM

Obrazek użytkownika ellenai

29-07-2012 [23:33] - ellenai | Link:

Dzięki :)

Obrazek użytkownika alto

29-07-2012 [18:36] - alto | Link:

"Czy były przesłanki, by liczyć na udane powstanie i na pomoc Stalina? Były."

Np:
12 sierpnia 1944 agencja TASS poinformowała:
"W ostatnich dniach, prasa zagraniczna zamieszczała wiadomości ,z powołaniem się na gazety i rozgłośnie Polskiego Rządu Emigracyjnego o powstaniu i walkach,które wybuchły w Warszawie 1 sierpnia na rozkaz emigrantów z Londynu i trwają po dziś dzień. Gazety i rozgłośnie Polskiego Rządu Emigracyjnego czynią przy tym aluzję ,jakoby powstańcy w Warszawie pozostawali w kontakcie z dowództwem radzieckim, które nie okazało im należytej pomocy.
TASS upoważnione jest do oświadczenia,że te twierdzenia i aluzje prasy zagranicznej są albo rezultatem nieporozumienia albo przejawem oszczerstwa pod adresem dowództwa radzieckiego. TASS jest poinformowana ,że ze strony londyńskich kół polskich,ponoszących odpowiedzialność za wydarzenia w Warszawie ,nie czyniono żadnych prób, aby zawczasu zawiadomić i uzgodnić z radzieckim dowództwem wojskowym jakiekolwiek wystąpienia w Warszawie. Wobec powyższego odpowiedzialność za wydarzenia w Warszawie spada wyłącznie na polskie koła emigracyjne w Londynie."

Obrazek użytkownika ellenai

29-07-2012 [23:33] - ellenai | Link:

Agencja TASS jest godna najwyższego zaufania.
A z  wymienionymi w tekście przesłankami osoba się zapoznała, czy poprzestała na słowie "były"?