Mały Rocznik Statystyczny GUS 2012

Trzeba przyznać że GUS jest stały w swoich zasadach, mimo znacznego upływu czasu i postępu w informatyce trzyma się twardo terminów swoich publikacji, które ze względu na tempo współczesnego życia są przysłowiową musztardą po obiedzie. Przypominam po raz nie wiem który że przedwojenny Mały Rocznik Statystyczny GUS / za 1 zł./ ukazywał się już czerwcu chociaż warunki techniczne były nieporównywalne z obecnymi. Nie mówiąc już że nie marnował miejsca na wskaźnikową ekonomię, wykorzystując je maksymalnie na rzeczowe informacje których na próżno szukać we współczesnym wydaniu.
Wyszukując z gęstwiny liczb tych rzeczowych informacji możemy dowiedzieć się że produkcja globalna polskiego rolnictwa wzrosła w Polsce w 2011 roku o 1,1 % przy spadku produkcji zwierzęcej o 2 %, w tym szczególnie trzody chlewnej o 2 mln sztuk czyli o przeszło 13 %. Spadła również produkcja roślinna. Skąd zatem wziął się przyrost produkcji globalnej w cenach stałych?
Utrzymany został poziom produkcji żywca i mleka, którego ilość w postaci 12 mld. litrów trzeba uznać za dalece niewystarczającą, ale jest to jeden ze wspaniałych efektów naszego członkowstwa unijnego. Niemcy posiadający tę samą powierzchnię gruntów rolnych mają limit unijny produkcji mleka w wysokości 20 mld. litrów i go stale i bezkarnie przekraczają osiągając nawet 30 mld.l., a nawet Holandia dziesięciokrotnie mniejsza od Polski ma limit i produkcję na poziomie Polski. Piszę o tym od chwili naszego akcesu do UE, ale bez jakiejkolwiek reakcji ze strony nominalnych przedstawicieli w rządzie polskiego rolnictwa zresztą  za ciężkie pieniądze uzyskiwane per fas et non fas.
Najwidoczniej uzyskiwanie apanaży tak ich absorbuje że nie mają czasu na zajęcie się takimi drobiazgami.
Warunki pracy rolnictwa pogorszyły się znacznie ze względu na niekorzystne rozwarcie nożyc cen, i tak w 2000 roku koszt ciągnika stanowił równowartość 9,5 t. żywca wieprzowego, a w 2011 aż 25,1 t. Za litr ropy trzeba dać 4 litry mleka, a było 2, nie mówiąc że w Niemczech 1,5.
Połowy morskie spadły już do poziomu 180 tys. ton , a było kiedyś ponad 800 tys. ale jest to wynik polityki sięgającej korzeniami do PRL, spadły też blisko o 10 % połowy śródlądowe.
W gospodarce leśnej przy utrzymaniu powierzchni  -30,5 % terytorium Polski zwiększono pozyskiwanie drewna z 35,5 mln. m3 do 37,2 mln.m3 co odbiło się zwiększeniem udziału drewna gorszej jakości. Również stan zdrowotny polskich lasów budzi niepokój, udział nieuszkodzonych drzew spadł dla drzew iglastych o 4%, a dla liściastych o 2 %.

W przemyśle notujemy wzrost produkcji sprzedanej o 7,5%, tylko że jak zwykle w detalach nie jest już tak pomyślnie. Wydobycie węgla kamiennego to już tylko 76,2 mln.t. nieco lepiej z brunatnym /62,8 mln.t/, siarki zaledwie 657 tys. t. a jeszcze w 2000 roku było blisko 1.400 tys. ton.
Wprawdzie pozyskujemy więcej drzewa przemysłowego, ale celulozy  /894 tys. ton/ i papieru /3.722 tys. ton/ nie produkujemy więcej, w tej dziedzinie pozostajemy daleko w tyle za rozwiniętymi krajami europejskimi.
Mimo zwiększenia motoryzacji spadła nam też produkcja paliw płynnych.
Wzrosła produkcja kwasu siarkowego, nawozów sztucznych, opon, a nawet stali tylko że daleko nam do poziomu który już osiągnęliśmy w niedalekiej przeszłości.
W kraju o tak wielkich potrzebach w budownictwie produkcja 8,8 mln. ton stali musi być traktowana jako dalece niedostateczna. Niemcy mimo znacznie wyższego stopnia zainwestowania ciągle jeszcze produkują niemal 5 razy więcej od nas stali.
Wprawdzie wzrosła nam produkcja cementu aż do 18,9 mln. ton, tylko jeżeli zużyliśmy go dla budownictwa w kraju to powinniśmy zwiększyć również znacznie produkcję stali konstrukcyjnej. 
Odnotowujemy klęskę w przemyśle elektronicznym w którym między innymi spadła o blisko 30 % produkcja komputerów i telewizorów.
W produkcji zwanej AGD pozostajemy mniej więcej na tym samym poziomie chociaż mieliśmy sukcesy na rynku europejskim wskazujące na znaczne możliwości rozwojowe. Mamy natomiast dość znaczny wzrost produkcji samochodów ciężarowych z 80 do 92 tysięcy, natomiast samochody osobowe spadły z 785 tys. do 740 tys. a to przy i tak niskim poziomie produkcji w zestawieniu z innymi krajami unijnymi porównywalnymi pod względem wielkości, stanowi bardzo niepokojący objaw. Tylko że nikt w władców „III RP” tym się nie przejmuje. A przecież mamy do zanotowania jeszcze większe klęski, jak choćby likwidację produkcji traktorów /3,4 tys. sztuk/ przy stanie posiadania półtora miliona i statków morskich / 22 tys. GT/, a jeszcze w 2005 wodowaliśmy 722 tys. t. zmniejszyliśmy nawet i tak niską produkcje rowerów do 729 tys. sztuk, a we wspomnianym 2005 roku jeszcze produkowaliśmy ponad półtora miliona, jest to zdumiewające w czasie lansowanej mody na użytkowanie rowerów.

Budownictwo wykazuje wzrost produkcji o 11,7 % nie odczuwają tego jednak ani użytkownicy dróg, a szczególnie potrzebujący mieszkań / oczywiście po godziwej cenie/. Oddano do użytku zaledwie 135 tys. mieszkań czyli tylko o niecałe 5 tys. więcej aniżeli w 2010 roku.
 
Z ciekawostek warto odnotować zwiększenie liczby zarejestrowanych samochodów o prawie milion, z czego niestety około 4/5 to samochody używane niekiedy o kondycji złomowej. Zachód ciągle robi na nas interesy, zamiast dokładać pieniądze do złomowania sprzedaje je Polsce, ale co mają robić ludzie których nie stać na nowy samochód. Mamy coraz więcej samochodów tylko relatywnie coraz mniej nimi jeździmy bo nie stać nas na paliwo, czego najlepszym dowodem jest spadek produkcji paliw płynnych. 
W handlu zagranicznym bez zmian: wzrósł nam eksport i import a przede wszystkim ujemny bilans obrotów już do 59,6 mld.zł. Ciekaw jestem ile jeszcze lat można tak egzystować?
W Polsce na jednego mieszkańca przypada wartość eksportu rocznie 4, 2 tys. dolarów, w Niemczech 15,6, w Czechach 12,6, Słowacji 11,9, na Węgrzech 9,5, a nawet na Litwie 6,3 /wszystko w tysiącach dolarów/. Rozumiemy Niemców, a nawet Czechów, ale miłość Boską co ze Słowacją lub choćby Litwą że nie możemy im dorównać?
Jest jeszcze jeden stały aspekt naszego handlu zagranicznego, to stale podkreślany przeze mnie niepokojący stan zależności od Niemiec / 26,1 % eksportu i 22,3 % importu/ i od Rosji / 12,2 % importu, ostatnio nawet wzrosło do blisko 15 % i zaledwie 4,5 % eksportu/. Od lat nic w tych relacjach nie zmienia się.

Sukces odnotował budżet państwa zmniejszając deficyt z 44,6 mld,zł. do 25,1 mld. zł. ale to chyba niezamierzony przypadek gdyż w tym roku w ciągu 5 miesięcy przekroczyliśmy ubiegłoroczny deficyt. Swoja drogą przed wojną traktowano nawet najmniejszy deficyt jako klęskę rządu i powód do jego ustąpienia.

Na zakończenie rządowo - gusowski optymizm: wzrósł nam bowiem dochód narodowy liczony wprawdzie w PKB którym dość łatwo manipulować / nasuwa się taka uwaga w świetle podanych faktów/, ale zawsze 4,3 % czyni z nas „zieloną wyspę” i kraj wszelkiej szczęśliwości.
Tylko że nawet przy najbardziej optymistycznej ocenie / nazywa się to relatywizacją PKB/ polskie 19,8 tys. dolarów zamiast nominalnych 13 tys. na mieszkańca, niestety za 2010 rok, bo GUS’u nie stać na wyliczenie z 2011 r. wygląda dość mizernie nie tylko w zestawieniu z czołówką europejską oscylującą między 30 a 40 tys.dolarów, ale nawet z tak ubogimi krajami jak  Portugalia, Słowacja  i inne mające PKB w granicach 25 tys. dolarów na mieszkańca.
A przecież każdy wie że nawet owe 13 tys. nie mówiąc już o 19.8 tys. dolarów ma się nijak do faktycznych dochodów przeciętnego Polaka.
Jak to się dzieje że w kraju posiadającym nienajgorsze zasoby i uprzemysłowionym z niezłym rolnictwem żyje się ludziom przeważnie dość trudno i że wleczemy się w ogonie unijnej Europy?

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

27-07-2012 [12:12] - NASZ_HENRY | Link:

piach w tryby gosPOdarki ;-)

Obrazek użytkownika fritz

27-07-2012 [14:03] - fritz | Link:

Rolnictwo jest w sposob oczywisty likwidowane.
Juz tylko z tego powodu trzeba wyjsc z Uni albo przynajmniej zawiesic czlonkostwo.

Obrazek użytkownika Mateusz Sokół

27-07-2012 [14:42] - Mateusz Sokół (niezweryfikowany) | Link:

Mam rozumieć, że GUS podał tylko dane gospodarcze.
A co z demograficznymi? One mają kolosalne znaczenie dla kraju. Interesuje mnie ilość urodzeń żywych w 2011 roku i I połowie 2012 roku oraz ilość zgonów w tych samych okresach. Do tego GUS powinien wreszcie przeprowadzić konkretne badania na temat skali emigracji tj. ile ludzi mieszka na stałe poza granicami RP, ile dzieci urodziło się ludziom mieszkającym na stałe za granicą (przecież Norwegowie czy Brytyjczycy potrafią to zliczać - w 2011 r. urodziło się podobno około 20tys. dzieci, których ojciec i matka to polscy emigranci w UK. W Norwegii to podobno około 5tys!). Te dane to katastrofa dla kraju.

Czy są jakieś dane, które potwierdzałyby ile osób w danym roku kalendarzowym wyjechało na stałe, a ile przyjechało? Czy GUS jest wstanie policzyć ile z małżeństw zawartych w Polsce mieszka w kraju, a ile tylko wzięło ślub i wyjechało? Ile dzieci zostało "wywiezionych" na Zachód przez rodziców?

To pytania co prawda do GUS-u, ale ja skieruje je do autora artykułu, gdyż widzę, że ma on dużą wiedzę na tematy wszelkich statystyk.

Ja mogę podać moje obliczenia z których wynika, że z rocznika 1989 z mojej miejscowości za granicą na stałe przebywa 6 osób (w tym 2 mające mężów). Rocznik ten liczy 44 osoby.

Obrazek użytkownika Marcin Gugulski

27-07-2012 [15:10] - Marcin Gugulski | Link:

Dziękuję za:
"Przypominam po raz nie wiem który że przedwojenny Mały Rocznik Statystyczny GUS / za 1 zł./ ukazywał się już czerwcu".
To naprawdę znamienne.
Nie wiedziałem.