ZAGRYWKA FORNALIKAMI

W chwili, gdy już było wiadomo, że polska drużyna piłkarska może oglądać mecze w strefach kibiców (lepiej brzmi ZONACH, z uwagi na monitoring i  tajniaków ubranych jak Serpico), mój znajomy znalazł się w towarzystwie pewnego udziałowca z grupy kapitałowej właścicieli klubu piłkarskiego Ruch - Chorzów. Siedzieli przy piwku i oglądali dukającego Smudę i bucułatowość Lato.
- Nasz Fornalik już jest zaklepany. A to tylko gadanie dla gamoniów - zaśmiał się człowiek, mający wiedzę od środka, że wszystko się odbędzie w szeroko rozumianej "Rodzinie" (Cosa Nostra).. 

Kopiuję tutaj tekst z "Gazety Warszawskiej" ( mutacja śląska), której autor spekuluje, tuż przed wyborem selekcjonera kadry narodowej, na temat sytuacji kandydata z Chorzowa.

Gniewko Miłosz

FORNAL Z CHORZOWA

Każdy fachowiec pod rządami Platformy Okupacyjnej, jeśli ma odrobinę instynktu samozachowawczego, powinien się od PO trzymać z daleka.
Tym razem ufajdanie się gnojówką wylewającą się na Polskę z "planety Wawa" zagraża kandydatowi na selekcjonera naszej reprezentacji, trenerowi RUCHu z Chorzowa.

Donaldino et consortes bowiem szukają frajera, co by swym wyglądem, obok bellezzy,  sportowo przyodzianej pani Muchy (po prostu przystojniaka szukają!) przedłużył im kontynuację igrzyskowej ściemy. Ten dobrze na wygląd prezentujący się frontmen "kopaczy na kolcach" będzie miał za główne zadanie roziluminować w trybie sowieckiej propagandy "smutę po Smudzie". Głowę dam, że do Mistrzostw Świata będzie więcej przebywał w studio (grzeczny, cichy, meloman muzyki poważnej) aniżeli na boisku, a na zapleczu nasłucha się od różnych menago tyle obiecanek-cacanek, że ich ilość nie będzie mogła tylko przeważyć litrażu pomyj, jakie potem spłyną mu na głowę. Wystarczy choćby zadzwonić do Smudasa, ale i Piechotniczek też może coś na ten temat powiedzieć.

Cóż, śmierdzi w PZPNie oraz na posiedzeniach (z szalikami na szyjach) Rady Ministrów z Pałacem Prezydenckim włącznie i będzie śmierdzieć jeszcze bardziej – tylko za jaką cenę to chcieć wąchać? - zapytacie.

Przeglądając karierę Waldemara Fornalika łatwo spostrzec, że to gość raczej odpowiednio przygotowany do konstelacji, która go zaciąga na swą furę gnoju. Wystarczy że wspomnę o Marku Profusie znającym dobrze śląskie układy (w 1977 roku, gdy miał 19 lat, założył  firmę, handlował węglem, potem zajął się sportowymi transferami), właścicielu "Profus Menagment", który wydaje propagandowy tygodnik PZPN-u "Piłka Nożna". To tam zrobiono następcy Smudy (czytaj: Smuty) pierwszą przygotówkę nadając mu tytuł "Trenera Roku". Parę tygodni wcześniej Fornalik paradował z "ministrą" Muchą, która potem oznajmiła, że wolałaby dokonać wyboru selekcjonera drogą konkursu (chyba piękności?). Jeden z kibiców skomentował to tak: a jakby wygrał ktoś zza granicy i nie dał się potem wodzić za nos? Prócz prezesa Grzegorza Laty chorzowski kandydat ma wsparcie wiceprezesów Ślązaków, wspomnianego Antoniego P. i Grzegorza Bugdoła.

Panowie Profus i Fornalik, a także chorzowski prezydent z ramienia Partii Olewaczy, wiedzą doskonale jak się robi gambity: mieli możność deliberować o finansach także w trójkącie, ponieważ jesienią 2011 roku miasto pożyczylo RUCHowi 400 tys. złotych, licząc na zarobek ze sprzedaży (za księżycową kwotę 2,5 mln zł) czołowego napastnika, wychowanka, jakim chlubił się Fornalik, Macieja Jankowskiego, ale coś nie wyszło z ITI Waltera (to ci skąpiec).  W projektowanym geszefcie pośredniczył Profus, handlujący, jak powiedziano, zawodnikami, w tym wypadku ponoć reprezentujący stołeczną Legię. Pieniądze miały wrócić do końca grudnia 2011 do urzędu miasta na pensje dla nauczycieli.
Obrotowy trener niby z prowincji może stać się szybko obrotnym selekcjonerem na szczytach korupcji, gdy wsiądzie na platformę ciągnioną przez boiskowych cwaniaków Lato-Tusk.
W kuluarach słyszało się, że jeśli Fornalik zostanie selekcjonerem, to PZPN będzie musiał "wykupić" go z chorzowskiego RUCHu. Trener ma bowiem kontrakt z "Niebieskimi" ważny do czerwca 2014 roku. W medialnych spekulacjach padła kwota milion złotych.

Obecnie miasto ma dwa rozgrzebane stadiony i klub z sukcesem, jakim jest wicemistrzostwo Polski. Boisko RUCHu wymaga dostosowań licencyjnych, piłkarze prawdopodobnie będą wkrótce rozgrywać mecze na murawie "Piasta" Gliwice.

Na ostatniej sesji (28.06 b.r.) stanęła propozycja prezydenta zmiany budżetu miasta – znaleźć pieniądze na dotację w kwocie 1,3 mln zł w celu przeprowadzenia (szybko) letnich koniecznych prac remontowych, by zawodnicy mieli lepszą szansę sięgać po mistrzostwo kraju u siebie, przy dopingu liczniejszej, miejscowej widowni. Uchwałę zaakceptowano kosztem maluszków (miała być modernizacja przedszkola nr 9). "Oszacowana kwota pozwoli na modernizację trybun, postawienie płotów oddzielających dojścia do sektorów oraz wyłożenie drewnianych podestów na trybunie głównej" – napisano w sprawozdaniu.

Prezydent Andrzej Kotala (Platforma Osrywatelska) potrzebuje także sukcesu chorzowskiej jedenastki, bo nie ma we wszystkim wsparcia, dysponujących większością w głosowaniach, przedstawicieli Wspólnego Chorzowa (niemniej przewodniczącym Rady Miasta jest były piłkarz, Henryk Wieczorek, dla którego sprawa miejscowego sportu jest naturalnie oczkiem w głowie), więc skuteczny – w czasach biedy – Fornalik znajduje się w nienajgorszej sytuacji jako "furman do wynajęcia": chcą go do dwu ledwo ciągnących zaprzęgów.

Radny PiS-u, Grzegorz Krzak, ma mieszane uczucia.

"Bylibyśmy dumni, że były piłkarz i trener Ruchu został selekcjonerem, że o jego wyborze zadecydowała praca w naszym klubie.
Z drugiej strony, liczymy na to, że trener Waldemar Fornalik będzie jak najdłużej pracował w Chorzowie. Żal byłoby w takiej chwili, dobrej dla klubu, gdy są wyniki sportowe i dobre perspektywy na przyszłość, kończyć tak owocną współpracę. Nowy sezon ligowy już za niecałe dwa miesiące, a oczekiwania kibiców, po osiągniętym wicemistrzostwie, są bardzo duże. Wierzymy w mistrzostwo. Bez Waldemara Fornalika będzie o wiele trudniej."

Mieszkańcy widzą też "u siebie" za oknem rozgrzebany były stadion narodowy (teraz pod naciskiem Ruchu Autonomii nazwany Śląskim) w Parku Kultury i Wypoczynku, obecnie we władaniu władz wojewódzkich z Katowic. Przy montażu konstrukcji korony ogromny ażur zaczął się chwiać, roboty wstrzymano, trwają przepychanki Szwajcarów z Hiszpanami; pierwszych się oskarża, że za mocno napinali "popręgi", drugich czyni się odpowiedzialnymi za nieodpowiednio mocne ogniwa naciągów; nim się skończy międzynarodowy arbitraż upłyną wieki... Prezes RUCHu Dariusz Smagarowicz widziałby swoich piłkarzy na murawie nowoczesnego stadionu w parku. Prezydent miasta obawia sie o frekwencję na tak wielkim obiekcie, raczej z uwagi na zasobność budżetu skłania się ku przebudowie boiska klubowego przy ul. Cichej z trybuną na ok.15 tys. miejsc.

Trener "Waldek King" (ksywka kibiców) z pewnością widzi, jak toczy się ten platformerski wóz gnoju. I – nie wątpię – rozumie, że kuszą go apanażami z centrali na etat fornala, do wywiezienia stamtąd łajna po poprzedniku. Był Smuda, jest po nim rosyjska "smuta", ktoś musi to posprzątać.

Jeśli ta ekipa ciemiężców narodu jest w czymś dobra – to w wyszukiwaniu wyrazistych nazwisk dla swych funkcjonariuszy: Kopacz, Ślepokura, Smuda, Mucha, Pachciarz, a teraz Fornalik.
I każdy ma perspektywę kariery (i geszeftu) za cenę dupo-gęby.
Którą kandydatowi z Chorzowa już teraz można przewidzieć pod nazwą "smudy" po Fornaliku.

Z ostaniej chwili: a jednak Chorzów musi szukać nowego trenera.

Zbigniew Lach, członek zarządu PZPN, działacz z Małopolski, powiedział mediom, że  jego zdaniem w trójce branej pod uwagę nie było dobrego kandydata. " - Ale na układy nie ma rady" - wypalił.
Post scriptum:
System stworzony przez Tuska i POpleczników nazywa się GAMBIT: nowym trenerem RUCHu został brat "Kinga" – Tomasz.

Tekst ukazał się 13 lipca na łamach tygodnika "Gazeta Śląska" nr 28.