Chamówa, a nie Hollywood

Odczekałem dwa dni od wulgarnego i pełnego hipokryzji wystąpienia Radka Sikorskiego w Bydgoszczy. Czekałem na jakąkolwiek reakcję władz PO na język oraz sformułowania, których używał szef MSZ. Nie doczekałem się, a to może oznaczać jedno - że władze Platformy akceptują ten styl uprawiania polityki.To, co zaprezentował Sikorski, to - wbrew zachwytom niektórych, wciąż tych samych nota bene, komentaotórw - nie Hollywood, ale totalna chamówa. Dwukrotnie wyśmiewał posturę i wzrost Lecha Kaczyńskiego. Przyznajmy, że nawet jak na wulgarność polskiej polityki to jednak szczególnie podły sposób polemizowania z przeciwnikiem. Osoba aspirująca do roli angielskiego dżentelmena jest szczególnie śmieszna i żałosna przy używaniu tego typu argumentów ad personam, uznanych przez Schopenhauera w Erystyce za najbardziej ostateczny sposób prowadzenia sporów.  Chamstwem i insynuacją posłużył się Sikorski także przy okazji wypowiadania słowa "trzeźwość". Zrobił tam znacząca pauzę, która miała być aluzją do obrzydliwości, do jakich do tej pory przyzwyczaił nas Palikot. Tani greps adresowany do lumpeninteligentów. W sam raz dla kandydata na prezydenta z ramienia PO. Gratuluję postępującej palikotyzacji całej formacji.Także żałosne było nazwanie polityki prowadzonej przez Lecha Kaczyńskiego wobec Gruzji "wałęsaniem się zucha po górach Kaukazu". No ale jeśli ktoś uważa, że głównym sukcesem polskiej polityki zagranicznej po 2007 roku jest wejście do mainstreamu polityki europejskiej, to trudno się dziwić, że nie jest w stanie zrozumieć bardziej ambitnej polityki i potrafi ją jedynie bezrozumnie dezawuować.Szczytem hipokryzji była zapowiedź taniej, republikańskiej prezydentury w wykoniu Sikorskiego. Mówił to bowiem osobnik, który za grube miliony wyposażał MSZ w drogą porcelanę, meble i inne nietanie gadżety. Czy są granice hipokryzji i zakłamania? Nie dla zakochanego w sobie z wzajemnością Sikorskiego.I na koniec szczyt lizusostwa - o Donaldzie Tusku mówił z takim namaszczeniem i uniżeniem, że trudno by ktoś choć trochę normalny potraktował to inaczej niż jako czołganie przez pełzanie. Zapewniał też o pięknej rywalizacji z Komorowskim. Szkoda, że te standardy szlachetnej rywalizacji nie obowiązują wobec urzędującej głowy państwa.Jeśli to ma być hollywoodzki styl, to chyba z filmów klasy "B". Złota malina w ręce Radka za reżyserię, scenariusz i odtwórstwo roli pierwszoplanowej w filmie pod tytułem - Cham - pierwsze starcie.Co jednak byłoby najsmutniejsze? Że Sikorski wie, co robi. Bo to by oznaczało, że chamem jest nie tylko szef MSZ, ale że Sikorski myśli, że chamami są działacze PO. Mam nadzieję, że głęboko się myli. W ciągu miesiąca się o tym przekonamy.