Wpuszczeni w naukę

Na Discovery Channel pokazują taki film: pokój Filipa Melanchtona, a w nim wielki kaflowy piec, prowadzący tłumaczy w jaki sposób palono w tym piecu i ogrzewano niemałe przecież, murowane pomieszczenie. Otóż za ścianą, wręcz na klatce schodowej, przytwierdzona była jakaś blacha, na niej płonęły drwa i one rozgrzewając blachę, powodowały wzrost temperatury pieca, który następnie emanował ciepłem na pokój. W ten sposób tak zwani popularyzatorzy uciekają przed oczywistym faktem, który psuje im cały, wymyślony przez Brytyjczyków i Niemców w XIX wieku obraz świata. Melanchton nie mógł palić w piecu węglem, bo ten zaczęto wydobywać w Szkocji w stuleciu XVIII. Na węglu urosło Imperium Brytyjskie i ono było pionierem wydobycia. To są oczywiste brednie i każdy kto czytał II tom Baśni jak niedźwiedź dobrze o tym wie. Jeśli zaś nie czytał, a ma w domu piec kaflowy niech spróbuje ogrzać nim w zimie pokój paląc drewnem. Może to drewno włożyć do środka pieca, nie musi – jak brytyjscy popularyzatorzy – rozpalać ogniska na klatce schodowej.
Zacznę od węgla. Czarnopal kamienny, że pojadę klasykiem, musiał być w użyciu dużo wcześniej niż nam się zdaje i mamy na do dowody. Mamy tę fantastyczną informację, że od roku 1471 do 1880 płonęły olbrzymie złoża węgla kamiennego pod Zwickau w Saksonii, złoża podpalone przez „niewiadomokogo”. Wiadomo, bo obok, w margrabstwie Bayreuth mieszkała i rządziła cała banda czarowników z rodziny Hohenzollern von Ansbach.
Mamy informację o węglu morskim pozyskiwanym na wschodnim wybrzeżu Anglii przez wspólnoty żyjące według reguły św. Augustyna. Węgiel morski to taki węgiel, który fale przyboju wypłukiwały w wychodni złóż znajdujących się na klifie. Potem zaś wyrzucały go na plaże. Ojcowie Augustianie wstawali rano, lecieli z koszami nad morze, zbierali to dobro, ładowali na barki i wozili wzdłuż całego wybrzeża. Robili na tym niezły pieniądz, bo raz się zdarzyło, w Newcastle, że ludność miejscowa zirytowana sukcesem finansowym mnichów podpaliła te barki, a ładunek wyrzuciła do morza, pobiwszy uprzednio ojców dotkliwie. Możemy sobie o tym wszystkim poczytać w książkach o węglu dostępnych w języku polskim, oraz w wychodzącym przed wojną czasopiśmie „Technik”. Nie ma to jednak znaczenia, bo przekaz popularny, wdrukowany w mózgi dawno temu jest taki: węgla nie było. Nie było i już. Dlaczego tak się mówi? Dlaczego te durnoty wbija się ludziom do głów? Otóż dlatego, że powstające w XVIII i XIX wieku imperia, a Imperium Brytyjskie położyło tu największe zasługi, musiały budować swoją legendę i robiły to wszelkimi dostępnymi sposobami. Opowieść o gwałtownym skoku cywilizacyjnym jakiego dokonano w stuleciu XVIII stanowiła część brytyjskiej legendy imperialnej. No i służyła do rozbudowywania egotyzmu wszystkich mieszkańców wyspy naraz i każdego z osobna. Gdyby im dziś powiedzieć, że w hrabstwie Limbourg niedaleko Akwizgranu, ale po holenderskiej stronie granicy jest jedna z najstarszych kopalni węgla kamiennego w Europie, czynna od 1113 roku, a w Saksonii są ślady po znacznie starszych odkrywkach na pewno by nie uwierzyli.
Imperia XIX wiecznej Europy skutecznie i na długo zafałszowały historię. Brytyjczycy,  Rosjanie, Niemcy z Wiednia i Berlina mają w tym największy udział. Ci ostatni mają stosunkowo najmniej na sumieniu, przynajmniej jeśli chodzi o Polskę, bo ich stosunek do nas był jawnie wrogi i nie bawili się Niemcy z Berlina w jakieś piramidalne kłamstwa podparte wielostronicowymi dysertacjami jak ich rodacy  z Wiednia.
Polacy historii i nauki nie fałszowali na skalę masową, bo nie mieli własnego państwa, w imieniu którego mogliby to robić. Zaczęli to robić dopiero w dwudziestoleciu międzywojennym, a rozmachu nabrali w PRL z wiadomych przyczyn. Uczestniczyli jednak wcześniej w różnych projektach, z których nie możemy się wygrzebać do dziś. Najważniejszym z nich był w mojej ocenie wiedeński projekt napisania historii Polski w oparciu o tak zwane wartości humanistyczne. Pewnego dnia do Krakowa przybył zwolniony na tę okazję z posady nauczyciela następcy tronu Henryk Zeissberg i nauczywszy się polskiego napisał, w oddzielnych kawałkach rzecz jasna, podpartych solidną kwerendą, historię Polski doby odrodzenia. Pierwsze miejsce w tej historii zajmują postaci takie jak Kallimach i Grzegorz z Sanoka, ostatnie zaś papież Klemens XVII, którego przodkowie Franza Josefa zniszczyli politycznie i finansowo. I my do dziś w tę napisaną na zalecenie „niewiadomokogo” historię wierzymy i jeszcze ją twórczo rozwijamy, budując sobie ołtarzyki z wklejonymi zdjęciami różnych humanistycznych idoli. W tym samym czasie metodycznie zniszczono legendę św. Stanisława. Próbowano też zbudować legendę Grzegorza z Sanoka, ale że zabrał się za to grafoman Kraszewski, sprawa się – jak to mówią – rypła, bowiem książka zatytułowana „Strzemieńczyk” jest po prostu nie do czytania.
Przyzwyczailiśmy się do myśli, że najbardziej śmierdzącym jajem złożonym przez XIX wieczną naukę był marksizm, ale przez cały czas właściwie napotykamy jakieś inne, mniejsze jajka, które rozmiarami marksizmowi nie dorównują, ale zalatuje od nich równie mocno. Oto jest ten upiorny mit o nowoczesnych narodach, które ukształtowały się w XIX wieku. Mit imperialny, który służy tylko i wyłącznie temu, by wbić w kompleksy narody pozbawione państwa przez działalność tych właśnie imperiów. I co to niby znaczy nowoczesny naród? Czy Żydzi nie byli nowoczesnym narodem? A Grecy? Co stanowi o ich zacofaniu? Mieli przecież swoje imperium, które istniało znacznie dłużej niż wszystkie nowożytne imperia razem wzięte. Wychodzi na to, że tylko Polacy nie byli nowoczesnym narodem, bo Czechów i Węgrów ta brednia nie dotyczy. No i co z Ormianami, albo z narodem okcytańskim? Czy są to narody nowoczesne czy zacofane i czym to mierzyć? Suwmiarką?
Nie pierwszy raz zauważyłem, że nauki społecznej w Polsce jak ognia unikają zagłębiania się w czasy późniejsze niż stulecie XIX, bo nie ma żadnym badań dotyczących tego okresu, badań socjologicznych rzecz jasna. Tak mi powiedziała na piątkowym spotkaniu BFR. Nie ma badań, nie ma problemu. Jest to oczywiście czysty obłęd, bo w czasach, które opisałem w II tomie Baśni nie było również socjologii, było za to czarnoksięstwo, na którego miejscu socjologia pojawiła w dobie zwanej nowoczesną. Polska nauka może zajmować się tylko czasami najnowszymi, bo to jej dodaje powagi, tak zrozumiałem piątkową wypowiedź BFR. Wszystko co rozciąga się poza stuleciem XIX to sfera mitu, w dodatku nie przebadanego sondażami. Zgroza. Zastanawiam się kto tym razem wpuścił polskich uczonych w ten kanał, bo nie wierzę, by byli na tyle głupi, żeby wejść weń z własnej woli. Wszystkie bowiem nowoczesne, ukształtowane w XIX wieku narody poświęcają całe mnóstwo sił i środków na udowadnianie swojego, jak najdawniej sięgającego wpływu na losy świata. To jest ich podstawowe zadanie, a film o piecu Melanchtona mnie w tym utwierdza. Są w stanie posunąć się w tym dziele do najczarniejszych kłamstw, działają bowiem w interesie plemienia. I nie ma siły, poza oczywiście naukowcami z innego plemienia, by ich w tym ograniczyć. W Polsce jest inaczej, polscy uczeni służą prawdzie, a prawda ta jest rozumiana w taki sposób w jaki bloger Zebe rozumie satanizm. Ja zacytuję, choć niedokładnie jego wypowiedź, bo powinna ona znaleźć się na łóżkiem każdego polskiego pracownika nauki. Napisał Zebe u mnie na blogu coś takiego: satanizm został zdefiniowany dopiero w latach 60 XX wieku jego wpływ na losy świata jest więc mocno przesadzony. Myślę, że to jest drogowskaz którym kieruje się polski uniwersytet, mam tu na myśli nauki zwane społecznymi i humanistycznymi. Nie idźmy tą drogą. Czytajmy już lepiej baśnie. Tom II Baśni jak niedźwiedź razem z książkami Toyaha dostępny jest na stronie www.coryllus.pl, w sklepie FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy, w księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 i w księgarni Ukryte Miasto przy Noakowskiego 16, w bramie. Tom pierwszy można jeszcze kupić pod adresem www.ksiazkiprzyherbacie.otwart... oraz w pensjonacie Magnes w Szklarskiej Porębie, o czym zupełnie zapomniałem. Warto tam pojechać na lato, świetne miejsce. Polecam.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

01-07-2012 [10:32] - NASZ_HENRY | Link:

ale z marketingu doktorat w drodze ;-)

Obrazek użytkownika Coryllus

01-07-2012 [12:26] - Coryllus | Link:

Myślę, że katedra mi się co najmniej należy. 

Obrazek użytkownika tipsi

06-07-2012 [13:13] - tipsi | Link:

a przynajmniej jakaś bazylika ;)

Uwaga o przemyślanym doborze nauczycieli bardzo trafna, tak to się właśnie odbyło. Nawet nam w podstawówce na historii wykładali to niby kawę na ławę - że jezuici, że stare szkoły przyklasztorne, że KEN, że protestanci, że masoni. Tyle, że wtedy człowiek myślał głównie o boisku i piłce, ewentualnie o dziewczynach, a i nauczyciele nasi nie byli nauczeni łączyć faktów w zbożnym dziele syntezy i wnioskowania, ale pracowali metodą Tuwimowską - że koń, że Staszek, że dom, że drzewo... I teraz pojawia się taki coryllus - mówię wam, naprawdę tajemnicza postać, gdyby go nie było, należałoby go wymyślić - i co rusz sprzedaje nam liścia w potylicę i pokazuje rzeczy, na które latami gapiliśmy się, nie widząc. A przy tym startuje z takiej mało znaczącej pozycji, że latami literalnie nikt z Salonu nie widzi w nim zagrożenia - póki nie jest za późno. Teraz jeszcze wciąż oni mogą to zablokować, ośmieszyć, zakopać i udeptać - ale musieliby sami przed sobą przyznać, że to ważne. A nie chcą, bo jak wiadomo, źli ludzie są pyszni i interesowni. Będą murem stawać za jakimś powiatowym pajacem i tym drugim, w końcu pedały muszą trzymać sztamę, będą wychwalać porcelanowy uśmieszek piłkarza Laty, bo przecież eurokoko to sukces zadekretowany, a pokręcić się koło dużych pieniędzy nigdy nie zaszkodzi. A takiego coryllusa - zlekceważą. Kiedyś może go i zgnoją, może i spróbują przerobić na swoje, jak katarynę, FYMa czy Roleksa (chyba, że oni od początku byli podstawieni) - ale wtedy będzie ciut przypóźno, bo książki już poszły w lud. I daj Boże, posieją ziarno.

Obrazek użytkownika Reytan

01-07-2012 [15:30] - Reytan | Link:

Ale nie mogiem...
1)Z tym końcem XIX wieku,to nie tylko Madame Fedyszak należy winić.
Że nie ma za sobą żadnych lektur historycznych ,to widać,bo w potopie Jej wypowiedzi,coś by sie z tego ujawniło.
Nie ujawniło się nic.
Wróćmy jednak do naszych baranów.
Socjologii drzewiej NIE BYŁO.Powstała z potrzeby zareagowania na zmiany spowodowane przez tzw.rewolucję przemysłową końca XIX wieku,co ładnie pasuje pod periodyzację,proponowaną przez Pana.
Oświecone i kuchenne (patrz fartuszki!) elementy eliminowały wówczas wpływy katolickie i europejskie w edukacji.
Socjologia zaczyna się od sformułowania dziesiątków bipolarnych par pojęć ,jak industrialny-przedindustrialny,społeczność ,czy wspólnota-społeczeństwo,itp.i itd.
Wszystkie podkreślają,że ludzkość PRZED rewolucją przemysłową (i jak Pan przypomina Imperiami XIX wieku !) nie mała NIC wspónego z "NOWOCZESNYMI" społeczeństwami po.
Wspomniałem już powyżej elementy kuchenne gospodarstwa domowego.
Ale odegrała w tym niemałą rolę zasadniczo tzw.emancypacja Żydów.
Są już znakomite książki żydowskie,wykazujące skąd wziął się jeden z Ojców socjologii Emil Durkheim.
Pouczająca jest tu szczególnie znakomita praca nazywająca rzeczy ,naukowo,po imieniu.Jest to-Ivan Strenski-"Durkheim and the Jews of France",The University of Chicago Press,1997.
We Francji wyrzucono ze szkół programy i nauczycieli katolickich.Zakazano i wydalono poza granicę wszystkie zakony katolickie.
Skąd więc miano wziąść nauczycieli ? Zostali tylko protestanci i Żydzi.
Zaatakowano w ogóle HISTORIĘ,bo była zwiazana z katolicyzmem,i z Kościołem Katolickim,z CHRONOLOGIĄ i GENEALOGIĄ,z całą Cywilizacją Europejską,z metodą dedukcyjną...
Z szukaniem źródel,pochodzenia,i powiązań.I ogólnianie dopiero na podstawie konkretnych badań.
A to jest przecież WŁAŚNIE "grzebanie się w teczkach !"
Wymyślono więc AHISTORYCZNĄ,czysto abstrakcyjną socjologię...
Z czasem pod tą nazwą powstało mnóstwo teorii i metod,i nie miałoby sensu wyrzucać dziecka z kąpielą.
Ale nie ulega wątpliwość ,że przychodzi czas,by ściśle zdefiniować ,czym socjologia się NAPRAWDĘ zajmuje.
A gdzie jest jest po prostu antyeuropejską i antykatolicką dosyć prymitywną IDEOLOGIĄ !

Jeśli widzimy,że obecnie Tuskmania,czyli administrator Kondominium Polska likwiduje HISTORIĘ chronologiczną w Liceach,wprowadzając na to miejsce socjologię dla debili,to powtarza to samo,co we Francji,w Niemczech,w Austrii zostało już przeprowadzone wcześniej.
Historia chronologiczna to jest Cywilizacja Europejska,łacińska,to jest Zachód,i katolicyzm,i DLATEGO należy ją zniszczyć i zlkwidować.
2)Panu Gabrielowi muszę pogratulować odnalezionego ŁACZNIKA AUSTRIACKIEGO (Austrian Connection!).Mnie już od dawna chodziła po głowie masa rzeczy,które się "nie zgadzały" z polskiej historiografii,które wyglądały na komunistyczne,ale w sposób NIEZBITY krążyły przecież w podręcznikach historii w II RP (!!!).Nie wpadłem jednak na tą genezę austriacką.Myślałem,ze historiografia krakowska była w Galicji bardziej niezalezna !
Teraz ,jak już to wiemy,to już tylko kwestia czasu,jak się to "rozbierze do skarpetek i ukaże na golasa",te wszystkie Kużnie Kołłątajowskie i inne.
To są takie małe przebłyski.
Ale wygląda naprawdę na to,że zbliża się epoka PRAWDZIWEGO Odrodzenia Zachodu.

3)Powracając do socjologii.
Powstała także ,relatywnie niedawno,także socjologia historyczna.Może być ona,i często jest częścią nauk historycznych.
Nie ma żadnych powodów,by jej zainteresowanie nie rozciągać na okresy wcześniejsze od końca XIX wieku.
Przeciwko temu działa geneza i tradycja socjologii,ale powinno to pole zachęcać historyków i socjologów do wspólpracy.
Ciekawa i fascynujaca próba powrotu ze schematów socjologicznych do dawnej historii jest praca polsko-wileńskiego Żyda,S.N.Eisenstadta,pracującego po wojnie w Stanach i w Izraelu,pt."The Political Systems of Empires ".(The Rise and Fall of the Historical Bureaucratic Societies".
Polecam naprawdę wszystkim,a przede wszystkim tym,którzy by to dzieło przetłumaczyli.
4) Znakomity wywiad Pani Fedyszak na Niezależnej.
Żeby wreszcie przestała szukać publicznie kretów w PIS-ie !
NIech idzie osobiście do siedziby PIS-u ,i niech sama zacznie je łapać.Za złapanie choćby jednego (biedny były jego los !) sam Ją byłbym po rękach całował.
Do dzieła !
Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika Zdenek Wrhawy

01-07-2012 [16:40] - Zdenek Wrhawy (niezweryfikowany) | Link:

Skąd więc miano wziąść nauczycieli ? Zostali tylko protestanci i Żydzi.---koniec cytatu.

Błagam!

Nie róbcie z niezaleznej.pl Onetu i S24!!!

Obrazek użytkownika Coryllus

01-07-2012 [16:58] - Coryllus | Link:

Nie chrzań czeski satanisto.

Obrazek użytkownika Coryllus

01-07-2012 [16:58] - Coryllus | Link:

Dzięki.