Fachowcy z SB Żakowskiego

 Przykra konstatacja, prezydent Wałęsa, noblista,  korzystając  z atrybutu najwyższej władzy, absorbując aparat służb MSW i UOP, grzebał w teczkach kolegów. Ładnie to tak węszyć w cudzych teczkach, panie prezydencie i dziś donosić samemu na siebie? Mało było tego donoszenia?  I jeszcze na dowód współpracy kolegi, przywoływać listę Wildsteina, na której, według Wałęsy, kolega miał figurować.  Listę, jakby nie było, sporządzoną na podstawie sfałszowanych archiwów SB. I po co chłopaki Kiszczaka tak się narażali paląc ukradkiem fałszywki po lasach. Gdy kiedyś spytałem Wałęsę,  z którym z byłych kolegów ze stoczni chodzi dziś na piwo, bo przyjaźnie z młodości są wiadomo najtrwalsze, odpowiedział, jakoś dziwnie poirytowany, że „Wałęsa musi byś szeroki, pluralistyczny, dla wszystkich” czyli, że nie fraternizuje się ze stoczniowcami.  Teraz wiadomo, że szkoda czasu na spotkania z kolegami donosicielami, gdy samemu było się kryształem. Patrząc z tej słusznej perspektywy, czas wreszcie zlikwidować IPN. Jak zauważył Jacek Żakowski w rozmowie z Superexpressem, lustracja sprowadziłaby nas do poziomu Białorusi. Tą ciekawą konstrukcję logiczną, nawet jak na czołowego publicystę Polityki, Żakowski uzasadnia, że kluczowe miejsca w polskiej gospodarce zajęli po 1989 r. ludzie, którzy zajmowali je w czasach komunistycznych, bo tylko oni znali się na gospodarce (przypadkiem uwikłani we współpracę z SB, WSW i inne służby). Dzięki Żakowskiemu ciemny naród już wie, że SB-cy uratowali polską gospodarkę przed niechybnym krachem i białoruską biedą. A  teraz niewdzięczny naród chce ich lustrować za uratowanie kraju od upadku, zamiast dziękować, ordery przypinać. Nawet emerytury by chciał zmniejszyć fachowcom, o których utrzymanie zadbał Lech Wałęsa. Żakowski ma rację, niepotrzebny był zryw Solidarności, strajki, ofiary Wujka, wystarczyło fachowców z SB przemianować na fachowców z UOP i mielibyśmy w try miga jak mówił Nikodem Dyzma, wolną i dostatnią Polskę. Zupełnie niepotrzebne było to alibi Okrągłego Stołu, wołanie Michnika: wasz prezydent nasz premier, skoro i tak wszystko nasze. Cała para poszła w gwizdek.  Te noce na styropianie, ballady Kaczmarskiego, kanapki podawane strajkującym stoczniowcom przez bramę, cała legenda… Dzięki Żakowskiemu wiemy, że to opium dla ludu, który czekał wyzwolenia, nie wiedząc, że wyzwoleniem byli fachowcy Jaruzelskiego, Rakowskiego i Kiszczaka. Gdyby nie wstrętne Kaczory i zbuntowana wcale niemała część ciemnego społeczeństwa, mielibyśmy dawno kraj miodem i cudami słynący. „Lech Wałęsa ze swym skomplikowanym życiorysem był dla braci Kaczyńskich do zaakceptowania, kiedy był ich. Wtedy, kiedy się okazało, że im podziękował, okazało się, że jest agentem” - ironizował w programie „Tomasz Lis na żywo" premier Tusk. Ciekawe, co premier miał na myśli mówiąc o skomplikowanym życiorysie Wałęsy? Czyżby puszczał do nas oko, że Wałęsa był „Bolkem”? Wszystkiemu winne Kaczory. Czepiają się lustracji, zamiast namawiać ciemny naród, by spokojnie i bogobojnie pracował, i czekał na cuda fachowców. Nic dziwnego, że Żakowski i Żakowskiemu podobni próbują troszczyć się o nasz skarb narodowy, fachowców Kiszczaka i Czempińskiego. Publicysta Polityki pouczył czytelników popularnej bulwarówki, że „chodzi o obronę historycznej prawdy przed ludźmi, którzy próbują ją wypaczyć. Skoro nie mogą tego zrobić z braku faktów potwierdzających ich tezę, robią to tak jak Wildstein – główny prorok układu lustracyjnego – uciekając się do fikcji literackiej”. Biedny Orwell nie wiedział, że uciekając w fikcję literacką z powodu braku faktów, potwierdzających jego tezę, przedstawiając w „Folwarku zwierzęcym” na przykładzie zwierząt prawdziwe oblicze ustroju totalitarnego, kompromitował się. Szkoda, że nie miał szansy pogadać  z Żakowskim, wtedy nie ośmieszałby się chłopisko wypisując banialuki. Dostało się i Czechom za to, że nie zawahali się przed lustracją. Dziś, jak wynika ze słów Żakowskiego, płacą za to wysoką cenę.  „Czechy są małym krajem o bardzo wysokim poziomie rozwoju, w porównaniu z Polską. Jednak proszę zobaczyć, jak przez te kilkanaście lat ta różnica zmalała. Jak się pamięta 1989 r., to Czechosłowacja była krajem dobrobytu, a Polska krajem nędzy. Dziś Polacy zarabiają więcej niż Czesi” – powiedział w Superexpressie. No i warto było lustrować fachowców bracia Słowianie? Spójrzcie na nadwiślański kraj cudami słynący i bierzcie przykład…Na pytanie dziennikarza - że bezkrwawe przejęcie władzy po 1989 r. odbyło się kosztem kompromisu, ukrywanego przed społeczeństwem, z którego wynikają dzisiejsze nieprawości, redaktor Polityki odpowiada, że to ciekawa teza, znajdująca potwierdzenie np. w uwłaszczeniu się środowiska Porozumienia Centrum, braci Kaczyńskich, na fundacji prasowej Solidarności. Nie mówiłem, że wszystkiemu winne Kaczory? Od początku podejrzewałem, że afera FOZZ, alkoholowa, ArtB, prywatyzacja Warty, hut, cementowni, uwłaszczenie się fachowców na majątkach tysięcy państwowych firm i fachowcy w czołówkach list najbogatszych Polaków to słuszne w państwie prawa, jak mawiał o bezprawiu III RP Adam Michnik, operacje. Przecież ktoś to musiał przejąć w odchodzącej od społecznej własności gospodarce. Nie można takich fortun oddać w ręce nie-fachowców. Zmarnowaliby ani chybi. Wystarczy, że dorwali się do archiwów PRL-owskich służb i gmerają w teczkach. Wizjoner Żakowski od początku przewidywał, jak mówi, „że ten proces dostanie się w ręce ludzi - najdelikatniej mówiąc - oszołomionych historią, o paranoidalnych skłonnościach, którzy będą używali tych dokumentów w sposób nieprawy. Tak jak to teraz ma miejsce wobec Lecha Wałęsy”. Paranoicy Gontarczyk i Cenckiewicz powinni się leczyć, to jasne. A co z Żakowskim? Wyobraźmy sobie, że przychodzi Żakowski do lekarza. Co panu dolega? – pyta medyk. – Lustracja. Śnią mi się po nocach Wildstein, Wyszkowski, Kurtyka, a nad ranem przychodzą do mnie w upiornych czarnych maskach Kaczyńscy i z szyderczymi uśmieszkami zarzucają mnie aktami Bolków, Ketmanów... a ja gdzieś spadam, spadam. To boli, panie doktorze.  Lekarz zadumał się, popatrzył ze zrozumieniem. – Panie Żakowski, trzeba przestać grać w salonowca, to później dupa nie będzie bolała.Leszek Misiak

Lech Wałęsa sam na siebie doniósł.  We wtorek przeczytałem jako wiodącą informację popołudnia na dwóch czołowych portalach internetowych,  jego wypowiedź: „TW Bolek to mój kolega, wczoraj był pod stocznią”, nawiązującą do wiecu pod Stocznią Gdańską przeciwników likwidacji IPN.