Królicze oczy Tuska

Oni są naprawdę słabiutcy! Jak im idzie dobrze, to jest OK, ale jak się coś zaczyna sypać, to chłopaki wpadają w prawdziwą panikę. I tak się dzieje w przypadku PO. Sondaże są coraz bardziej niekorzystne i zaczyna się zabawa w to, kto ma większe oczy ze strachu. I już rozpoczynają się wzajemne wyzwiska i połajanki. Palikot krytykuje Schetynę, Palikota Kutz, Tusk odcina się od Sekuły, Schetyna go popiera, Palikot żąda odwołania Sekuły, potem Piesiewicza i tak dalej. Chyba naprawdę zaczyna się tam panika i wzajemne obciążanie się na ewentualną porażkę w przyszłym roku. Albo są tak silni i pewni siebie, że zaczynają bezwzględna walkę ze sobą, albo jest odwrotnie - sami widzą swoja słabość, znają coraz bardziej niekorzystne dla siebie sondaże i zaczynają wrzucać sobie za koszule gorące kartofle. Bo jeśliby się okazało, że 2010 rok będzie naprawdę ciężki i zacznie się objawiać, jak nieudolna jest to partia i rząd, to zapłaci za to i kandydat PO na prezydenta, i cała partia. Zaczęła się tam walka w dwa ognie, jak ostatnio pisałem, ale chyba i inni (prócz Schetyny i Tuska) chcą się wymiksować z drużyny, która szła od zwycięstwa do zwycięstwa, a w ostateczności może przegrać wszystko. Coraz bardziej widoczne konflikty wewnątrz PO są objawem słabości tej partii, a nie jej pluralizmu. Tusk jest coraz bardziej przerażony tym, że może przegrać wybory prezydenckie (zwłaszcza gdyby wystartowali i Cimoszewicz i Olechowski), a rzeczywistość zaczyna dopominać się o swoje, bo nie można nie rządzić przez trzy lata. Jeśli tak by się stało, że PO przerżnie wybory 2010 i 2011 roku, to by znaczyło, że zmarnowali trzy lata po to tylko, by przedłużyć swój mandat. A i to by im się nie udało. To byłby szczyt fajtłapowatości - chcieć tylko jednego i nawet tego jednego nie osiągnąć. Poświęcić wszystko i wszystko przegrać. Patrzmy oczami szeroko otwartymi - nadchodzący rok będzie pełen zaskakujących wydarzeń. Warto to obserwować! I wpatrywać się w oczy Donalda Tuska i jego kompanów. Nie oczy wilcze, raczej królicze. Bo pełne strachu.