Co Tusk i Sikorski pokazują Gruzinom

Brałem wczoraj udział w demonstracji solidarności z Gruzją. Przedsięwzięcie zaczęło się na rynku katowickim o 17.00. Usłyszałem wówczas od Jacka Świetlickiego, szefa radnych PiS w sejmiku Województwa Śląskiego, anegdotę, która gdyby nie był tragiczna, mogłaby być naprawdę śmieszna. Otóż z inicjatywy kluby radnych PiS podjęto decyzję o nawiązaniu współpracy z jakimś regionem w Gruzji. Po pół roku zarząd województwa (złożony z polityków PO, PSL i SLD) owszem zaproponował współpracę, ale z regionem w ...Osetii Południowej!

 

Ta nieśmieszna historyjka towarzyszyła mi wczoraj przez cały wieczór. Bo to egzemplum smutnego losu Gruzinów. Nie dość, że Amerykanie zaczynają uznawać “naturalną” strefę wpływów Rosji, nie dość, że wycofują się z Europy Wschodniej, to jeszcze polskie władze – w osobach Radosława Sikorskiego i Donalda Tuska – przyczyniają się do tego, że nasze państwo zaczyna się odwracać od tej części świata. Widać tu jak na dłoni różnicę w podejściu do tej problematyki Lecha Kaczyńskiego iobecnegorządu. Ten pierwszy wierny jest ideałom Jagiellonów i dba o zabezpieczenie naszych interesów od Litwy, przez Ukrainę, po Gruzję. Natomiast premier i szef MSZ explicite deklarują, że głównym zadaniem polskiej polityki zagranicznej jest płynięcie w głównym nurcie polityki europejskiej, a naszym wschodnim partnerom pokazują figę, żeby nie być bardziej dosadnym! Smutne.