Rozkręca się gazowa histeria

 

1. Tak jak się spodziewałem po nieudanych negocjacjach w Moskwie w ostatnią sobotę w sprawie aneksu do umowy gazowej (choć wydano komunikat o zbliżeniu stanowisk obydwu stron) w polskich mediach rozkręca się gazowa histeria o ograniczeniu dostaw gazu do odbiorców już od połowy października. Sygnał dało PGNiG wydając w poniedziałek komunikat o ograniczeniu bądź zaprzestaniu dostaw gazu ziemnego do części krajowych odbiorców. Choć wiadomo,że może to dotyczyć tylko producentów nawozów sztucznych czy niektórych spółek PKN Orlen to większość Polaków jest przeświadczona,że zabraknie gazu do ogrzewania mieszkań, a być może nawet do zasilania kuchenek gazowych.

Zarząd PGNiG wydając ten komunikat zabezpieczył się przed gniewem właściciela czyli Ministra Skarbu Państwa, bo gdy przyjdzie do rozliczeń, kiedy gazu będzie naprawdę brakować, będzie można się bronić, przecież w stosownym czasie ostrzegaliśmy o zbliżających się kłopotach. Zaniepokojenie Polaków jest jak sądzę potrzebne,żeby ewentualne kolejne ustępstwa rządu wobec Gazpromu zostały już przyjęte bez mrugnięcia okiem, a ostateczne zawarcie porozumienia z Rosjanami zostało okrzyknięte wręcz jako niebywały sukces rządu. Polacy będziecie mieli gaz na zimę, dzięki dobrym stosunkom rządu Tuska z Rosjanami.

2. A przecież tylko z przecieków związanych z tym aneksem do kontraktu jamalskiego (żadnych rzetelnych informacji rządowych na ten temat do tej pory nie było) wiemy, że strona polska wykonywała nieustanne gesty w stronę Rosjan, a oni w myśl porzekadła „daj komuś palec,a on weźmie całą rękę” cały czas chcieli więcej i więcej.

Do tej pory nikt Polakom nie wytłumaczył dlaczego po zerwaniu dostaw gazu do Polski przez RosUkrEnergo na początku 2009 roku, spółkę w której Gazprom miał ponad 50% udziałów i której zobowiązania przejął (co oficjalnie zostało ogłoszone) nie domagaliśmy się ich realizacji tylko zdecydowaliśmy się przyjąć propozycję Rosjan o aneksie do kontraktu jamalskiego aż do 2037 roku, choć i tak dotychczasowy kontrakt był wyjątkowo długi bo do 2022 roku. Zgodziliśmy się na to rozwiązanie mając już zaawansowane przygotowania do budowy gazoportu w Świnoujściu i wiedzę,że najdalej w 2014 roku przyjmie on przynajmniej 2 mld m3 gazu czyli dokładnie tyle ile brakuje nam do zrównoważenia bilansu energetycznego.

3. A po daniu Rosjanom tego przysłowiowego palca, dalej już mieli z górki. Zażądali i dostali pełnię władzy w EuRoPol Gazie spółce zarządzającej gazociągiem jamalskim, choć wcześniej zarządem tej spółki kierowała strona polska. Premier Putin na konferencji prasowej w Polsce w obecności Premiera Tuska zażądał usunięcia z EuRoPol Gazu polskiej spółki Gaz-Trading ( ma 4% akcji, a Gazprom i PGNiG po 48%) dającej nam większość w EuRoPol Gazie i na drugi dzień dowiedzieliśmy się, ze polski rząd zamierza to żądanie spełnić. Przykro było tego słuchać,ale takiego publicznego dyktatu jakiegokolwiek państwa wobec Polski nie było przez ostatnie 20 lat. Później były absurdalne ustępstwa cenowe (teraz kwestionowane przez Komisję Europejską) dla Gazpromu za przesył gazu do Niemiec, które spowodowały ,że stawki za przesył są kilkakrotnie niższe od rynkowych ale i od tych które Gazprom płaci za tranzyt Ukrainie,a nawet Białorusi. Przy okazji darowaliśmy Rosjanom kwotę ponad 200 mln USD zaległych opłat za przesył gazu przy czym część z nich to były kwoty zasądzone już przez sąd arbitrażowy w Moskwie.

Zgodziliśmy się także na wyłączny dostęp do rury przesyłowej gazu dla Gazpromu do roku 2045 (co najmocniej kwestionuje KE) i nawet specjalnie nie zabezpieczyliśmy swoich interesów związanych z tłoczeniem gazu na Zachód Gazociągiem Jamalskim po tym jak oddany zostanie oddany do użytku Gazociąg Północny (zwykłe oświadczenie Gazpromu o trudnościach technicznych lub awarii może uczynić tą rurę bezużyteczną).

4. Rosjanie domagają się teraz respektowania tych wszystkich ustaleń negocjacyjnych i nie zgadzają się na żadne ustępstwa wobec KE (nierynkowe opłaty za tranzyt, monopol Gazpromu na dostęp do gazociągu), a także blokują zakup przez Polskę brakującego nam gazu, choćby od firm niemieckich, które mają go w wyraźnym nadmiarze. Mimo że Gazprom od wielu miesięcy w tej sprawie realizuje bezwzględnie swoje ekonomiczne interesy ale także co widać bardzo wyraźnie realizuje także cele polityczne Moskwy, rząd Tuska ani razu nie postawił sprawy na forum Rady UE, choć zapis o solidarności energetycznej zawarty w Traktacie Lizbońskim już dawno wszedł w życie.

Teraz w sytuacji zbliżania się zimy i braku gazu dla przemysłu działania Gazpromu wręcz wyglądają na szantaż, a mimo to rząd Tuska dalej nie widzi problemów po stronie Rosjan i raczej jest gotów mieć pretensje do Komisji Europejskiej, że ta szuka dziury w całym.

5.Oddaliśmy w tych negocjacjach gazowych Rosjanom wszystko co było można, uzależniamy się od dostaw gazu z tego kierunku na kolejne 27 lat, odstępujemy od jednego z fundamentów swojej polityki z ostatnich lat czyli budowania swojej niezależności energetycznej, nie korzystamy z instrumentów które dał nam w tych sprawach traktat Lizboński, mówimy prawie wprost rządom i europejskiej opinii publicznej -wracamy w sferę wpływów Rosji i we wszystkich tych sprawach nie można wywołać poważnej debaty publicznej.

Bo przecież przy całym szacunku nie są nią artykuły umieszczane nawet na najbardziej poczytnych portalach internetowych, czy w niektórych gazetach, skoro nie ma na żadnej reakcji tych, który do tego doprowadzili, a więc ministrów rządu Donalda Tuska i samego Premiera. U początku jesieni mamy jeszcze umiejętnie podsycaną histerię, że gazu zabraknie i w związku z tym trzeba szybko zgodzić się na wszystko czego chce Rosja A wszyscy, którzy mają jakiekolwiek wątpliwości, to ludzie nieodpowiedzialni źle życzący Polce i Polakom.

Tak jak się spodziewałem po nieudanych negocjacjach w Moskwie w ostatnią sobotę w sprawie aneksu do umowy gazowej (choć wydano komunikat o zbliżeniu stanowisk obydwu stron) w polskich mediach rozkręca się gazowa histeria o ograniczeniu dostaw gazu do odbiorców już od połowy października.